To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[GSB] Główny Szlak Beskidzki (Czerwony) / sprzęt
Graty i zazdroszczę :) Sudecki też mi się w głowie kołacze, a jeszcze w Wyspowym będzie zacna pętla do przejścia :)

Odpowiedz
Nie napisałem...
Tak jak plecak Osprey Kestrel kupiłem dzięki recenzji Semowa i Yatzka, tak Exosa zanabyłem dzięki cierpliwym odpowiedzią Leśnej i pomocy Yaro.
Dzięki Aga :)
Dzięki Jarku :)
Pozostałą część szlaku (1/3) dokończę jak zrobi się... chłodniej ;)

P.S. Plastry ,,żelowe'' ,,odchodzą'' pod wpływem ciepłej/gorącej wody.
Mokre skarpety nie są im straszne.

Odpowiedz
Oby Exos służył wiernie (i dźwigał coraz mniej ;-))

W nieokreślonej bliżej przyszłości planuję trasę Jordanów - Barania Góra, tyle że 40 km dziennie leży poza zakresem moich zainteresowań :-)

Odpowiedz
Się możemy jakoś zgadać :)
Akurat jak dodreptam do Jordanowa to już będzie tylko ze 33 km ;)
Taki luźny zamysł by ,,zanocować'' na szczycie Babiej Góry i zobaczyć jak się przyfarci wschód słońca.
A wracając do plecaka to kieszenie na pasie biodrowym wypchałem rękawiczkami oraz kieszenie w wiatrówce także zapełniałem czapką i buffem. Zadziałało - nie miałem obtarć, pas nie uwierał i nawet jak na swoją ,,miękkość'' nieźle przenosił obciążenie.
Szelki jeżeli są ,,noszone'' tylko na koszulkę, szczególnie w upały, dają znać o sobie. Nie miałem jednak obtarć, ale to może jest związane z tym, że upalnych dni miałem w sumie ze 3. Dołożenie do koszulki koszuli trekkingowej już poprawia sytuację i doznania, dodatkowy strecz już pozwala zapomnieć o niedogodności. Suma summarum nie musiałem podkładać skarpetek czy buffa. Jednak dla wygody można pomyśleć jednak o ,,uszyciu'' jakiś naciąganych rękawków na część barkową szelek.
Miałem za to inny ,,problem'' - coś mi ,,wyskoczyło'' po lewej stronie kręgosłupa i plecak w tym miejscu mnie uwierał przez cały okres wędrówki. Próbowałem zmieniać ułożenie i rozkład cięższych ładunków w plecaku, luzowałem-dociągałem szelki itp. Nic nie pomagało. Przeszedłem nawet cały dzień bez zapiętego paska piersiowego. Dlatego muszę ,,to'' sprawdzić przy ładunku +/- 8 kg.
P.S. GSB można przejść także bez hamerykańskich plecaków ;)


[Obrazek: 6789-369-1.jpg]


[Obrazek: 6789-369-2.jpg]


[Obrazek: 6789-369-3.jpg]

Odpowiedz
PRS jeśli tylko masz możliwość to zdecydowanie polecam wschód słońca na Babiej.
PS. Nie zapomnij o rozgrzewaczu ;-)

Odpowiedz
O rozgrzewaczu już pisałem - z nim jak z nożem ;) zawsze mam
Jeszcze raz dzięki za mapy :)

Odpowiedz
PRS, niekoniecznie trzeba nocować na szczycie, żółtym szlakiem można zejść na str Słowacką i są 2 wiaty- pierwsza po lewej za kosodrzewiną- po ciemku trudno znaleźć, a druga może 10min drogi z miejscem na spanie i z prywatnym ''kranem'' ;) A zachód jak siętrafi to faktycznie zacny ;]

Odpowiedz
PRS, te wszystkie problemy z Exosem to kwestia przeładowania. Kupiłeś plecak, w który należy się pakować na lekko - to zobowiązuje. Odkąd staram się nie przekraczać 10kg nie mam już żadnych z nim problemów i zrobił się bardzo wygodny. Szelki już się nie wpijają, pas biodrowy nie obciera, paski mocujące kąt nachylenia się nie luzują. Nie muszę więc już niczego podkładać. Wymieniłam też spodnie na takie, do których nie trzeba osobnego paska.

Odpowiedz
Leśna, czy można liczyć na jakiś Twój opis Exosa? A może już gdzieś jest? Nie musi to być nic wielkiego, przeczytałem kilka Twoich wpisów o tym plecaku i widzę, że masz sporo do powiedzenia, a sporo osób by chyba chętnie poczytało ;-) Parę zdjęć i kilka wrażeń ;-)

Odpowiedz
Skoro jest zainteresowanie to pomyślę o czymś osobnym, a na razie mogę wrzucić link do opisu, który zamieściłam na outdoorze

http://www.forum.outdoor.org.pl/plecaki-...y-exos-46/

Sporo miejsca w dyskusji zajęły problemy z systemem nośnym, a tymczasem tej wiosny okazało się, że wystarczyło wywalić 2kg :-)

Odpowiedz
Leśna, więcej niż się mogłem spodziewać, dzięki za odnośnik!

Odpowiedz
Ja akurat jestem świadom tego, że miałem przeładowany plecak - szczególnie w pierwszych dniach. Ale zmieścić się nawet w 10 kg mając odzież na ,,różne warunki'' i praktycznie podstawę żywnościową na całość jest niezmiernie trudno. Nie twierdzę, że się nie da. Bardzo rzutuje na ,,tonaż'' pora roku. W tych ,,przejściowych'' (pamiętając, że niskie ale jednak są to góry) trzeba mieć odzież na zimno i na gorąco.
Skłaniam się ku tezie, że latem można ten szlak przejść ,,na ultrasa'' nie zabierając śpiwora, palnika, żarcia itd. Różnica w opłacie za nocleg z pościelą i bez średnio wynosi 10 zł (20 zł śpiwór - 30 zł pościel), największa jaką spotkałem to 20 zł (15 zł gleba - 35 full wypas). Ogólnie średnia z żarciem po bufetach (tu w zależności od apetytu i pragnienia browara) będzie oscylowała w okolicach 50-60 zł dziennie (poza sezonem wakacyjnym). Czy 1200 zł za 3 tygodniowy ,,urlop'' w Polsce to dużo? Myślę, że to mało.
I wtedy to może być ,,prawdziwy'' F&L, taki z 30 L plecaczkiem i przebiegiem dziennym ponad 30 km.
Ale F&L ma też ,,ograniczenia''. Spotkałem chłopaka, który chciał przemaszerować-przebiec cały GSB w 14 dni. Gdy ,,wybiegał'' z Ustronia panował upał, gdy dobiegł do Markowych Szczawin spadł śnieg na Babiej. Dwa dni ,,kiblował'' w schronisku. Nie miał żadnej ,,warstwy termicznej'' tylko szorty i lekką kurtkę przeciwdeszczową. Trzeciego dnia zdecydował się ,,ruszyć'' i jak mówił cały czas biegł, bo jak stawał to prawie zamarzał.

@radziq jakbyś jednak przyjechał do ,,starego kraju'' to udostępniam swój worek ,,na testy'' oczywiście. Exos nie ma regulacji zawieszenia syst. nośnego - szelki są wszyte na stałe. Trzeba ,,trafić'' z rozmiarem.
---
Edytowany: 2014-06-11 13:00:19

Odpowiedz
14 dni to czas w którym jak najbardziej da się pokonać GSB i to nie w stylu ultra F&L. Skoro mnie to zajęło 18 dni a wychodziłem na szlak o 10 i starałem się koło 19-20 już być na noclegu, to te 4 dni da się spokojnie urwać, szczególnie że ja przez pierwsze dni pokonywałem mniej kilometrów niejako z własnej winy, czyli przez źle wyregulowany plecak i nierozchodzone buty, które po prostu skutecznie mnie spowalniały. Pomijam już, że GSB robiłem bez żadnego przygotowania kondycyjnego, po prostu wstając zza biurka i jadąc na szlak. Sporo czasu straciłem też na wiatrołomach, ktore są raczej atypowym utrudnieniem, z ktorym normalnie nikt planując GSB sie nie liczy. Ot, taka sytuacja wyjątkowa ;)

Tak na marginesie, czytam o tych Ospreyach na NGT i outdorze i mocno mnie to zaskakuje, że tyle jest problemów i problemików z plecakami po 500-700zł. A to plecak, który ma większą pojemność od mojego Campusa, którego zabrałem na GSB nie może mieścić więcej niż 10kg bo się paski luzują, a to brak pokrowca przeciwdeszczowego, a to szelki za wąskie przez co znowu nie ma co pakować za dużo bo będzie niewygodnie...
Na serio zaczynam się cieszyć, że mimo toporności mojego plecaka i jego większej o 700 gramów od nowoczesnych konstrukcji wagi, nie nabrałem się na marketing i nie wyłożyłem aż tyle kasy na nowy plecak :)
Każdy wyjazd w góry czy wypad na rower utwierdza mnie w przekonaniu, że z wydatkami na sprzęt górski nie ma co przesadzać, bo jakość i funkcjonalność nie idzie z ceną na takim poziome na jakim by się tego oczekiwało :)
---
Edytowany: 2014-06-11 13:27:56

Odpowiedz
@PRS, dzięki, za propozycję użyczenia, ale ja jestem zwyczajnie ciekaw, nie mam w planach zakupu kolejnego Ospreya ;-)

@Nemesis, masz bardzo dużo racji, cieszę się, że ktoś to napisał jasno i wyraźnie! A tym, że napisał to ktoś kto ma na ngt prawie 30 recenzji! i ktoś kto właśnie wrócił z trasy 500km! Bo to dużo zmienia, jaką ktoś rzucający opinię sobie zdążył wyrobić markę!

Tyle, że ja bym zupełnie nie dyskredytował żadnej firmy, w tym Ospreya, bo jeśli ktoś coś kupi za prawie pół ceny zalecanej przez producenta, a tak ostatnio można starsze modele Ospreya kupić nawet w PL, to się wtedy percepcja zmienia ;-)

To ważne, że ktoś na sprzętowym forum, ma odwagę pisać i nabieraniu się na marketing i o tym, że ze starym plecakiem fajnie mu się te 500km szło, dzięki za tą opinię!

Odpowiedz
Jasne, jasne - żeby nie było, ja Ospreya nie dyskredytuję. Sam przez jakiś czas zastanawiałem się nad zakupem plecaka z ich stajni, ale właśnie mega promocja na Camelbaka przyczyniła się do zakupu tegoż właśnie. Wychodzę jednak z założenia, że przy firmach typu Deuter, Osprey, Berghaus, Camelbak itp - nie warto płacić regularnej ceny - nie dlatego, że sprzęt nie zawsze jest taki super jak być powinien ale dlatego, że promocje na produkty tych marek często są całkiem niezłe.

Należy pamiętać, że regularna cena produktów tych marek, to za granicą normalna i w miarę przystępna cena, u nas zaś to cena, która dla wielu z automatu oznacza towar luksusowy. I tu jest chyba cały pies pogrzebany. Część osób wręcz boi się przyznać po zakupie tak drogich rzeczy, że nie do końca spełniły one ich oczekiwania. Bawią mnie na przykład niektóre komentarze na outdoorze, pozwolę sobie zacytować:

''Piękny plecak. Mam go już 2 lata. Z tego co zauważyłem:
-poduchy w pasie biodrowym nie są sztywne przez co przy zakładaniu plecaka trzeba je wyjmować spod pleców; niezbyt przyjemna czynność przy 15 kg na plecach
-plecak wżyna się w ramiona przy większym ciężarze niż 10kg ze względu na wąskie szelki i słabą amortyzację
-spód mógłby być z mocniejszej tkaniny, szybko się przeciera
-tak samo kilka wrażliwych miejsc związanych z systemem nośnym, szczególnie rogi spodu, gdzie tkanina jest naprężona

Poza tym to plecaczek jest cud, miód i orzeszki. Jestem baaaardzo zadowolony.''

Ktoś w jednej wypowiedzi pisze, że plecak staje się niewygodny już przy 10kg obciążenia, że wżyna się w ramiona, że ma za wąskie szelki, że jest mało wytrzymały, przeciera się na spodzie, a na domiar złego, przy każdym założeniu trzeba coś w nim poprawiać. Po czym pisze, że i tak plecak jest cudowny i jest z niego bardzo zadowolony...
I tego właśnie nie mogę pojąć...

