To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt
Z tymi kolanami to częsta przypadłość - ja spotkałem dwie osoby, które musiały zrezygnować po przejściu 8 i 10 dni. Ten szlak, mimo że nie jest trudny technicznie, to przez swoją długość naprawdę daje w kość.

A przewodnik Compassu warto zabrać dla samych map i profili trasy. Część opisowa jest taka sobie. I na przykład odcinek z Mędralowej do Markowych nie jest wliczony do czasu przejścia, więc nie polecam mu ufać bezgranicznie.

Odpowiedz
Kolana to faktycznie newralgiczny punkt, widziałem w tym roku kilka ekip 2-3 osobowych i w każdej przynajmniej jedna osoba miała kolano owinięte bandażem elastycznym. Zwykle było to połączone z brakiem kijów trekingowych i wielkim worem na plecach. Jeśli ktoś ma problemy z kolanami, warto zainteresować się usztywniaczem lub ortezą. No ale to po konsultacji z ortopedą lub fizjoterapeutą.
Castle_Bravo pytałeś o to, więc ja jestem podobnych gabarytów (189 cm, 93 kg) a plecak miałem cięższy niż Twój planowany. Miałem kije (proste Fizany Treki bez antiszoka już kilkuletnie) i nogi żadnego uszczerbku nie odniosły. Jak pisałem, ucierpiały ramiona.

No właśnie, w 3 czy 4 dniu przestaliśmy czytać opisy, skupiając się na mapach i profilach.
---
Edytowany: 2014-08-19 12:47:08

Odpowiedz
Dorzucę swoje trzy grosze odnośnie kontuzji kolan. Sam przechodziłem kilka razy rehabilitacje kolan w szpitalu (wypadki na nartach, przeciążenie kolana po bardzo intensywnej jeździe na nartach oraz na rowerze) i wiele razy rozmawiałem z lekarzami i rehabilitantami na temat kontuzji kolan. Powiem jedno: pomijając nagłe zdarzenia typu upadek, zwichnięcie czy uderzenie o coś, ból ZDROWYCH kolan jest spowodowany przede wszystkim zbyt słabą stabilizacją kolana przez mięśnie, więzadła kolanowe, rzepki, łąkotki. Po prostu staw kolanowy jest obciążany na wszystkie strony, skręcany itd... Jeśli te wszystkie części nie są odpowiednio wytrenowane i mocne, dochodzi do kontuzji - kolano dosłownie ''rozłazi się'' na wszystkie strony.

Są dwie rady: pierwsza to oczywiście regularny, kilkuletni trening siłowy, głownie wszystkich mięśni nóg (przez to wzmacniają się przyczepy mięśni do kości, organizm automatycznie rozbudowuje i wzmacnia wszystkie tkanki stawów, ponieważ broni się przed dużymi obciążeniami). Trening musi trwać lata, ponieważ tkanki, z których są zbudowane stawy, budują się bardzo, bardzo wolno. Druga rada (doraźna) to zakładanie porządnych ortez na JESZCZE ZDROWE, NIE BOLĄCE kolana, przed marszem i zdejmowanie ich zaraz po marszu. Zbyt długie stosowanie ortez przynosi taki skutek, że odciążone mięśnie i stawy ulegają osłabieniu (coś jak anty-trening).

Bardzo ważna rzecz, o której trzeba pamiętać: kolano ulegające przeciążeniu nie boli od razu tak jak np. mięsień, dlatego człowiek nie jest świadomy, że go przeciąża. Ból przychodzi dopiero na drugi - trzeci dzień, kiedy powstaje stan zapalny łąkotek, przyczepów mięśni itd... Wtedy jest już za późno na stosowanie ortez, opasek. Dalsze forsowanie kolana powoduje o wiele poważniejszą kontuzję - w niestabilnym kolanie zaczynają nieodwracalnie ścierać się powierzchnie stawowe. Ponieważ tkanki kolan odtwarzają się bardzo wolno (latami), każda kolejna wyprawa coraz szybciej przeciąża kolana. Zdecydowana większość ludzi nie leczy kontuzji kolan, tylko je ''zalecza'' (żeby tylko nie bolało). Dlatego na starość ci ludzie nie mogą normalnie chodzić, mają usztywnione stawy (tkanki stawowe są zwyrodniałe, zamiast gładkich chrząstek są różne narosty).

Prawdziwe leczenie kolan trwa rok, dwa, trzy lata a czasami dziesięć lat. W tym czasie nie wolno przeciążać kolan, trzeba wykonywać specjalistyczne ćwiczenia, przyjmować leki które zawierają substancje potrzebne organizmowi do odbudowy chrząstek stawów. W moim przypadku dopiero po około 6 latach wyleczyłem uszkodzone kolano do tego stopnia, że mogę jeździć intensywnie na nartach bez używania ortez.

Pozdrawiam wszystkich walczących z kolanami :)
---
Edytowany: 2014-08-19 14:27:26
-------------------------------------------
tomo

Odpowiedz
Ja dziś wieczorem wyruszam do Ustrzyk i jutro z rana atakuje GSB :) Niestety mój plecak waży około 20kg pomimo wszelkich starań zniwelowania wagi...waga wynika głównie z ciężaru samego plecaka, śpiwora i namiotu ;( Niestety dopiero się dorabiam lżejszych odpowiedników. Ze względu na bardzo niski budżet dodatkowo targam ok 1,5kg jedzenia, które zostało mi po podróży w Norwegii + wodę na pierwszy odcinek szlaku. No ale co nie zabije to wzmocni, tym bardziej, że w przyszłości chcę się starać dostać do służ specjalnych,a tam 30kg na plecach to normalka :P

Odpowiedz
Udało się 5 dni na gsb(Dukla - Krynica)!
Mimo pięknej letniej pogody to jednak były lekkie korekty sprzętowe co do lata, to jednak październik.
Niestety w pośpiechu nie zważyłem plecaka,ale na oko z żywnością ok 8 kg.
Buty :
Szczęśliwie wzięliśmy ciężkie buty na gore (ja wakumy meindla, kolega Lima hanwag).
Niewyobrażaliśmy sobie przejścia tego odcinka w niskich lub nawet lekkich trekach, 60-70 % trasy to błoto po kostki i wyżej, nawet miejscowi pod sklepem nażekali na wilgoć.
Trawa mimo ciepła też była mokra cały dzień.
Mam wrażenie że moje salomony wings gtx nad którymi mocno się zastanawiałem nie przetrwały by tej próby.
Namiot:
Kolega wziął tarp shangri -la 2 golite\'a, bardzo wygodne ustrojstwo dla dwóch osób i ta niesamowita stabilność co sprawdziliśmy w czasie dwódniowej wichurki. Niestety były dwie wady tego rozwiązania, mianowicie duże zawilgocenie wewnątrz spowodowane parowaniem od mokrego podłoża czego nawet n ielikwidował mocny i ciepły wiatr,oraz z tych samych powodów obłażenie nas i całego sprzętu przez ŚLIMAKI!
Ciuchy :
Zestaw raczej letni +kalesony(raz założone)+thermoball (2razy na plecach wieczorem)
Z wyżej wymienionych przyczyn cały sprzęt i ubrania po przyjeździe do domu poszły do suszenia.
Mała dygresja na koniec, z niewiadomych przyczyn schronisko w Bartnem zostaliśmy zamknięte na głucho, i niebyliśmy jedyni którzy dobijali się do tego przybytku.
-------------------------------------------
T.

Odpowiedz
Schronisko w Bartnem ma niestety takiego gospodarza, który liczy głównie na weekendy, a po sezonie, to nawet w weekendy różnie bywa, jeśli się ktoś nie zapowie / nie zarezerwuje większą grupą. Taki stan trwa już na tyle długo, że jeśli ktoś zasięgnie języka, na pewno o tym usłyszy...

Sam chodząc sporo, zauważam, że jesień bywa wilgotna, co o tyle nie dziwi, że nocą jest chłodno i rosa rano długo się utrzymuje, a w zacienionych miejscach to nawet cały dzień. Tak też było przez cały ten tydzień.

A o ślimakach to nie piszę, - tę plagę zna już chyba każdy...

Gratuluję przejścia!
-------------------------------------------
Yatzek - bieszczadnik z doskoku ;-)

Odpowiedz
Ja przeszedlem ten odcinek w krotkich, siatkowych butach. I moglbym napisac, ze nie wyobrazam sobie przejscia w ciezkich, alpejskich trepach. Znaczy wyobrazam sobie masakre swoich stop... Zycie jest subiektywne, nawet w Beskidzie Sliskim ;)
Jakies 150 m ponizej bacowki w Bartnem w domu z czerwonych pustakow sa noclegi za 25 zl.

Odpowiedz
PRS w letnich porach roku to ja też brałem lekkie buty a część Bieszczadów i ''Śliskiego''prześmigałem w tewach.
O butach napisałem jako przestrogę, gdyż moim i kolegi subiektywnym zdaniem lekkie obuwie mogło by tego nieprzeżyć, szkoda kasy.
Może słabo zaakcentowałem wcześniej ale miejscowi mówili że takiej wilgoci i ilości błota jak tej jesieni to niepamiętają.
Nie wiem czemu wiele osób boi się cięźkiego obuwia, mam raczej delikatne stopy i dbam raczej o to żeby mieć sucho i czysto w środku buta co gwarantuje mi komfort przez wiele godzin co sprawdziło się w tym wypadku.
Na korzyść wysokiego obuwia przemawiało to że wszystkie noclegi były pod tarpem a około 17-18 godziny byliśmy już rozbici i siedzenie tych paru godzin w mokrych butach nie byłoby przyjemnością, próba monków niepowołane się w tym wypadku po 5 minutach mokre skarpety i zimno w stopy.
-------------------------------------------
T.

Odpowiedz
Miejscowi zawsze przesadzają, trzeba mieć na uwadze, że błoto stanowi swego rodzaju źródło dumy. I tak: błoto świętokrzyskie może być jeszcze gorsze od niskobeskidzkiego, a i tak nie ma nigdzie błota takiego jak na Pogórzu Śląskim, tu przybiera ono postać gęstej mazi, zasychającej w skorupę przetykaną trawami i liśćmi. Przypomina to elewacje chat stawianych na afrykańskiej sawannie, takich z nawozu i słomy :-). A najlepsze jest to, że taka gruba warstwa błota zaczyna pełnić rolę wodoodpornej membrany :-P

Prosta zasada: jak jest mokro to jest błoto. Jeden będzie się masakrował w wysokich w imię suchości, drugi po dniu w mokrych siatkowcach założy wieczorem folie na świeże skarpety i także będzie miał sucho. Co kto woli :-)

Odpowiedz
Dlaczego zakładacie że wysokie masakrują, mnie to się nie zdarza.
-------------------------------------------
T.

Odpowiedz
Problem stary jak świat... Zależy do czego ktoś jest przyzwyczajony. Jeśli ktoś się przyzwyczaił do bardziej barefootowego stylu życia i nagle miałby wskoczyć w skórzane trepy to jest to po prostu absolutna masakra dla całego ciała - boli wszystko od palców u nóg po takie miejsce z tyłu głowy - może ktoś znający się wie o co chodzi.

Masakrują, bo są jak gips. Wysoka cholewka ograniczająca ruchy kostki, sztywna podeszwa, nienaturalnie podniesiona pięta, amortyzacja z tak zwięzłej i twardej pianki, że pod lekką osobą w ogóle nie działa, pod palcami amortyzacji z reguły nie ma prawie wcale. 99% jest zrobionych na wąską stopę - taką ze ściśniętymi palcami. Są ciężkie, a to bardzo męczy. Nie schną.

To tak z mojego punktu widzenia, na pewno nie u wszystkich wygląda to tak drastycznie. W zasadzie wnioski w większości z użytkowania podejściówek, które podzielają sporą część wad wysokich butów. Miałam kiedyś Meindle... Przez 3 dni i nigdy więcej. Nawet nie mogłam w nich oglądać telewizji :-)

Skórzana cholewka nawet jak już się ułoży do stopy i tak nigdy nie dorówna siatkowcowi pod względem miękkości. Moje zimowe skórzaki czekają w kącie aż spadnie śnieg i nawet nie chce mi się myśleć o tym, że powinnam je rozchodzić. Siatkowce nie wymagają rozchodzenia, pasują od razu.

Odpowiedz
Jest pewna opcja, jak Salomon Cosmic. Połączenie buta trail i wysokiego. Mierzyłem to cudo w Intersporcie. Design to oczywiście kwestia gustu, masa elementów, ciekawe jak wpłynie to na trwałość. Przy czym bardzo wygodny. W zasadzie wygoda buta biegowego, siatkowego, w połączeniu w wysoką cholewką...

Odpowiedz
Właśnie mój syn oddaje dzisiaj cosmiki do reklamacji, nieprzeżyły 2 tygodni w Rumunii,popękane i pocięte przez sznurówki. Narzekał na wygodę i brak wodoodporności
Ja używam latem salamonów wings które są delikatniejsze na oko od cosmików ale nic z nimi się złego nie dzieje i są raczej wygodne oprócz może trochę wąskich przodów.
-------------------------------------------
T.

Odpowiedz
Właśnie, trwałość... Masa elementów szytych, naklejanych, itd.

Odpowiedz
Nie posiadam, ale wydaje mi sie, ze jedne z lepszych na GSB do roznych warunkow byly by spidkrosy (ze szczegolnym uwzglednieniem blota).
To wolny kraj, mozna chodzic w czym sie chce. Miedzy Rymanowem a Iwoniczem widzialem parke w basenowkach. Tez mozna.
Da sie ten szlak przejsc w kazdym obuwiu, ale komfort zalezy od indywidualnych predyspozycji a nie preferencji.
Ja po przesiadce na krotkie na razie nie wracam do trepow w gorskim lazeniu. Bo do roboty pomykam w Merelach za kostke ;)

Odpowiedz
Dziś pakowanie plecaka bez jakiś ,,poprzedzających'' przygotowań, zakupów etc.
Niezjedzonych ,,chinoli'' nazbierało się na dwa dłuższe wyjazdy, tak samo gorących kubków.
Pakuję to co mam.
Będzie ciężko bo to pora prawie zimowa.
Cięższy śpiwór, ,,zapasowe'' skórzane trepy do plecaka, zapasowe ,,fest'' rękawice, ciepła czapka, dużo skarpet itd.
To wszysko waży.
Koszulkę z krótkim rękawem zastąpi Nessi OP-1, kapelusz czapka z daszkiem (ocieplona). Na Hali Krupowej trzeba będzie pewnie założyć kalesony z Power DRY na Atmosy i gonić w nich już do końca. Ma padać deszcz.
Biję się jeszcze z myślami czy zabrać ,,rezerwowego'' HSa, czy waciak i wiatrówka wystarczą (vide Babia Góra i jej ,,podmuchy'').
Zapakuję, zważę, powyrzucam ;)

Odpowiedz
Powodzenia, szkoda, że znowu się nie uda spotkać na szlaku.

Odpowiedz
Powodzenia PRS :)
-------------------------------------------
Pzdr.

Odpowiedz
PRS powodzenia! Daj znać ze szlaku, robisz tylko to czego nie pocisnąłeś ostatnio czy jedziesz całość? Ja właśnie dzisiaj odebrałem zweryfikowaną książeczkę GOT. Happy Trails!

Odpowiedz
Pierwszy krok zrobiony...jestem w PolskimBusie.
Plecak standardowo 13kg ;)
Juz na peronie wygrzebalem z wora HSa i oddalem Kierowniczce - zawsze to 400g mniej - RC rzadzi !
Krok drugi - autobus Ustka-Rabka 0458 z Krk
Jestem na Przel. Lipnickiej. Nocleg wiata.
Ostatnie 1,5h przy czolowce po lesie.
---
Edytowany: 2014-11-06 18:48:51

Odpowiedz


Skocz do: