To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Na lekko czyli Fast & light / koncepcja F&L
#81
Gdzie sie konczy light a zaczyna fast?
Czy just fast czy jeszcze light?
Ja jestem f&l a Ty nie mimo ze Ci sie wydaje...
etc etc

Jesli nie mozna dyskutowac w sposob cywilizowany, przekonywac sie do swoich racji w sposob ludzki nie obrazając sie nazwzajem to moze chociaz ten który wierzył w ten wątek pusczając go pare dni temu czyli ja.....zabierze glos...

....i zgasi światlo...na chwilkę, do jutra, a może na stałe?
-------------------------------------------
lepiąc uszka, pichcąc susz

Odpowiedz
#82
wątek odblokowany....

Odpowiedz
#83
Trochę wody upłynęło. Moje wnioski bez zmian:
1. Ograniczenie wagi jak najbardziej tak.
2. Powyżej pewnej granicy (dla każdego innej) F&L preferuje doświadczenie, odporność psychiczną i kondycję. Te wyrabiamy w terenie a nie w trakcie czytania licznych forów interentowych.
3. Idea F&L jest produktem marketingowym jak wszystko.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#84
A teraz konkrety z powołaniem się na przypadek i listę sprzętu:

Wyjazd z założenia F&L - dwaj panowie w wieku średnim 40+ (praca w biurze jeden, praca w dużej części fizyczna drugi). Kondycja generalnie dobra. Trasa Grań Rohaczy zakończona na Wołowcu ze startem w dol. Jałowieckiej (piękna wielka pusta dolina).
W załączeniu spis sprzętu. Wg spisu wszystko odpowiada idei.
Zrezygnowaliśmy ze sprzętu biwakowego na korzyść kurtek i płachty, dzięki temu mieliśmy plecaki 20 - 25L.

Skończyło się umiarkowaną porażką, tzn. zeszliśmy z grani w połowie tury. Przyczyny?
1. Miejsce noclegu obok strumienia (bo woda bliżej) ale zimniej niż kilkadziesiąt metrów wyżej. A mieliśmy bukłaki, więc doniesienie wody to nie problem. W ten sposób po 2h snu obudziło nas zimno. Wystartowaliśmy przemarznięci i mało bystrzy.
2. Następstwo porannej bystrości - wlanie do camelbagów wody ze strumienia. Temp pewnie +2/+4 st. Najpierw nam chłodziła w plecy, potem piliśmy za mało i to plus wiatr nas odwodniło. Mieliśmy palnik i polanie po 300ml wrzątku do każdego z cameli by całkowicie zmieniło sytuację, a także w Nalgenach mieliśmy gorącą herbatę. Źle więc ''gospodarowaliśmy zasobami''.
3. Brak rozruszania trwającego co najmniej 8h. To samo co długie wybiegania w terenie. Nie byliśmy przyzwyczajeni po sezonie zimowym do wysiłku trwającego tyle. Sezon zimowy był narciarsko kiepski, nie mieliśmy też takich wyryp narciarskich. Po 4 h byliśmy zmęczeni nie tyle fizycznie co psychicznie. Dlatego zeszliśmy.
Może paść argument o zbytecznej ostrożności. Ale przed nami był odcinek wymagąjący największego skupienia i uwagi... W zamian za to w schronie były pyszne Bryndzove Haluski i pivo i to nie było F&L...
Mogliśmy podejść do tematu jak kol. Sołtys w swoim przejściu grani, ale on F&L uprawia zawodowo a mu jesteśmy ''starsi panowie dwaj...''

Przyczyny porażki są więc wynikiem:
- sporadyczności wyjazdów,
- zatarcia się pewnych nawyków,
- braku wiosennego rozruszania po zimie.
A na papierze wszystko OK no i nie wszystko można przeczytać na blogach, fejsie i ngt...;-)
To tak by pobudzić dyskusję...
---
Edytowany: 2015-10-12 13:02:19
---
Edytowany: 2015-10-12 13:03:51
---
Edytowany: 2015-10-12 13:05:54
---
Edytowany: 2015-10-12 14:06:10
-------------------------------------------
Pim


[Obrazek: 8464-87-1.jpg]

Odpowiedz
#85
Bo widzisz Pim, najważniejsze w tym wszystkim jest własne doświadczenie i dostosowanie sprzętu, jedzenia do konkretnego wyjazdu. Co z tego, że sprzęt w moim plecaku ważył powiedzmy 12/15kg skoro jedzenia musiałem zabrać na 15 czy 20 dni? Cała koncepcja FL pada na łeb i 15 dni nie da się przeżyć na kilku wafelkach i jednej kiełbasce. Do tego zmienność warunków pogodowych. Na 2 dni można sobie te warunki wycyrklować w miarę dokładnie, ale na 2 tygodnie tak się nie da, może być +30, ale może być też -5, ot góry po prostu.

Odpowiedz
#86
Zgadza się. Nie ma szans. Możesz cyrklować metodą wysłania paczki z jedzeniem pocztą na np. poste restante.
Jak się nadmiernie odchudzisz w bardziej zapadłym zakątku Karpat i np. przyjdzie zimny front i sypnie śniegiem, to może być dreszczyk emocji....
Jak tego doświadczenia ''frontowego'' nie masz, to będzie cienko, oj cienko.

Druga sprawa, to rozwój infrastruktury. 20 lat temu było ubogo. Teraz liczba agroturystyk i kwater jest duża i autentycznie od jakiegoś czasu na 3 dniowe wypady pakuję się w plecak 20l. Bambetli biwakowych nie dźwigam.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#87
Protestuję przeciwko F-ast, po to urlop aby się nie spieszyć, chcę podziwiać krajobrazy, nacieszyć się naturą, po prostu pobyć sobie. Co do light to zgoda, ale bez przesady, ''pewien Australijczyk zabrał na wyjazd szczoteczkę do zębów, następnym razem skrócił rączkę szczoteczki, a potem stwierdził poradzę sobie bez niej...''

Dopiero po powrocie wiemy, że coś zabraliśmy niepotrzebnie, prawda bo np. nie padało. Czyli zgodnie z przedpiscami - poniżej pewnych rzeczy zapewnijących nam ''prawidłowe'' warunki nie powinniśmy schodzić, bo może skończyć się gorzej niż dygotanie z zimna...
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#88
''od jakiegoś czasu na 3 dniowe wypady pakuję się w plecak 20l. Bambetli biwakowych nie dźwigam.''
Pim, jak to zdanie ma się do relacji 2 kolegów z postu wyżej? Że temperatura spadła do 4 stopni i już nastąpił koniec świata? Zamiast na siłę pakować się w 20 litrowe plecaczek, ja tę trasę robiłem z plecakiem 40 litrowym i wtedy zmieścił się i śpiwór puchowy, i woda i jedzenie.
Drugia zdanie do którego się przyczepię:
''2. Powyżej pewnej granicy (dla każdego innej) F&L preferuje doświadczenie, odporność psychiczną i kondycję.''
W lutym na zlocie na Małej Rawce mieliśmy okazję poznać koleżankę z obsługi schroniska. Miejscowa, dobra kondycja, dobra znajomość terenu. Wyszła w marcu z Wołosatego na Przełęcz Bukowską, drogą. Potem Rozsypaniec, Halicz z zamiarem przejścia przez Tarnicę i zejścia do Wołosatego. Prosta trasa. Nie wróciła. Jak widać doświadczenie i kondycja czasami nie wystarczają.

Odpowiedz
#89
Bleys! No czasem nie wystarczą. Zawsze jest ten problem kiedy robić obrót o 180 st?
Wielicki w której próbie na K2 wycofał się marne 100 -150m od piku..przykłady można mnożyć. No ale nawet w odwrotach trzeba mieć doświadczenie...:-)
Nasze przykładowe wycofanie się opisane powyżej było wyborem wygrzania kości w dnie doliny gdzie nie wiało, wyborem bryndzowych haluszek zamiast parcia na siłę...
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#90
Moja koncepcja L&F dojżewa wraz z moim doświadczeniem turystycznym. L&F to nie tylko odchudzanie ekwipunku, ale także zmienianie swojego myślenia. W moim przypadku to było np przekonanie się do niskich butów. Jakie za tym idą korzyści to wtajemniczeni sami dobrze wiedzą. I co ważne dla mnie fast nie odgrywa praktycznie żadnego znaczenia. Natomiast odgrywa lite i komfort wynikający z tego. Poczułem to wyraźnie gdy podczas kończenia msb z kuzynką pierwszego dnia zrobiliśmy 30 km. Po pierwsze dochodząc na Kudłacze czułem, że mam energię na kolejne 10 km i po drugie nazajutrz nie czułem żadnych przykrych skutków przebycia takiego dystansu dnia poprzedniego.
Moje lite zaczyna być także coraz bardziej rozsądne. Nie chodzi o tak radykalne pozbycie się wagi aby to zagrażało zdrowiu, a nawet komfortowi. Ale to co mogę zawsze zrobić to zrobić dobre rozpoznanie trasy i punktów zaopatrzenia na niej. Dzięki temu mogę zabierać wystarczająco jedzenia na trasę między tymi punktami plus jakiś niewielki zapasik z myślą o nieplanowanych sytuacjach.
Dodatkowo tak jak Pim pisze gdy sprawdzę punkty noclegowe na trasie, to może okazać się, że majdan biwakowy zostanie w domu.
Także chyba na podsumowanie chce powiedzieć, ważniejsze od kupowania coraz lżejszego sprzętu jest umiejętne dobieranie go na każdy wyjazd, rozpoznanie trasy i najważniejsze myślenie, którego niczym nie da się zastąpić. O doświadczeniu i umiejętnościach i ich niezastąpioności nawet nie wspominam bo to rozumie się samo przez się.
Niedokładnie przytaczając A. Skurke: jeśli wiesz, że będziesz potrzebował śpiwora i go nie weźmiesz, to nie będziesz UL tylko głupcem.

Odpowiedz
#91
''Możesz cyrklować metodą wysłania paczki z jedzeniem pocztą na np. poste restante.''
Jak jest ta poste restante w ogóle. W Cerna Sat do najbliższego sklepu jest 35km drogą, górami pewnie ze 3/4 dni na lekko. Poste kiedyś było, najstarsi górale pamiętają, że tuż po wojnie były takie czasy :-)))
Ja to mówię, FL jest dobre, ale na krótkie wyjazdy lub/i w cywilizowane tereny. Zapuść się na Syberię z 40L plecakiem to lekko można się zdziwić. A co tam Syberia, Karpaty wystarczą. I rozpal sobie teraz piec w takim refugiu bez piłki czy siekierki? Na dworze pada od 3 dni, w środku tylko pieńki wielkości taboretu. Albo marznąć (w konsekwencji rozchorować się), albo połupać i sobie rozpalić, no ale tu potrzeba narzędzia. I cała koncepcja FL nagle się sypie.

Generalnie jest tak dużo zmiennych, że praktycznie cała dyskusja mija się z celem, bo czy 500g siekierka jest Lite czy już nie? W Tatrach nie jest, ale na tej Syberii jest. I tak można bez końca.
---
Edytowany: 2015-10-12 17:41:29

Odpowiedz
#92
Arni
Przyznam, że twoje rozumienie f&l jest jakoś absurdalnie radykalne. Ja zawsze myślałem o tej koncepcji niejako o czymś co każe odchudzać ekwipunek do granic absurdu, lecz o sposobie podchodzenia do turystyki z rozsądkiem i refleksją wynikającą z doświadczenia i wiedzy. jeśli wiesz, że będziesz potrzebował siekiery to ją weź. Jeśli jedziesz na Syberię i potrzebujesz żarcia na 3 tygodnie to je weź. Ale pozostały ekwipunek dobieraj pod kątem potrzebności, niezawodności, uniwersalności. Bierz to co jest ci konieczne. Ale nie to co ogół uznaje za konieczne, ale co ty uznajesz za niezbędne do tego aby wyjazd był komfortowy i bezpieczny. Ale nic ponad to.

Odpowiedz
#93
Bo widzisz, jak się czyta taki wątek tasiemiec jak ten czy jemu podobne, to dochodzi się do wniosku, że jak ma się plecak cięższy niż 10kg to dostaje się zakaz chodzenia, nie jest się cool i trendy. Przecież to bzdura jakaś. Na ostatnim wyjeździe użyłem przynajmniej 95% z 15kg zabranego sprzętu i odzieży, ale mimo to plecak ważył w maksie z wodą ok. 35kg i miał objętość wagonu. Czy nie byłem F&L przekraczając magiczną granicę 10kg? Uważam że byłem, ale patrzę na to z perspektywy tego jednego wyjazdu. I teraz dochodzimy do sedna i sensu dyskusji właśnie, którą można zakończyć już tym zdaniem:
''... nie to co ogół uznaje za konieczne, ale co ty uznajesz za niezbędne do tego aby wyjazd był komfortowy i bezpieczny. Ale nic ponad to.''

Odpowiedz
#94
Barsus!
Są tacy którzy zdejmują okładziny ze swiss army knive by zachować ideologiczną czystość stylu.
Gdzieś musi być złoty środek.
A zamiast siekiery o wadze kilograma można wziąć piłę łańcuchową
http://www.specshop.pl/product_info.php?...ts_id=7428
i wilk jest syty i owca cała. Drzewo piłujemy w duchu F&L...
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#95
Pim
Są tacy, którzy nie mogą zasnąć gdy się okarze, że ich śpiwór już nie jest najlżejszy na rynku przy swojej termice. I nie zasną gdy go nie kupią. Bo co powiedzą znajomi gdy okaże się, że ich plecak na ostatnim wypadzie mógł być lżejszy a nie jest. :D
Ale to już dewiacja. :P :D

Każdemu co jego.
---
Edytowany: 2015-10-12 19:35:55

Odpowiedz
#96
Moim zdaniem koncepcja FL jest szczególnie istotna w gorach wysokich bo tam fast = bezpieczeństwo i większe prawdopodobieństwo zdobycia celu. Z drugiej strony zabierając zbyt mało zmniejszamy bezpieczeństwo, tak wiec jest to jakies wyważenie złotego środka. Nie mozna przesadzać w żadna stronę.

Ja uważam ze warto zawsze przemyśleć dwa razy czy na pewno wszystko potrzebuje. Co muszę mieć bo pomoże mi dojść do celu a co zabieram tylko na wszelki wypadek. Sa czasem takie stereotypy jak śpiwór do spania w schronisku.

Odpowiedz
#97
W tym roku przewędrowałem około 1000 km po szlakach. Najdłużej - 14 dni i 370 km po Szlaku Nadbużańskim i do tego tygodniówki po Beskidach.
Mam stałe pozycje które zabieram zawsze i one stanowią trzon mojego wyposażenia. Do tego w zależności od pogody/temperatury modyfikuję pozostałą część pakietu.
Jedzenia mam na trzy dni - raczej rezerwowe, gdyż bazuję na bieżących zakupach.
Zawsze zabieram mój namiocik (Coleman Rigel) i jestem niezależny w zakresie spania, bo i z kasą krucho.
Jedynie pod koniec kwietnia zaskoczył mnie atak zimy na MSB (Kiczera nad Żarem), a tak nie miałem problemów bytowych.

Moje wyposażenie jest lekkie, aczkolwiek kilka pozycji można jeszcze odchudzić.
Tym niemniej wiem jak się spakować na przewidywalne warunki i w zasadzie z rzeczy ''na wszelki wypadek'' zabieram apteczkę. Pozostałe używam w trakcie wędrówki.
Owszem, jeśli nie leje, to nie używam poncha, jeśli nie ma huraganu, to nie zakładam wiatrówki, ale to akurat normalne.
I mam tu na uwadze wyjścia dłuższe niż trzydniowe w góry typu Beskidy.

Oczywiście Light nie musi się przekładać proporcjonalnie na Fast, ale niewątpliwie temu sprzyja. Ja raczej swój styl wędrowania określam jako Light & Smile. Fast wychodzi przy okazji, na zasadzie ''szybciej idę - na dłużej mogę się zatrzymać''.

Temat - rzeka, bo każdy ma swój styl, zwłaszcza jeśli go wypracowuje przez jakiś czas.
Ci, którzy jeszcze sami swego stylu nie odkryli, walczą z definicjami. Ja zaś definiuję swój styl, co najwyżej w oparciu o istniejące filozofie...
-------------------------------------------
Yatzek - nadworny tester NGT.pl :)

Odpowiedz
#98
Moje rozumienie F&L jest zbliżone do tego co pisze Barsus.

Zagłębiając się w temat nauczyłem się (uczę się):

- Zastępować sprzęt umiejętnościami
- Lepiej planować trasę.
- Zrozumiałem, że sumując gramy otrzymuje kilogramy :).
- Odkryłem różnicie pomiędzy 900g butem, a 350g bucikiem.
- Przekonałem się, że podłoga w namiocie jest zbytkiem.
- Nie zmieniło się moje podejście do samego sprzętu, jeśli już coś z sobą zabieram muszę być przekonany, że jest to wytrzymałe i potrafię to w razie czego naprawić. Niską wagę wolę otrzymać przez wybór prostych rozwiązań.
- Szybsze pokonywanie trasy dało mi czas na częstsze zatrzymywania się w ciekawych miejscach, fotografie, kąpiel, posiłek w ciągu dnia, a nawet robienie przepierki.

Żyjąc w mieście jestem otoczony masą przedmiotów. Bardzo polubiłem to uczucie wolności które daje świadomość, jak niewiele z nich jest mi tak naprawdę potrzebnych.

Odpowiedz
#99
''Ci, którzy jeszcze sami swego stylu nie odkryli, walczą z definicjami. Ja zaś definiuję swój styl, co najwyżej w oparciu o istniejące filozofie...''

Daję łapkę w górę.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.

Odpowiedz
Wzywam Leśną do glosu w dyskusji. Jest twardym przedstawicielem podejścia F&L.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz


Skocz do: