09-02-2010, 15:28
sokol,
SM to buty o całkowicie sztywnej podeszwie, więc teoretycznie można podpiąć tam nawet automaty. Widziałem ludzi w takich butach z rakami automatycznym we francuskich Alpach, gdzie Salomony są na wyposażeniu tamtejszych wypożyczalni sprzętu górskiego (charaktrystyczne numerki na butach). Ja używałem półautomatów Petzla, które dało się naprawdę dobrze dopasować i leżały doskonale.
Skóra namakała tylko powierzchownie, ciemniejąc. Po chwili na słońcu, czy w schronisku powracał poprzedni kolor. Buty nigdy nie przemokły. Trzeba naprawdę kopnego i mokrego śniegu, aby powierznia buta zaczęła namakać, ponieważ czub i boki, chroni ekstremalnie wysoki gumowy otok.
Problem 1
Haki w stawie skokowym, te które umożliwiają blokadę sznurowadeł, przy mocnym zginaniu (np. przy kucaniu) naciskały i w końcu przecięły w jednym miejscu cieńką skórę uszczelniającą górę języka. Nakleiłem tam grubsze kawałki (obuwniczy McNett) i problem znikł.
Problem 2
Właściwie nie problem, a niedopasowanie do mojej stopy. Buty ogólnie bardzo wygodne. Nigdy nie miałem żadnych obtarć, ucuisków, ani bąbli. Ciepło, sucho i wygodnie ;)
Wszystko to nie dotyczy czubka buta. Ten jest dość wąski, albo moja stopa w tym miejscu jest szeroka i przy długim schodzeniu, w wyższej temperaturze, na małych palcach stóp zaczęły pojawiać się odciski - o bólu i dyskoforcie poprzedzającym nie wspomnę;)
Problemem było ubranie drugiej skarpety przy takiej szerokości buta, bo ucisk większy i palce spętane, a przed wyjazdem na Elbrus, obawiałem się niskich temperatur podczas nocnego wyjścia na szczyt, więc zmuszony byłem szukać innych butów - szerszych w palcach.
Ogólnie Salomony SM podobały mi się i gdyby nie wąski czub, pewnie nosiłbym je do dziś. Duże wrażenie zrobiła na mnie podeszwa, o świetnej przyczepności na śniegu i skale i jeszcze lepszej amortyzacji pięty. To były naprawdę dobre buty, zwłaszcza w zestawieniu z ceną za jaką je kupiłem.
---
Edytowany: 2010-02-09 15:30:14
-------------------------------------------
cześć i czołem
SM to buty o całkowicie sztywnej podeszwie, więc teoretycznie można podpiąć tam nawet automaty. Widziałem ludzi w takich butach z rakami automatycznym we francuskich Alpach, gdzie Salomony są na wyposażeniu tamtejszych wypożyczalni sprzętu górskiego (charaktrystyczne numerki na butach). Ja używałem półautomatów Petzla, które dało się naprawdę dobrze dopasować i leżały doskonale.
Skóra namakała tylko powierzchownie, ciemniejąc. Po chwili na słońcu, czy w schronisku powracał poprzedni kolor. Buty nigdy nie przemokły. Trzeba naprawdę kopnego i mokrego śniegu, aby powierznia buta zaczęła namakać, ponieważ czub i boki, chroni ekstremalnie wysoki gumowy otok.
Problem 1
Haki w stawie skokowym, te które umożliwiają blokadę sznurowadeł, przy mocnym zginaniu (np. przy kucaniu) naciskały i w końcu przecięły w jednym miejscu cieńką skórę uszczelniającą górę języka. Nakleiłem tam grubsze kawałki (obuwniczy McNett) i problem znikł.
Problem 2
Właściwie nie problem, a niedopasowanie do mojej stopy. Buty ogólnie bardzo wygodne. Nigdy nie miałem żadnych obtarć, ucuisków, ani bąbli. Ciepło, sucho i wygodnie ;)
Wszystko to nie dotyczy czubka buta. Ten jest dość wąski, albo moja stopa w tym miejscu jest szeroka i przy długim schodzeniu, w wyższej temperaturze, na małych palcach stóp zaczęły pojawiać się odciski - o bólu i dyskoforcie poprzedzającym nie wspomnę;)
Problemem było ubranie drugiej skarpety przy takiej szerokości buta, bo ucisk większy i palce spętane, a przed wyjazdem na Elbrus, obawiałem się niskich temperatur podczas nocnego wyjścia na szczyt, więc zmuszony byłem szukać innych butów - szerszych w palcach.
Ogólnie Salomony SM podobały mi się i gdyby nie wąski czub, pewnie nosiłbym je do dziś. Duże wrażenie zrobiła na mnie podeszwa, o świetnej przyczepności na śniegu i skale i jeszcze lepszej amortyzacji pięty. To były naprawdę dobre buty, zwłaszcza w zestawieniu z ceną za jaką je kupiłem.
---
Edytowany: 2010-02-09 15:30:14
-------------------------------------------
cześć i czołem