05-09-2011, 19:49
Dodam (chodzę przeważnie właśnie w Karkonoszach, wybieram złą pogodę gdyż wtedy ludzi brak a to w górach mnie najbardziej cieszy, chodzę sam dlatego zimą szczególnie wrażliwy jestem na sprawy związane z bezpieczeństwem)
Nie będę pisał o namiotach, czy śpiworach i nocowaniu w lesie ponieważ myślę, że nawet o tym nie myślisz :) a kuchenki pewnie targać nie zamierzasz więc to też abstrakcja.
Co zostało już powiedziane a według mnie najważniejsze (w kontekście np. Karkonoszy o których wspominałeś)
1. Zimą w lesie zaraz po opuszczeniu Karpacza, Szklarskiej, czy innej miejscowości masz bardzo dużą szansę nie ujrzeć żadnego znaku na szlaku. Trochę lepiej może być jak się zaczną tyczki, ale nie jest pewne że trafisz na taki szlak, a dwa aby dojść do tyczek trzeba naprawdę trochę się postarać. Dlatego tak jak wszyscy wcześniej pisali, wybierz szlak jaki już w miarę znasz. Dodatkowo jeśli wybrałeś szlak, który nie jest tym najczęściej uczęszczanym (np. idąc przez Polanę chciałbyś odbić w prawo przez Pielgrzymy), nie idź. Zima ma to do siebie, że turystów raczej jak na lekarstwo i często to ty będziesz pierwszym, który musi udeptać śnieg. Wówczas czasy rosną z 1.5-2 h mapowego do 6-7 godzin, co oznacza cały dzień spędzony na krótkim podejściu do schronu, bądź na twoją Śnieżkę.
Dodam, że zimą przejście jednym szlakiem raz zabrało mi 3h, a dwa tygodnie później było to już 7h.
2. Patrz często na zegarek i kontroluj ile już przeszedłeś a ile zostało do celu. Musisz ciągle mieć gdzieś z tyłu głowy jasną informację ile zajmie w razie w tzw. wycof. Co z tego, że o 14:00 (przecież to prawie południe :) ) stwierdzisz, że jednak nie dasz rady, jak powrót może trwać 5 godzin, a to oznacza trzy godziny błąkania się po lesie w ciemności. Wówczas i czołówka/ latarka może okazać się niewystarczająca.
3. Bez gorącej herbaty w termosie nie wychodź. Przy -20 picie wody, czy izotoników nie będzie komfortowe/krzepiące.
4. Uważaj na słodycze - czekolady, batony itp. Przy zimowych temperaturach nie będziesz często w stanie tego połamać nie mówiąc o pogryzieniu. Dlatego warto zawsze mieć przy sobie jakieś tzw. kanapki.
Ciepła herbata + kanapka, nie ma nic przyjemniejszego zimą, no chyba, że żurek w schronisku :) .
5. Ze sprzętu (nie chcę pisać o dużym kalibru cenowym, czyli np. rakietach bo te w takich górach na pewno by się przydały) najważniejsze jak dla mnie kije z talerzami zimowymi. W jakimś tam stopniu pomagają mnie się zapadać w śniegu oraz bardzo ułatwiają wygrzebywanie się ze śniegu co pozwala zaoszczędzić duuuuużo sił.
Samo podejście na Śnieżkę potrafi być tak wyślizgane (obejście lamerskie zimą nieczynne), że bez kijów może być ''fajna'' rozrywka.
Podsumowując - najważniejsze:
Nie możesz zgubić szlaku. Jeśli pobłądzisz, jesteś w czarnej dupie. Dwa/trzy razy zapadnięcie się w śniegu po pachy i jesteś ugotowany, stracisz więcej siły na wygrzebanie się niż latem podczas całego dnia wędrówki.
Dodając do tego fakt, że na mniej uczęszczanych szlakach (bądź nawet na tych super uczęszczanych, ale podczas słabej pogody) często nie spotkasz żadnego turysty przez cały dzień, nie możesz zakłądać, że ktoś ci pomorze. Telefon bezwzględnie działać musi, ja zawsze zabieram drugą naładowaną baterię.
Nie będę pisał o namiotach, czy śpiworach i nocowaniu w lesie ponieważ myślę, że nawet o tym nie myślisz :) a kuchenki pewnie targać nie zamierzasz więc to też abstrakcja.
Co zostało już powiedziane a według mnie najważniejsze (w kontekście np. Karkonoszy o których wspominałeś)
1. Zimą w lesie zaraz po opuszczeniu Karpacza, Szklarskiej, czy innej miejscowości masz bardzo dużą szansę nie ujrzeć żadnego znaku na szlaku. Trochę lepiej może być jak się zaczną tyczki, ale nie jest pewne że trafisz na taki szlak, a dwa aby dojść do tyczek trzeba naprawdę trochę się postarać. Dlatego tak jak wszyscy wcześniej pisali, wybierz szlak jaki już w miarę znasz. Dodatkowo jeśli wybrałeś szlak, który nie jest tym najczęściej uczęszczanym (np. idąc przez Polanę chciałbyś odbić w prawo przez Pielgrzymy), nie idź. Zima ma to do siebie, że turystów raczej jak na lekarstwo i często to ty będziesz pierwszym, który musi udeptać śnieg. Wówczas czasy rosną z 1.5-2 h mapowego do 6-7 godzin, co oznacza cały dzień spędzony na krótkim podejściu do schronu, bądź na twoją Śnieżkę.
Dodam, że zimą przejście jednym szlakiem raz zabrało mi 3h, a dwa tygodnie później było to już 7h.
2. Patrz często na zegarek i kontroluj ile już przeszedłeś a ile zostało do celu. Musisz ciągle mieć gdzieś z tyłu głowy jasną informację ile zajmie w razie w tzw. wycof. Co z tego, że o 14:00 (przecież to prawie południe :) ) stwierdzisz, że jednak nie dasz rady, jak powrót może trwać 5 godzin, a to oznacza trzy godziny błąkania się po lesie w ciemności. Wówczas i czołówka/ latarka może okazać się niewystarczająca.
3. Bez gorącej herbaty w termosie nie wychodź. Przy -20 picie wody, czy izotoników nie będzie komfortowe/krzepiące.
4. Uważaj na słodycze - czekolady, batony itp. Przy zimowych temperaturach nie będziesz często w stanie tego połamać nie mówiąc o pogryzieniu. Dlatego warto zawsze mieć przy sobie jakieś tzw. kanapki.
Ciepła herbata + kanapka, nie ma nic przyjemniejszego zimą, no chyba, że żurek w schronisku :) .
5. Ze sprzętu (nie chcę pisać o dużym kalibru cenowym, czyli np. rakietach bo te w takich górach na pewno by się przydały) najważniejsze jak dla mnie kije z talerzami zimowymi. W jakimś tam stopniu pomagają mnie się zapadać w śniegu oraz bardzo ułatwiają wygrzebywanie się ze śniegu co pozwala zaoszczędzić duuuuużo sił.
Samo podejście na Śnieżkę potrafi być tak wyślizgane (obejście lamerskie zimą nieczynne), że bez kijów może być ''fajna'' rozrywka.
Podsumowując - najważniejsze:
Nie możesz zgubić szlaku. Jeśli pobłądzisz, jesteś w czarnej dupie. Dwa/trzy razy zapadnięcie się w śniegu po pachy i jesteś ugotowany, stracisz więcej siły na wygrzebanie się niż latem podczas całego dnia wędrówki.
Dodając do tego fakt, że na mniej uczęszczanych szlakach (bądź nawet na tych super uczęszczanych, ale podczas słabej pogody) często nie spotkasz żadnego turysty przez cały dzień, nie możesz zakłądać, że ktoś ci pomorze. Telefon bezwzględnie działać musi, ja zawsze zabieram drugą naładowaną baterię.