NGT

Pełna wersja: Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Drobna uwaga do dyskusji o jedzeniu:

Nawet w terenach o niskiej wegetacji (jak Norwegia) resztki jedzenia rozłożą się względnie szybko. Ich wyrzucenie w krzaki nie oznacza zasyfienia okolicy, gdyż po kilku miesiącach tego syfu po prostu nie będzie. Ich zostawianie niesie za to zupełnie inne ryzyko: dokoła miejsc biwakowych, uczęszczanych przez ludzi, zostawianie resztek jedzenia przywabia zwierzęta, które przyzwyczajają się do tego nietypowego źródła pokarmu. Resztki żarcia zmieniają ich zachowania i po pewnym czasie mogą uzależnić od takich ''dostaw''. Przykładem są niedźwiedzie buszujące w śmietnikach na biwakach, ale dotyczy i mniejszych drapieżników lub gryzoni.

Mówimy tu jednak o konkretnym nagromadzeniu śmieci i resztek jedzenia. Dokarmienie lokalnej rodziny myszy kilkoma płatkami owsianymi nic złego nie zrobi. A wylanie wody po umyciu kubka na okoliczną ściółkę (nie do strumienia!) także nie zostawi żadnego śladu.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

Jest takie jezioro na południu Szwecji , które od sześciu lat odwiedzam po drodze w głąb Skandynawii i z powrotem zatrzymywałem się tam corocznie na jednym z dzikich obozowisk nad jego brzegiem tak jak i inne osady kajakowe czy canoe . Jest to niby spokojne i mało uczęszczane obozowisko na , którym są dwie do sześciu osób na dobę pod namiotami przez kilka miesięcy w roku. Pomimo że większość przebywających tam osób zachowuje się właściwie to czasem ktoś wejdzie w głąb lasu za potrzebą bez łopatki (raptem na 20 - 30 metrów bo dalej się nie da gdyż jest bagno) , opłucze naczynia bezpośrednio w jeziorze czy też umyje się w nim przy pomocy detergentów i w tym roku to miejsce wygląda już kiepsko w porównaniu do lat poprzednich
-------------------------------------------
Fotka z nad Åsnen


[Obrazek: 704-868-1.jpg]

Płukanie naczyń z detergentów i tłuszczów w jeziorze to rzeczywiście kiepski pomysł. Dlatego napisałem o wylewaniu wody na glebę, w oddaleniu od wody.

Niestety, 2-6 osób na dobę w taki miejscu wystarczą, by zostawić trwałe ślady.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

Quicker, który testowałem ma bardzo cienkie opakowania i z pewnością nie utrzymałyby wrzątku. To opakowania bez żyłki, więc nie byłoby nawet jak zamknąć pary w środku. Wklejenie zdjęcia z innego dania liofilizowanego i skomentowanie jak do poprzedniego ma tyle sensu co nic.

W teście wspomniałem o tym, że to danie dla osób, które raczej chcą zrzucić wagę. Wspomniałem także o tym, że te dania mają specyficzny smak i nadają się jedynie jako wstawka między posiłkami... nie jest to właśnie urozmaicenie posiłków?

Jako posiłek main/główny/podstawa jedzenia w ciągu dnia testowany przeze mnie zestaw po prostu się nie nadaje.

Tam praktycznie nie ma białka. Trochę węglowodanów i warzyw.
---
Edytowany: 2016-10-24 10:31:01
-------------------------------------------
Jedynie prawda jest ciekawa - Józef Mackiewicz

Detergenty? Po kiego w terenie detergenty? Kubek/garnek od owsianki można umyć nawet zimną wodą, gorzej jeśli potrawa zawierała choć trochę tłuszczy. Ale jest i na to sposób, wystarczy wlać 50ml gorącej wody i wszystko ładnie się zmyje, a jeśli nawet coś zostanie to listek srajtaśmy wykończy problem. Nie przesadzajmy, po co nam płyny do mycia naczyń w terenie outdorowym.

