To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


nosidełko dla dziecka, akcesoria do nosidełka
Witam,
mam pytanie odnośnie zakupienia dużego pokrowca przeciwdeszczowego do nosidła (GoSport Beawalk). Czy są gdzieś jakieś uniwersalne? Czy pokrowce z innego nosidła mogą pasować? Czy gdzieś można choćby kupić taką folię przeciwdeszczową, jak się na wózki nakłada?
Z góry dziękuję:)
-------------------------------------------
Justruda

Odpowiedz
Fajnie... robią nosidełko bez pokrowca.
Spróbuj pokrowiec z VAUDE, było w tym wątku.
F.

Odpowiedz
Witam,
Przymierzam się do kupna nosidła dla rocznego syna. Dodam, że mamy także 2,5-latka którego nosimy w Silda Fjord Nansena.
Z uwagi na to, że mamy dwoje dzieci do noszenia potrzebujemy czegoś z dużą ilością kieszeni i przede wszystkim z dużą kieszenią pod siedziskiem. Ważny jest też daszek, żeby był. I żeby nosidło nie było zbyt ciężkie.
Do tej pory młodszego syna nosiliśmy w Deuter Kid Air Comfort, który niestety był pożyczony i musieliśmy go oddać. W zasadzie to nosidło było ok (chociaż kieszenie nieporównywalnie małe w stosunku do Sildy), ale nie chcę wydawać 500PLN na drugie nosidło w rodzinie.
Patrzę też na używane, ale generalnie wyboru wielkiego nie ma...
Vaude Swing wygląda fajnie, ale te kieszenie tylko dwie... i brak daszka.
Nie wiem jak się sprawa ma z jakimiś niemarkowymi Neverlandami itp. Czy coś takiego jest w ogóle warte rozpatrywania? Jakie macie doświadczenia?
I mam jeszcze pytanie dodatkowe, do jakiego wieku nosiliście dzieci w nosidłach? Gdzieś wyczytałam, że 4,5-latek jeszcze nosidła potrzebuje (awaryjnie, w chwili zmęczenia)...? Jakie Wy macie doświadczenia w tym temacie?

Odpowiedz
Jastruda:

Z tymi pokrowcami, to czasem się przydają, czasem nie. Na kilka ostatnich wyjazdów: Bieszczady, Mała Fatra, Alpy (po 10 dni) nie używałem ani daszku, ani pokrowca. Wcześniej używałem, ale jak już to używałem to także z ... parasolem: https://plus.google.com/u/0/photos/10189...5851018082

Teraz najczęściej parasol, a ewentualną dodatkową ochronę robię kurtką. W Alpach raz się chowaliśmy w stodole jak nas szybka burza dopadła.

Myślę, że pokrowiec można sobie podarować i lepiej kupić za parę zł pokrowiec foliowy. Noszę taki Vaude, bo pasuje do mojego starego Alpinusa i mimo, że jak napisałem nie jest nadmiernie użytkowany, to jednak folia mocno zmatowiała. Jak chodzisz latem i bardziej boisz się zapocenia niż przewiania, to parasol jest fajnym wynalazkiem :)

Wilhelmina:
O innych nosidełkach to nie wiem, choć wiem, że lepiej nie przesadzać z kieszonkami i masą -- po prostu dziecko swoje waży i się rusza, ale to pewnie już wiecie, bo używacie. Mojego Ci nie sprzedam, bo właśnie kończy swój żywot na trzecim dziecku. Moja młodsza córka w tym roku kończyła w wakacje 4 lata i to ostatni rok, gdy mieści się i do nosidełka, i do fotelika rowerowego. Może jeszcze by się zmieściła, ale już w tym roku 2/3 tras przechodziła sama. Fakt, że czasem prześpi się w nosidełku, ale czasem to wolała, bym ją choć chwilę niósł ''na barana'' (bardziej niebezpiecznie, ale po łące, to zaryzykowaliśmy), albo robiła skoki trzymając nas za ręce. W przyszłym roku zaplanujemy jakieś spokojnie trasy i obędzie się bez nosidełka.

Odpowiedz
Co do pokrowców przeciwdeszczowych: całkowicie zgadzam się z przedmówcą: ''...czasem się przydają, czasem nie...'' :D
Zupełnie jak z kurtkami przeciwdeszczowymi ;)

Jeśli pada deszcz lub pizga, a pokrowiec masz ze sobą, to się przyda - jeśli nie, to kombinuj :)

W poniższym linku kilka zdjęć zrobionych podczas niezobowiązujących wędrówek z nosidełkiem:
https://plus.google.com/photos/114568700...x8ippN6adw (wybaczcie, tnij odmówił skrócenia lina).

Zdjęcie 2 i 3 zrobione na trasie na Śnieżnik - na nosidełku założone były wówczas wyłącznie, znajdujące się jego standardowym wyposażeniu, daszek przeciwsłoneczny i krótka osłona przeciwdeszczowa. Miejsca niezabezpieczone od deszczu i wiatru staraliśmy się zasłonić tym, co akurat było pod ręką - żółtą pelerynką przeciwdeszczową ;)
Liche, ale było.
Na 3-ce widać zresztą wystającą i niezabezpieczoną od deszczu nóżkę Jadzi.
Jeśli mocno pada, a dodatkowo jeszcze wieje, ochrona dziecka staje się wysoce problematyczna...

Po doświadczeniach na Śnieżniku kupiliśmy pełny pokrowiec przeciwdeszczowy, który naciąga się na całe nosidełko - dopiero ten patent zdał egzamin. Dziecko jest jak w kokonie (część górna pokrowca pokazana na zdjęciu nr 11).

W większości przypadków, jeśli słońce praży, stosujemy daszek przeciwsłoneczny. Polecam zwłaszcza, gdy dziecko jest małe.

Na zdjęciu nr 7 i 10 widoczny rożek, który zabezpiecza główkę dziecka przed ''bocznymi przechyłami'' ;)

Na 5-tce jest widoczne strzemię, w które dziecko lubi wkładać stopę - jeśli go dosięga oczywiście ;)

Osobiście polecam przemyśleć sprawę ochrony dziecka przed deszczem
- chyba, że zakładamy, iż nosidełko będziemy używać wyłącznie przy pięknej, słonecznej pogodzie ;)
F.

Odpowiedz
Farfura, piękne nosidełko i dzidzia!

Jasne że nawet gdy wychodzimy w słoneczną pogodę, to w górach za 2 godziny może padać i grzmieć. Dziecko powinno więc mieć kurtkę i spodnie, które ochronią przed deszczem i wiatrem, oraz kapelusik, czy czapkę, co ochroni przed słońcem/chłodem. Więc nieco dublują się te rzeczy z osobnym daszkiem i pełnym pokrowcem. Może dziecku starczy to, co starszakom:
-płaszcz foliowy za kilka zł którym w razie nagłej ulewy ochronimy całość
-parasol, który poratuje nas w razie mżawki lub małego deszczu

Jeśli dziecko część drogi idzie samodzielnie, a moje chodzą, to kurtka i coś na głowę jest potrzebne.

Mój zestaw ochronny Vaude kosztował w okolicach 70-80 zł. Jako że i tak dziecko ma na głowie chustę lub kapelusz, to z ochrony przed słońcem korzystałem rzadko. Druga sprawa, że mój daszek jest dosyć nisko nad głową dziecka. W Twoim wypadku widzę, że to polepszyli.

Odpowiedz
czy ktoś wie, gdzie mogę w Warszawie kupić jakieś nosidło ze strzemionkami na nóżki? wczoraj przymierzaliśmy kilka nosideł, m.in. Vaude, Deuter, te z Decathlonu, Bewalk GoSport itd., ale żadne poza Jackiem Wolfskinem nie miało strzemionek. moje dziecko (rok i cztery miesiące) po prostu wisi we wszystkich tych nosidłach na swoim kroczu, a nie ma o co oprzeć nóżek. do stelaża jeszcze nie sięgnie, a wyraźnie próbuje znaleźć nóżkami podparcie. kupilibyśmy tego Jacka, ale trochę za drogi (po przecenie - 800 zł). szukamy czegoś do pięciu stów, ale ze strzemionkami. możecie coś polecić?
prawdę mowiąc jestem rozczarowana ofertą... znaleźliśmy tylko jedno nosidło ze strzemionkami, w dodatku moim zdaniem producenci myślą jedynie o komforcie rodzica (kieszonki, pasy biodrowe, regulcje, cuda na kiju), a nie dziecka :( bo to, zamiast siedzieć w nosidle, ja na tronie, wisi w nim, biodra za bardzo wypchnięte do przodu, nie sądzicie?
proszę, polećcie coś porządnego :( wyjeżdżamy za kilka dni, nie sądziliśmy, że znalezienie nosidła będzie takim problemem.
-------------------------------------------
jaskrawa

Odpowiedz
Szukaj w necie Vaude Butterfly lub Farfalla (nowa nazwa Motylka).
http://tnij.org/r8g6
a powyżej masz zdjęcia strzemiona w Motylku.
F.

...tylko jakoś nie widzę tych VAUDE w sprzedaży... :/

Odpowiedz
Do jaskrawa.
Nie wiem czy Ci to pomoże, ale my (jako, że strzemion nie mamy) po prostu wkładamy karimatę pod kieszeń na której dziecko siedzi i na tej karimacie dziecię trzyma nogi.
Tu jest zdjęcie, jak to wygląda. Dzieciom akurat nogi zwisają, ale generalnie czasem na nie kładą nogi:
https://lh3.googleusercontent.com/-pmSB9...084404.JPG

Odpowiedz
Niestety w nosidełkach tak jest, że nie są zbyt wygodne ani ergonomiczne dla dziecka i rodzica. Mam jedno znanej firmy ale po kilku próbach zrezygnowałem z niego, z kilku powodów:
- dziecko wisi a nie siedzi
- cały ciężar opiera się na kroczu
- jeśli dziecko zaśnie, to nie można go w żaden sposób ustabilizować (np. główka lata na wszystkie strony)
- w ogóle ułożenie dziecka jest zupełnie nienaturalne
- dziecko z nosidełkiem ma duże gabaryty - łatwo o coś zahaczyć
- dla mnie, po mimo, że nosi się to jak plecak, jest zupełnie niewygodne
Dlatego od pierwszych dni dziecka, używam chusty, która jest o wiele lepsza niż nosidełka nawet te wiodących firm. Zalet nie będę tu wypisywał ale jesli kogoś interesuje to chętnie służę informacją. Chusty używam na co dzień, jeżdże na rowerze.
pozdrawiam.
-------------------------------------------
czarny jar

Odpowiedz
Co do strzemion, to też o takim czymś myślałem, ale w moim starym Alpinusie dziecko ma pewne oparcie o stelaż.

Co do zarzutów przedstawionych prze Czarnego jara, to rzeczywiście, ciężar opiera się na kroczu. My podkładaliśmy bluzy polarowe i było wygodnie. Dwa pierwsze zarzuty wyglądają mi na wykluczające się. Co do samej wygody dla dziecka, to trzeba pamiętać, że dziecko przebędzie tak część trasy -- trochę musi polatać samo. Trzeba robić przerwy choćby na karmienie. Oczywiście nosidełko nie jest tak wygodne jak plecak. Musisz mieć naprawdę sporo gratów w plecaku, by osiągnąć masę dziecka. W przypadku wycieczek jednodniowych nie ma nawet porównania.

Zainteresowało mnie, czy z chustą i dzieckiem jeździsz na rowerze? Co prawda za późno doczekałem czasów gdy przyczepki są akceptowane przez nasze prawo i używałem fotelików rowerowych, ale teraz to pewnie wybrałbym przyczepkę.

Cieszy mnie, że jest tylu amatorów wspólnego z dziećmi łazikowania :)

Odpowiedz
dzięki za cynk, ale nie mieliśmy już czasu i zdecydowaliśmy się na nosidło bez strzemionek. takie z go sportu, bo pozycja młodej w tym nosidle wygląda na najbardziej naturalną i chyba jej tam po prostu wygodnie. żeby rozwiązać problem nóżek - po prostu udaliśmy się do zaprzyjaźnionej sprytnej krawcowej, która uszyła nam strzemionka ze zwykłej parcianej taśmy. nawet tak je założyliśmy, by dało się regulować ich długość (klamry do regulacji kupiliśmy w pasmanterii). także polecam ten sposób. strzemionka zawiesiliśmy na poprzecznej taśmie za plecami niosącego, zwisają przed nóżkami malucha tak, by mógł sobie wygodnie włożyć nóżki w pętle z taśmy. mam nadzieję, że zda to egzamin, na wszelki wypadek weźmiemy karimatę do włożenia pod nóżki, już wcześniej o niej myśleliśmy, gdyby nie udało nam się nic wymyślić ze strzemionkami :)
-------------------------------------------
jaskrawa

Odpowiedz
Jaskrawa, brawo! Polak potrafi :)
F.

Odpowiedz
Odpowiadając Mnikolasowi: to jeżdżę na rowerze, jednak omijam drogi. Na szczęście zaraz za blokiem mamy las, łąki itd. Do tego jak jadę z małą to zostawiam górala a wchodzę na rower rodzimej produkcji, zapomniany pewnie już składak a właściwie tzw ''damka'' firmy romet. Postawa na tym rowerze jest bardziej wyprostowana, więc mogę chustę zawiązać też z przodu. Dalej: w chuście dzieciaczek jest opatulony materiałem - ciężar rozłożony jest na plecki, pupkę i nóżki. Wygląda to jakby większa biedronka przytuliła się do pleców rodzica. Nasza mała ma już ponad roczek i jest wysoka jak na swój wiek a po wsadzeniu do chusty praktycznie nie wystaje zza pleców - czego nie można powiedzieć o nosidełku, które samo ma duże gabaryty. Przyzwyczajony do chusty, nosidełkiem, ciągle o coś zahaczałem. Jeśli chodzi o dodatkowy bagaż, to albo drugi rodzic niesie plecak albo można założyć plecak z przodu. W moim nosidełku jest komora na dodatkowe sprzęty, niestety ma małą pojemność.
Pewnie, że dziecko należy często wyjmować z nosidełka, żeby samo pohasało, jednak czasem, zwłaszcza młodszy dzieciaczek uśnie. Zakładam wtedy jedną połę chusty na główkę która ją stabilizuje i można dalej wędrować. W nosidełku główka lata na wszystkie strony. Właśnie wczoraj wędrowaliśmy po lesie z ekipą: dorośli, dzieci, psy. Zrobiło się późno, mała zasnęła i ostatnią część trasy przebyła przytulona do pleców mamy.
-------------------------------------------
czarny jar

Odpowiedz
Pomysł Jaskrawa bardzo fajny ! i kto wie, może też tak zrobię. Choć syn (półtora roku) na razie jakoś opiera sobie nogi na stelażu pod siedzeniem. Fakt, czasem mu się zsuwają i wtedy ten patent ze strzemionczkami byłby dobry.
Córka swego czasu też tak siedziała.
Ale nie wiem czy każdy model ma taką budowę, że ten stelaż jest pod siedzeniem i kieszenią, ja mam nosidło z tych tańszych, ponieżej 300zł.
-------------------------------------------
http://www.zuziawdrodze.cba.pl

Odpowiedz
do czarny jar.
Wczoraj byliśmy z dziećmi w górach. Przewróciłam się z młodszym roczniakiem. Nawet nie tyle się przewróciłam co noga mi się pośliznęła i poleciałam na tyłek (było dość stromo w dół). Wyrżnęłam z dużą siłą o kamienie w podłożu, na szczęście stelażem nosidła (wręcz jest ślad).
I w tym momencie sobie pomyślałam jak wyglądałby mój syn gdybym go niosła w chuście/nosidle miękkim. Pewnie byłby bardzo solidnie poobijany, byłby płacz, krzyki i panika...
Dodam, że też nosiłam dzieci w chustach/nosidłach jak były malutkie. Ale cały czas ze stresem i bardzo pomału.
A jak chodzi o spanie w nosidle turystycznym to faktycznie nie wygląda to za ciekawie. Ale w sobotę żaden z moich synów (roczniak i 2,5latek) nie chcieli usnąć po południu w łóżeczkach. Natomiast w niedzielę obaj zgodnie kimali w nosidłach.

Odpowiedz
Dla Wilhelminy odpowiedź: Nie chciałbym wchodzić w dyskusję dotyczącą bezpieczeństwa nosidełka lub chusty , ponieważ nigdy nie miałem wypadku ani w jedny ani w drugim. Jednak myślę, że środek ciężkości w chuście jest w innym miejscu a nosidełko odstaje jednak od pleców rodzica. Dlatego upadek do tyłu w pochyłym terenie wiąże się z tym, że najpierw cały impet uderzenia skupia się na stelażu nosidełka (podobnie jest przy upadku z cięższym plecakiem) a nosidełko i dziecko razem to nawet kilkanaście kilogramów. Podejrzewam, że rodzic w chuscie walnie poprostu tyłkiem!? W moim odczuciu rodzic z dzieciaczkiem w chuscie stanowi tak jakby integralną całość, obaj są bliżej siebie i dlatego ławtwiej zachować równowagę i łatwiej manewrować w różnych miejscach. Do tego nosidełko to wg mnie tylko narzędzie do transportu a chusta stanowi coś na co nie umiem znaleźć określenia. Opiszę to za pomocą przykładu: Nasza mała jechała dziś na plecach po lesie. Zrobiliśmy przystanek na polanie ale po pewnym czasie zrobiła się marudna bo była śpiąca i chyba przestraszyła się traktora, więc postanowiłem wracać. Jednak nie chciała już jechać na plecach. Dlatego wsadziłem ją na brzuch. Od razu wtuliła się we mnie i bardzo szybko zasnęła. Po mimo, że jest już dość duża i jazda na rowerze nie była dla mnie zbyt wygodna to mała przespała całą drogę - w chuscie łatwiej utrzymać bezpośrednią więź z dzieckiem. Podsumowując: Nosidełko ma stelaż, który stanowi jakąś ochronę przy upadku jednak inaczej ułożony jest środek ciężkości i dlatego tak jak z plecakiem łatwiej jest się przewrócić. A w chuście dziecko bezpośrednio przylega do pleców rodzica.
-------------------------------------------
Czarny Jar

Odpowiedz
Odnośnie nosidełka dla dzieci w wieku około 7 mies - 3 lat:
Przetestowaliśmy wiele różnych (mamy trójkę maluchów - turystów), i jak na razie bezkonkurencyjne okazało się to:

http://www.babytula.pl/products/urban-el...iczne-tula

Po pierwsze: dziecko jest w 7 niebie, mogłoby siedzieć w tym nosidełku cały dzień i jest szczęśliwe, musi mu być super wygodnie.

Po drugie: bezpieczeństwo - żona wywróciła się z dzieckiem w nosidełku, wpierw na bok, a potem nieco się skulała w dół. I ... nic. Tylko pobrudzone spodnie i siniak na łokciu żony. Okazuje się, że gdy dzidziuś jest wtulony w mamę od przodu, w razie upadku matka ma naturalny odruch chronienia siebie i dziecka, a dziecko ma naturalny odruch chronienia siebie. Gdyby dziecko siedziało na plecach - wolę nie myśleć...

Po trzecie: wygoda noszenia dziecka w tej pozycji (dla noszącego): sam niejednokrotnie nosiłem naszego maluszka w tym nosidełku - i muszę powiedzieć, że pomysł się sprawdza na 100%. Szybkie wyciągania / wkładanie dziecka (chusty jak dla mnie to porażka pod tym względem), wbudowany kaptur przeciwdeszczowy, szeroki i porządny system nośny, z ogromną możliwością regulacji.

Teoretycznie nosidełko uniesie bez problemu dziecko do 20 kg, problem tylko w możliwościach noszącego - ''ile weźmie na klatę'' :)))
-------------------------------------------
tomek

Odpowiedz
Nosidełko wygląda bardzo fajnie, ale absolutnie nie wyobrażam sobie noszenia w nim dziecka w wieku 2-3 lat...
Mission impossible.
I jeszcze jedno.
Z informacji uzyskanych od lekarza pediatry wiemy, że
długie (kilka godzin) noszenie małego (młodego) dziecka stale w pozycji pionowej może być niekorzystne dla jego kręgosłupa - stąd też lepsze są nosidełka, które umożliwiają zmianę pozycji z pionowej na bardziej poziomą.
Na zdjęciach pokazałem jakieś wcale niedrogie i niewyszukane nosidełko, bodajże Chicco.
Jadzia miała wtedy 3 miesiące.
http://tnij.org/sktq

F.
---
Edytowany: 2012-10-02 23:20:19
---
Edytowany: 2012-10-02 23:21:23

Odpowiedz
Farfura, masz rację jak najbardziej z tym noszeniem kilkumies. maluszka w pozycji pionowej - na zdjęciach widać naprawde małą kruszynkę, takie dziecko rzeczywiscie nie może byc pionizowane zbyt długo.

Mi chodziło bardziej o dzieci w wieku od ok. roku, które juz same chodzą - nasz najmłodszy ma teraz 16 mies. i jakby mógł, toby nie wyłaził z nosidełka. Strasznie mu się podoba. Głowa mu nie leci podczas spania, cały czas śmieje się do mamy itd...

Co do starszych dzieci - faktycznie takiego 2-3 latka ciężko byłoby targać - jak napisałem, nosidełko tylko teoretycznie pozwala na noszenie dzieci do 20 kg, ale jak wiemy, taki ciężar + wzrost dziecka + jego ruchliwość faktycznie sprawia mega trudnosci. W naszym przypadku było tak, że starszy synek jest z natury szczupły, lekki i możnabyło go nosić długo, a gdy miał prawie 2 lata to juz sam drałował i zapomniał o nosidełku.

Chodziło mi równiez o zwrócenie uwagi na bezpieczeństwo dziecka podczas upadku - sporadycznie używam również nosidełka ze stelażem na plecy, i zawsze zastanawiam się, co się stanie z dzieckiem, gdy ujadę i polecę na plecy. Wtedy cała moja masa przygniecie dziecko, a ono samo rypnie tyłem głowy o ziemię.
-------------------------------------------
tomo

Odpowiedz


Skocz do: