Temat trochę zboczył w stronę kursów wspinaczkowych, a niedżwiedzia interesują zimowe wypady w Tatry, czyli kurs turystyki wysokogórskiej (~500zł/4dni + noclegi + żarcie). IMO - jak się nie ma sprzętu, ani znajomych ze sprzętem i jakimś doświadczeniem, to warto.
A z literatury polecam ''Góry - wolność i przygoda'', jak się ma sprzęt (raki, uprzęże, linę, czekany itp. itd.), osobę do towarzystwa, trochę samozaparcia i dużo oleju w głowie, to sporo technik zimowych można się nauczyć samodzielnie - włącznie z flaszencugiem :-)
Liczba postów: 373
Liczba wątków: 0
Dołączył: 21.01.2008
''Góry - wolność i przygoda'' - świetna książka!!! Kiedyś mocno wiało, pośliznąłem się na Liliowym. Myślę ,,AAA! Zginę! K...a! Jak to się robi?!''. Już mnie kieruje na nartostradę, śmierć zagląda mi w oczy, ja ciągle myślę ,,Jak to się kurde robi?! No jak?'' Prędkość coraz większa, koziołkując wyprzedam nawet narciarzy, sytuacja coraz gorsza bo kieruje mnie na podporę kolejki. Wtem olśnienie: ,,No tak, <Góry - wolność i przygoda>, rysunek na dole po prawej stronie!''. Przekręciłem się na brzuch, wbiłem czekan i wyhamowałem. Uff! Ryj we śniegu, ciastka w plecaku zgniecione, ale przeżyłem;)
---
Edytowany: 2010-12-10 13:26:34
Dlatego napisałam ''sporo'', a nie ''wszystkiego'' :-)
Liczba postów: 1189
Liczba wątków: 2
Dołączył: 04.02.2006
Ivan, bo książkę trzeba nosić przy sobie - w razie wypadku wyciągasz, szukasz, przyswajasz! W takim wypadku wyhamował byś wcześniej :P
skrzyplocz - dzieki. to co napisales wystarczy mi w zupelnosci do oceny sytuacji.tak wiec w styczniu ruszam na kurs :) a sprzet z czasem sie zakupi.jak ktos chce to moze :) pozdorwionka :)
-------------------------------------------
niedzwiedz
Kolego old..., ale mój kurs tyle kosztował: wystarczy poszukać nie tyle kogoś znanego prowadzącego kurs, tylko kogoś znającego się na temacie i masz z głowy.
@Ivan Drago
Widzisz, wszędzie gdzie zatrudniali się moi znajomi wymagano od nich kwita z kursem wysokościówki i stąd byłem przekonany, że kwit taki jest wymagany z urzędu. To rzeczywiście w tym momencie śmiech na sali...
Moi Drodzy, odgrzebuję temat, gdyż nie chcę zakładać nowego. Odwiedzam nasz mlekiem i miodem płynący kraj w listopadzie i z tej okazji chciałbym zabrać moją kochającą góry żonę na wyprawę. Jakoś tak przyszło mi do głowy, żeby wyruszyć z Kuźnic na Kasprowy, a potem dalej, na Czerwone Wierchy. Zaznaczam, że to moja żona się na tym znam, ja tylko zawsze dzielnie odgrywam jej Sama Gamgee i dlatego piszę do Was, z zapytaniem, czy taka trasa w ogóle jest możliwa w pierwszy weekend listopada, a jeżeli tak, to czy bez specjalistycznego sprzętu na lód, etc. Z góry dziękuję za wyrozumiałość, cierpliwość i odpowiedzi. Pozdrawiam.
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.01.2011
na kasprowy jest dosyć strome podejście więc raki o tej porze mogą okazać się niezbędne
Liczba postów: 617
Liczba wątków: 3
Dołączył: 16.02.2010
O tej porze roku, to trzeba pytać dzień wcześniej, a rano jeszcze sprawdzić.
Tydzień temu w Tarach był upał na całego, od wczoraj jest totalne załamanie pogody i śnieg pewnie pada...Możesz sprawdzić pogodę na cały tydzień dla regionu Tatr, potem jak pojedziesz to codziennie sprawdzaj, i jeszcze zanim wyjdziesz w góry rano to też zerknij na góry i chmurki. I tak do końca nie można być pewnym pogody w żadnych górach. Jednak w Tatrach niech Cię złapie śnieżyca, deszcz czy cokolwiek innego to może być kiepsko, to nie Biesy czy Beskidy, że naciągniesz kaptur na głowę, uderzysz z buta przez godzinkę i do jakiejś wioski dojdziesz. Z drugiej strony w listopadzie powinno być już dobrze jeśli chodzi o pogodę i widoczność w Tatrach.
-------------------------------------------
Maciej
Liczba postów: 237
Liczba wątków: 0
Dołączył: 01.03.2007
Za Wiki: ''Zima w Tatrach trwa [...] od połowy października do początku maja na wysokości Kasprowego Wierchu.'' Osobiście nie nastawiałbym się na dobre warunki na początku listopada. Wg mnie sprzęt zimowy konieczny, choćby w plecaku.
-------------------------------------------
Pozdrawiam
Liczba postów: 3390
Liczba wątków: 12
Dołączył: 22.03.2007
a ja bym powiedział, że warto popatrzeć na kamery - różnie to bywa. Nie dalej jak 3 lata temu na weekend listopadowy byliśmy na Chłopku, śniegu zero. Było też tak, że Giewont wymagał raków wtedy. A pamiętam też ogłoszoną 2kę na tenże weekend ;)
Oczywiście, fakt że lepiej nosić i nie potrzebować niż potrzebować i nie nosić ;)
Dziękuję za odpowiedzi! Wydaję mi się, że nie jesteśmy jednak jeszcze gotowi na taką zimową wyprawę. Wciąż jednak chciałbym zrobić żonie prezent i zabrać ją w jakieś wyjątkowo urokliwe miejsce. Czy możecie polecić jakąś magiczną, urzekającą lokację na listopad? Taki weekendowy wypad (z Warszawy), tylko nic z korony, bo moja żona obecnie zdobywa jej szczyty a ja chciałbym ją czymś zaskoczyć.
Liczba postów: 473
Liczba wątków: 2
Dołączył: 16.04.2008
Babia Góra będzie odpowiednia. Podejście przez Markowe Sz. albo z Krowiarek nie jest bardzo wymagające a sam pamiętam jak w połowie listopada wychodziłem na Babią w samej koszulce. Aczkolwiek też należy uważać bo ta góra czasem potrafi zaskoczyć pogodowo.
Liczba postów: 276
Liczba wątków: 4
Dołączył: 04.01.2011
pomyślałem o tym co Borewicz, 11.11.11 dokładnie wchodziłem percią, wtedy jeszcze nie było śniegu
Liczba postów: 617
Liczba wątków: 3
Dołączył: 16.02.2010
Ino Babia chyba jest ''w koronie''.
Romanka, Lipowski, Pilsko, w listopadzie potrafi tam być tak pięnie, że aż coś tam mięknie. Mgły, jesienne słońce... Bajka.
Liczba postów: 592
Liczba wątków: 0
Dołączył: 16.06.2009
A ja bym zaproponował wypad na Małą Fatrę na Słowacji. Górki dość wysokie,ale w miarę bezpieczne nawet w listopadzie. No i piękne :)
Liczba postów: 2132
Liczba wątków: 3
Dołączył: 22.08.2011
W poprzednim roku byłem w Tatrach 5 listopada i było pięknie jesiennie :)
Liczba postów: 407
Liczba wątków: 4
Dołączył: 24.07.2011
Czy w Tatry Zachodnie/Czerwone Wierchy trzeba brać raki?
Wycieczka na początku maja.
Liczba postów: 7
Liczba wątków: 0
Dołączył: 18.09.2012
Wszystko zależy od warunków, nachylenia i nasłonecznienia terenu konkretnej trasy. Widziałem w środku zimy ludzi sprawnie pomykających na Wołowiec bez rzeczonego sprzętu. Nawet kijków nie używali. Ze względów bezpieczeństwa i poczucia komfortu chodzenia raczej nie pochwalam, na pewno warto mieć ze sobą. Na pewno można spodziewać się oblodzenia, pytanie czy da się przejść, czy warto ryzykować. Sam kiedyś musiałem zrezygnować z dalszej wycieczki ze względu na braki w wyposażeniu, nic przyjemnego. Potem nie miałem już dylematów w sklepie.
|