NGT

Pełna wersja: Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Poruszyłeś kwestię, która i mi od dawna chodzi po głowie. Po co kupować porcję liofilizatu za 35 zł (chłop 190 cm wzrostu może się najeść tylko podwójną porcją), jeśli kupując płatki gryczane lub jaglane, kaszę instant, jaką produkuje Granero czy choćby zwykłe purre ziemniaczane, dodając do tego granulatu sojowego, suszonych warzyw i sosu, otrzymam odpowiednik liofa za 1/5 ceny? Albo robiąc owsiankę, taka jak Twoja? Mam wrażenie, że kupują to naprawdę wysokiej klasy ekstremaliści, albo osoby, którym zdecydowanie nie żal pieniędzy. Prosta kalkulacja pokazuje, że na jednej wyprawie można zaoszczędzić setki złotych, poświęcając trochę czasu na skomponowanie własnych mieszanek żywnościowych.
---
Edytowany: 2015-06-17 01:39:55
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

Też odnoszę takie wrażenie. Gdybym był alpinistą lub polarnikiem pewnie przychylałbym się do liofilizacji, ale tylko ze względów praktycznych, przy czym w tym drugim przypadku mrożonki się nie psują więc ciągnąć na sankach za sobą liofilizatów bym raczej nie musiał. Natomiast gdybym właził na Kościelca i na wierzchołku chciał zaspokoić apetyt lub gdybym zwyczajnie chciał zaszyć się na trzy dni w Puszczy Kampinoskiej i zabrał ze sobą liofilizaty to sam przed sobą bym się ośmieszył i chyba czuł się jak ryba w głębinach.. z kolorową, marketingową przynętą w pysku. Wydaje mi się, że nie ma już dziedziny życia, która nie byłaby tym skażona. Aczkolwiek dobrze, że to grzech wtórny, a nie pierwotny. W sumie debata o liofilizatach to dobry asumpt do rozważań nad istotą podróżowania i tego odwiecznego ''mieć czy być''. Liofilizaty u niektórych bardziej zaspokajają cegiełkę o nazwie ''afiliacja'' w Piramidzie Maslow'a niż tą o nazwie ''potrzeba jedzenia''. Takie mam wrażenie oglądając marketingowość pewnej firmy na jej stronie na FB. Wydaje mi się, że to niestety nic innego jak kreacja popytu. Ale to chyba znak czasów, jak komercjalizacja kolejki na Kasprowy. Przesunięcie z sacrum do profanum. Żeby właściwie przeżyć każdy krok w Tatrach, każde spojrzenie na góry, tak jak kiedyś, Nyki już nikt prawie nikt nie czyta, nie wspominając o klasykach, bowiem dziś wystarczy ''dobrze nosić się po górach''. Widziałem taki filmik z recenzją liofilizatów na YT. Gdy zobaczyłem na tym filmiku - kręconym w środku dnia - ekipę zapaleńców, którzy po środku puszczy, w biesiadnej atmosferze, zajadali się tym żarciem, z czołówkami - powtarzam w środku dnia - zaciśniętymi wokół czapek, to stało się dla mnie jasne, komu oni takie jedzenie rekomendują - tygodnia wojny by nie przetrwali :)

Wracając do jedzenia - Śniadanie mam wstępnie skomponowane. Wiem, że z obiadem będzie trudniej. Ale mimo to wolę eksperymentować, nawet kosztem tego, że danego dnia miałbym zjeść źle skomponowany, czy przesolony obiad. W końcu uda mi się dotrzeć do optimum, z którym bez zmartwień ruszę na szlak. PS: Teraz pracuję nad daniem z makaronem, soczewicą, serem, sosem i warzywami suszonymi :)
---
Edytowany: 2015-06-17 02:43:57

tomlesz, ale po co bawić się w mieszanie musli skoro w marketach są już gotowe? Ja kupuję w Tesco musli z pełnych ziaren, z owocami suszonymi i płacę za 1kg aż 7zł. Na wyjeździe idzie w to łyżeczka białeczka, kubek wody i po sprawie. Prosto, szybko i tanio.
Owsianka liofilizowana z truskawkami za 14zł!!!??? No ja przepraszam, o co tu chodzi? Kiedyś w Rumuni w jakimś miejscowym sklepie, zmuszeni byliśmy kupić musli za 20 lei/kg uznając to za czystą kradzież, bo w Bukareszcie te same musli było już za 14zł.

Na wyjazdach zazdroszczę jedynie jajecznicy liofilizowanej, ale wiem, że można kupić jajka w proszku. Dodaje się to do wypieków. Może ktoś już próbował zrobić z tego jajcówkę? Te liofilozowane też są zwykłym proszkiem.
---
Edytowany: 2015-06-17 09:47:43

A 20 lei to ok. 20zł. O ile pamiętam to same płatki kukurydziane kosztowały tam coś z 5 razy więcej niż w PL. Notabene był to import z PL :-) Kraj w którym kukurydza rośnie setkami hektarów (tak, że nawet jest wioska Kukurydzowo Dolne i Górne), sprowadza płatki... W sumie to dobrze, dają zarobić naszym pośrednikom :-D Bo producent (Nestle) i tak jest zagramaniczny.

Odkryłem niedawno soczewicę. Czerwona wymaga gotowania 3 min. Co w praktyce sprowadza się do zalania wrzątkiem i odczekania 10 min. Inne widziane gatunki wymagały gotowania przez 20 min.

Jaka jest wyższość liofili? Nie mam czasu, a mam kasę, to idę i kupuję gotowe. Mam czas lub nie mam kasy, to kupuję składniki i sam robię za 1/5 ceny. Może granulat sojowy nie jest tak przyswajalny jak mięsko, ale pewne koszty trzeba ponieść ;-) Dobrze przyprawiona soja ma każdy smak. No może oprócz jajecznicy :-)

Czy sztuczne białka są kancerogenne? Jeden lekarz wiosny nie czyni. Też plotą banialuki. ''Zwykły'' lekarz ma zerowe, lub wręcz ''kolorowomagazynowe'' pojęcie o fizjologii sportu.

Cena śniadania? Kupuję droższe, bo przyrządzone musli, więc 10 zł/kg. Mleko w proszku 19,80/kg. Porcja nie zapychająca żołądka (mojego) to marne 800kcal. Czyli 130g musli i 50g mleka. Ile to mnie kosztuje? 2.30. Nie, nie funta, nie euro, nie dolara, tylko złotego polskiego. Nie 35 zł, tylko 2.30zł. Ile to w ułamkach? Nie, nie 1/5, tylko 1/15 ceny liofilizowanego śniadania renomowanej firmy. Każdej :-D
Obiad może wyjść 1/5. Nie chce mi się szukać paragonów.

@Arni

Mieszam musli na własną rękę, bo te marketowe mi się przejadły, poza tym jak mam mieszać to z mlekiem w proszku i własnymi owocami to mogę równie dobrze zrobić to od początku do końca. Wtedy pakuję w strunowe i voilà :)

@Zbynek Ltd.

Nie, to nie był zwykły lekarz internista etc. Gdyby nie była to rozmowa prywatna podałbym nazwisko tego profesora. Oczywiście, że jeden lekarz wiosny nie czyni, ale coś jest na rzeczy. I tak jak wspomniałem nie mam nic przeciwko stosowaniu białka na krótką metę jako uzupełnienie diety. Ale są tacy, którzy obalają dwie, trzy puchy tego prochu na miesiąc, przez wiele lat z rzędu. Oczywiście, nikogo nie zamierzam ''nawracać'', każdy ma wolną wolę.
---
Edytowany: 2015-06-17 12:19:34

Jajka w proszku, na alledrogo niestety 250zł/10kg. Chyba na zimową ekspedycję w Himalaje dla 100 szerpów ;-)
1 kg takich jajek zrobiony jest z ok. 90/100 jaj, no nieźle, akurat na miesięczny wyjazd.
---
Edytowany: 2015-06-17 12:27:10

Ja mam jajka suszone i musze powiedziec ze daja rade a wybredny jestem.
Tylko ze z patelni to bedzie omlet nie jajecznica. Jedna konsystencja. Troche soli moze przypraw i jest ok. Rewelacji nie ma ale da sie zjesc. Tylko same w torbie ze tak powiem dziwnie pachna. Jak chcesz to moge podeslac ci sampla.

kilogram bym kupił do wypróbowania

Sam kupowalem kilogram zostala moze polowa. Allegro obczaj
---
Edytowany: 2015-06-17 12:43:42

U tego producenta ponoć można zamawiać inne ilości niż wór 10 cz 20 kg: http://www.basso.pl/oferta.html

Kiedyś zastanawiałem się ile wytrzymują jaja kurze bez lodówki i ponoć w UE nie stosuje się procesu mycia skorupki, więc jajko posiada naturalną warstwę ochronną. Można je też dodatkowo posmarować olejem (jakim dokładnie nie wnikałem) i wtedy podobno wytrzymują bardzo długo. Szkopuł w tym, że jeżeli już raz wsadzi się jajo do lodówki, to wyjęte z niej długo nie pociągnie. Pytanie tylko komu chciałoby się uprawiać ''amerykański backpacking'' i nosić jaja w plastikowych pojemnikach z ryżem etc. Wtedy rzeczywiście jaja w proszku to genialne rozwiązanie. Chyba sam się skuszę.
---
Edytowany: 2015-06-17 13:02:39

Napisałem do nich, zobaczymy co odpowiedzą

Co to znaczy ''dziwnie pachną''? Jak to opiszesz dokładniej?

Ooo, na Alle jest też oferta 1kg za niecałe 40 z przesyłką
http://allegro.pl/jajko-w-proszku-cale-j...24969.html
Producent: DOMA a.s. SŁOWACJA. Widać nasze kury nie niosą się na sucho.


tomlesz, nie ważne jest nazwisko lekarza, tylko to gdzie znaleźć wyniki badań, artykuły, także w prasie fachowej, czy zagranicznej. Czyjeś jednostkowe przekonania nie mogą stanowić źródła wiedzy.
---
Edytowany: 2015-06-17 13:05:12

Smierdza poprostu ;) ale nie jak cos zepsute tylko tak specyficznie. Jak jajka suszone tak mi sie wydaje

Jak bym wiedział, jaki zapach mają jajka suszone, to bym nie pytał :-)

No niestety nie da sie tego wytlumaczyc. To moj pierwszy kilogram i uwazam ze warto bylo wydac 40 zl. Dziele sie tym ze znajomymi na wyjazdy i nikt nie narzeka. Ogolnie DUZO tego jest w kilogramie. Mysle ze najlepiej sie zrzucic po polowie chyba ze ma to stanowic jakis duzy procent jedzenia w trakcie dnia. Ja uzywam tylko wieczorem do plackow ziemniaczanych babci zosi. Lubie je!

SYS vel ''Dania babci Zochy'' ma dobre zupy, aczkolwiek długo się gotują. Mają w swojej ofercie włoszczyznę błyskawiczną. Dobre to to do makaronu jajecznego i soczewicy. http://sklep-sys.pl/pl/c/Warzywa-Suszone/3
---
Edytowany: 2015-06-17 14:28:14

Takie warzywa są w niemal każdym hipermarkecie

Ale mają brzydkie opakowanie i jest napisane ''wyprodukowano dla Tesco'' a nie piękna torebka z etykietką ''warzywa babci Zenobii'' :-)

Ja warzywa ''Zochy'' znam z pobliskiego sklepu Społem. Innych warzyw błyskawicznych w tym sklepie nie widziałem, więc nie kierowałem się ''piękną etykietą''. Na pewno w hipermarketach wybór jest większy ale zaglądam do takich sklepów może raz na pół roku jak chcę kupić ryż do sushi lub gdy szukam Ciech. Miodowego ;)
---
Edytowany: 2015-06-17 18:03:30

Zbyszek, serio ta Twoja czerwona soczewica wymaga jedynie zalania wrzątkiem? Stosuje czasami soczewicę w kuchni, czerwona którą stosuje wymaga 7 minut gotowania, z zieloną oczywiście dużo więcej roboty. Nie zabierałem jeszcze do plecaka, może kiedyś spróbuje.

Ja zamiast muesli stosuje ostatnio płatki owsiane (błyskawiczne albo zwykłe, górskie) lub orkiszowe (są już w popularnych dyskontach) i do tego kaszkę mleczno-ryżową bebiko. Taki zestaw nie wymaga mleka i po prostu mi smakuje.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności