To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSS] Główny Szlak Sudecki - relacja
#61
Gratulacje - tak trzymać.

My spaliśmy w dawnym schronisku PTTK w Srebrnej Górze - udało mi się wynegocjować korzystną cenę. W Słupcu tylko wpadliśmy do baru i to był kulinarny strzał w dziesiątkę, potem szliśmy jeszcze za Wambierzyce i w osadzie Studzienno biwakowaliśmy na zarośniętej bezpańskiej łące.
Więc od Słupca spaliśmy stosunkowo daleko i w jedną i w drugą stronę.
W Czerwieńczycach - wieś o godzinę przed Słupcem, jest agro - 074 872-86-26 (sfotografowałem dla potomnych), ale o cenę nie pytałem. W samym Słupcu dużo domów, ale żadnej tabliczki z noclegami nie widziałem. Za Słupcem na górze jest Sanktuarium M.B. Bolesnej, ale też bez namiarów na spanie.

Jak możesz, podaj mi na priv Twój numer telefonu.
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku.

Odpowiedz
#62
Też proponowałem Błażejowi te Czerwieńczyce ale On się upiera na Słupiec ;)
Yatzku jeżeli możesz to podeślij mi skan/jpg pieczątki sklepu spoż. w Zieleńcu - może jest tam numer (posesji) bo też chętnie bym się tam obił (jak już spec pieczątkę mają)
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Odpowiedz
#63
Pawle - masz tu tę pieczątkę. Żadnych namiarów nie ma, to jest sklep na końcu wsi - idąc naszym kierunkiem - z zachodu na wschód.
Sklep jest przy drodze asfaltowej którą biegnie szlak, więc trafisz.
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku.


[Obrazek: 8643-63-1.jpg]


[Obrazek: 8643-63-2.jpg]

Odpowiedz
#64
Dzięki.
Ładna.

znalezione w sieci - 10 min od GSS do ,,najwyższego szczytu'' Gór Stołowych
https://sciezkawbok.wordpress.com/2015/0...yt-gor-sto lowych/comment-page-1/#comment-488
---
Edytowany: 2015-05-27 17:28:45
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Odpowiedz
#65
Mieliscie racje, Slupiec nie byl dobrym miejscem na nocleg. Jedyne noclegi na szlaku na wylocie z miasta byly zajete (Połoniny 8a). Ostatecznie spałem snem krótkim na szczycie wieży widokowej niedaleko sanktuarium...

Odpowiedz
#66
Tym razem nie masz namiotu?
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#67
Mam, ale jakieś psy szczekały więc padło na wieżę bo moglem kraty przymknąć i zawiązać na sznurek :)

Odpowiedz
#68
To Góra Wszystkich Świętych.


[Obrazek: 8643-68-1.jpg]

Odpowiedz
#69
Wczoraj o 22.30 dotarłem na dworzec PKP W Prudniku, Chodzenia wyszło łącznie 15 dni. Pozdrawiam :)

Odpowiedz
#70
Gratulacje Błażeju!

Jako że sam niedawno dokończyłem GSS, wiem jakie są to zmagania i tym mocniej ściskam prawicę.

No to teraz czekamy na bogatszą relację.

Ja kończę obrabiać zdjęcia, ale nie wiem czy zdążę, bo w poniedziałek znowu ruszam na kolejny szlak.
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku.

Odpowiedz
#71
No dobra, czas na małe podsumowanie. Później tylko jeszcze zmontuję film z kamerki, a teraz dzielę się przemyśleniami na temat szlaku i sprzętu.

Całość GSS pokonałem w 15 dni (21 maja - 4 czerwca), co daje Diamentową Odznakę GSS (za przejście w czasie nie dłuższym niż 18 dni) - przez pierwszych kilka dni towarzyszyła mi koleżanka, która jednak po tygodniu musiała wracać do pracy - resztę szlaku pokonałem samotnie. Podobnie jak w przypadku GSB zdecydowałem się na noclegi w schroniskach i kwaterach prywatnych, awaryjnie zabrałem jednak lekki, jednopowłokowy namiot jednoosobowy - oczywiście nie będzie on prawie wcale przydatny dla kogoś kto planuje nocowanie po schroniskach. Ja skorzystałem z niego raptem raz, choć jeszcze jedną noc spędziłem na dziko, ale na wieży widokowej. Jeżeli chcecie zabrać ze sobą jakieś awaryjne schronienie, lepszym rozwiązaniem niż namiot będzie chyba jednak hamak, płachta biwakowa lub bivybag, ważne żeby było lekko.

Wzdłuż szlaku napotkacie sporo miasteczek i wsi, nie warto więc zaopatrywać się w zbyt dużą ilość jedzenia - no chyba że wolicie kupić tanio i dźwigać, bo ceny w małych sklepikach są niestety wysokie. Skoro już przy kwestiach finansowych jesteśmy, to cały wyjazd wraz z dojazdami i dodatkowym dniem relaksu po zakończeniu GSS kosztował mnie 1200zł, co przy łącznie 17 dniach pobytu poza domem daje wynik wydatku średnio 70zł dziennie. Ogólnie sporo, ja jednak w sprawach jedzenia niewiele sobie odmawiałem - lody, lodziki, piwa, piwerka, pierogi, schabowe, rybka z frytkami i takie tam :) Co do noclegów to najtańszy kosztował mnie 17,50zł najdroższy 35zł - niby nieźle, ale jednak na GSB udało mi się nie spać za więcej niż 30zł, a w przypadku GSS noclegi za 35zł trafiły mi się ze trzy razy. Ogólnie stwierdzić muszę, że GSS ze względu na początkową bliskość do niemieckiej granicy jest szlakiem droższym niż GSB.

Jeżeli chodzi o samą trudność szlaku, to wydaje się on być lżejszy od GSB, szczyty są niższe i łagodniejsze, tym co daje jednak w kość jest spora ilość odcinków asfaltowych, które doprowadzały mnie do szewskiej pasji.

Dziennie pokonywałem dystanse między 25 a 40km, na ogół około 33-35km, gdyby nie niewygodne buty, pewnie pokonywałbym nieco dłuższe dystanse. Na ogół wstawałem około 8.30 i o 9.30-10.00 ruszałem na szlak. Co do zasady najpóźniej około 20.00 byłem już po dziennej marszrucie w miejscu noclegowym.

Pogoda raczej sprzyjała wędrowaniu, choć mogłoby być nieco cieplej i słoneczniej (pomijając ostatnie trzy dni mega upałów) - jeżeli chodzi o opady, to tutaj miałem sporo szczęścia, bo większe ulewy mnie omijały, kilka razy zmokłem, ale nie musiałem też maszerować 2-3 dni z rzędu w deszczu :) Pogoda była na tyle dobra, że buty z membraną były na GSS praktycznie zbędne (w przeciwieństwie do mojego zeszłorocznego GSB)

Czy szlak był ciekawy? Mniej niż GSB... Na trasie jest kilka przyjemnych miejscowości i atrakcji turystycznych, niektóre pasma górskie są bardzo przyjemne i oferują ładne widoki, sporo jest jednak chodzenia po lasach i asfaltem od wsi do wsi, a ostatnie 80-90 km to tego esencja.

A TERAZ SPRZĘT:

- plecak Campus Tuan 55l – 1700g – jego litraż jest raczej nieco zawyżony, w praktyce to chyba raczej 45 litrów. Starczył na GSB, więc i teraz go nie zmieniałem. Wadą plecaka niewątpliwie może być jego waga. Obecnie łatwo o konstrukcje lżejsze, nad którymi mój Campus być może góruje jednak wytrzymałością. Przez cały wyjazd ten jak i wcześniejsze był raczej ostro ciorany i nie dbałem o niego jakość szczególnie, zresztą nie był to też plecak drogi. Modyfikacje jakich dokonałem to przedłużenie bocznych pasków kompresyjnych tak by można było przytroczyć dzięki nim namiot lub karimatę a także puszczenie gumy przez górną klapę, do której to właśnie troczyłem karimatę. Poza tym plecak, gdy już po 2-3 dniach idealnie się ułożył, ja nauczyłem się go pakować i ładnie go wyregulowałem, stał się w miarę wygodny i komfortowy, poza tym umożliwiał łatwy dostęp w danej chwili do większości rzeczy, które w nim miałem – to za sprawą dzielonej komory głównej, dwóch kieszeni w klapie komina, kieszeni na froncie i dwóch kieszeni bocznych skrzelowych. Do wad plecaka poza wagą dołożyć muszę brak kieszonki na pasie biodrowym, która bardzo by się przydała, brak wyjścia na rurkę camelbaka, co po części zadecydowało o nie wzięciu na wyjazd bukłaka z wodą, tylko korzystania z klasycznych butelek, a poza tym za mały zintegrowany pokrowiec przeciwdeszczowy, który niestety miał za małą powierzchnię by objąć plecak, dużą karimatę i namiot (te elementy były na zewnątrz plecaka) Podsumowując z plecaka jestem zadowolony, choć wiem, że znajdzie się wiele konstrukcji, które na taki wyjazd jak GSB i GSS sprawdziłby się jezcze lepiej

- buty Olang Logan - buty za kostkę, pełna skóra licowa i membrana Olan-tex...Buty dość lekkie jak na ich trepowaty charakter - pomimo wcześniejszego rozchodzenia na GSS okazały się być masakrą dla moich stup - łącznie przez cały wyjazd doliczyłem się dzięki nim 13 odcisków. Nowe odciski potrafiły pojawiać się nawet po ponad tygodniu marszu...Na domiar złego buty praktycznie wcale nie oddychały. Zdecydowanie był to najgorszy sprzęt jaki miałem na tym wyjeździe. W tamtym roku na GSB miałem buty Aku Slope, również wysokie i membranowe buty, które jednak nie sprawiły mi tyle bólu co Logany. Aku niestety trafiły do reklamacji ze względu na przemakanie, w rezultacie sklep oddał mi pieniądze, które zaryzykowałem zainwestować w buty mniej znanej firmy. To nie była dobra decyzja...

kijki Black Diamond Trail – nie odddałbym ich za żadne skarby świata – świetnie sprawdziły się na szlaku, nie pogięły się, nie złożyły, były wygodne i mimo nieco wyższej wagi, mając je w dłoniach nie odczuwało się tego. Poza tym ich groty prawie w ogóle się nie zużyły. Kijki lądowały w plecaku tylko podczas marszu przez miasta. Łącznie mam z nimi już przedreptane dobre 1500km. Jeden z lepszych zakupów górskich w życiu

- japonki z Reserved, zastąpiły one wcześniejsze klapki, gdyż były lżejsze, jednak już pierwszego dnia w schronisku zrozumiałem że japonki to błąd, gdyż ciężko je nosić w połączeniu ze skarpetkami...

- ręcznik FN Tramp L +worek – 150g – jedyny materiał, który po zamoczeniu zawsze był suchy następnego dnia. Sprawdził się, choć na przyszłość będę kupować ręczniki ciemniejsze. Poza tym, w zupełności starczyłby mi ręcznik o połowię mniejszy. Mój ma 120x60cm – wystarczyłby zapewne 90x40cm

- skarpety cztery pary – wziąłem cienkie skarpety Wisport letnie, średniej grubości skarpety Alpinus Merino, dość grube skarpety Smartwool Light Crew i Ullmax Wool Extra Active. Najgorzej sprawdziły się skarpety Wisport - bardzo szybko łapały zapachy i bardzo się zniszczyły, trzecie miejsce zajęły Ullmaxy, które nie zawsze radziły sobie z odprowadzaniem wilgoci, drugie miejsce należy się skarpetom Alpinus Merino, które gdyby były nieco grubsze sprawdziłyby się idealnie. Najlepiej radziły sobie Smartwoole, które mimo grubości na ogół pozostawiały stopę suchą, nawet pomimo kiepskiej membrany w butach

- majtki termiczne z Biedroki dwie pary i para majtek bawełnianych Brubeck – majtki bawełniane sprawdziły się równie dobrze do rewelacyjne majtki z Biedry - dobra termika, wytrzymałość i szybkie schnięcie po praniu plus niewielkie łapanie zapachów.

- windshirt HiM Atmos – 195g – macie moją recenzję na forum więc nie będę się rozpisywać – dobry wybór, nosiłem go często podczas chłodniejszych lub wietrznych dni

- spodnie z odp.nogawką – 275g – to No-name'y, które mam od kilku dobrych lat. Wytrzymały łażenie po wiatrołomach na GSB, wytrzymały też całe GSS :)

- spodnie Quechua RainCut – 210g – mile mnie zaskoczyły na GSB, więc wziąłem je też na GSS, noszone podczas ulew i na mokrych łąkach na serio dawały radę, nie przepuszczały deszczu i wody a i nie pociłem się w nich aż tak bardzo jak myślałem że będę :)

- bielizna Nessi komplet – 320g – brałem jako bieliznę do spania i na duże chłody – w praktyce dół używany był tylko do spania i to też nie zawsze, góra do spania i na szlaku w chłodniejsze a czasem nawet cieplejsze dni. Góra była najczęściej noszoną przeze mnie pierwszą warstwą (często jedyną) na tym wyjeździe

- spodnie Quechua Forclaz 900 – moje podstawowe długie spodnie na ten wyjazd, ogólnie sprawdziły się całkiem nieźle, chociaż czasem były nieco za ciepłe a kieszeń na udzie mogłaby być pojemniejsza

- polar Quechua Forclaz 50 – 275g – noszony na największe chłody, produkt dobrze wszystkim znany, sprawdził się ale po latach zaczyna szybko łapać specyficzny zapach, co było mega irytujące - wolę Polartec!

- koszulka Stoor k.rękaw – 130g – recenzowałem ją na forum, sprawdziła się idealnie, nie łapała aż tak zapachów, więc sporo w niej pocisnąłem, jedyny minus to to, że mocno zmechaciła się od plecaka

- koszulka Quechua Techfresh 50 – szybko łapała zapachy i wziąłem ją tylko z braku laku, w przyszłości pewnie zamienię na kolejnego Stoora albo cienką wełenkę

- czapka cienka zimowa Kalenji – używana kilka razy w chłodniejsze dni i do spania pod namiotem i na wieży. Bardzo dobrze się sprawdziła, choć czasem było w niej ciut za ciepło

- kurtka Berghaus Dru Paclite – 405g – nie przemokła i dobrze oddychała w chłodniejsze dni. Na GSS sprawdziła się lepiej niż na GSB, gdyż było o wiele chłodniej

- śpiwór Volven Superlight II – 1000g – mały po spakowaniu, ale po latach już nie tak ciepły no i niestety ciężki. Z chęcią zabrałbym na wyjazd coś lżejszego a jednoczesnie równie ciepłego lub nieco cieplejszego, czyli zapewne puch. Z braku kasy zostałem przy Volvenie – na wieży było mi w nim i wszystkich ciuchach na sobie mega zimno, dopiero gdy przykryłem się folią dachową, której używam jako dodatkowej podłogi pod namiot, udało mi się usnąć

- kartusz z gazem - wystarczył jeden mały kartusz, po powrocie jest nadal 1/3 gazu na stanie

- kosmetyczka z przyborami – 300g – był w niej szampon zmieszany z żelem w butelce 150ml, uzupełniałem ją czasem mydłem w płynie ze schronisk, 60ml pasty do zębów, szczoteczka do zębów, maszynka jednorazowa, mała pianka do golenia, mały dezodorant 50ml – starczył na styk

-mapy (3 sztuki), książeczka GOT, długopis, kartki

- papier toaletowy

- karimata 350 gramów

- palnik Primus Technotrail, zapalniczka, sznurek – 220g – sznurka użyłem tylko do zawiązania na noc krat od wejścia do wieży widokowej

- kubek Snowpeak Titan 700 – 150g – moje główne naczynie do gotowania, sprawdził się idealnie, choć głównie robiłem w nim herbatę i zupki chińskie, raz ugotowałem też ryż i raz zrobiłem jajecznicę. Dania typu gołąbki, klopsiki i inne rzeczy ze słoików + ryż kupowałem tam, gdzie wiedziałem że będę miał dostęp do kuchni

- SjCam 5000 + akcesoria – 220g – kamera zamiast aparatu to dobre rozwiązanie, mnie to w zupełności wystarczyło

- Lifestraw (filtr wody) – 60g - na GSB sporo go używałem, na GSS ze względu na o wiele chłodniejsze dni i łatwiejszy teren, nie miałem w ogóle potrzeby filtrować wody, zawsze starczała mi 1,5l butelka wody mineralnej

- ładowarka do telefonów i kamery, smartphone, telefon Nokia 215 jako mp3 i główny telefon wyjazdu

- Petzl Tikka XP2 – 100g – używana raczej sporadycznie, czyli ze 4 razy na szlaku, gdy zastała mnie noc i podczas obozowania na dziko pod namiotem lub wiatą. Sprawdziła się, choć brakuje mi w niej funkcji z Black Diamondów, czyli automatycznego wyłączenia latarki po 4h świecenia, czyli zabezpieczenia w razie przypadkowego włączenia latarki w plecaku. Zawsze zostawiam ją w trybie światła czerwonego, tak by w razie przypadkowego włączenia się, nie zużywała za dużo baterii, nie brałem na wyjazd bowiem żadnych zapasowych

- Victorinox Spartan – 60g – jedyny nóż jaki zabrałem na wyjazd – i bardzo dobrze, bowiem nawet tego nie używałem za wiele

- spork – 16g – używany codziennie

- apteczka – 350g – z tego co miałem używałem tylko plastrów, zeszły ponad 2 metry, Gripexu i środków przeciwbólowych ze względu na zmasakrowane nogi, Aha, używałem jeszcze, choć sporadycznie Repel 50 – czyli środka na komary i kleszcze, równie skutecznego co środki z DEET, ale bez tego składnika. W apteczce miałem poza tym wodę utlenioną, Altacet, dwa bandaże, gaziki jałowe, węgiel, stoperan, waciki do uszu, kleszczołapki - użyłem ich raz bo na sam koniec złapałem jednego kleszcza

- namiot McKinley Arium I – 1380g - mogłem go nie brać, ale wolałem mieć awaryjny nocleg przy sobie. Namiot sprawdził się idealnie, szybko się go rozstawiało, był przestronny w środku, a kondensacja nie stanowiła jakiegoś większego problemu

- dodatkowa podłoga pod namiot – 200g – posłużył za nią wykrój z folii dachowej paro-izolacyjnej – służyło to jako zabezpieczenie delikatnej podłogi namiotu i się sprawdziło

- tani kapelusz słomkowy

- buff – non stop na szyi, niekiedy na ramieniu pod ramiączkiem plecaka, przydatna rzecz

- rękawiczki rowerowe – cały czas na dłoniach, żeby chronić przed odciskami od kijków, przez ostatnie dwa dni nie były jednak używane by sprawdzić czy kije poczynią jakieś odciski - na szczęście nie poczyniły :)

- dokumenty i kasa – wziąłem tylko kartę płatniczą, dowód osobisty i gotówkę

- Litorsal 25 tabletek – świetnie gasił pragnienie, zużyłem 20 tabletek


[Obrazek: 8643-71-1.jpg]


[Obrazek: 8643-71-2.jpg]


[Obrazek: 8643-71-3.jpg]

Odpowiedz
#72
Bardzo tanio i smacznie na szlaku w barze mlecznym w Kudowie. Po tej samej stronie co IT, czyli idąc na zachód po prawej. Nienachalny szyld. Np. ruskie 2,90zł, surówka 1,32zł itp.
Bardzo smacznie, ceny znośne, adekwatne - ''Krystynka'' na rynku w Wambierzycach, no i schroniska: Jagodna i Pasterka. Polecam.
Odradzam Na Śnieżniku.

Odpowiedz
#73
Koło tego mlecznego w Kudowie przechodziłem i była taka kolejka, że dałem sobie spokój :(
Jagodna - potwierdzam, z początku spojrzałem na ceny i byłem nieco zaskoczony, bo np za camemberta z zieleniną i ziemniaczkami zapłaciłem około 22-25zł, za to jak dostałem porcję to zrozumiałem skąd ta cena, najadłem się tym na kolację i śniadanie :) Brałem też owsiankę na bogato - i faktycznie, tyle owsianki z dodatkami w misce, a raczej wielkiej misze to jeszcze nie widziałem. Zestaw śniadaniowy (szynka, ser, pomidorki itp) sąsiada też wyglądał obficie. Jajecznica tylko mała jak w każdym schronisku.
W Szklarskiej Porębie przy szlaku jest knajpa Niebo w Gębie - fajny wystrój i też olbrzymieeee porjce.
Smacznie było też w Andrzejówce, a Pasterka to już nie jest za bardzo na szlaku, trzeba do niej jakieś 30 minut drałować :)

Odpowiedz
#74
<<Pasterka to już nie jest za bardzo na szlaku, trzeba do niej jakieś 30 minut drałować :)
Ja wpadłem tam przez przypadek, chciałem się umyć wreszcie, bo już sam ze sobą nie wytrzymywałem, i podładować telefon. Jest miejsce na namiot i w ogóle nie żałuję ani jednej minuty.

Odpowiedz
#75
Świetny opis, bardzo dobrze się to Nemesis czyta.
Kiedy i gdzie jakieś zdjęcia?

Odpowiedz
#76
A ja chciałbym podziękować Panu Jackowi - gospodarzowi schroniska pod Śnieżnikiem za bardzo ciepłe przyjęcie mocnowieczorową porą, opiekę i zainteresowanie, kilka chwil miłej pogawędki, troskę o zdrowie i dobre słowo na dalszą podróż.
Trochę nocuję po schroniskach w Polsce - taki pozytyw nieczęsto się zdarza.
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Odpowiedz
#77
Pierogi w schronisku na Śnieżniku 11 zł, smaczne.
Pole namiotowe przy Pasterce 15 zł (12 zł zniżka dla krwiodawców)
Pole namiotowe przy Andrzejówce 10 zł (pierogi w podobnej cenie)
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
#78
nemesis - mój polartec zaśmierduje dokładnie tak samo kaczucha :/

Odpowiedz
#79
Nemesis fajna recka, gratuluję i dziękuję, więcej takich.
Co do sprzętu- najbardziej ciekawiło mnie jakich butów użyłeś. Na ostatni krótki wypad w Sudety zabrałem niskie lekkie merrelle bez ceraty, dobrze amortyzowane , z noskiem zabezpieczonym gumowym oblaniem- i właściwie na szlaku nie widziałem żadnej potrzeby by brać wyższe. Oczywiście to kwestia preferencji, ale na tamte tereny buty dosyć miękkie i niskie bądź ewentualnie typu mid wydają mi się optymalne. Sporo asfaltu, podejścia długie ale niezbyt wymagające, teren nie jest trudny. Ujawniła się co prawda pewna irytująca wada butów (przy okazji opiszę w odpowiednim wątku), ale i tak cieszyłem się że wziąłem niskie i lekkie.
---
Edytowany: 2015-06-12 19:36:48
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności

Odpowiedz
#80
To prawda, jeżeli tylko pogoda jest dobra, to na te tereny buty bez membrany i z miękką podeszwą będą o wiele lepszym rozwiązaniem. W moim przypadku podczas GSB doskonale sprawdziły się jednak buty za kostkę z Gore, więc i tym razem nie chciałem wiele tu zmieniać. Ogólnie strasznie żałuję, że Aku Slope przemakały i po reklamacji dostałem zwrot gotówki - były bowiem lekkie, wygodne i wytrzymałe. Olangi okazały się zupełnym przeciwieństwem - fatalna membrana i ciągłe odciski zniechęcały do kontynuowania marszu. Już przed GSS planowałem zakupić niskie buty bez membrany - jednak ciągle obawiałem się, że w przypadku deszczowej pogody będę na nie psioczyć, zresztą, gdyby padało to na pewno bym na nie narzekał. Nienawidzę mieć przemoczonych stóp i zwiększać szans na przeziębienie się na szlaku, a to w przypadku takich marszy skutecznie wyklucza z dalszej gry. Dlatego niskie buty bez ceraty wybieram raczej na krótkie wycieczki z pewną pogodą lub do codziennego użytku.
Tak czy inaczej, wszystko zależy od preferencji, jedni wolą membranę i za kostkę inni wprost przeciwnie. Po wielu butach wiem, że można wybrać membranowe, wysokie buty, w których marsz to przyjemność i tego życzę sobie i Wam przy najbliższym zakupie takiego obuwia :)

Na marginesie, dzięki za ciepłe słowa - jak tylko zmontuję filmik z wyjazdu, to wrzucę tu linka, bo zdjęć zbyt wiele nie robiłem.
Polska jest piękna i warta każdego kroku :)
---
Edytowany: 2015-06-13 11:42:46

Odpowiedz


Skocz do: