NGT

Pełna wersja: [Akcesoria] Noże i scyzoryki
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
a ta maczeta to na co im tym kosmonautom i pilotom do przetrwania?
może na obcych jakiś...jakaś samoobrona czy coś?
kravmagę też ze sobą mają w tym zestawie przetrwania?

Chróściel... nawet nie chce mi sie dyskutowac, ale napisze jednak tego posta. Skoro z Ciebie taki survivalowiec to po co Ci jakikolwiek noz? Mozna przeciez poradzic sobie bez niego. Po co nam te wszystkie gore-texy, vibramy i inne cuda. Przeciez nasi protoplasci w skorach z borsuka zasuwali... wiec po co nam cokolwiek wiecej?

Absolutnie nie mam zamiaru nikogo obrazac, ale dziwi mnie troche opor niektorych ludzi przed wiekszymi nozami. Jasna sprawa, ze wybierajac sie w Tatry nie dzwigam ze soba nic wiecej niz foldera z 3.5 - 4'' klinga. Ale nie na Tatrach swiat sie koncze. Zycze powodzenia na wyprawie w Syberyjska tajge z dziadkowym scyzorykiem ;)

Powtorze jeszcze raz - kazdy noz ma swoje zastosowanie. Kwestia dobrania odpowiedniej klingi na dana wyprawe...

rumcajs

wielki nóż - wielki człowiek
howgh!
-------------------------------------------
... nemo me impune lacessit ...

to Wy już nie jedziecie na tę Syberię?
sam mam jechać z tym scyzorykiem?
nie rozśmieszaj mnie z wyjazdem w gorku na syberię albo w tamte zakamarki...
w lato jest tam na to jak sam wiesz za gorąco a w zimę za zimno i nie ma jak skóra jaka lub innego jak to mówisz borsuka czy to renifera lub jelenia i to pisze całkiem poważnie na podstawie wypraw znajmków. co dalej, vibram pęka przy ok -43 stopniach C jak zapałka, jak to informował Marek Kamiński, a tam bywa jeszcze zimniej, jak zresztą survivalowcy sami wiecie, znając nawet zawartość pojemniczków na przeżycie kosmonautów.

Acha... jeszcze jedno. Zbym nie wyszedl na jakiegos Rambo biegajacego wszedzie z ogromnym nozem super-turbo-commando... ;)
Ostatnio spedzilem 3 tygodnie w Ameryce Srodkowej z nieduzym 3,6'' nozem skladanym Benchmade Pinnacle i malym toolem Leathermana Juice XE6. Nie potrzebowalem niczego wiecej. Wybieram sie jednak czasami na takie wypady, na ktorych bez wiekszego, ciezszego noza kazdy nocleg musialbym szykowac chyba juz od poludnia.

Aaaa... maly tescik dla sceptykow mi sie przypomnial. Sprobujcie rozpalic zima ognisko. Wszysko pod sniegiem... mokre. Skad tu wziac such rozpalke? Ano... najproscie spod kory starego sprochnialego drzewa... ale jak tu rozlupac gruba zmarznieta kore? Scyzorykiem? Zycze powodzenia... ;)

ale do czego mi ognisko?
mam palnik, zapasowe kartusze, minimum 5 zapalniczek w przeróżnych miejscach, zapałki...

No tak... z takim argumentem nie sposob dyskutowac... he he...
Na Syberii przeciez kartusze w kazdej dziupli sprzedaja...

Chyba skoncze pisanie... bo zlosliwy sie robie :)

no ale jak Wy survivalowcy nie jedziecie na Syberię to ja miałem na myśli nasze warunki, swojskie np mazurskie lub dajmy na to Tatry, gdzie maczeta to rzecz niezbędna...

Chróściel... nie wiem do kogo piszesz, bo akurat ja nigdy za survivalowca sie nie uwazalem. Przeczytaj uwaznie to co napisalem kilka postow wczesniej.
Uwazam, ze maczety w naszym klimacie nie sa zbyt przydatne, ale jesli ktos czuje potrzebe ich posiadania to znajdzie dla nich zastosowanie...

A jesli ktos bywa czesto na wyprawach w klimacie tropikalnym? Taki Jacek Palkiewicz musi byc chyba niespelna rozumu zabierajac na swoje wyprawy maczete. Przeciez Ty i Twoj dziadek swietnie poradzilibyscie sobie bez tego...

nie drwij bo to sztuka a wiadomo często jak jest z niektórymi artystami...
no pewnie, że sobie poradziliśmy, bo na Mazurach to bez maczety trudno przeżyć...
to już teraz z Syberii wróciliśmy na tropiki. kurde nie dość, że zmarznę to się jeszcze opalę w niedługim czasie...
dość uważnie czytam to co napisałeś i stąd moje pytanie o to ognisko, na które dalej mi nie odpisałeś.
co do Pałkiewicza to uważam za genialną i profesjonalną sprawę dopasowanie odpowiedniego sprzętu do miejsca odbywania wędrówki, wyprawy, i stąd szyderczo traktuję ten temat o maczetach i wielkich nożach dla wielkich mężczyzn, którzy chcą je stosować w naszym tak mocno survivalowym kraju. howgh!!!

No... widze, ze wreszcie zaczynamy sie rozumiec.

Wybacz moj drwiacy ton, ale to tylko proba zestrojenia sie z tonem Twoich wypowiedzi.
Co moglem to wyjasnilem... prociej juz nie potrafie.

EOT

zygem

I ja dodam swoje 3 grosze odnośnie maczety. Otóż maczety mam 3 (trzy), każda o innej klindze, jedna lekka prosta, druga troszkę dłuższa, grubsza, lekko zakrzywiona i poszerzona w części końca ostrza, cięższa; trzecia najdłuższa, najcięższa, bardziej zakrzywiona i bardziej poszerzona w cześci końca ostrza. Kupowałem je jako narzedzia gospodarcze. Na jednej tylko pisze nazwa producenta: Ghana. Pozostałe podobne ale baz żadnych napisów. Cena ok. 20-25 zł za sztukę. Używam je w ogródku np. przy wycinaniu drzewa owocowego, wycinaniu korzeni. Siekiera odbija się od korzenia gdy jest on odkopany, natomiast maczeta idzie jak w masło. Siła uderzenia maczetą jest znacznie większa niż siekierą, zwłaszcza jeżeli wykonuje się jeszcze ruch nadgarstkiem. Następne zajęcie ociosywanie kołków robię maczetą bo mi wygodniej. Maczeta jest lżejsza (może nie tyle lżejsza ile ciężar rozłożony jest inaczej) i ma mniejszy kąt na ostrzu niż siekiera (chodzi mi o to, że siekiera bardziej rozpiera, maczeta lepiej tnie). Następne: cięcie (siekanie) chwastów w kompostowniku. Również wyrównywanie zgrubne desek wzdłuż cieńszego boku zanim użyję hebla. Maczetą można ciąć końcową częścią ostrza (potężna siłą uderzenia szczególnie gdy część końcowa ostrza jest poszerzona, częścią środkową lub bliższą rękojeści, im bliżej rękojeści tym dokładniej). Poza tym mnie maczetą łatwiej operować niż siekierą. No to tyle co mi w tej chwili przychodzi do głowy o moich maczetach.

JAZZ

Do Ch....... Tłumaczyć jak'' wół krowie'',kto chce być złośliwy to żadne argumenty nie pomagają!!! Nikt tu nie pisał że będzie biegał z maczetą po lesie,chyba fajnym hobby są wypady w góry,do lasu,nad jeziorko ze sprzętem który każdemu odpowiada niż chlać wódę po knajpach czy gapić się w TV! Ja wraz z grupą przyjaciół chcemy się w to ''bawić'' i opinia takich upierdliwych ludzi mnie nie interesuje i nie zamierzam dalej z nimi polemizować!

zygem

Przejdźmy do noży. Podoba mi się Benchmade Mini Pika jako edc. W ręku nie miałem ale wiem, że to jest to (ok. 7 cm ostrze, ok. 10 cm po złożeniu, nie ciężki) co chcę mieć. Na magii stali są fotki i porównanie dokonane przez Rybaka. Wiem, że nóż ten jest wykonywany ze stali 440c i n690. W książce Mitina nie ma wzmianki o stali n690 (przynajmniej ja nie znalazłem). Czy ktoś używa tego noża ze stali n690 (Rybak ma 440c i pisał o nim), jak się ostrzy, jak używa i w ogóle proszę o opinię o tym nożyku. Która stal jest lepsza (prawdopodobnie n690, która ma więcej kobaltu) i na czym ta ''lepszość'' polega. O stali jest wiele stron ale o n690 jakoś nie mogłem znależć.

Zygem... N690 ma nieco wieksza odpornosc na zlamanie niz 440C. Tu masz troche o tej stali.
http://budo.net.pl/viewtopic.php?t=22732&start= 0

Equilibrium7

Według mnie - jeżeli o maczety chodzi to na wyprawy w Polsce żaden bardziej inteligentny podróżnik nie weźmie maczety, bo po za tym żeby przyszpanować [przed kim? przed krzakami i drzewami ;]]] nie ma żadnego sensu zabierać.
Tak jak już pisałem - zestaw multitool leathermana i nóż typu wz. 98 jest najlepszym rozwiązaniem w tym przypadku.

Odpowie mi ktoś w końcu na moje pytanie???

zygem

Dzięki Akme

Chróściel

>JAZZ
Ty jesteś jak koledzy Harry Potter`a, że boisz się wymówić imię tego kogoś złego czy chciałeś napisać coś wulgarnego ale Ci nie przeszło przez ''cenzurę'' NGT??
to nie chodzi o złośliwość ale o całość Waszej sprawy- te wielke noże:))) z tego mam bekę i już. ja po prostu nie widzę sensu ich użycia w naszych polskich warunkach.i to samo chyba napisali ludzie z tego wątku. czy ja się może mylę znowu JAZZ`ie??

HAMMET

Chrosciel...maczeta w polskich warunkach to podstawa na meczach, widac chopie zes nie jest kibol :)

jo żech nie kibol bo żech nie Hanys:)))