Po za dyskutowanymi tutaj listami sprzętu w warunkach zimowych istotna jest odporność psychiczna. Zmienność warunków jest większa niż latem i to też należy brać pod uwagę.
Niech ilustracja będzie moje osobiste doświadczenie sprzed kilku lat, które miały miejsce w terenie banalnie łatwym, przy wzorowej widoczności.
Byliśmy w Karkonoszach. Był to okres temperatur na poziomi -15/18 w dzień i do -24/28 w nocy.
Trasa Harrachov – Szklarska Poręba po przez Schronisko pod Łabskim Szczytem, powrót ze Szklarskiej koleją.
Odzież stosowaliśmy standardową: gruba bielizna p.potna, polar ze stretchu, windshirt, lekka kurtka puchowa. Jest on praktycznie nie zmienny od kilku lat.
Narty: my Hagany z wiązaniami uniwersalnymi, kumpel zwykłe biegówki.
Zdjęcie 1
http://imageshack.com/a/img834/6836/evn9n.jpg
– podejście na grzbiet Karkonoszy z Harrachowa do Voseckiej Boudy. Mimo mrozu słońce w plecy, nartostrada przejechana ratrakiem. Po za wysiłkiem związanym z 700m podejścia żadnych problemów. Fotka zrobiona na przełamaniu terenu. Śnieg idealny do poruszania się na nartach. Pora już popołudniowa. Na podejściu byłem ubrany w bieliznę p.potną i windshirt. Żona dodatkowo pod windshirtem polar ze stretchu.
Zdjęcie 2
http://imageshack.com/a/img845/2185/ggg0z.jpg
– na grzbiecie Karkonoszy. Słońce już nie grzeje, wiatr powoduje, że moja żona jest już w komplecie odzieży. Ja byłem ubrany w polar i windshirt, ale było to blisko granicy dla tego zestawu. Maku podobnie, ale z drugim windshirtem na grzbiecie (testował wtedy taką koncepcją). Na twarzy gogle, co było bardzo dobrym wyborem. Śnieg w cienu zaczyna być ścinany przez mróz.
Zdjęcie 3
http://imageshack.com/a/img839/1654/45wu.jpg
– trawers w kierunku Schroniska pod Łabskim Szczytem. Zimno, wiatr, jesteśmy praktycznie po stronie zacienionej, słońce straciło moc grzewczą. Śnieg zamienił się w przemrożoną szreń i mamy gęstą siatkę zastrug.
Zmiana warunków nastapiła na przestrzeni dziesięciu minut.
Zdjęcie 4
http://imageshack.com/a/img835/7731/fx8ih.jpg
Walka z zastrugami. Maku miał ciężko bo był na zwykłych biegówkach. Ale doświadczenie narciarskie pomagało
W tym momencie moja żona wpadła w kryzys.
Do tej pory poruszała się i biegała na nartach przede wszystkim na przygotowanych trasach. A w terenie poniżej granicy lasu. Zimno, wiatr, nagłe przejście z łatwego poruszania się na nartach w fizyczne atakowanie kolejnych zastrug (przy przemrożonej pokrywie i zastrugach trzeba sie atakować krawędzią narty) spowodowały, że gwałtownie opadła z sił. Odcinek trawersu, który można pokonać w 20 minut, pokonywaliśmy w godzinę.
W efekcie cała nasza trójka była silnie wychłodzona. Z kolegą analizując sytuację w schronie, doszliśmy do wniosku, że za około 20 minut mieli byśmy pierwsze objawy odmrożeń stóp.
W schronisku wszystko wróciło do normy.
Zadziałał tu czynnik zaskoczenia w połączeniu z sytuacją, gdzie mimo zmęczenia trzeba było zawalczyć, oraz gwałtowność zmiany. (Jednocześnie tura mieściła się w jej możliwościach kondycyjnych).
Pytanie co by było gdyby nie było schroniska?
Zjechalibyśmy jeszcze 100m w dół do granicy lasu. Zrobili pauzę w płachcie biwakowej. Tam byśmy wymienili skaprety na suche, roztarli stopy, zagotowali herbatę, oddtajali (tu butla lexnaowa z herbatą jako termofor by poprawiła samopoczucie) i zeszli w dół.
Nie było warunków które można by uznać za groźne: wiatru o dużej sile, zerowej widoczności, mgły, zamieci etc...
Przy walce z zastrugami kumpel narzekał, że narta biegowa ''cit za lekka''. My mając cięższe okantowane deski byliśmy w lepszej sytuacji.
W związku z tym pamiętajmy, że sprzęt nie koniecznie zastępuje głowę, czytaj w tym przypadku odporność psychiczną, a także krytycyzm wobec swoich możliwości i fizycznych i psychicznych też jest na miejscu
---
Edytowany: 2014-05-15 09:29:35
---
Edytowany: 2014-05-15 15:45:31
---
Edytowany: 2014-06-02 10:03:22
---
Edytowany: 2014-06-02 10:05:36
-------------------------------------------
Pim