@ bobwoj:
Ja śmiałbym twierdzić, że wolałbym 024 niż 002 (bo 024 mam, hehe...). Na moje oko G024 są nieco wyższe i wydaje mi się, że nieco lepiej obejmują nogę w kostce. Czytałem tutaj narzekania, że niektórzy w 002 mają za dużo luzu w cholewce u góry, a że ja w 024 nie mam tego problemu, więc nie żałuję wyboru. Inna sprawa, że mam dość klocowate nogi...
@ Samuel
Hanzel używa różnych skór, głównie z polskich garbarni, więc masz rację - za Heinena jest dopłata, ja też tak miałem w swoich G024.
Hanzel robił zawsze z polskich skór, natomiast Heinena sprowadza dopiero od jakichś 2 lat. Z tego co mi wiadomo, jest to droższa skóra.
Ja za swoje G024 płaciłem jakieś 475 zł, z tego co pamiętam. Były bazowane na 024 SK, ale jakoś się to poskładało, że zrezygnowałem ze skórzanej wyściółki na rzecz tańszej siateczki AirNet i to jakoś zrównało cenę skóry i usztywnienia podpodeszwy. Pomijam fakt, że robili na niestandardowym kopycie, ale moje wymiary mają już tam zapisane od dwóch lat, więc nie muszę za każdym razem mierzyć się na nowo.
Wracając do skór Heinena.
Jako, że moje 006 były zrobione z nubuku Heinena (Hanzel zaproponował mi tę skórę jako nowość, a ja się zgodziłem), z ciekawości musiałem wyszperać co to w ogóle za firma jest, więc wlazłem na ich stronkę i tam się niemal wyedukowałem w całym procesie garbowania - pełno jest filmików z całym procesem, od zdarcia skóry z bydlęcia, aż po zapakowanie gotowego produktu - polecam obejrzeć.
http://www.heinen-leather.de/3-1-production.html
Nawet nie wiedziałem, że produkcja skóry może być sterowana komputerowo, robi wrażenie. Poza tym Heinen podaje na stronie informacje, że ich skóra jest testowana na oddychalność w laboratoriach Gore Industries (to ta firma od Gore-Texu), więc pozwoliłem sobie uznać, że to nie jest jakaś firma w kij dmuchał.
Z użytkowania, tyle mogę powiedzieć, że ta skóra ma naprawdę niezłą oddychalność. Powiedziałbym nawet, że nubuk Heinena, który mam w 006-kach oddycha nieco lepiej niż polski zamsz, który mam w DG022.
G024 mam z licówki Heinena. Na początku obawiałem się, że skoro te buty (z wełnianymi skarpetami) dają radę w zimie, to latem się w nich ugotuję. Na szczęście okazało się, że nie jest tak źle. Zaliczyły sezon letni głównie w Tatrach, również w słonecznie dni - ze skarpetami z Coolmaxu było nawet ok. Owszem, było ciepło, ale bez sytuacji, że stopa opływała w pocie.
Jeśli chodzi o wodoodporność, to Heinen nie Heinen, cudów się spodziewać nie należy. Pisałem już w ubiegłym roku, że np. nubuk z Heinena u mnie wytrzymuje około 2h w topniejącym śniegu, potem puszcza (głównie na zgięciach). Mowa oczywiście o skórze nieimpregnowanej, przysłowiowo ''z pudełka''.
Licówka w G024 wytrzymała sezon zimowy oraz wiosenny bez impregnacji, ale też nie miałem sytuacji jakiegoś ciągłego deszczu, czy długotrwałego brodzenia przez mokre trawy.
Dopiero przed ostatnim weekendem zaprawiłem je nieco tłuszczem. Po spacerach w mokrych trawach, zaczęły się pojawiać drobne plamki wilgoci na zgięciach, ale but nie przemókł nigdzie do środka. Możliwe, że wielogodzinny marsz w takich warunkach mógłby je w końcu ''załatwić''. Na razie jeszcze się tak nie stało. Beskidzkie błoto też jeszcze nie dało mi się we znaki. Jeśli tak się stanie, to wtedy pociągnę buty pastą woskowo-żywiczną i gdy będzie okazja, przecioram je gdzieś ponownie i napiszę jak się sprawują.
A tak na koniec tego wywodu, mała dygresja.
Ktoś może sobie pomyśli, że ze mnie musi być niezły świr, że szperam za takimi pierdołami jak buty, skóra, podeszwy, podpodeszwy, itp...
No cóż, mam tak, że lubię dokładnie wiedzieć co mam na sobie i z czego jest zrobione. Dlatego zawsze sprawdzam wszystko, co się da w internecie (na przykład za Heinenem, Texonem, Cambrelle, itp.), a będąc na Podhalu, zaglądając do zakładu Hanzela, korzystam z okazji żeby zobaczyć i obmacać co się tylko da :)
Podejrzewam, że wyłażą ze mnie jakieś rodzinne tradycje, bo dziadek też robił buty ;)