To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSS] Główny Szlak Sudecki - relacja
#21
Panowie
Co do nagrzewania się palników. Mam odchudzonego starego primusa. Modelu nie pamiętam, chyba technotrail z zapalnikiem piezo. I gdy wymontowałem całą przystawkę zapalnika zauważyłem, że cała podstawa palnika w czasie gotowania się nagrzewa. Trochę mnie to przeraziło. Bo co będzie gdy kartusz także się tak mocno nagrzeje?
Kolega ma natomiast msr microroket. Palnik nie ma standardowo zapalnika piezo tylko zapalniczkę jako oddzielny element zestawu. Spytałem jak u niego wygląda sprawa grzania i potwierdził, że tak jak u mnie właściwie cały palnik łącznie z elementem, który jest wkręcany w kartusz łapie temperaturę w czasie gotowania.
U mnie to mały problem bo mam pokrętło plastikowe i spokojnie można je zakręcić nawet gdy palnik jest gorący, kolega mimo pokrętła typu druciak także nie narzekał na problemy z gaszeniem maszynki.
Myślę, że tak jak Jacek napisał: ten typ tak ma.

Odpowiedz
#22
Barsus - druciane pokrętło w Kovei nie nagrzewa się i nie ma problemu z odcięciem gazu. Zwykle po zgaszeniu kuchenki od razu odkręcam palnik, łapię wtedy za bloczek przy pokrętle przez chusteczkę bo ten element mocno się nagrzewa.

W e-Horyzoncie są palniki w atrakcyjnych cenach np. 48 g Pinguin Surpass Titanum za 90 zł czy Crux Lite Opimusa 72 g za 120 zł.

Swój palnik kupiłem jakiś czas temu na wyprzedaży w Skalniku za 99 zł.
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#23
Robercie
Z tym druciakiem to ja źle zrozumiałem Jacka. A jemu chodziło o odkręcanie palnika od gazu, a nie o gaszenie płomienia.
---
Edytowany: 2014-08-30 11:55:33
-------------------------------------------
Z tym druciakiem to ja źle pojąłem wypowiedź Jacka

Odpowiedz
#24
Ogrzewanie kartusza od palnika, jakkolwiek niepożądane latem, jest korzystne zimą, pozwalając mieszance gazowej sprawniej się rozprężać.

Ja odkręcam palnik jak już wystygnie, bo gorącego i tak bym nie spakował. Choć po minucie od zgaszenia jest wystarczająco schłodzony, by bez poparzenia go złapać i odkręcić. Wtedy stygnie szybciej.

Za stówę chętnie bym kupił Kovea Supalite Titanium, może go kiedyś dopadnę za tę cenę. Na razie na składanego Providusa nie narzekam.
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku

Odpowiedz
#25
Mam jacku ten sam problem. Co czas jakiś nachodzi mnie chęć na zmianę palnika na lżejszy, mój primus waży po odchudzeniu 144 g. Jednak jak mam już pieniądze i wybiorę konkretny model to wąż w kieszeni kąsając mnie w portfel każe mi się zastanowić i dochodzę do wniosku, że szkoda mi kasy na 70/80 g mniej w plecaku. :)
-------------------------------------------
Z tym druciakiem to ja źle pojąłem wypowiedź Jacka

Odpowiedz
#26
Ech Barsus, piszesz moimi rozterkami. Nie spieszy mi sie, bo mam dobry i lekki palnik, ale gdybym znalazł tego Kovea ST za pół ceny, to znając opinię, wziął bym od razu.
W ten sposób przez szukanie okazji, kupiłem sporo rzeczy taniej. Ostatnio namiot Coleman Darwin 2 za 99 zł, gdy najtaniej widziałem za ok. 265zl.
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku.

Odpowiedz
#27
Aspekt sprzętowy mojej wędrówki:


Na sobie koszulka Berghaus, bluza militarna (bawełna+tworzywo), w razie potrzeby buff (bez polaru)/cienka czapka polarowa. Spodnie FjallRaven (dystrybutor Lumpeks), bokserki Stoor, skarpety Fjorda Nansena (nie, nie ukradłem z muzeum). Buty Montello firmy Lomer (lekkie, za kostkę).


kijki Kohla, skórzane rękawiczki bez palców
plecak Panthera Karrimora 55-65

namiot Gossamer
plandeka budowlana (z 'oczkami') 2x3 m
samopompa ProLite 3 sezonowa (460 g)
śpiwór SuperLight 300 Małacha (550 g)
dmuchana poduszka z Deca super lekka
pidżama: koszulka wełniana z długim rękawem plus cienkie spodnie polarowe

cienki polar (gramatura 50?) na chłodniejsze dni

zestaw p.deszczowy Marmot Precip + spodnie ortalionowe
sandały Teva (ok 550 g)

na zmianę:
koszulka wełniana z długim rękawem
dwie pary skarpetek
buff bez polaru
bokserki Hannah


latarka Tikka XP
mini nożyczki składane Lethermana

kuchnia:

termos metalowy 0.75 l
butelka Alu FJ 1 l
mały (ok 15 cm) talerz z plastiku
palnik 60 g firmy Kovea Titanum SupeLite
jeden kartusz 450 g Go-System
zestaw: menażka, pokrywa, mała menażka
lekki kubek stalowy (ok 300 ml)
scyzoryk Alpineer
łyżka, widelec z polikarbonu
otwieracz do konserw
zapalniczki gazowe/zapałki

toaleta:
ręcznik szyciejschnący 60x40 cm JW
kostka mydła
pasta do zębów
szczoteczka
maszynka 'jednorazowa'
papier toaletowy


apteczka: (nie musiałem korzystać)
plastry
woda utleniona w żelu


kilka metrów linki 2 mm oraz 4 mm

telefon (bez ładowarki)
aparat foto (Fuji X20) plus 2 zapasowe baterie
ładowarka do baterii


jedzenie:
herbata (3 saszetki na dzień), cukier w kostkach
uzupełniane na 2 max 3 dni (śniadania/kolacje):
krojony chleb, pasztety, parówki/kiełbasa, jaja, cebula, pomidory
batony musli Bakaland, kubki Knorra


Uwagi po:
To, czy coś wzięliśmy niepotrzebnie zależy m.in. od pogody np. czym innym jest sytuacja gdy deszcz pada przez jeden dzień, z kolejnym słonecznym a zupełnie inaczej jest, gdy kolejny dzień jest również deszczowy.

Świetnie się spisują koszulki wełniane, nie prałem ich, widoczne solne 'zacieki' ale zapach prawie bez zarzutu.

W moim wypadku drugi buff, bokserki na zmianę czy otwieracz do konserw oraz linka 4 mm okazały się zbędne. Ponieważ max padało przez jeden dzień spodnie ortalionowe też można by sobie darować.

Jeden ręcznik byłby wystarczający, gdybym mógł go wyprać (po 12 dniach śmierdział), podobnie jak bluza militarna. Wyprałem koszulkę i skarpety.
Spodnie nie były świeże, ale na zmianę nic nie miałem.

Dobrze jest robić sobie 'dzień techniczny' na odpoczynek i pranie.

Ponieważ miałem problemy z odciskami, wymiana butów na sandały pozwoliła mi na kontynuację marszu. Jednak w sandałach chodzi się wolniej i trzeba trochę więcej uważać (nie mówiąc o błocie). Bez kijków marsz w sandałach jest znacznie trudniejszy (mówiąc wprost odradzam).

Przeanalizowałem po powrocie zawartość plecaka, niestety, poza niewiele ważącymi bufem, czy bokserkami jedyną możliwość zmniejszenia wagi widzę w zmianie namiotu (może 1 kg Rigel Colemana), bądź rezygnacji z namiotu i wzięcia drugiej plandeki do robienia ew. zadaszenia. Z drobiazgów w domu mogą jeszcze pozostać poduszka, otwieracz, widelec.

Drobna rada: jeśli weźmiemy herbatę owocową to słodzenie jej wydaje się zbędne. Dla zmniejszenia ilości saszetek lepiej wziąć lepszą gatunkowo herbatę np. Lipton. Gdy weźmiemy wrzątek wieczorem do termosu i zrobimy herbatę to rano możemy wcześniej startować.


No i pewnie podłączę się do NGT-owego zamówienia sandałów w firmie Monk, o ile takie będzie (jakiś upust?)
---
Edytowany: 2014-09-02 16:18:29
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#28
Robercie, trochę tego zabrałeś... Zwłaszcza ta plandeka kojarzy mi się z dużą wagą, więc jeśli wiesz, napisz proszę ile ważyła.

Termos był - jak piszesz - przydatny, ale ja nie biorę ze względu na wagę, zresztą nie mam.

Natomiast lekko wyglądało spanie, widać komfort w nocy się liczy :)

Generalnie typowo wędrówkowy zestaw, część rzeczy na wszelki wypadek, niepotrzebnych w zasadzie nie było. Zresztą na dłuższą wędrówkę trzeba mieć coś w zapasie.
Takie przejście szlaku to bagaż doświadczeń, dobrze, że się tym z nami podzieliłeś i zapewne Tobie też się przyda do planowania ekwipunku na kolejne trasy. :)
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku...

Odpowiedz
#29
Yatzku, plandeka kojarzy się ze sporą wagą, ale ta dostępna w marketach 2x3m jest b.lekka (kosztuje ok 6 zł). Na razie nie mam możliwości zważenia, ale jest lżejsza od płachty Bundeswehry, którą do tej pory podkładałem pod namiot.
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#30
Yatzku, waga zamówiona, niedługo poważę co się da. Czytałem Twoją relację z GSS (ładne zdjęcia, warto było dźwigać lustrzankę), antykwariat w Słupcu też był w sierpniu zamknięty. Co do jakości oznaczenia szlaku to doszedłem do mylnego wniosku, że od Twojej strony było lepiej. Dziwi mnie malowanie znaku tylko z jednej strony drzewa. Raz, czy dwa pogubiłem się przy zejściu szlaku ze ścieżki. Ale ogólnie nie mogę narzekać. Może warto byłoby wzorem opisu GSB zrobić listę źródeł:

Podam stosując popularny kierunek (od Świeradowa)

- przy zejściu z Lesistej Wielkiej - pozioma kamionkowa rura (średnica ok 20 cm) przy pierwszych zabudowaniach po lewej stronie drogi

- strumienie przy nowo utwardzanej leśnej drodze po wyjściu z Jedlinki

- blisko po wyjściu ze wsi Orłowiec, strumień w lesie przy ostrym zakręcie leśnej drogi, potem kawałek dalej (strumień płynący wzdłuż drogi)

Nie zalecane jest picie wody ze strumieni przed Złotym Stokiem (przepływając przez dawne wyrobiska) mogą zawierać związki arsenu.
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#31
Robercie, na GSS oznakowanie bywa czasem zaskakujące, więc czujność trzeba zachowywać zawsze. Zwłaszcza na mniej uczęszczanych odcinkach, co zresztą jest niemal prawidłowością na większości długich szlaków administrowanych przez kilka kół PTTK. Jedni się starają i robią to wzorowo, inni tyle, by wyrobić normę... A jeszcze jak znakarz idzie w jednym kierunku, to później widać to na drzewach... Na Szlaku Świętokrzyskim to była niemal norma.

Co do ujęć wody, to też o tym myślałem, może jak dokończę Szlak, to się za to wezmę. Najchętniej przeszedłbym go jeszcze raz. :) Ale zrobię sobie brudnopis, może coś z tego wyjdzie.

Waga bardzo pomaga przy doborze ekwipunku. Ja nie tylko ważę, ale wrzucam to do arkusza kalkulacyjnego i planując się na wędrówkę, robię listę z podaną wagą i zastanawiam się po posortowaniu od najcięższych, co mogę odchudzić. A prawie zawsze coś się da.
Jedynie lustrzanka - mimo że ciężka, na razie z uwagi na koszty, nie zostanie zastąpiona. A taki Sony RX100 MkIII byłby w sam raz...
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku...

Odpowiedz
#32
Cześć Yatzku!

To świetny pomysł z wagą i arkuszem kalkulacyjnym. Kupiłem sobie wagę kuchenną Łucznika za 27 zł i poważyłem sprzęt.
Miłe zaskoczenie to Gossamer ok 1.45 kg, rozczarowanie to śpiwór puchowy Małacha 300 - miał ważyć ok 540 g a waży naprawdę ponad 600 g (670 g z pokrowcem).

Plandeka budowlana 2x2 okazała się cięższa od płachty BW o ok 40 g! Waży 440 g. Od kolegi dostałem folię dachową ok 160 g.
Wymieniłem swoją menażkę Alu na Solo Pinquina (pojemność .75 + .3 l) Mniejsza menażka będzie też kubkiem. Waga całości to ok 235 g. Cena w e-Horyzoncie ok 70 zł.
Na końcu odchudzania sprzętu, po sprawdzeniu jego objętości dobiorę lżejszy plecak. Dlatego być może zdecyduję się na rzeczy cięższe (tańsze?) ale zajmujące mniej miejsca bo odbiję to sobie na wadze plecaka.
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#33
Gdy człowiek ma w zamiarze wędrowanie przez dwa tygodnie bez przerwy, to zwracanie wagi na ekwipunek nie jest modą czy inną formą lansu, a czystą żywą koniecznością. A lżejszy plecak to przyjemniejsze wędrowanie, a w oddalone rejony można zabrać więcej jedzenia.

Oprócz drogich ultralekkich rzeczy, jest całe mnóstwo niewiele cięższych, a znacznie tańszych. Dużo można zrobić swoim pomysłem i przemysłem, jak właśnie tarp czy podłoga z folii dachowej, worki na drobiazgi, drobne akcesoria.
Ważąc to wszystko, można utrzymać akceptowalną wagę i dostrzec potrzeby odchudzania. Z czasem dochodzimy do wagi wzorcowej, a pomaga w tym wypatrywanie okazji na wyprzedażach, ogłoszeniach i aukcjach.

Waga pozwala wyważyć lekceważenie odwagi noszenia nadwagi... ;-)

Trochę offtopujemy, ale przynajmniej w wątku w którym znajomość tego aspektu jest bardzo istotna :)
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku...

Odpowiedz
#34
Compass wydał Główny Szlak Sudecki przewodnik turystyczny http://b202.fsi.pl/p/glowny-szlak-sudecki

wygląda identycznie jak przewodnik GSB

Waga 240 g

Odpowiedz
#35
To już drugi na rynku, wcześniejszy przewodnik GSS wyd. Muza. Jednak kolorowe mapy Compassu (plus bo nieprzeładowane szczegółami), to różnica klas. Teraz wydaje się, że mając przewodnik Compassu, mapy są zbędne.
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#36
Yatzku, korzystałeś z namiotu Rigel firmy Coleman? Jak go oceniasz?
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#37
A nie lepiej zapytać tu?
https://ngt.pl/thread-2013-page-27.html
(do usunięcia)
---
Edytowany: 2015-02-24 16:13:29

Odpowiedz
#38
Może rzeczywiście trochę pooftopujemy...
Rigel jest mały, lekki, łatwy w rozkładaniu i potrzebuje minimum miejsca do rozłożenia, co np. na Głównym Szlaku Świętokrzyskim okazało się istotne na gołoborzu. Także w lesie łatwo go wpasować między drzewami.
Wodoodporność i wiatroodporność - bez zarzutu, kondensacja w wilgotne dni dokucza, w bezdeszczowe daje radę.
Na GSS jak i na innych długich szlakach, gdzie priorytetem jest szybkie zwijanie się rano, był bezkonkurencyjny. Przydaje się footprint pod spód, by go nie brudzić. Gdyby nie ciasnota do przebierania się, byłby niemal idealny.
Więcej na www.ginvilla.blospot.com

Sorry za offtop...
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku...

Odpowiedz
#39
Powoli zbliża się czas mojego wyjazdu na GSS. Stąd pytanie, prośba. Czy ktoś z Was posiada może skany map, lub jeszcze lepiej, fragmentów map zawierających trasę Głównego Szlaku Sudeckiego? W zeszłym roku rozwiązanie z wydrukowanymi na A3 interesującymi fragmentami GSB idealnie się w moim przypadku sprawdziło. W tym roku chciałbym zrobić podobnie :)

Odpowiedz
#40
Coś się porobiło z tytułem wątku. To nie beskidzki tylko sudecki i chyba powinno być gss a nie gsb.

Odpowiedz


Skocz do: