NGT

Pełna wersja: Jedzenie w warunkach turystycznych / w tym: liofilizaty
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
No dobra, mirus176, krochmal też trzeba jeść. Ale nie wyłącznie. Nie widzę w Twoim opisie białka. Czy to z soi, czy z sera, czy z mięsa. No chyba, ze samo psypełznie. :-D

Były jeszcze w markecie Kaufland dania gotowe firmy Kimico. Takie w woreczkach. Coś a'la danie MRE. Ale wyszły. Obecnie strona firmy nie istnieje, a od roku nie można tych dań kupić. Były bardzo smaczne.

Jest oferta firmy Wojkom.
Dania smaczne. Jak kiedyś kupowałem, to były to dania litewskie. Ten ich ogrzewacz... hmmm... Weź na wszelki wypadek zapasowy innego producenta. I żeby nie było, że nie ostrzegałem :-D

Jest oferta firmy Arpol.
Dań nie jadłem. Używałem tylko ogrzewaczy. 10 razy lepsze od powyższych.

jARRodx

Zbynek Ltd., jadam kotlety sojowe w domu od dłuższego czasu, ale jakoś nie wpadłem jeszcze na to, żeby zabierać je na wyprawy, dzięki za pomysł! :)

independent

Zbynek,
odnośnie suszenia mięsa to w styczniu minął ponad rok jak kupiłem dobrą kiełbaskę - ze 3 kilo i powiesiłem u siebie w pokoju na stelażu docelowo przeznaczonym do kwiatów :) Zimą w początkowym okresie suszenia nie ma problemu much itp. jak kiełbaska ma jeszcze wodę. W pokoju jak jest ciepło i sucho to po tygodniu była już nieźle obkurczona, a po kliku tygodniach wylądowała w woreczku bawełnianym i sobie wisi w nim na ścianiem, a takiej suchej to żaden pasożyt nie tknie. Parę kawałków zużyłem latem, a parę w tym roku w styczniu jak Izery zwiedzałem. Objętościowo i wagowo jest tego teraz gdzieś 30% tego co było na początku.

jaRRodx - ale kotlety sojowe są tylko do przygotowywania w stylu że najpierw gotujesz, potem smażysz? czy są też jakieś inne, których nie miałem? bo w domu to mi żaden problem, ale na wyjazd bym nie zabrał takich.

Jest w marketach soja błyskawiczna. Granulat. Gotować 3 minuty. W praktyce tylko zalewam wrzątkiem, osłaniam od utraty ciepła i czekam parę minut. Oczywiście z dodatkiem jakiegoś puree czy innego kuskusu.

ale ja pytam o kotlety, nie o samą soję - że ona nie wymaga smazenia, to ogarniam ;)
---
Edytowany: 2011-02-13 13:10:45

dzięki Zbynek za info. Co do białka to wiadomo że wezmę, po prostu wydało mi się to takie oczywiste;), że nie trzeba tego pisać :). Szkoda że KIMICO już nie ma, bo w jakiś starych postach wyczytałem że godne polecenia było.

Ktoś jadł może MREsy ze strony Wojkom ? Jakieś opinie coś ?:)
---
Edytowany: 2011-02-13 13:52:49

jARRodx

ludz, ja w ten sposób w domu robię kotlety sojowe - wrzucam do wrzącego bulionu, gotuję może minutę-dwie a potem wyłączam prąd i sposobem śpiworkowym tak, jak kaszę gryczaną - bardzo ładnie dochodzą.

Ludz, może zanadto skrótowo napisałem. Nie dodałem, że może to być alternatywa dla kotletów. Można to było wyczytać między wierszami :-D

może głupie pytanie, ponieważ sam powinienem sobie na nie odpowiedzieć ;), ale co bierzecie na wyprawy żeby w ciągu całego dnia dostarczyć organizmowi białka. Pędraki odpadają ;). Do głowy przychodzą mi takie rzeczy jak:
-mleko w proszku
-kotlety sojowe (ogólnie soja)
-odżywka białkowa
-ryby puszkowane, np. tuńczyk
-suszone mięso drobiowe

wykluczam jajka ze względu na potrzebę gotowania jak i możliwość uszkodzenia.

jARRodx

Mleko w proszku, jakieś dobrze wysuszone kabanosy albo prawdziwy kindziuk, desery mleczne w proszku typu kaszki-zalewajki.
W sumie to teraz przyszedł mi do głowy następujący pomysł: ugotować warzywa w bulionie drobiowym/wołowym i wysuszyć w suszarce do warzyw - co wy na to?

z odżywkami i tego rodzaju specyfikami radzę ostrożnie, bo niektórzy ludzie źle je toleruję (problemy żołądkowe), chyba, że masz już to przetestowane.
Konserwy (zależy ile dni, bo na długo lepiej nie brać za dużo żelastwa), ale kilka tuńczyków dobrze mieć.
Jaja możesz sobie ugotować na twardo, ja często to robię, nawet na kilka dni.
Ostatnio jak zbierałem prowiant po prostu poszedłem do sklepu i powybierałem takie rzeczy, które nie leżały w lodówce, w tym jakieś mięso;)

Z prod. białkowych ja zabieram żółty ser, suszone kiełbasy np. myśliwską, odżywkę wysokobiałkową lub taką 50/50 i to praktycznie wszystko. Mleka w proszku praktycznie nie liczę bo to kilka gram wychodzi do takich płatków na śniadanie.
A przepraszam, w plecaku zawsze znajdzie się jakiś jednorazowy pancernik z pasztetem czy szyneczką, to też mięso czyli źródło białka.

@mirus176
Biedronka, zupy w kubeczkach - jest grzybowa, pomidorowa, rosół. Do grzybowej dodatkowo wsypuję gorący (grzybowy) kubek knura, do pomidorowej pomidorowy, rosołu (takiego) nie lubię ;) .Wszystko zjadliwe, mnie smakuje. To na ,,pierwsze''. Na drugie pure (także z Biedronki) w kubeczku ( boczkiem?) albo Winiary z groszkiem. Dorzucam pokostkowaną kiełbasę. Litr wrzątku w zupełności wystarcza na oba dania. Kubek po zupie możesz użyć na... następny gorący kubek.
Mleko w tubce (Lidl) zamiast w proszku. Są smakowe np. z czekoladą.
Także tam są batony musli w cenie 0,59zł. Waga niestety już 30g. Różne rodzaje (ze 4?).Przy tej cenie nie opłaca się robić samemu.
Błonnik w kulkach - MarkPol.
@ludz ja te kotlety (sojowe) zjadam na sucho, jak czipsy :)

mirus176

po odżywce białkowej nie mam żadnych ''kuchennych rewolucji'' ;), dlatego ją wymieniłem jako źródło białka. jaka na twardo wytrzymają na spokojnie przez 3 dni, więc dopisane do menu wyprawowego ;)

PRS - w takim razie muszę dokładniej obadać produkty z Lidla, skoro piszesz że tam tyle ciekawostek jest ;)
-------------------------------------------
mirus176

W Lidlu jest mleko w tubce (producent polski ale zapomnialem nazwy) i to czy jest ono w ,,twoim'' zależy od zasięgu dystrybucji. Batoniki są w każdym. Są także małe opakowania musli po ok 1,79zł.
Pamiętaj, że mleko czy odżywki w proszku lubią łapać wilgoć oraz wymagają opakowania ze szczelnym zamknięciem.
Zupki i pure są w Biedronce. Kup, sprawdź czy ci smakują (naprawdę dosypanie gorącego kubka poprawia zjadliwość)

Witam,
Pod koniec maja zamierzam wraz z grupką zapalonych maturzystów wyruszyć pieszo z Wrocławia nad Bałtyk(420km). Żaden z nas nie jest 'zawodowym turystą' ani traperem ot nieco bardziej wysportowana młodzież ćwicząca obecnie pod kątem wyprawy robiąc około 30km po mieście by przystosować głównie stopy, nogi potem plecy. Przewidywany czas dotarcia do celu to 14 dni idąc dziennie min 30km.
Moje pytanie odnośnie jedzenia. Co jeść? Biorąc pod uwagę fakt, że praktycznie codziennie będziemy mijać sklepy dostęp do jedzenia mam niemalże nieograniczony. Ważne jest jednak, by jedzenie było tanie, tak aby raz na parę dni pozwolić sobie na luksus typu 'pizza' czy inne dobrodziejstwo, jednak bazować głównie na produktach tanich.
Przypuszczam, że jedynym źródłem smażenia/gotowania byłoby ognisko, żadne kuchenki.
Z takich produktów które mi najszybciej do głowy przychodzą to:
Węgle złożone:
-szybko gotujące się makarony
-kasza kuskus
-pieczone ziemniaki zawinięte w sreberko
-pieczywo
-Musli
Węgle proste:
-Chałwa (?)
-Batoniki typu snickers
-OWOCE (banany)
-mleczko w tubce ''lidlowe''
-Owoce suszone
Białko:
-Raz do czasu tuńczyk
-Wszelkie kiełbasy, pasztety, konserwy
-MLEKO (????? Czy to dobry pomysł?)
Tłuszcze:
-Orzechy

Czy ktoś mógłby w miarę zweryfikować to co wypisałem, może jakieś porady, na co uważać itd.

jachol

Skoro bedziecie mijac codziennie sklepy i chcesz to zrobic Tanio to ja bym zapytal mamy :)
moja mama na 100% by wiedziala co kupowac i w jakich sklepach zeby bylo tanio i dobrze
Od siebie polecam Lidla


A na co uwazac?

Z racji tego ze bedziecie poruszac sie glownie w terenie miejsko podmiejskim uwazalbym przede wszystkim na wysportowanych maturzystow ;)
-------------------------------------------
...nic to

K2, zapomniałeś o serach żółtych i twarogu.
Mleko nadaje się jak najbardziej. Może nie jako źródło białka, ale głównie jako napój.
Węgle proste... Po co? No chyba, że ktoś musi:-)

Z racji pełnego dostępu do kilku sklepów codzinnie, żadne skomplikowane liofilizaty nie są potrzebne. To nawet lepiej - zdrowiej. Zwykłe kanapki, jakieś namiastki obiadu co jakiś czas na ognisku.

Woda, bierzcie po minimum 3 litry na dobę, chyba, że sklepy są częściej. Pić co pół godziny po kilka łyków. Nawet jak nie odczuwa się pragnienia. Uniknie się w ten sposób odwodnienienia, a co za tym idzie gwałtownego spadku wydolności fizycznej. Podstawowa zasada - jak się chce pić, to już jest za późno - proces odwodnienia już trwa. Może brzmi dramatycznie, ale w Waszej sytuacji nie będzie to aż takie straszne - sklepy.

Mało prawdopodobne, że uda się wam codziennie rozpalć ognisko. Nie będzie ku temu możliwości ze względów p-poż lub/i braku opału w okolicy. Wziąłbym choć trochę pastylek hexaminy lub kartusze na gaz, czy małą kuchenkę benzynową. W kalkulacjajach finansowych uwzględnijcie mandaty za palenie ognia w miejscu niedozwolonym. Aha, zdaje się, że płaci każdy korzystający z ogniska, nie od ilości ognisk. W przypadku wizyty leśnika, ktoś musi się poświęcić, reszta mówi, że tylko przechodziła obok i zagadała do piromana ;-)

!

Tylko ja bym uważał z ilością serów i mleka, jak przesadzicie to będzie was pędzić od krzaka do krzaka ;)
Ogólnie to radził bym podobnie jak Zbynek, nie ma co zbytnio kombinować z jedzeniem, jeśli chodzi o oszczędności to polecam Biedronkę, obecna wszędzie i tania.