NGT

Pełna wersja: Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.

nidhogg

Nie wiem czy ten produkt był już wymieniany ale w Kauflandzie można kupić bardzo smaczne puree ziemniaczane w formie proszku (do zalewania wrzątkiem). Z tego co pamiętam ''kompresja'' (stosunek wagi do świeżych ziemniaków) wynosi 1:4.
---
Edytowany: 2014-10-14 10:08:52

Danie znane od lat, nic nowego. Zresztą do dostania w wiekszosci hipermarketów. Jako dodatek można sobie zapodać przysmazoną cebulkę, czosnek czy pietruszkę w kostkach od Knora.

Nemesis dzięki za foto, mam ten makaronik w oszołomie , sobie przetestuję, ale jedna uwaga bo piszesz o zdrowiu ... przeczytaj sobie skład kostek rosołowych wystarczy wygooglować . Trzeba być też świadomym, że w składach żywności podawany tłuszcz roślinny to z reguły (zawsze) tłuszcz utwardzany / tłuszcz trans , pomijam juz cała chemię która się tam ładuje . To nie tyle niezdrowe co zwyczajnie trujące . Tak jak aspartam ładowany do większości napoi izo czy jako słodzik w lekach (nawet tych dla dzieci) .

Na Krańcach Świata >>> no recenzja po zbóju. Sorki, ale to brzmi bardziej jak materiał reklamowy niż recenzja.
Gdybym nie znał tych liofów i nie podzielał zdania autora nagrania (bo faktycznie są pyszne) , to pewnie bym się nie skusił po takiej ''recenzji''. Sorki ale przeczytanie informacji z opakowania to nie recenzja.
---
Edytowany: 2014-10-14 14:08:07

Doczu - ogl. tą recenzję i moim zdaniem facet mówi dokładnie tyle, że na wycieczce jada tych dwóch producentów i oba mu smakują, ale, że w jednym jest chemia a w drugim nie więc poleca te bez chemii.
-------------------------------------------
m

Doczu - ale czego oczekujesz? Że napiszę - ten liofilizat mi smakuje, a tamten nie? Przecież smak jest jedną z najbardziej subiektywnych rzeczy na świecie.

Na wycieczkach jadłem już liofilizaty: Backcountry Couisine (niedostępne w Polsce i chyba w ogóle w Europie), Trek N Eat, Travellunch, Lyofood, Mountain House. Lyo bije smakiem (subiektywne odczucie) resztę na głowę. Nigdy nie miałem po nich problemów żołądkowych. Słowem - to chyba jednak użycie konserwantów jest miarodajnym wskaźnikiem, o który można oprzeć porównanie dwóch produktów. Prawda?

No chyba, ze mam ocenić opakowanie…

Oczywiście, że to jest jednocześnie materiał reklamowy, ale… nagrany beż żadnego uzgodnienia czy prośby ze strony producenta. Zawsze polecę dobry produkt. Zły zganię. Tobie też doradzę, ale widzę, że już próbowałeś i wiesz co dobre :)

A gościu, który gada to ja - Mateusz :)

Pozdrawiam!
---
Edytowany: 2014-10-14 17:52:36
-------------------------------------------
http://www.nakrancach.pl

Czego oczekuję od recenzji ?
Ano przede wszystkim tutaj brakuje mi chociażby przedstawienia pełnej oferty Lyo która jest dośc bogata.
Po drugie przydałoby się otworzyć i zademonstrować oglądającemu jak ten czy ów liof wygląda, że w zasadzie nie ma tam różnych dziwnych ''proszków'' a same surowce naturalne.
Nie zaszkodziłoby też zalać tego czy owego liofa i pokazać jak to wygląda np. w porównaniu do innego producenta, bo moim zdaniem wizualnie także liofy Lyo prezentują się lepiej.
No i z dziennikarskiego obowiązku warto by dac info że jednak Lyo kosztuje nieco więcej niż taki np. Travellunch, co nie zmienia faktu że mimo wszystko warto.
Taka jest moja wizja recki żywności. No bo wiadomu smaku nie przekarzesz filmem czy słowem pisanym.
A tak wyszła reklamówka (dobrego skąd inąd produktu) i tu muszę oddać, że akurat mamy być z czego dumni.

Lyofood to jedyny liofil, który jestem w stanie zjeść.

Doczu - oczywiście masz rację. Niestety w warunkach tej wycieczki wykonanie tego o czym piszesz było mało realne. Niemniej obiecuj zrobić test porównawczy wszystkich liofilizatów dostępnych na rynku w Polsce. Pozdrawiam :)

Mateusz
-------------------------------------------
http://www.nakrancach.pl

A ja jak widzę te złodziejskie ceny liofili (czytaj dań dla leniwych i bogatych) to wolę kupić sobie jakiś ryż czy kaszę błyskawiczną, suszone warzywa, beef jerki i jakiś sos z paczki wydając za mega porcję nie więcej jak 5 do 10zł. Jedno co jest fajne to jajecznica, którą bym w górach nie raz zjadł w podwójnej porcji.
---
Edytowany: 2014-10-16 11:49:49

A cena beef jerky nie jest złodziejska? :-) Nie mówiąc już o tym, że trochę to trzeba pogotować, żeby było miękkie. Bo rozumiem, że mówisz o tym jako dodatku do ciepłych potraw, a nie szamaniu na sucho.

Taka umowna nazwa. Bo Arni sam przygotowuje suszone mięsko. Całkiem smaczne, nie powiem. No i nie kosztuje tych 250zł/kg. Chociaż prąd,czy gaz do suszenia za darmo nie są, to cena zamknie się w 15-20% ceny sklepowej. Aha, robocizna gratis :-)

Eee, nawet gotowe jerky od Jacka kosztowały mnie 50zł za 250g. Powstały pewnie z 1kg mięsa. Moje suszone mięso ważyło na pewno nie więcej niż 500g a do przygotowania zużyłem 2,5kg czystej wołowiny za chyba 60 czy 70zł.

Takie mięsa na pewno nie będą tak mięciutkie jak te w liofilach, ale smakowo nie ustępują, a ilościowo (w tej samej cenie) przewyższają zdecydowanie gotowe liofile. Nawet jeśli by użyć kiełbasy suszonej to wagowo porcja podwójnego dania straci może ze 30g ale zyska 15/20zł w kieszeni. Smród z pierdów po ty ch wszystkich konserwowanych sosach jest niestety taki sam, prawda Zbychu czy nie;-)
---
Edytowany: 2014-10-16 20:11:05

Hmm, pewnie podpadnę, ale po żarciu liofów własnej produkcji dupa przymarzała mi do śniegu tak samo jak po tych z torebki. Stwierdziłem więc, że szkoda mi czasu na takie zabawy.
Adventure Food, całkiem smaczne i wysokokaloryczne (600 kcal), kupowałem w Sherpie po 23,50. Travellunch to - jak dla mnie - niejadalny syf, który zmęczę dopiero, gdy naprawdę już nie mam co jeść.

Ged, może już bakterie zaczęły rozkładać Twoje liofy i stąd te problemy żołądkowe?
Jedzenie przygotowane we własnym zakresie i przechowywane w ''prawidłowych'' warunkach nie ma prawa nam szkodzić.

Pewnie chodzi o chemię którą dodał, sosy gotowe czy coś w ten deseń. Od tego idą mega petardy, nie ma zmiłuj. Tu faktucznie bym upatrywał przewagę w LYO jeśli faktycznie chemi nie zawierają.

Ja nie mogę zmęczyć Trek'n Eat, aromaty są nie do zniesienia. Jedynie łosoś i makaron z wiosennymi warzywami jest ok. Zazwyczaj żywię się Travellunachami, te też nie wszystkie są super smaczne, ale ujdą. Chętnie bym się przestawiła na Lyo, mają takie fajne duże kawałki, ale ceny są straszne. Zwłaszcza jak się spojrzy na gabaryt - 90g to nawet dla mnie tylko przystawka. Z tymi nowozelandzkimi zresztą jest podobnie. Travellunch na promocjach w Sklaniku wychodzi 12zł za 125g - tyle zjadam na raz.

Robienie własnego jedzenia ma swój urok, ale ono zawsze jest cięższe, mniej kaloryczne i trzeba się naprawdę postarać żeby miało odpowiedni smak. Tyle składników - jak to gotować w namiocie? Wymaga więcej gotowania, więc i więcej gazu trzeba nosić i jeszcze cięższego garnka, bo do tytanu przywrze. Jem z garnka, bo przepakowuję w lżejsze opakowania, ale wystarczy przepłukać odrobiną wody i nie ma śladu.

Edit: pomyliły mi się Trek'n Eat z Adventure Food
---
Edytowany: 2014-10-17 23:09:10

Arni - piszesz: ''czytaj dań dla leniwych i bogatych''

Tak jak ty nie lubię gdy ktoś kroi mi niepotrzebnie kieszeń, ale z tym lenistwem się nie zgadzam. Gotowałeś kiedyś makaron >4-5000m n.p.m?

Mateusz
-------------------------------------------
http://www.nakrancach.pl

i jednak te zupki chińskie :) tez je jadam, czaem kasza kus kus a jakims sosem, żona robi mi do słoików pulpety we wlasnym sosie można odgrzać w menażce, makarony chińskie, sojowe czy ryżowe zwał jak zwał...barszcz czerwony i wszelkie zalewane woda sosy, pure itd
-------------------------------------------
miszram

Cześć,
jestem na etapie wyboru / zakupu liofilizatów na wyprawę i czytając sporo dobrego nt. produktów LYO praktycznie się na nie zdecydowałem, ale...

Analizując ich wielkość porcji / kaloryczność zacząłem się zastanawiać czy nie pozostać przy Mountain House...

Czy ktoś się mierzył ostatnio z tematem i przeprowadzał głębszą analizę?