@Don Kichot nie mam fotek z własnych Quicker-rów które zalewałem wrzątkiem to wkleiłem coś poglądowo z netu pewnie Ty też już je wyrzuciłeś a szkoda bo mógł byś się sam przekonać , że nie ma problemu z zalaniem ich wrzątkiem , torebek nie zamykałem do zaparzania to było latem ale to prawda iż opakowania są słabe nie tak jak Lyo food
Fotka z Polish Pamir Expedition
---
Edytowany: 2016-10-24 14:14:15


[Obrazek: 704-872-1.jpg]

@fotofx Rozumiem o co ci chodzi. Testowanych przeze mnie opakowań (dość cienkich) nie postawisz, musiałbyś je cały czas trzymać w ręku... z wrzątkiem wypadałoby życzyć powodzenia. Ja swój garnek zabieram ze sobą wszędzie, więc dla mnie to i tak żaden problem, a nawet norma.

Sprawdziłem tego Lyo food i powiem, że to wcale nie wychodzi tanio. Ponad 30 zł za paczkę 1 porcji obiadowej to cena dość wygórowana.
---
Edytowany: 2016-10-24 20:03:56
-------------------------------------------
Jedynie prawda jest ciekawa - Józef Mackiewicz

Hej,

Podzielę się tym, co sama używałam w czasie moich letnich wędrówek w Szkocji. Zaznaczę, że jestem celiakowcem na diecie bezglutenowej (żadnych produktów z pszenicy, żyta i jęczmienia), co mocno utrudnia sprawę. Zazwyczaj potrzebowałam jedzenia na ok. tydzień na raz, ale niektóre rzeczy miałam od razu na całość (miesiąc) bo nie wiedziałam jak z bezglutenowym zaopatrzeniem.

Na śniadanie - owsianka z dodatkami: mleko w proszku, rodzynki, nasiona, płatki ryżowe, chia itp., potem udało mi się znaleźć podobne musli na miejscu, raz dodałam kakao w proszku i to była nieziemsko dobra decyzja :)
Kawa - normalnie piję mieloną, ale jest to dość ciężkie więc zdecydowałam się na rozpuszczalną... której nie cierpię. Kompromis - jednorazowe saszetki ze Sturbacksa, które są mieszaniną rozpuszczalnej i prawdziwej bardzo drobno mielonej. Drogo - ale rezultat świetny, smak prawdziwej czarnej kawy z ekspresu, a nie rozpuszczalnej.

przekąski - sezamki, snickersy, ser żółty (babybell itp), owsiane ciasteczka/krakersy (genialne, żałuję, że czegoś takiego nie umiem w Polsce znaleźć) - co akurat mi się udało dostać albo jeszcze miałam z Polski.

Kolacja - moje główne ''odkrycie'' to BioTechUSA ''Protein Gusto'' zupki z kubka ;-) to są zupki dla pakerów - niestety mało kalorii, ale za to aż 17 gramów białka, bardzo smaczne, ja miałam pomidorową i serową, w ofercie mają dużo więcej, ale już z glutenem, więc nie wiem czy dobre. kalorie uzupełniałam wkrajanym serem żółtym lub kiełbasą (jeśli miałam akurat), do tego albo makaron ryżowy albo płatki ryżowe, by trochę dodać ''masy''. Te zupki nie są najtańsze (wychodzi ok. 5zł/saszetkę) ale z porównaniem do gotowych lio i tak tanio.

Herbata, czasem jakies słodycze, które udało mi się dorwać po drodze - np kokosanki czy inne, ciężkie kalorycznie, tłuste - coś pięknego :)

długo kombinowałam nad suszkami, ale i cena i skład (większość z glutenem) mnie odstraszały.

Ciężko jeść tylko to, więc co jakiś czas dałam się skusić na lunch czy śniadanie w barze/pubie.

Ogólnie wystarczało, choć przy tym, ile kalorii zużywałam, to i tak wróciłam schudnięta :)

Te protein gusto mają po 40g wagi? Takie znalazłem. Jakiś omlet.

Moja zupka pomidorowa ma 30g, omletu nie próbowałam, ale to pewnie ta firma.

Markxy
2017-06-19 19:58:57
37.228.254.118
nr 1
głosów 0

Mam wielka prosbe do bardziej doswiadczonych.
Naczytalem sie o liofilizatach i ze jest to usuniecie wody w niskich temperaturach niemozliwe do wykonania w domu.
Zycie mnie nauczylo, ze Polacy to bardzo zaradny i pomyslowy narod, stad moje pytanie.
'' Jest jakis patent na liofilizaty zrobione w domu ''?
Moze podobne rozwiazanie na trwala zywnosc (lekka i sucha) zeby tylko dodawac wrzatek.
Jak samemu przygotowac w ten sposob bezpieczna zywnosc na dlugi okres czasu?
-------------------------------------------
przeniesiione przez admina

kuusamo
2017-06-20 00:00:21
188.252.10.2
nr 3
głosów 0

Przygotuj ulubioną potrawę ale użyj minimalnej ilości tłuszczu. Wysusz na suszarce do grzybów. Metodą prób i błędów dojdziesz do perfekcji.
-------------------------------------------
przeniesiione przez admina

@kuusamo
Tak to beda susze a nie liofilizaty.
Pemmikan moze tu byc czesciowym rozwiazaniem.
-------------------------------------------
Markxy

Z tego, co ze studiów pamiętam ;), właściwy proces liofilizacji wymaga jednocześnie obniżenia temperatury i ciśnienia, aby możliwa była sublimacja wody/lodu z liofilizowanego przedmiotu, zgodnie z wykresem fazowym.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Liofilizac...Drying.svg

W warunkach domowych proces chyba nie do osiągnięcia.
---
Edytowany: 2017-06-20 11:40:46

Wszystko to prawda.
Dlatego napisalem, '' Jest jakis patent na liofilizaty zrobione w domu ''?
Polacy to szalenie sprytny ludek i zawsze maja swoje patenty.
-------------------------------------------
Markxy

Gdzieś czytałem, ze prepersi knują z wkładaniem do zamrażarki (oni to nazywali sub zero - ale to w F więc poniżej -30st C) pojemników wypełnionych jedzeniem które chcieli liofilizować oraz silica gel z których wypompowano powietrze.
Szczerze wątpię w długotrwałość efektu a i tak trzeba mieć przemysłową zamrażarkę i jakąś pompę próżniową...
-------------------------------------------
m

Używał ktoś jaj w proszku?
Jak smakowo wychodzi np jajecznica czy naleśniki? Jeden ze sprzedawców pisze, że proszek należy rozrobić z wodą i odczekać 30-60min, to niezbyt wygodne w warunkach turystycznych - jak to wygląda w praktyce?

Zainteresowałem się tym bo wiem, że używa się takiego produktu, jest lekki, trwały i ma wysoką zawartość białka a cena jest porównywalna z jajami świeżymi (więc nie jest wysoka w porównaniu do np liofilizowanych dań gotowych)

Jajecznicę tylko robiłem. Smakowo OK. Bez jakichkolwiek cech ujemnych. Konsystencja jednolita, bez pasemek jak z naturalnych jajek. Trzeba tylko dobrze rozmieszać. No i dodać przypraw i soli.

Śmiało bierz, smakuje jak normalna jajcówa. Jest tylko jeden problem, ciężko po tym umyć patelnię/garnek. Strasznie przybiera nawet do teflonu mimo dodania oliwy do smażenia. To jest powód dla którego zaniechałem pomysłu.
---
Edytowany: 2017-08-25 12:23:57

Rzeczywiście wymaga to namaczania co najmniej półgodzinnego?
Trochę strach po aferach jajecznych (też słyszałem o dodawaniu suszu rybnego, wapna itp itd, niemniej wydaje się to niezłym składnikiem w relacji:
waga-cena-zawartość białka

Może ktoś ma jakieś inne pomysły na podobny składnik w diecie turystycznej kumulujący te 3 cechy? Mi przychodzą do głowy jeszcze odżywki białkowe dla kulturystów... (chociaż nie wiem czy cenowo też jest to atrakcyjne)