Dobra, bo się mocny offtop robi :)

Odpowiedz
Co do czternastodniowego przejścia gsb to już takowe bywały i to nie w stylu l&f. W jednym z npm:ów gospodaż markowych szczawin, nazwiska nie pamiętam, chwalił się, że taki czas wykręcił. Przy okazji Jego dwóch kolegów odpadło po drodze bo nie nadążali i kondycyjnie wysiedli. A to było parędziesiąt lat temu. Jeśli nawet panowie starali się iść na lekko to co to było za lekko? To była era brezentu, ciuchów wojskowych i takowego sprzętu.

Odpowiedz
Nemesis myślę, że Ty ze swoim Campusem jeszcze niejeden szlak Główny i Niegłówny zrobisz bez uszczerbku dla niego i dla ciebie.
Ja też chyba pierwszą reckę napisałem o plecaczku Campusa.
I używam go nadal. Ale mam także młodszego ,,Ciapka'' i ten dosłownie rozchodzi się w rękach. Więc obecnie nie zaryzykowałbym zakupu worka z tą marką. Czy to dyskredytacja? Raczej wolny wybór.
Co do niektórych (popularnych) plecaków Ospreya to trzeba pamiętać i mieć świadomość, że to plecaki AMERYKAŃSKIE, wymyślone przez Amerykanów dla Amerykanów. Kestrele, Atmosy/Aury, Exosy, Manty itd. to plecaki na ,,ich'' jednodniówki. Mają zmieścić 3 litrowy bukłak z wodą, trochę żarcia, trochę szpeju, śpiwór puchowy i... bigamerykańską kurtkę/kamizelkę puchową. Dlatego tak duża jest ich pojemność w stosunku do wagi.
Zapraszam do lektury książki ,,Sztuka wędrowania z plecakiem i biwakowania w terenie'' http://sklep.goryonline.com/poradniki/21...lland.html
Autor zwraca tam uwagę na zabieranie rzeczy lekkich (nylony etc.).
Ale jednocześnie z tekstu wynika, że ,,oni tam'' noszą wory ponad 30 kg, tzn. wypełnione 30 kilogramami różnych patelni, kociołków, łopatek do zakopywania kupy, półproduktów żywnościowych, puszek etc. To nie tyle jest inna filozofia co kultura. ,,Oni'' zaczynali ,,turystykę'' parę wieków po nas (Europejczyków). I zaczynali o wozu ciągniętego przez dwa woły.
Nasa (europejska) turystyka ma początek w szlakach pielgrzymkowych, które zresztą istnieją do dziś. ,,Naszą'' filozofię przemierzania tych szlaków zdefiniował (ale nie wymyślił) Św. Franciszek (z Asyżu). Głosił on, że pielgrzym (czyli w dzisiejszym luźnym rozumieniu turysta) powinien zabierać na szlak ekwipunek ważący 10% masy ciała danego człowieka. Oczywiście wymiar ,,pielgrzymki'' był bardziej ascetyczny. I oczywiście w ,,dzisiejszych czasach'' trudno było by się 60 kg kobiecie spakować w 6 kg. Ale ,,idea'' ta przetrwała, trochę się zmodyfikowała i obecnie nosi znaczek ,,F&L''.
Amerykanie na swoje wielodniówki używają innych, większych i cięższych plecaków. ,,My'' zaadoptowaliśmy ich lekkie worki do własnych potrzeb. Ale trzeba pamiętać, że mają one ograniczenia (wagowe), które dla niektórych są wadami. I w tym tkwi ,,clu'' ,,problemu''. GSB jest szlakiem długim, ale mocno ,,ucywilizowanym'' poprzez infrastrukturę turystyczną. Można go przebiec, a można też przespacerować. Wszystko zależy od czasu i zasobności portfela. Ja nie mam ani jednego ani drugiego. Dlatego wybrałem plecak w którym pomimo przekroczenia jego ,,komfortowej'' wagi mogłem maszerować i 40 km dziennie i co najważniejsze następnego dnia ruszyć dalej.

Odpowiedz
Prs
myślę, że trochę zbyt daleko szukasz wyjaśnienia idei L&f i jej ewolucji w postaci UL. Myślę, że przenikanie się wzajemne środowisk turystycznego i wspinaczkowego wywołało minimalizację wagi ekwipunku i żywności. Wszak wiadomo, że jak człowiek ma to wszystko co by chciał mieć weźmie na plecy to czasami wyciska z niego to siódme poty. I gdy to trzeba jeszcze tachać w górę to człowiek chętne zrezygnuje z komfortu na rzecz lekkości bagażu.
Co więcej ewolucja stylu alpejskiego w górach najwyższych szła w kierunku szybkości wejść i jak najkrótszego przebywania w ścianie. Dzięki temu można zabierać mniej do plecaków i wzrasta tempo wspinaczki. I tu zaczyna się takie pozytywne błędne koło. Im szybciej tym mniej potrzebujemy, a jak mniej mamy na plecach to szybciej idziemy/ wspinamy się itd.
Także myślę, że idea szybko i lekko ma rodowód stricte wspinaczkowy i techniczny, a nie w marszach pielgrzymów. Może się mylę, ale wiem, że samo pojęcie przyszło do turystyki od wspinaczy i cała filozofia także. Może wiem to zbyt mocno powiedziane, raczej zawsze spotykałem się z tym rodowodem w dyskusjach.

Odpowiedz
Nemesis - podobam mi się idea samowystarczalności (utopia), też chodzę z namiotem, jednak tylko dwa noclegi pod namiotem na 18 dni wędrówki to tak, jakbyś nosił cegłę. Druga sprawa to wybór terminu, prognozowanie pogody jest obecnie kiepskie (opiera się m.in. na danych historycznych), ale wg przewodników sierpień-wrzesień to najmniej opadów.
Trafnie określasz przejście ponad 500 km w trudnych warunkach jako wyczyn, ale w turystyce chyba nie o to chodzi.
Jeśli trafi się z pogodą jest przyjemnie, jesli nie pozostaje wyczyn...
-------------------------------------------
Robert

Odpowiedz
Chyba nigdzie nie określałem przejścia GSB jako wyczynu. Dla jednych będzie to wyczyn, dla innych nie. Dla mnie była to fajna przygoda, ale nie traktuję mojego przejścia, jako czegoś niemożliwie trudnego, aspirującego do miana wyczynu.

Co do namiotu - to prawda :) Żałuję nieco, że tylko dwie noce pod nim spędziłem (miała być trzecia na nieczynnej bazie namiotowej, ale okazało się, że jest tam piękna wiata), dlatego też napisałem w uwagach, że śmiało można GSB zaplanować tak, żeby tego namiotu w ogóle nie brać i ograniczyć się co najwyżej do awaryjnego tarpa (tarpu?) Ja po prostu GSB nie planowałem - nie przejrzałem map przed wyjazdem, nie patrzyłem gdzie i kiedy wypadną noclegi - robiłem to na bieżąco z wyprzedzeniem o jeden, dwa dni na szlaku.
Namiot miał mi pozwolić zaoszczędzić czas, miałem używać go wtedy, gdy do schroniska dochodzę dajmy na to o 18 i mam jeszcze siłę i czas, żeby przez 3 godziny maszerować. W praktyce okazało się, że mam na tyle dobre tempo, że nie muszę wyrywać do przodu, bo i tak zmieszczę się w planowanym urlopie - jednocześnie bowiem nie planowałem robić GSB w jak najkrótszym czasie a w ilości dni wolnego, które udało mi się wyrwać :)
Namiot, który zabrałem można więc potraktować jako cegłę, na szczęście po czasie plecak już był na tyle wygodny, że pewnie to 1,5kg nie robiłoby dla mnie dużej różnicy (może na początku wyjazdu)

Jeżeli chodzi o termin, to u mnie sprawa była prosta - nie lubię tłumów na szlakach i ścisku w schroniskach - odpadał więc lipiec i sierpień. We wrześniu mam dwa wesela na których muszę być. Pozostawał więc tylko maj i czerwiec, a w moim przypadku ich przełom, ponieważ taką mam specyfikę pracy, że łatwiej mi wyrwać urlop bliżej przełomu miesięcy niż w ich środku. Dlatego też, termin w którym pojechałem był jedynym możliwym i i tak nie żałuję, że właśnie wtedy się na GSB wybrałem - bo ogólnie rzecz biorąc pogodę miałem dobrą, a w schroniskach przeważnie dostawałem duży pokój tylko dla siebie :)

Odpowiedz


Skocz do: