To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt
Wszystko pięknie moi drodzy, ale taki gmail to przepuszcza załączniki nie większe niż 25 MB a op 36... wobec powyższego muszę najpierw wrzucić mapy na dysk gogle, a potem porozsyłam Wam linki.
(chyba że ktoś ma konto na wp to wystarczą dwie przesyłki)

Odpowiedz
@el_chupacabra- czy posiadasz może skany map dot. Małego Szlaku Beskidzkiego?

Odpowiedz
Skany MSB to nie taki problem bo cały szlak zawiera się chyba na 2 mapach z compassu.

Odpowiedz
Ufff, przewaliłem cały wątek. Baardzo ciekawa lektura, a najlepszy był post w którym podane były miejsca, przy których można zaczerpnąć wodę: bardzo przydatne! Gratuluję też wszystkim zdobywcom!

Jak do tej pory najdłużej chodziłem przez tydzień (Fogarasze, ale z całym jedzeniem) i wielokrotnie w góry na krótsze wypady i teraz czas na coś większego. Niestety w tym roku już chyba nie dam rady (magisterka+szukanie pracy+przeprowadzka), ale chciałbym wyruszyć w przyszłym roku. Wiem, że zostało dużo czasu, ale wypadałoby się już zastanowić co i jak, a ostatnio spory ruch w tym wątku ;).

Kilka kwestii kluczowych:
* przejście późno-wiosenne (okolice Bożego Ciała)
* chcę przejść szlak w 2 tygodnie (16 dni) idąc w stronę, gdzie musi być jakaś cywilizacja;
* kondycyjnie mam nadzieję utrzymać dzisiejszy poziom (1.30 na półmaratonie), więc na pewno jest nieźle;
* Jednocześnie mam problemy z kolanami (ten półmaraton, to obawiam się, na razie epizodyczny), dlatego chcę wystartować z lekkim plecakiem. Mam do wyboru 32 litry (Millet prolighter 32, 1100g), albo zdezelowaną 45-tkę (odpada), albo... 70 litrowego Aethera (przy okazji dodam, że akurat 70 litrowy Osprey jest super: 20kg łyka jak młody pelikan i dopiero po wywrotce i niemożności wstania czuć, jakie to cholerstwo jest ciężkie). Chciałbym dać radę w 32 litrach. Wstępnie myślę, że się da;
* będę szedł sam

Rozterki i spostrzeżenia:
1. dziwne, że nikt nie bierze parasolki (SKPB-bolski patent ;) ).
2. Chyba jednak buty niskie (z powodu wagi, charakterystyki terenu i tego, że jednak nie mam dużego obciążenia). Salewa Wildfire GTX, ew. wysokie Scarpa Lite Trek GTX;
3. Zdarza mi się mieć problem z odciskami. Czy warto inwestować w te specjalne plastry?
4. Do spania planuję wziąć cienki śpiwór (puch, na 3-5 stopni) oraz matkę pompowaną (NeoAir Xlite). I co dalej? Ogólnie planuję, gdy to możliwe, spać w schroniskach (mata, w przypadku podłogi), z drugiej strony słabo czasem się do tego ograniczać. Myślę też dlatego o plandece/tarpie (mam fajny namiot, ale 2 osobowy i ważący 3 kilo) i szczerze z tym mam największy problem. Jak sobie radzicie z nocowaniem samemu? Nocowałem wiele razy na dziko z namiotem, ale zawsze w grupie, bądź co najmniej w 2 osoby. Nie będę ściemniał: trochę się cykam będąc samemu w środku lasu nocą: nie boję się ataku watahy wilków, ale tubylcy czy dziki to scenariusz dużo bardziej prawdopodobny. Jakie miejsca Wy wybieraliście: czy raczej ukryte (tak, żeby nie było widać z drogi), czy też na bezczela --> w altance turystycznej? Oprócz tego, co innego mieć grasujące obok zwierzaki (nawet głupiego lisa) siedząc w namiocie, a co innego będąc pod płachtą. Może jakieś porady, spostrzeżenia?
5. Chyba zostawiłbym w domu spodnie wodoodporne: latem nigdy nie czułem, by były niezbędne.
6. Na pewno fajnym pomysłem jest wzięcie gazu i palnika, nawet w przypadku korzystania z cywilizacji. Trafił do mnie argument o ułatwieniu możliwości planowania dnia, no i zawsze można zrobić herbę na szlaku, zamiast dźwigać termos.

Moja dokładna rozpiska:
plecak 1170
pokrowiec wodoodporny 59
reklamówka cienka 35 (7 sztuk)
neoair Xlite Large 470
śpiwór 455
matka aluminiowa 120
rękawiczki Salewa 102
czapka 100
Buff Polartec 61
puchówka 360 (jako zapasowe ciepło?)
polar Stretch 356
Koszula/ka 510 3(łącznie sztuk)
skarpety niskie 150 3 pary
gacie syntetyczne 180 3 sztuki
szorty 230
spodnie Vaude z paskiem 500
chwytak do menażki 60
spork 9
menażka alu 160
kubek silikonowy 43
nóż 114
gaz 230g 400
palnik z pokrowcem 92
obcinaczka 15
apteczka z ekwipunkiem 350 (razem z paroma tabletkami do odkażania wody przy podejrzanym strumolu+ woda utleniona?)
kosmetyczka 200
ręcznik termofibra 139
okulary przeciwsłoneczne 30
papier toaletowy 80
czołówka 80
kapelusz turystyczny 82
kompas 45
mapa papierowa 70
mapa plastikowa 100
lornetka z pokrowcem 523 (must be: hobby ornitologiczne…)
telefon 186 wodoodporny, z dobrym aparatem i pokrowcem)
ładowarka Micro-USB 57
worek wodoodporny 120
kurtka Berghaus 630
kijki 540
stuptuty 271
Buty Wildfire GTX 1060
parasolka 180
japonki 160
Łącznie 10654
W tym na plecach: 7738 (idąc w słoneczny dzień)
+ do tego ew.
*tarp/płachta
*długopis, książeczka GOT, może kindle;
*jedzenie i woda (zastanawiam się, również z powodu pakowania plecaka i niemożności przytroczenia, nad bukłakiem). W przypadku plecaka 32 litrowego miejsca na jedzenie zostałoby bardzo mało: raczej racje awaryjne + na konkretny dzień-góra 2, przy założeniu, że jedzenie będzie relatywnie suche (mało wody) i z wysoką kalorycznością).
Z czego redukować?

PS: Byłbym wdzięczny za otrzymanie scanów map (żeby nie było, większość mam też w formie papierowej, ale wiadomo o co chodzi, żadnego piractwa, czy coś ;) ). oskarkulik małpa gmail.
---
Edytowany: 2014-08-16 15:55:54
---
Edytowany: 2014-08-16 16:46:06
-------------------------------------------


Odpowiedz
Czapka
Kapelusz turystyczny
Buff

Brałbym tylko buffa.
Od deszczu nic z tych rzeczy chyba nie chroni, buff zastąpi wszystko powyższe.

Kompas?. na GSB zbędny
Kurtka Beghaus i parasolka? nie lepiej Poncho i wiatrówka? Lub nawet RC z Deca? oszczędzisz min. 300g do 500g.

A, przy obecnej aurze wymieniłbym puchówke na polar.
---
Edytowany: 2014-08-16 17:00:09

Odpowiedz
1. parasolka i kijki? to chyba braknie jednej ręki ;)
2. ja przeszedłem połowę (B. Niski i Bieszczady) w niskich butach, a drugą w wysokich. Myślę, że to kwestia osobistych preferencji.
3. TAK!!! dla mnie ten kto wymyślił plastry żelowe powinien dostać Nobla z medycyny :)
5. ze spodni wodoodpornych bym nie rezygnował. Jak będziesz musiał iść parę dni z rzędu w deszczu to zobaczysz, że to przydatny ciuch.

Kindla zostaw w domu - ja zabrałem tablet, ''bo mogę się nudzić wieczorami'', na szczęście miałem możliwość oddania go po 4 dniach. Primo będziesz zmęczony po całym dniu i nie będzie Ci się chciało. Secundo w schroniskach spotkasz ludzi którzy umilą Ci wieczór rozmową, ewentualnie pogapisz się na zachodzące słońce. Na podróż/dojazd do startu i powrót kupisz sobie gazetę i wyrzucisz jak dojedziesz.
Wody utlenionej to nawet nie wiem do czego możnaby używać;)

Czas z półmaratonu o niczym nie świadczy. To nie jest jednorazowy wysiłek, tylko 10-12 godzin marszu dzień po dniu. Inna specyfika. Ale wierzę, że jesteś tego świadomy.

Nie redukuj wagi na siłę, już masz dobry wynik. Co Ci da kolejne 200 czy 300 gramów? Jak już to pomyśl o rzeczach o dużej objętości, bo to wydaje się być kluczowe skoro chcesz się upchnąć w 32 litry.

-----
Co do kompasu to Castle_bravo chyba jest po kursie przewodnickim. Tacy ludzie nie wychodzą z mieszkania do najbliższego spożywczaka bez kompasu ;D
---
Edytowany: 2014-08-16 17:25:59
---
Edytowany: 2014-08-16 17:27:13

Odpowiedz
Dzięki za rady :).

Woda utleniona out na 100%, podobnie czapka. Tylko się zastanawiam, czy buff polartecowy (tak liczyłem), czy zwykły?
--> odnośnie kompasu: po kursie przewodnickim nie jestem, ale z SKPB chodziłem parę razy (myślę też o kursie), a rodzice biegali na orientację. Bez kompasu czuję się jak debil, ale z drugiej strony: faktycznie używa się go od wielkiego dzwonu (choć widziałem już idiotyczne błędy z tego powodu). Może wezmę jakiś mniejszy na awaryjne sytuacje i tyle.

Kindle'a faktycznie nie traktuje priorytetowo, bo wiem, jak to zazwyczaj wygląda. W razie czego, zawsze można w jakimś sklepie po drodze kupić jakąś prasę.

Oczywiście, że zdaję sobie sprawę, że czas z półmaratonu, to nie wszystko, chciałem tylko powiedzieć, że pod względem typowo kondycyjnym problemu nie ma. Moje największe problemy to:
*kolana (obciążenie przy 193cm i 85kg wagi + plecak)
*przy braku dobrej żywności łapie mnie czasem zupełny dół fizyczny (krótkotrwały, ale wymagający porządnego popasu i odpoczynku).
*Podczas wędrówek też już kilka razy (podejrzanie często) miałem stany podgorączkowe (mimo dobrej pogody itd.), choć najczęściej miałem też wtedy bardzo znaczące bąble, a podobno stany zapalne sprzyjają gorączkowaniu, więc może to dlatego.

A co do parasolki: wciskamy między któryś pasek od plecaka, albo między ciało i pasek piersiowy i lecimy (spokojnie można tak iść parę godzin i nic się nie obciera). Oczywiście trzeba to przetestować z konkretną parasolką i plecakiem, ale w Aetherze mam to obcykane. Naprawdę polecam ;).
Mam jednak zagwozdkę dot. pakowania parasolki i porządnej kurtki. Z drugiej strony: jak porządnie zawieje i zacznie lać, to dobrze mieć coś bezkompromisowego, a nie ponczo (takie wytrzymałe też znowu takie lekkie nie jest). Przemyślę to. Najchętniej nie robiłbym tutaj dodatkowych zakupów (w razie czego, to mam poncho z Decathlona, albo najtańszą foliówkę). Zastanowię się też jeszcze nad spodniami wodoodpornymi.

Co do butów: w Beskidzie Niskim z kolei niski but jest niekorzystny przy mokradłach (np. słynne przy Bartnem). Zastanowię się jeszcze: czasu jest sporo ;).

Jakieś porady dot. pkt. 4?
---
Edytowany: 2014-08-16 17:54:09

Odpowiedz
Ja nie brał bym stuptutów, samopompę zamienił bym na matę piankową. Kompas to parę gram, przydaje się rzadko, ale czasem jest niezbędny. Buty niskie, a zamiast puchu power stretch. I rękawiczki bym odłożył, to Beskidy w czerwcu.
Edit:
Kartusz 220 wystarczy na wrzątek (który możesz brać w licznych schroniskach) i małe gotowanie. Sklepów po grodze dość, zapasów jedzenia nie ma co brać, max 2-3 dni.
Edit2:
<<niski but jest niekorzystny przy mokradłach (np. słynne przy Bartnem).
Tam więcej po drodze będziesz szedł, mniej po ścieżkach, niestety, Kawałki z błotem w wielu miejscach będą, no co kto lubi.
---
Edytowany: 2014-08-16 17:55:57
---
Edytowany: 2014-08-16 18:01:25

Odpowiedz
a dlaczego nie brać stuptutów? Osobiście nie jestem ich wielkim fanem i używam ich rzadko, ale przy mokrej trawie, czy głębokim błocie bez tego nie ma bata, by mieć suche buty, zwłaszcza mając na sobie niskie.

Puchówkę faktycznie zostawię i zamienię na polarek (będzie stretch polarowy i sweter polarowy). Byłem ciekaw Waszej reakcji, ale na wilgoć, to faktycznie średnia opcja;

Mata nie jest samopompująca się, tylko dmuchana (460 gram, w wersji 196cm). Fakt, że to 15 wdechów po całym dniu, ale pod względem termiki, to jest to 3 klasy wyżej, niż mata (przynajmniej moja aktualna), nie mówiąc już o tym, że naprawdę można się wyspać. Czemu jej nie brać?

Odpowiedz
<<Czemu jej nie brać?
Ja bym nie brał, bo na lato jest zbędna. Piankę możesz ciorać bez obaw, a komfort nie będzie wiele niższy.
<< bez tego nie ma bata, by mieć suche buty
Moim zdaniem z tym, czy bez, o suchych butach przy takiej trasie mozesz zapomnieć.

Odpowiedz
Buff polarowy będzie za ciepły. Zwykły albo lepiej merino.

Jakbym miał Neoaira XLite to bym się nie zastanawiał tylko brał. Nie dla termiki, ale komfortu spania i rozmiarów po zwinięciu.

Odpowiedz
''Kompas?. na GSB zbędny''

Nie chciałbym być niemiły, więc napiszę tylko - kompletna bzdura. Wystarczy mglisty dzień i słabsze oznakowanie na szlaku, i nawet na GSB może być problem z powrotem na ścieżkę. Podczas złej pogody na Babiej może uratować dupsko - sam tego doświadczyłem, w lipcu.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
''lornetka z pokrowcem 523 (must be: hobby ornitologiczne…)'' - chcesz przejść GSB w 2 tygodnie i jeszcze obserwować ptaki?

Odpowiedz
Nie chodzi o to, że będę się zatrzymywał na każdego wróbelka, ale jak się trafi coś większego (a w górach to właściwie codzienność), czy ciekawszego (tu też jest pole do popisu), to warto mieć coś takiego przy sobie, nie mówiąc o punktach widokowych. Ot, taki kaprys (a porządnego aparatu nie biorę). Bez pokrowca wyjdzie 410 gram i sporo mniej miejsca (schowam do torby wodoodpornej). Jakoś będę się musiał przemęczyć ;).

*co do kompasu: racja: powiedzmy, że w większości miejsc brak kompasu mógłby spowodować co najwyżej pobłądzenie, ale już np. przy Babiej Górze może stanowić poważne zagrożenie. Na pewno nie zostawię.

Temat stuptutów będę musiał jeszcze ogarnąć, bo na razie chodzę w takich (zachodnich) 35 letnich: jest stylowo, ale są ciężkie i średnio wygodne, a zimą można rakiem zahaczyć o takie kółeczka.

Dzięki za wszystkie porady.
---
Edytowany: 2014-08-17 11:18:26

Odpowiedz
Ja przeszedłem teraz na przełomie maja i czerwca w 18 dni, też byłem wcześniej w Fogaraszach samotnie ;)
Parę uwag ode mnie:
- jeżeli idziesz od wschodu na zachód tak jak napisałeś, to okulary p.słoneczne to must have, jeżeli w drugą stronę tak jak ja, to ja moje odesłałem po 4 dniach do domu :)
- buff polarowy zastąp zwykłym cienkim
- czapkę polarową sobie daruj
- kapelusz jak najbardziej się przyda (ja miałem lekki słomkowy), sam buff wg mnie nie wystarczy, lepiej mieć go na szyi i chronić kark od słońca a dodatkowo kapelutek na głowie
- nóż, ja zastąpiłem scyzorykiem, lżejsze to i bardziej funkcjonalne (poza krojeniem chleba)
- puchówka totalnie wypad, robiłem GSB miesiąc wcześniej niż Ty i czapkę bawełnianą założyłem raz w nocy, polar 100 też bardzo rzadko szedł w ruch, puchówki sobie nie wyobrażam chyba że pod głowę do spania...
- lornetka - raczej zbędna, nie będziesz miał chyba zbyt wiele czasu na obserwację ptaków (ja choć hobbistycznie bardzo dużo focę, to na GSB zrezygnowałem z lustrzanki)
- kindle, wg mnie niekoniecznie do wywalenia, jeżeli będziesz miał siłę i ochotę czytać, to czemu nie, gorzej może być jednak z czasem - co do schronisk, to ja przy moim przejściu na ogół byłem w nich sam, więc wieczorami się nudziłem
- parasolka turystyczna totalnie zbędna - masz kurtkę przeciwdeszczową, masz kijki które są raczej obowiązkiem każdego dnia (szczególnie jeżeli obawiasz się o kolana), a Ty jeszcze chcesz parasolkę. Poza tym powiedzmy sobie szczerze, te parasolki są bardziej dla turystów chodzących po Paryżu i Barcelonie niż po szlaku GSB...Są lekkie ale na ogół mało wytrzymałe
- spodnie wodoodporne wg mnie obowiązkowo - na serio będziesz płakać gdy zacznie lać a nie będziesz ich miał na tyłku ;) Poza tym takie rain-cuty z decathlonu ważą mniej niż stuptuty, a te ostatnie mając spodnie będą zbędne
- buty, kwestia sporna, ale jeżeli masz Lite Treki, które są dość podobne do Aku Slope w których ja przeszedłem GSB to brałbym Lite Treki...
- kompas, jeżeli umiesz go obsłużyć to bierz (ja umiem jedynie zorientować go z mapą i wyznaczyć kierunek, więc dałem sobie spokój - miałem awaryjnie smarfona, którego w kryzysowych momentach mogłem odpalić i włączyć GPS - dwa razy skorzystałem, ale bardziej żeby sprawdzić ile jeszcze przede mną, przy czym bez problemu mogłem się dzięki niemu zorientować w terenie)
- waga sprzętu wyszła Ci fajnie niska
- jeżeli masz deadline czasowy to możesz się przyłożyć i tak zaplanować trasę, żeby w ogóle nie musieć spać pod namiotem/na ziemi
- kondycyjnie powinieneś dać radę, skoro ja wstałem od biurka i to zrobiłem, to ktoś kto robi półmaratony tym bardziej (choć faktycznie to inny wysiłek, ale ja choć też biegam to po stokroć wolę chodzić, nawet przez 10-12 godzin)
- pomyśl czy nie wziąć Life Strawa lub czegoś podobnego
- gaz i palnik jak najbardziej tak (mnie starczył jeden kartusz 220)
- rękawiczki weź rowerowe do kijków trekingowych
- namiot/tarp - jak bardzo nie chcesz brać to zaplanuj tak trasę żeby nie musieć korzystać - da się bez problemu. Ja z namiotu skorzystałem w nocy dwa razy, o utratę życia z rąk tubylców raczej bym się nie obawiał, zwierzęta też mi za bardzo nie przeszkadzały, choć raz mnie lis obudził. Większość lęków przed takim nocowaniem ma się właśnie podczas planowania i myślenia nad tymi niźli gdy już się jest na miejscu - najważniejsze żeby sobie nic nie wkręcać ;)
- powodzenia!

Odpowiedz
Super, dzięki za rady. A będę szedł na Wschód: cytowałem poruszaną już w tym wątku Seksmisję ;).

Wracając do parasolki: mówcie co chcecie, ale ją zabieram: wpinam w plecak i cały czas mam 2 ręce wolne ;). Jak się rozwali, to trudno, zawsze będzie jeszcze ''tradycyjna'' kurtka, a staram się jednak wybierać takie, które są w miarę wytrzymałe. Przy okazji można nie laminować papierowej mapy i jej nie zamoczyć podczas sprawdzania trasy w deszczu, robiąc jakiś popas przydaje się do zasłonięcia chleba gdy leje itd. Jednak główny argument to komfort termiczny.

Nóż jest zwykłym składakiem z plastikową rączką: na pewno nie jest cięższy od (mojego) scyzoryka (a nie mam 10000 funkcji), a z innych funkcji prócz noża nie korzystam (nożyczki są do dupy, a puszek prawie nie kupuję, ewentualnie takie z ''uszkiem'', zaś piwo można otworzyć wszystkim ;).

Ten lifestraw to faktycznie świetny patent (właśnie ogarniam), ale przyznam, że w Polsce nigdy się nie krępowałem przed wodą ze strumola. Może powinienem zacząć? Better safe, than sorry, zwłaszcza idąc przez ponad 2 tygodnie...

Spodnie membranowe też spróbuję spakować.

Czasu mam jeszcze sporo, wypadów też, więc będę mógł jeszcze wypróbować różne kombinacje sprzętowe.

Odpowiedz
Uff, zbierałem się jakoś tak długo, ale w końcu postanowiłem skrobnąć. Byliśmy z żoną w lipcu 10 dni na GSB, niestety żonine kolano (niegdysiejsze zerwanie wiązadeł) odmówiło współpracy pod Jaworzyną i ostatni dzień to była krótka trasa do Krynicy Zdrój, żeby odpocząć i powrót do domu. Pogodna był kapryśna, choć ogólnie dobra. Właściwie tylko jeden dzień nie padało.

W sumie od 14 do 24 lipca zrobiliśmy połowę trasy. Byliśmy już rozchodzeni, szkoda, że nie udała się całość, jak planowaliśmy.

Zanim sprawy sprzętowe, kilka spraw ogólnoszlakowych:
1. zmienił się przebieg szlaku od Jordanowa do Rabki
2. po deszczu rzeczka Skawa przed Jordanowem osiągnęła niezłą głębokość. Przy 189 cm i długich nogach miałem w trakcie przechodzenia wody ''pod jajka'' (19.07). Wiosną może być podobnie, jeśli nie gorzej.
3. Przewodnik Compassu trzeba traktować z pewną dozą, hmm, wyrozumiałości. Momentami jest lakoniczny do bólu, innym razem mija się z prawdą - szczególnie opis podejść lub zejść określanych jako ostre. Rozumiem, że często oceniamy to subiektywnie, ale przydałoby się niektóre fragmenty uściślić.

Sprzęt sprawdzony
1. Spodnie Salewa Yandua 3 Dry 2/1Pant -kapitalne, bałem się, że brak spandexu sprawi, że będą sztywne. Nic takiego. Bardzo wygodne i dostatecznie rozciągliwe, w upał się nie gotowałem, przy chłodzie - 2 dni było ok 10 stopni - nie marzłem po dopięciu nogawek. Bardzo wygodny jest system odpinania nogawek, nie trzeba ściągać butów - zamek z boku. Sam krój jest dość wąski, ale nie krępuje ruchów
2. Koszulka coollmaxowa Attiq z długim rękawem - trochę smrodliwa po 2 dniach, ale wygodna i dobrze odprowadza pot. T-shirt merino z Deca, rzut sprzed 3-4 lat. Niska smrodliwość, wygodna, choć mogłaby być odrobinę dłuższa.
3. Skarpety - 2 pary Attiq, 1 para Fjord Nansen Trek Kevlar - bez zastrzeżeń.
4. Bluza merino Devold z ciuchlandu - najlepsza, jaką mam. Icebreaker się chowa. Nie wiem, co to za model dokładnie.Wydaje mi się, że to Devold Protection Power ZipNeck.
Używałem niemal codziennie przez te 10 dni (brak smrodu): wieczorem po schronisku, przy namiocie, albo po trasie, kiedy robiło się chłodniej. Kiedy wchodziłem i schodziłem z Babiej lało sakramencko, przemokły mi rękawy, ale ciepło było nadal. Z wiatrówką Warmpeace Escape dawała niezłą ochronę przed wiatrem i lekkim deszczem.
5. Ponczo z Deca - używane właściwie cały wyjazd z różną częstotliwością. Must have na wszelkie wypady trekingowe.
6. Palnik MSR Pocket Rocket. Brak zastrzeżeń. Polecam
7. Kapelusz Boonie Hat Helikon. Tani, dobrze chłoną pot, choć nie wysychał szybko (100% bawełny). Wygodny w moim przypadku.

Sprzęt do zmiany
Tu właściwie tylko jedna konkretna rzecz. Plecak. Berghaus Verden 65+10, wersja sprzed 4-5 lat. Pakowny, z dobrymi opcjami troczenia, ale ma dziwny system regulacji i niezbyt wygodne szelki. Dziwność polega na tym, że plecy trzeba ściągnąć na maksa, bo inaczej są zbyt wysokie. Mam tak przy dużym wzroście, pytałem spotkanego po drodze innego użytkownika tego plecaka, który miał może 170 cm i też miał takie ustawienie. Pleców nie mam krótkich, że uprzedzę pytanie.
Ktoś pisał w tym wątku, że szelki są za wąskie. Faktycznie, wcześniej tego nie zauważyłem, choć byłem z nim na 2 wypadach po kilka dni. Dodatkowo jedna z nich się zbiła w moim eglemplarzu i powyżej 10-12 kg już nie jest wygodnie. Ja niosłem maksymalnie 17-18 i kląłem pod nosem po kilku godzinach. Miałem zaraz po powrocie okazję przymierzyć Ospreya Aethera 60 z obciążeniem ok 15 kg i było niesamowicie wygodnie. Ciekawie, jak na dłuższą metę.

Ni plus ni minus
1. Buty - zabrałem Hanwagi Yukon, bo mam je rozchodzone. Są wygodne i kiedy było chłodniej i bardziej mokro i błotniście, cieszyłem się, że je wziąłem. Niestety zaliczyłem potężną zlewę dwukrotnie i się poddały mimo impregnacji a la AXE, chyba puściły przy szwie na języku u nasady. Drugi minus - kiedy dowaliło powyżej 30 stopni zrobiły się zbyt gorące. Byłem świadomy możliwych niedogodności, kiedy je zabierałem. Mimo wszystko butów biegowych w rodzaju Salomonów XA Pro 3D, raczej bym nie zabrał. Celowałbym albo w lżejsze treki, np. Aku, które wziął Nemesis, albo w jakieś podejściówki ze sztywniejszą niż buty trialowe podeszwą.
2. Namiot. Wild Country Hoolie 2. Tunel. Bardzo fajna rzecz. Niestety zaliczyliśmy tylko dwa noclegi, w tym jeden w Krościenku w 12 godzinnym deszczu z burzą. Przestronny dla 2 osób ok 185cm, plecaki lądowały w przedsionku, ale gdyby było trzeba, od biedy da się je wcisnąć do środka. Jako dodatkowej podłogi użyłem zwykłej plandeki ogrodowej. Nie przemókł. Zbyt krótko go używałem, żeby wskazać jakieś wady.
3. Materac żony. Dmuchany Forclaz Air QUECHUA. Chwaliła sobie wygodę i pakowność.

Czego zabrakło?
Spodni w rodzaju Quechua Rain cut. Wziąłem tylko stuptuty Wisport Yeti, które dawały radę przetrwać godzinę, może dwie ciągłego deszczu lub wilgoci z traw.
---
Edytowany: 2014-08-18 13:41:21

Odpowiedz
Castle_Bravo Wprawdzie maszerowałem ''Głównym Szlakiem Nadbałtyckim'', a nie Beskidzkim :--) ze Świnoujścia do Helu (350 km w 5 dób i 5 godzin), ale myślę, że coś z moich wypocin może Cię zainspirować: http://tiny.cc/wxsskx W skrócie: cały ekwipunek (z namiotem) ważył 10,4 kg, z tego na plecach 6,5 kg.

.............................................................................. ..................................

http://cel-hel.blogspot.com/
---
Edytowany: 2014-08-18 19:33:23

Odpowiedz
waldeczny:
''Sorry, we weren't able to locate that URL. Please double check your link details and try again. Or check back later.''

Odpowiedz
Cóż, serwis skracający zawiódł, próbujmy jeszcze raz http://tiny.pl/qssmf
---
Edytowany: 2014-08-18 21:32:59
---
Edytowany: 2014-08-18 21:34:13
---
Edytowany: 2014-08-18 21:35:08
---
Edytowany: 2014-08-18 21:38:21
---
Edytowany: 2014-08-18 21:39:44

Odpowiedz


Skocz do: