To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Sposób na...niedźwiedzia,dzika, tudzież innego zwierza
no z tmi dzikami to bym sie nie zgodzil, mialem kiedys watpliwa przyjemnosc natknac sie na loche z mlodymi, i zdecydowanie pobilem swoj rekord w biegu z plecakiem na 100m i we wpierniczaniu sie na drzewo na czas....

Locha z malymi prawie zawsze jezeli sie ja zaskoczy zaatakuje. Samotny doprosly dzik czy locha maja zupelnie inne zachowanie niz locha w obecnosci malych.
-------------------------------------------
BIKE SERVICE

Odpowiedz
Nelży jeszcze dodać że jeśli locha poczuje zagrożenie dla młodych to nieprzestanie atakować puki nie zabije (było troszkę takich wypadków)

Odpowiedz
ale kogo nie zabije?
młodych?
-------------------------------------------
... nemo me impune lacessit ...

Odpowiedz
młodych turystów

fakt ze trzeba ja uprzednio nieźle wkur...ć
ale wystarczy takiego malutkiego zwierzaczka posrapać za uszkiem i mam zagwarantowana sieczkę

Odpowiedz
Większość z zasady demonizuje dziki. A stereotyp krwiożerczej lochy-terminatora prowadzącej za sobą sznurek przelatków i tylko czekającej żeby kogoś zabić też się ma nieźle.

A prawda leży jak zwykle po środku. Aby zostać zaatakowanym przez dzika trzeba się naprawdę bardzo ale to bardzo postarać. Na bazie własnych doświadczeń oceniam szanse na bycei zaatakowanym przez dzika na tak duże, jak bycie zaatakowanym przez krwiożerczego chomika.

sasqo -> można gdzieś przeczytać o tych dziczych szarżach ''do ostatniej fajki i szabli''?

Odpowiedz
tzn jezeli nie bedziemy na widok warchlaka biegli w jego strone z okrzykiem jaka piekna swinka to mammy male szanse ze locha nas pogoni, jezeli natomiast zastosujemy taki bieg lub niechcacy wejdzimy pomiedzy locha a warchlaki to atak mamy zapewniony na 99%

Wiesz lesny dziadku sam niestety kiedys wlazlem pomiedzy male a loche ( zupelnie nieswiadomie)staly po 2 stronach sciezki a my sie skradalismy ( gra terenowa) locha zafundowala na dodatkowe atrakcje, sterczala chyba z 30 minut pod drzewem :/

A co do biegania krzyczenia i chcei przytulania warchlaków to chyba nie trzeba sie wypowiadac... chociaz widzialem raz przypadek jak kobitka bardzo chciala przytulic....
-------------------------------------------
BIKE SERVICE

Odpowiedz
W 99,9% wypadków nie trzeba NAWET krzyczeć, snickers. Wystarczy cihy szelest, złamanie gałązki i masz jak w banku, że locha krzyknie na małe i dadzą w długą - oczywiście w stronę przeciwną.

Dzik jest jednym z najsprytniejszych i najbardziej ''wrażliwych'' na obce odgłosy zwierząt w łowisku. Bierze nogi za pas z byle dźwiękowego powodu.

W 99/100 przypadków atakuje wtedy, gdy jest:

a) postrzałkiem - sytuacja specyficzna, wiadomo
b) dochodzi do wniosku, że nie ma drogi ucieczki - sytuacja osaczenia

Nawet największa locha z największą watachą małych ma podstawowy imperatyw wewnętrzny (zaporzyczony przez obecnego prezydenta) - jak tylko wyczuwa niebezpieczeństwo od razu komunikuje swoim podopiecznym: ''spieprzamy dziady!''.

Łatwiej dostać meteorytem w głowę niż (nie będąc myśliwym) zostać zaatakowanym przez dzika.
-------------------------------------------
Leśny Dziadek

Odpowiedz
Leśny Dziadku...
Moja dzielna koleżanka małżonka 3 lata temu ''zaatakowała'' stado dzików:))) Jechaliśmy na rowerach na granicy Sopotu i Gdyni a na ścieżce rowerowej stało stado dzików(ok 6-7 sztuk) a moja luba dziarsko pedałuje w ich kierunku!! Nie wytrzymałem cisnienia i zacząlem sie drzeć, a ona spokojnie środkiem, pomiędzy ''świnkami''...Jak już nieco ochłonąłem i dogoniłem ją (rzecz jasna okręzną drogą;) - spojrzała na mnie i z rozbrajającą szczerościa przyznała, że nic nie zauważyła, gdyz się zamyśliła...Faktem jest, że żaden jej nie zaatakował:)

Odpowiedz
Jarek, nasze dziki 3-miejskie żywia się na naszych śmietnikach. Spotkałem je kilka razy i żaden bydlak nawet na mnie nie spojżał. Nic sobie nie robią z samochodów przechodząc przez ulice jakby nic nie jechało. Nerwowo reagują tylko na duże psy.

Przygodę miałem fajną z lisem. Kiedyś jak leżałem na lące obok lasu, jeden drań skoczył mi na prosto klatę. Potem siedział jakieś 30 metrów dalej w trawie, i się gapił.

Odpowiedz
~Jarek - fajna historia :)

A pamiętam, że w okolicach Tomaszowa Lubelskiego był taki młodnik przez który szła boczna droga. Często była tarasowana i to nie przez chłopców w pasiastych krawatach ale przez watachę dzików, która używała jej jako miesjca do odpoczynku.

Nie bały się świateł, miały w poważaniu trąbienie. Trzeba je było niemal dosłownie zepchnąć z drogi, żeby łaskawie ją zwolniły.

Ludzie naprawdę są bardziej bandycko-napadalscy od najgorzej nawet nastawionego dzika ;)
-------------------------------------------
Leśny Dziadek

Odpowiedz
Pamiętam, jak kiedyś na grzybach szukałem matuli swej po zaroslach. W pewnym momencie usłyszałem szelest i ruszyłem w jego kierunku. Ten okazał sie być powodowany przez stado około 10 loch i tyleż młodych, które ruszyły tyralierą wprost na mnie. Wątpię jednak, że mnie wcześniej zauważyły. Faktem jest, ze kolejny raz udowodniłem sobie (i dzikom), że szybko biegam :).
-------------------------------------------
... I fought the law and the law won ...

Odpowiedz
chcącym mieć przygodę z misiem polecam Dolinę Kaperszadów w tatrach i okolice-tam urzęduje kilkanaście niedźwiedzi i to całkowicie dzikich bo na Słowacji to one nie mają takich szans na spotkania z ludzmi jak u nas.Nasze tatrzańskie misie to właściwie są oswojone i nie ma się czego bać.Słowackie zaś to bydlęta nie z tej ziemi-tylko w tym roku rozszarpały jednego gościa(Słowaka)a kilka osób poturbowały.
-------------------------------------------
Max

Odpowiedz
Chciałabym w dwuosobowej ekipie wybrać się w Bieszczady zimą pod namiot i mam, przyznam się, niejasnego stracha przed wilkami.

Czy wataha wilków może zaczepić śpiących w namiocie w poszukiwaniu pożywienia? Jak się w takiej sytuacji zachować, żeby je jak najmniej sprowokować?

Prawdę mówiąc, piszę trochę pod wrażeniem ostatnich przygód moich znajomych z rajdu w Beskidzie niskim. W nocy weszli na teren, gdzie snuła się kilkuosobnikowa wataha. Wilki ich okrążyły i odstąpiły dopiero po chwili, pewnie z powodu wrzasków i flasza z aparatu fotograficznego, którym koleżanka próbowała je odstraszyć... Pewnie jeszcze nie były bardzo głodne... Ale w zimie...
-------------------------------------------
jola co szuka przygód

Odpowiedz
Ryzyko zawsze jakieś będzie. Ale 2 osoby to już niezła defensywa :-). Ja planuję w zimie również solówki. M.in. w Biesach.
Czytałem o chłopaku którego ścigały zeszłej zimy koło jakiejś wioski w Biesach - uratował go sąsiad, który wyjechał mu na spotkanie autem. Na Rusinowej w dzień, w lecie, porwały owcę. W okolicach Wierchomli, koło bacówki w dzień przechadzał się wilk. Sam spotkałem bodaj w sierpniu wilka koło Hańczowej. Jest ich dużo, ale myślę że kiedy jestem w górach, to unikam śmierci przez ... przejechanie, spadnięcie z drabiny, czy porażenie prądem ... ;-)
Co robić ? Hałasować. Nie panikować. Od niedawna mam w kieszeni mały gaz - użyję go w ostateczności. Ale na watahe nie pomoże ...
-------------------------------------------
smog wawelski

Odpowiedz
Misie się dalej panoszą:

http://tiny.pl/rzzv

Odpowiedz
drogi lesny dziadku....na tym forum to sie nie poluje na''odwiecznych wrogow ludzi ''...my idziemy w gory zeby na moment stac sie czescia przyrody moze przy odrobinie szczescia zrobic zdjecie...''wrogowi narodu'' oderwac sie od cywilizacji,zapominiec o klopotach,czy podziwiac dzielo boga...czym bardziej jest dziko tym bardziej jest prawdziwe.to my jestesmy intuzami,to my musimy uszanowac przyrode,bo cokolwiek by powiedziec to jestesmy czescia natury czy nam sie to podoba czy nie
z niedzwiedziamy nie trzeba walczyc ,trzeba byc madrzejszym od nich...one nie chca ciebie zjesc...nawet jak sa potwornie glodne ,to my prowokujemy je pachnacym boczkiem,czy kielbaska .niedzwiedzie sa nazywane delfinami lasu,albo nosem na nogach,w tlumaczeniu na nasze to znaczy ucza sie bardzo szybko i pojda za pokarmem wszedzie(smietnik tez).ja chodze po terenach gdzie sa misie bardzo czesto,ale wciaz pomietam moj strach przed niedzwiedziem ,gdy nic nie wiedzialem o nich.gdy przez swoje widzi misie,nie spalem cala noc....
to jest link do us national park service,moje pierwsze zrodlo info
na temat ich zycia...( i mojego w przyrodzie ):
http://www.nps.gov/search/query-meta?q=b...sitesearch=


-------------------------------------------
seatle

Odpowiedz
swoj chlop --> szkoda polemiki. Z najbliższych miejsc to polecam wycieczkę na Słowację i rozmowę z ludźmi mieszkającymi po tamtej stronie gór na temat dlaczego, kiedy i kto postulował o wprowadzeniu regulacji stanu wilków i niedźwiedzi w ich lasach.

Stek ckliwych bzdur powyżej może pasować do niedźwiedzi z Yosemite, gdzie są regularnie karmione i otoczone monitoringiem, latającą opieką weterynaryjną itd.

Niedźwiedzie i wilki są w polskich lasach, w Bieszczadach. Jest ich coraz więcej i bardzo szybko zbliżamy się do ''symptomu słowackiego''. To forum nie jest miejscem na szeroką dyskusję. Ale sformułowania o ''delfinach lasu'' trącą już nowomową pseudoekologów. Najłatwiej narzuca się komuś własne widzi mi się, jeżeli nie mieszkasz na stałe w terenie, w którym ''delfiny lasu'' wraz z kolegami z Czerwonego Kapturka stanowią realny problem. Zbuduj tam dom, spróbuj coś hodować, a potem za przeproszeniem, epatuj farmazonami o delfinach i innych ssakach morskich, co się nagle do lasu przeniosły.

Odpowiedz
tylko dzik ma sposób na dzika :)

Odpowiedz
ja w tym roku byłam w zimie w bieszczadach. Gdy w najlebsze sobie spacerowałam zauwarzyłam gawre niedzwiedzia i uslyszalam dziwne odgłosy i szybko sie z tamtond ZMYŁAM
-------------------------------------------
KKKKK

Odpowiedz
no ya tesz bym sie ztamtad zmył tymbardziej ze to mugł być nie dźwiedź.
-------------------------------------------
Nie jestem testerem!

Odpowiedz


Skocz do: