31-01-2014, 13:07
Od października Wave w codziennym użytkowaniu. Zacząłem ją nosić jeszcze przy dobrze dodatnich temperaturach, kiedy mało kto chodził tak ciepło ubrany. Trochę bałem się, że za bardzo przyzwyczaję się do tego miłego ciepła a kiedy przyjdzie co do czego - czyli przyjdzie zima - będzie za zimno. Niemniej pomimo obaw chodziłem w Wave, bo i ciepło w nim, i ładnie.
Zima w końcu przyszła, nawet dość mroźna. Pora wymarzona do noszenia Wave'a. Teraz wyjścia już nie ma - chcąc nie chcą, chodzę w Wawie - i dobrze się mam :)
Ostatnie dni spędziłem w Białymstoku. Zabrałem ze sobą moje śladówki, żeby skorzystać z okazji i trochę na nich pohulać po Puszczy Knyszyńskiej lub okolicach. Udało mi się zrobić fajną turę wzdłuż Narwi oraz pokręcić w niedalekiej okolicy od Białegostoku, po puszczy. W przechadzkach (bo o biegu na śladówkach w takim terenie mowy być raczej nie może) towarzyszył mi oczywiście Wave. Wycieczki trwały po - średnio 3-4 h. Jedna odbyła się po zmierzchu, druga rano. Temperatura to około -15 i -17 st C, ale ze względu na wiejący wiatr (mniej odczuwalny w lesie, ale wzdłuż Narwi dało się go niestety dość mocno odczuć), odczuwalna temperatura wynosiła (według meteo.pl) poniżej -26 st C.
Oprócz Wave miałem albo lekki t-shirt z wełny merynosa (gramatura 150 g/m2) i koszulę z długim rękawem Arcteryxa Phase AR (o również niewielkiej gramaturze), albo (również testowaną) koszulkę Nessi z tą samą co poprzednio koszulą Arcteryxa. Do tego miałem wełniana czapkę oraz łapawice od Yeti oraz windstopperowe spodnie.
Choć - jak napisałem - tempo było nieśpieszne - Wave zapewniał mi doskonałe warunki cieplne. A było - co tu kryć - cholernie zimno. Zresztą poranną przechadzkę musiałem skrócić, bo cholernie zmarzły mi nogi - pod spodniami nie miałem niestety żadnych kalesonów = duży błąd. Niemniej nie miałem potrzeby ''docieplenia''. Zresztą - jak sądzę - duża w tym zasługa ciepłych łapawic i czapki.
Jeśli chodzi o inne spostrzeżenia z użytkowania kurtki/swetra. Tak, jak nie wychodziły, tak żadne piórka wciąż nie wychodzą. Pomimo częstego noszenia pod spodem czarnej poliestrowej lub bawełnianej odzieży, na której białe piórka widać doskonale, żadnych takich puszków nie stwierdziłem. Materiał pod względem puchoszczelności - jak dla mnie - świetny. Szwy - również w porządku. Materiał wygląda jak nowy. No, prawie;) Po intensywnym, kilkumiesięcznym użyciu, widać już - w szczególności: na mankietach, z tyłu na wysokości nerek (pewnie od plecaka), przy kieszeniach - zabrudzenia, ale to oczywiście nic dziwnego - najwyższy już czas sweter uprać, i tyle. Będzie po tym wyglądał pewnie jak nowy, bo żadnych przetarć, zadarć itp. na nim nie widzę.
Podczas kilkumiesięcznego użytkowania nie użyłem ani razu kieszeni wewnętrznej oraz poziomej na piersi - w tej ostatniej noszę jedynie worek transportowy do swetra. Moim zdaniem elementy te nie są koniecznie potrzebne, choć pewnie inni użytkownicy inaczej mogą ocenić utylitarność tych kieszeni. Pogłębione (w stosunku do wcześniejszej wersji z Sofilety) kieszenie główne są OK, ale - chyba - dalej bym je pogłębił, np. podnosząc je delikatnie. Pogłębiłbym je m.in. po to, żeby wygodniej pomieścić w nich łapawice od Yeti. Co prawda do jednej kieszeni wejdą nawet dwie łapawice, więc tym bardziej wejdzie do niej jedna, ale jakoś zawsze, gdy tam je wpycham, towarzyszy mi obawa, że zaraz mi z kieszeni wypadną. (Swoją drogą, firma Yeti mogłaby wymyślić jakiś prosty sposób łączenia swoich kurtek ze swoimi, doskonałymi skądinąd, łapawicami - te ostatnie sprzedawane są bowiem bez żadnych gumek na nadgarstki, pasków, troków itp. Przydałaby się jakaś pętla na nadgarstek, albo jakiś repik z choćby plastikowym karabińczykiem w Wavie do łączenia z łapawicami)
Ogólnie jednak - wraz z upływem czasu tylko utwierdzam się w początkowej ocenie Wave'a jako doskonałego (!) swetra puchowego.
---
Edytowany: 2014-01-31 13:25:04
-------------------------------------------
gavagai.ngt.pl
Zima w końcu przyszła, nawet dość mroźna. Pora wymarzona do noszenia Wave'a. Teraz wyjścia już nie ma - chcąc nie chcą, chodzę w Wawie - i dobrze się mam :)
Ostatnie dni spędziłem w Białymstoku. Zabrałem ze sobą moje śladówki, żeby skorzystać z okazji i trochę na nich pohulać po Puszczy Knyszyńskiej lub okolicach. Udało mi się zrobić fajną turę wzdłuż Narwi oraz pokręcić w niedalekiej okolicy od Białegostoku, po puszczy. W przechadzkach (bo o biegu na śladówkach w takim terenie mowy być raczej nie może) towarzyszył mi oczywiście Wave. Wycieczki trwały po - średnio 3-4 h. Jedna odbyła się po zmierzchu, druga rano. Temperatura to około -15 i -17 st C, ale ze względu na wiejący wiatr (mniej odczuwalny w lesie, ale wzdłuż Narwi dało się go niestety dość mocno odczuć), odczuwalna temperatura wynosiła (według meteo.pl) poniżej -26 st C.
Oprócz Wave miałem albo lekki t-shirt z wełny merynosa (gramatura 150 g/m2) i koszulę z długim rękawem Arcteryxa Phase AR (o również niewielkiej gramaturze), albo (również testowaną) koszulkę Nessi z tą samą co poprzednio koszulą Arcteryxa. Do tego miałem wełniana czapkę oraz łapawice od Yeti oraz windstopperowe spodnie.
Choć - jak napisałem - tempo było nieśpieszne - Wave zapewniał mi doskonałe warunki cieplne. A było - co tu kryć - cholernie zimno. Zresztą poranną przechadzkę musiałem skrócić, bo cholernie zmarzły mi nogi - pod spodniami nie miałem niestety żadnych kalesonów = duży błąd. Niemniej nie miałem potrzeby ''docieplenia''. Zresztą - jak sądzę - duża w tym zasługa ciepłych łapawic i czapki.
Jeśli chodzi o inne spostrzeżenia z użytkowania kurtki/swetra. Tak, jak nie wychodziły, tak żadne piórka wciąż nie wychodzą. Pomimo częstego noszenia pod spodem czarnej poliestrowej lub bawełnianej odzieży, na której białe piórka widać doskonale, żadnych takich puszków nie stwierdziłem. Materiał pod względem puchoszczelności - jak dla mnie - świetny. Szwy - również w porządku. Materiał wygląda jak nowy. No, prawie;) Po intensywnym, kilkumiesięcznym użyciu, widać już - w szczególności: na mankietach, z tyłu na wysokości nerek (pewnie od plecaka), przy kieszeniach - zabrudzenia, ale to oczywiście nic dziwnego - najwyższy już czas sweter uprać, i tyle. Będzie po tym wyglądał pewnie jak nowy, bo żadnych przetarć, zadarć itp. na nim nie widzę.
Podczas kilkumiesięcznego użytkowania nie użyłem ani razu kieszeni wewnętrznej oraz poziomej na piersi - w tej ostatniej noszę jedynie worek transportowy do swetra. Moim zdaniem elementy te nie są koniecznie potrzebne, choć pewnie inni użytkownicy inaczej mogą ocenić utylitarność tych kieszeni. Pogłębione (w stosunku do wcześniejszej wersji z Sofilety) kieszenie główne są OK, ale - chyba - dalej bym je pogłębił, np. podnosząc je delikatnie. Pogłębiłbym je m.in. po to, żeby wygodniej pomieścić w nich łapawice od Yeti. Co prawda do jednej kieszeni wejdą nawet dwie łapawice, więc tym bardziej wejdzie do niej jedna, ale jakoś zawsze, gdy tam je wpycham, towarzyszy mi obawa, że zaraz mi z kieszeni wypadną. (Swoją drogą, firma Yeti mogłaby wymyślić jakiś prosty sposób łączenia swoich kurtek ze swoimi, doskonałymi skądinąd, łapawicami - te ostatnie sprzedawane są bowiem bez żadnych gumek na nadgarstki, pasków, troków itp. Przydałaby się jakaś pętla na nadgarstek, albo jakiś repik z choćby plastikowym karabińczykiem w Wavie do łączenia z łapawicami)
Ogólnie jednak - wraz z upływem czasu tylko utwierdzam się w początkowej ocenie Wave'a jako doskonałego (!) swetra puchowego.
---
Edytowany: 2014-01-31 13:25:04
-------------------------------------------
gavagai.ngt.pl