To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt
Przejście z Komańczy do Krynicy do około 4 dni dobrego marszu. Ciągłego, bez dłuższych postojów - a więc z nocowaniem tam, gdzie nas noc zastanie i marszem po 12-14 godzin dziennie. Sprawdziłem to w praktyce dwukrotnie i taki czas wydaje mi się najkrótszym realnym przy założeniu, że niesiemy te 15-20 kg na plecach.

Jeśli chcieć wejść np. na Lackową lub odbić gdzieś w bok czas wydłuża się do 5 - 6 dni.

Znam osobę, która GSB pokonała w tydzień, ale zakładam, że rozmawiamy tu o tradycyjnej turystyce, nie o wyciskaniu kilometrów :)
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
12-14 h? Dżizas.. Czyli licząc min. od 8.00 do 20.00. Potem umyj się, rozbij namiot, rozpal ognisko, zrób jedzenie,umyj naczynia, przepierka bielizny (bo mamy tylko 2 zmiany). I to nie ma być wyciskanie kilometrów? W każdym razie to nie dla mnie. Wolę mieć chwilę na wypicie choć jednego piwka.. :D
---
Edytowany: 2010-03-27 17:00:16
-------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje:)

--------------------------------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje  :)
Odpowiedz
Jak szedłem z Bielska-Białej do Krynicy (ok 220km) to czas jaki przeszliśmy Beskid Mały, część Żywieckiego, Gorce, Pieniny, Pieninki oraz Beskid Sądecki i parę okolicznych wiosek zajęło to nam dokładnie 4 dni i 16h. Spaliśmy raz w schronisku na Turbaczu na podłodze, a tak to przy szlaku. Pierwszy dzień przeszliśmy 65km potem było różnie. Mogę powiedzieć, że faktycznie idzie się tak z 12h dziennie to spokojnie jak trzeba nadrabiać to nawet więcej. Człowiek wstaje o świcie pakuje się i idzie aż będzie ciemno i tyle - cała rutyna dzienna na takim marszu.

Jak pisze sołtys to chyba ciężko by było nam wyrobić się tak jak jego znajomy w te 7 dni przez GBS. Chociaż jak na sprzęt jaki w tedy każdy miał to i tak było dobrze. Ja szedłem w desantach bez wkładek i czasem każdy krok bolał :D


Widzie, że w tym roku na GSB będzie tłoczno bo znajomi również się wybierają na przejście takowego. Ja niestety będę musiał trochę poczekać na realizację tego planu gdyż z racji, że jestem uczniem to wakacje są jedynym okresem gdzie można popracować ;(

Odpowiedz
Przepraszam że być może taki pomysł się już pojawił ale nie mialem czasu na czytanie całości wątku.


Co do zmniejszenia wagi polecam kombinację do noclegu: hamak sznurkowy (rozwieszany między drzewami), na to karimacik, na to śpiworek. Nad hamakiem w przypadku możliwości opadów rozwieszamy repik (3 - 4 starczy) i na niego nakładamy tropik choćby z chinskiego namiotu. Dół możemy przytwierdzić śledzikiem lub dwoma. Masa jest zredukowana bo nie ma namiotowego żelaztwa, spanie nie podmoknie no bo i jak? Sam praktykuję od lat. Teraz jestem gosć bo mam na spiwór płachtę biwakową laminowaną i w przypadku deszczy montuję raz dwa na śpiworek. Obracam się pleckami do góry i jest ok. Ponadto w beskidach da sie spać gdziekolwiek i na dodatek ze znalezieniem daszku też nie ma kłopotu. Życzę udanego wyjazdu.

Doczytałem temat kremu... Polecam tzw melkfet (do kupienia w aptece) - żadnej H2O. Żadna zima nie ruszy... W pysk ciepło że ho. No i przydaje sie podczas malowania kominów - po zjeździe na dół przecierka szmatką i po farbie nie ma śladu.
---
Edytowany: 2010-03-27 20:26:56
-------------------------------------------
Wacek

Odpowiedz
Cantores, nie panikuj! Jak się z głową zorganizujesz to i pójdziesz te 12 h i piwka się napijesz.

Tavor, pomysł nie nowy aczkolwiek ja np. na hamaku wyspać się nie potrafię. Zdecydowanie wygodniej na twardym gruncie :) I zestaw wygląda podobnie, tylko bez hamaku - plandeka na sznurku, czasem podparta jeszcze kijkami i karimata pod spodem. Na ten sezon ostrzę sobie zęby na FN Faroe out.
---
Edytowany: 2010-03-28 14:18:47

Odpowiedz
Żadne tam dżizas... Pobudka o 6.00, wymarsz o 7.00, koniec o 19.00, namiot i kolacja zajmą Ci godzinę. O 21.00 w kimę. Przepierkę robisz raz na trzy dni. A piwo wypijasz w przerwach pod sklepami, podczas robienia zakupów.

Oczywiście nie zawsze tak jest, ale gdy zależy Ci na czasie, to taki rytm dnia jest do utrzymania. A gdy musisz zrobić większy odcinek rezygnujesz z mycia i ciśniesz od 7.00 do 21.00.

Dla wątpiących dodam, że na kursie przewodnickim w którym biorę udział, organizowane są wiosną tzw. wycieczki kondycyjne. Polegają one z grubsza na robieniu 80-100 GOT-ów przez 36 godzin. Są oczywiście krótkie odpoczynki na posiłki i złapanie oddechu, ale nie ma ani minuty snu. Chodzi o udowodnienie przyszłym przewodnikom, że organizm może wytrzymać naprawdę długo i że często jako pierwszy poddaje się umysł. Nawet przeciętni uczestnicy, idąc własnym tempem, robią taką trasę bez większych kłopotów i stawiam dolary przeciwko orzechom, że znaczna większość z Was, piszących tutaj, także dałaby radę.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
a ja tak jak cantores powiem dżizas...Ja wiem że każdy robi jak mu pasuje , ale jaki to ma sens? przecież w takim tempie to nawet nic nie zdążysz zobaczyć. Równie dobrze można zap.......ć dookoła bloku.Efekt ten sam. no chyba że to za pieniądze na akord od kilometra. Nie obrażajcie się na mnie ale ja do lasu chodzę dla przyjemności.Poszedłem raz z Koninek do Muszyny w dwa dni i powiedziałem że nigdy więcej. A GSB to dla mnie 15 - 18 dni

Odpowiedz
sołtys- to wszystko prawda, pytanie tylko po co? Rozumiem,że kursy, chodzenie na czas itp. Jednak przeciętny turysta, jak ja, idzie w góry nie dla bicia rekordów ale z pasji. Ciekaw jestem co pamięta się później z tak przemaszerowanego szlaku? Jak wiesz, góry to nie tylko wzniesienia, ale cała ''otoczka'' z nimi związana. Czesto zresztą nawet bardziej interesująca od sumy podejść :)
-------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje:)

--------------------------------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje  :)
Odpowiedz
Jak ktoś ma zamiar podziwiać widoki i kontemplować piękno przyrody to 18 dni GSB na moje oko to za mało. Kolega wybiera się w tym roku, planuje styl włóczykija i zarezerwował sobie cały miesiąc. Moim zdaniem rozsądne posunięcie. Mnie wielokrotnie się zdarzało, że widziałem coś ciekawego na horyzoncie, ale jak się ma 8h słońca niestety trzeba olać wszystko co ciekawe, godne uwagi i pruć ile sił w nogach.

PS:
A jak ktoś chce sprawdzić ile jest w stanie piłować po górach bez snu to polecam III wyrypę Beskidzką ;-p czasem warto po prostu wiedzieć
http://piotrbaranowski.com/index.php/pro...idzka.html
-------------------------------------------
http://piotrbaranowski.com

Odpowiedz
Oczywiście, można poprzestać na szwędaniu się i kontemplowaniu przyrody wzdychając co chwila ''w górach jest wszystko co kocham'', co oczywiście rozumiem, ale są ludzie dla których przejście trasy szybciej albo wyrypanie się to po prostu dobra zabawa i nie ma co do tego dorabiać ideologii. I takie podejście bynajmniej nie oznacza powrotu bez wspomnień czy zdjęć. Nie wiem skąd takie absurdalne wnioski.

Odpowiedz
Tak czytam i czytam i jakos mi cos nie pasuje.
26l plecak?? A gdzie woda?? Ja na 8h potrzebuje okolo 4l. I to raczej gdy nie jest gorąco. Co Wy nic przez ten czas nie pijecie??
Co do kontemplacji widokow. Nie jestem pewien,ale wydaje mi sie ze 90% szlaku jest w lesie ze praktycznie nic nie widac spoza drzew wiec co tu kontemplowac??

Odpowiedz
Zwykle butelka 1,5 l wystarcza.

Odpowiedz
Pisałem o tym dlatego,że jeśli ktoś potrzebuje niewielu dni na przejście GSB to ten wątek raczej nie jest dla niego. Wystarczy mu sprzęt minimalistyczny i doskonale poradzi sobie w każdych warunkach :) Jednak przeciętny turysta i dzie zwykle wolniej niż ''wyrypiarze'', potrzebuje więc moim zdaniem porad dot. sprzętu w nieco innym kontekście :)

Aha, i nie jest moim zamiarem wywoływanie dyskusji dot. spojrzenia na turystykę górską. Każdy ma przecież swoje własne :D
---
Edytowany: 2010-03-30 08:27:31
-------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje:)

--------------------------------------------------------------------
Moje poglądy są subiektywne i tylko moje  :)
Odpowiedz
Oczywiście, że każdy chodzi tak, jak ma ochotę. napisałem o marszach bez odpoczynku tylko dlatego, by przekonać tych, którzy uważają, że 8-9 h marszu to ich dzienny limit i więcej na pewno nie dadzą rady. Dadzą :)

A wbrew pozorom 12 h marszu dziennie nie oznacza rezygnacji ze zdjęć, wieczornego piwa w schronie czy spotkań z ludźmi. Dla mnie przynajmniej nie jest to problemem i nawet przy 12-godzinnych dniach marszu, przez dwa - trzy tygodnie, wracam z mnóstwem zdjęć i notatek. Mam jednak tą wadę, że tam gdzie brak widoków po prostu włączam V bieg...
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
zalezy jak się mówi o tym marszu.
8 godzin trasy wg. czasów z mapy/drogowskazów to 8 godzin tylko marszu (jasne ze każdy ma inne tempo więc to się może rozciągnąć albo skrócić, zazwyczaj czasy są podawane dla przeciętnego turysty z niedużym bagażem), nikt tu nie wlicza postojów na siusiu, 2 zdjęcia, czy kanapkę, zakupy żywnościowe - żeby nie nosić wszystkiego, nie mówiąc o szukaniu szlaku czasem... więc z takich 8 godzin robi się raczej więcej godzin na dane trasie

Odpowiedz
Moje spostrzeżenia:
- każdy gram z czasem daje się coraz bardziej we znaki,
- zawsze pojawią się dodatkowe, nieprzewidziane wydatki... radzę ''szacowany koszt'' ostateczie przemnożyć przez współczynnik 1,5. Dla bezpieczeństwa. 500 PLN/os. raczej nierealne, chyba, ze na wodzie ze strumyka i chlebie z masłem. ;-)
- idąc z kimś problem częściowo jest rozwiązany, ale będąc samemu dużo czasu traciłem na przystanki na picie --> radzę tutaj pomyśleć nad CAMELBAG'iem.
- obuwie - trekkingi vs. dobre adidasy - przy letnich wysokotemperaturowych długich dystansach oznacza: ciężar i ochrona nóg + termiczny dyskomfort vs. ich przeciwieństa!
Na lipcową trasę GSB pakowałem się parę lat temu w plecak 60+10 l., lecz miałem rzeczy dość przestrzenne. Teraz myślę, że spokojnie uciął bym z tego 10 l. I wciąż się zastanawiam, który rodzaj obuwia jest lepszy (wiem, wiem! Zaraz ruszy dyskusja na ten temat! I sam uważam, że lepiej mieć wyższe zabezpieczające kostkę. Tylko przy letnim całodziennym marszu panuje wewnątrz piekielne gorąco!!! Do tego większa waga. Przy uważaniu na szlaku w adidaskach (z odpowiednio utwardzoną podeszwą) też się od biedy da, choć najlepiej popróbować zawczasu).
-------------------------------------------
Łomatkoboska, jak ja tu dawno nie pisałem! ;-)

Odpowiedz
~~ Sołtys napisał: ''Dla wątpiących dodam, że na kursie przewodnickim w którym biorę udział, organizowane są wiosną tzw. wycieczki kondycyjne. Polegają one z grubsza na robieniu 80-100 GOT-ów przez 36 godzin.''

SKPB potrafi wykończyć każdego. Zrobienie 80 Gotów w 12-14h wielkim problemem nie jest ale wlec się 36h bez snu jest znacznie trudniej. Jakby do tego dodać tradycyjne wyposażenie, ''obozową strawę'' i regulaminowe odpoczynki(10' na 1h marszu), taka wycieczka może okazać się nie lada wyzwaniem.

~~Sołtys napisał: ''Żadne tam dżizas... Pobudka o 6.00, wymarsz o 7.00, koniec o 19.00, namiot i kolacja zajmą Ci godzinę. O 21.00 w kimę. Przepierkę robisz raz na trzy dni. A piwo wypijasz w przerwach pod sklepami, podczas robienia zakupów.''

Może mnie się wydaje ale to chyba ma być urlop a nie jakaś masakra.
Dla mnie żeby był czas na relaks wycieczka nie powinna przekraczać 30-40km dziennie czyli jakieś 6-7h szybkiego marszu. Razem z odpoczynkami i ew. przerwą na lekki obiad i/lub zakupy wychodzi od 10.00 do 18.00-19.00. Przy takich założeniach potrzebowałbym jakieś 14-18 dni na pokonanie całości. Jeśli ktoś chodzi wolniej to powinien mieć większy zapas czasu, chyba że nastawia się na ''nabijanie'' kilometrów i wczesne pobudki nie są dla niego problemem.

ludz napisał ''heh, czuję się nieco odosobniony w przekonaniu, że jesli pójdę na ten szlak tego lata, to zapakuję się w plecak 26 litrów z matą na zewnątrz (bez namiotu) ;)''

Myślę że taki plecak byłby optymalny ale przy założeniu korzystania ze schronisk i rezygnacji ze śpiwora, maty, kuchenki i z mniejszym zapasem jedzenia . Razem z tymi rzeczami zapakowanie się jest oczywiście możliwe ale czasami może być to niewygodne i wymaga solidnego zaplanowania zakupów prowiantu. Jeśli masz mały śpiwór np. cumulus x-lite 200 i lekkie ciuchy to myślę że możesz się zdecydować na taki plecaczek. W innym przypadku polecam 35-40L

Odpowiedz
Ja nawet myślałem o skołowaniu x-lite'a pod kątem takiej trasy, ale coś za coś - zawilgocenie może mu dać w kość. Raczej bym się skłaniał ku syntetykowi ok. 800 g i do tego namiot jednowarstwowy.

''Dla mnie żeby był czas na relaks wycieczka nie powinna przekraczać 30-40km dziennie czyli jakieś 6-7h szybkiego marszu.''

Widzisz, ja sobie tempem lajtowym pójdę te 30-40 km ale przez 10 godzin. I nie będzie to nic strasznego, jeżeli plecak będzie (!) lekki.

Swoją drogą, zamiast kłócić się o litraż, który też nie jest miarodajny tak do końca, warto zastanowić się nad systemem nośnym i wagą samego plecaka ;)

Odpowiedz
Sołtys na jakim kursie jesteś? :-)

Odpowiedz
To może i ja coś skrobnę. Na pewno nie warto brać zapasowych gratów ''na wszelki wypadek''. W razie awarii można coś dokupić po drodze. No, może zapasowe wkładki do butów...
Przeszedłem GSB w październiku (patrz http://tiny.pl/hmz1r), najbardziej przydaly mi się:
- rewelacyjna bluza z Powerstretch-u (3 tygodnie bez prania i jest OK):
https://ngt.pl/thread-5107.html. Tyle że to drogie i na czerwiec będzie chyba jednak za ciepła. Zależy jak trafisz z pogodą...
- peleryna przeciwdeszczowa z ''garbem'' na plecak.
- kijki (plus dobre rękawiczki rowerowe) - jednak bardzo oszczędzają kolana.
Co do kasy - jak zmieścisz się w tych 500 zł - to będę bił pokłony :-)
Po całodniowym marszu najbardziej kusi piwko w schroniskach (wiadomo w jakich cenach), więc może lepiej nie wchodzić, bo jak już je zobaczysz...
Szlak jest odnowiony nawet w B. Niskim, ale nadal zdarzają się ''czarne dziury'' :-) Mapę i kompas na pewno warto mieć, ale do planowania kolejnych dni przyda się też wydrukowana rozpiska z czasami przejścia poszczególnych etapów.

Odpowiedz


Skocz do: