05-01-2009, 11:05
OPIS PRODUKTU:
Swobodna oś łącząca z wiązaniem o regulowanym obwodzie. Wiązanie na pięcie z zamkiem haczykowym. Wyjątkowo lekka obręcz z aluminium. Chwytne metalowe kolce z przodu i w partii pięty. Rakiety można zakładać na buty górskie i zwykłe. W zestawie torba do noszenia. Jeden rozmiar 38-47.
Wymiary: każda ok. 21 x 68 cm
Waga: ok. 2010 g
Kolor: niebiesko-czarny
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
05-01-2009, 11:32
Wstęp:
Na początek wyjaśnię, dlaczego uznałem, że warto, by ten produkt pojawił się w recenzjach NGT.
Oferta rakiet śnieżnych na polskim rynku jest niezbyt bogata, a cena ich jest dość wysoka. Wg mnie nazbyt wysoka, aby wykorzystywać je tak okazjonalnie, jak mnie będzie się to zdarzało.
Cena rakiet Tchibo ( 199 zł ) znacznie odbiega od cen innych produktów markowych, a jednocześnie produkt ten może budzić wątpliwości co do jakości i trwałości. Ja akurat cenię sobie produkty Tchibo, jako takie, oferujące jakość za ''rozsądną'' cenę''.
Jednocześnie zauważyłem, że produkt ten dość dobrze się sprzedawał i należy uznać, że zaistniał jako sprzęt zimowy. Może więc pojawiać się w rynku wtórnym i właśnie dla poszukujących alternatywy dla drogiego sprzętu, lub jego wynajmu, powstała ta recenzja.
Zaznaczam, że nie mam doświadczenia w korzystaniu z innych rakiet i nie poszukiwałem innych rozwiązań. Rakiety te otrzymałem w prezencie.
Ponieważ rakiety pojawiły się w sieci Tchibo po raz drugi, uznałem, że nadal będą dostępne na rynku i to ostatecznie zachęciło mnie do podzielnia się swoimi doświadczeniami.
Konstrukcja:
Krótki opis techniczny produktu i zdjęcia nie wyjaśniają wszystkiego.
Podstawę konstrukcji stanowi rama aluminiowa o okrągłym przekroju.
Na tym rozpięta jest ''powierzchnia nośna'' wykonana z dość miękkiego tworzywa. Składa się ona z dwu części:
- dużej, tylnej, obejmująca też całe śródstopie
- małej, przedniej, ''palcowej''
Pod śródstopiem i piętą powierzchnia nośna jest wzmocniona dodatkowym płatem tworzywa.
Do ramy zamocowana jest niezależnymi paskami obejmującymi ramę. Całość spajają nierdzewne nity.
Newralgiczną częścią konstrukcji jest pas łączący rakietę z wiązaniami,
przenoszący największe napięcia i decydujący o trwałości konstrukcji.
W tych rakietach jest to pas z jakiejś plecionki zatopionej całkowicie w tworzywie sztucznym.
Pas do konstrukcji, oraz wiązania do pasa przymocowane są za pomocą nierdzewnych śrub. Nakrętkami mają tworzywowe wkładki, zabezpieczające przed odkręcaniem się. Brak miejsca na przeciwnakrętki na gwincie.
Wiązania palców i śródstopia są paskowe, podobne do stosowanych w butach narciarskich. Piętę przytrzymuje zwykły pasek z zaczepem.
Pod stopą znajdują się aluminiowe haki ( bardziej haki niż kolce ) mające stabilizować kroki na oblodzonym podłożu.
Ocena konstrukcji:
- Pas nośny:
Wydaje się dość solidnie zaprojektowany i wykonany. Jednak jego ewentualne trwałe uszkodzenie spowodowałoby, że całość byłaby bezużyteczna.
Zalezienie jakiegoś zamiennika w przypadku zerwania pasa uważam za trudne i mało realne.
W markowych produktach rolę tego pasa pełni metalowa oś obrotowa. Takie rozwiązanie wydaje się znacznie trwalsze.
- Rama:
Co do trwałości ramy trudno prorokować. Nie widać łączenia rurki aluminiowej, jest zapewne spawana, a spaw znajduje się pod jednym z pasków, obejmującym ramę. Rama to zapewne najtrwalsza cześć produktu.
- Powierzchnia nośna i paski łączące z ramą :
Wykonane są z tego samego tworzywa. Zapewne znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie pasków z tego samego materiału co główny pas nośny.
Moje osiem dni chodzenia w rakietach, w niezbyt głębokim śniegu, po lasach mieszanych w Beskidzie, nie wywołało istotnych uszkodzeń. Widoczne są jednak wyraźne zadrapania.
Plusem jest zastosowanie pasków niezależnych od powierzchni nośnej. Uszkodzenie jednego z pasków nie będzie powodowało dalszego''darcia'' się powierzchni nośnej i stosunkowo łatwo można by go wymienić stosując tworzywo o podobnej sprężystości.
- Wiązania:
Paski mocujące śródstopie i palce dość trudno się klinują i mają tendencję do luzowania w trakcie marszu. Niejednokrotnie musiałem je dopinać.
Pas pięty wystarczy ustawić raz do rozmiaru buta i podczas zdejmowania rakiet z nóg nie musi być rozpinany. Jest to wygodne, zważywszy fakt, że całość obrasta lodem w trakcie marszu.
- Haki stabilizujące:
To niewątpliwie najsłabsza część konstrukcji.
W zimowym stroju z lekkim plecakiem musiałem ważyć ca. 90-95 kg. Kilkakrotne wejście na zalodzone ścieżki, bez grubego śniegu czy też przestępowanie przez kłody drzew, spowodowało prawie całkowite wygięcie ( wypłaszczenie się ) haków pod palcami i śródstopiem.
To wada materiałowa, ale nie eliminująca całkowicie produktu.
Wrażenie z marszu i wykorzystanie:
Po raz pierwszy miałem rakiety na nogach.
Pierwszym wrażeniem jest poczucie stabilizacji stopy. Noga, dzięki rakietom nie ''kolebie się'' podczas zapadania w śniegu i nie ''buja się'' ja przy stawianiu nogi w dziurę w śniegu pozostawioną przez nogę innej osoby przecierającej szlak.
Mam dość sztywne buty ( klasy C ) ale zastosowanie tych rakiet wyraźnie poprawiło stabilizację stopy.
Dłuższy marsz w ten sposób nie pozostawia wątpliwości - oszczędza się dużo siły, nawet pomimo tego, że w puchu rakiety dość znacznie zapadały się w śniegu.
W mokrym i bardziej zbitym śniegu zapadały się znacznie mniej i korzyści z nich były jeszcze większe. Dodatkowym plusem było znacznie mniejsze moczenie buta, dzięki temu że nie pogrążał się w topniejącym śniegu.
Najbardziej komfortowo kroczy się w tych rakietach po śladach rakiet poprzedzającego.
Takie rozwiązanie polecam chodzącym z ''druga połową'' zazwyczaj słabszą fizycznie.
W rakietach tych można pokonać nawet dość strome podejścia idąc wprost pod górę, jak i wejść na niskie bardzo strome progi stawiając stopy bokiem do spadku.
Łatwo też pokonuje się kłody zwalonych drzew i możliwe jest przejście na czworaka pod wyżej zawieszonymi wiatrołomami w gęstym lesie.
Cechą tego produktu wynikającym z zastosowania sprężystego pasa nośnego jest zjawisko kłapania tylnej części rakiet, podobne do marszu '' w za dużych klapkach''.
Powoduje to wzbijanie śniegu za idącym. W puchu i lżejszym śniegu jest to tak intensywne, że konieczne jest stosowanie wodoodpornych spodni, gdyż idący obsypuje się z tyłu śniegiem. Jak dużego znaczenia jest ta wada pozostawiam do indywidualnej oceny.
Musze też wspomnieć o tym, że idąc w grupie, w częściowo przetartym szlaku, a mając rakiety na nogach by oszczędzić swoich sił bez kolebania się stóp na nierówno ubitym podłożu, idzie się wyraźnie wolniej od osób idących bez rakiet.
Test był zrobiony przy lekkich plecakach, w śniegu nie zmrożonym, ca. 40 cm głębokim.
Zastosowanie śrub z nakrętkami w newralgicznych mocowaniach jest tak wadą jak i zaletą.
Z jednej strony wymiana śruby w terenie jest znacznie łatwiejsza od naprawy obluzowanego nitu, a z drugiej, zastosowanie śrub wymaga stałych przeglądów i ewentualnego dokręcania. Konieczne jest wyposażenie się w ''pakiet naprawczy'' w postaci zapasowych kompletów śrub i narzędzi do dokręcania.
W ciągu 8 dni korzystania z rakiet zgubiłem jedną z głównych śrub. Nie mając zapasu zastąpiłem ją śrubą mniej istotna dla sztywności konstrukcji. Poradziłem sobie wykorzystując scyzoryk z obcążkami ale zalecam posiadanie małego klucza i śrubokrętu. W warunkach polowych uda się to znacznie łatwiej.
Minusem jest ażurowa konstrukcja. Podczas marszu przez zaśnieżony las łatwo zaczepić rakietą o gałęzie z ''wywinięciem orła'' włącznie. A orły wiadomo, są pod ochroną. :-)
Podsumowanie:
Bez ambicji uchodzenia za ''fachowca'' od rakiet oceniam wysoko wartość użycia ich terenie przeze mnie i zdecydowanie będę korzystał z nich w dalszym ciągu.
I to pomimo wymienienia większej liczby wad niż zalet poniżej.
Pomimo pozytywnej opinii obawiałbym się korzystania z nich w bardziej ambitnych przejściach wysokogórskich i pod ciężkim plecakiem.
W lekkim terenie naszych Beskidów , czy w zimowym lesie spisują się dość dzielnie i korzystanie z nich dostarcza dużej ''frajdy''.
Stosunkowo łatwo, po nabraniu wprawy, zakłada się je i zdejmuje z nóg. Łatwo podłożyć je pod klapę plecaka a w czasie ''darcia przez krzole'' można włożyć je do lekkiego pokrowca ( załączony w komplecie ) tak aby nie zaczepiać się nimi o gałęzie.
Zalety:
- ''bo są'', w tej cenie
Tak banalna uwaga w niczym nie deprecjonuje ich wartości
- dzięki zastosowanej konstrukcji stosunkowo łatwo można naprawić ewentualne uszkodzenia, stosując własne zamienniki
- stosunkowo łatwe zakładanie i zdejmowanie
Wady:
- ''dzięki'' ażurowej konstrukcji zaczepianie o gałęzie w podłożu w zaśnieżonym lesie
- bardzo miękkie haki
- konieczność stałych przeglądów dokręcenia śrub
- brak części zamiennych o gwarantowanej trwałości
- tendencja do obluzowywania się pasków wiązań w trakcie marszu
- ''reglamentowana'' sprzedaż
Wg moich obserwacji były dostępne tylko w sieci Tchibo w listopadzie 2007 i 2008. Podobno też w outlecie, latem 2007, za połowę ceny.
Dodatek po przeczytaniu następnej recenzji kolegi :
Moje pięty nie protestowały, ale mam buty Meindl, które leżą na stopie jak skarpeta.
Swobodna oś łącząca z wiązaniem o regulowanym obwodzie. Wiązanie na pięcie z zamkiem haczykowym. Wyjątkowo lekka obręcz z aluminium. Chwytne metalowe kolce z przodu i w partii pięty. Rakiety można zakładać na buty górskie i zwykłe. W zestawie torba do noszenia. Jeden rozmiar 38-47.
Wymiary: każda ok. 21 x 68 cm
Waga: ok. 2010 g
Kolor: niebiesko-czarny
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
05-01-2009, 11:32
Wstęp:
Na początek wyjaśnię, dlaczego uznałem, że warto, by ten produkt pojawił się w recenzjach NGT.
Oferta rakiet śnieżnych na polskim rynku jest niezbyt bogata, a cena ich jest dość wysoka. Wg mnie nazbyt wysoka, aby wykorzystywać je tak okazjonalnie, jak mnie będzie się to zdarzało.
Cena rakiet Tchibo ( 199 zł ) znacznie odbiega od cen innych produktów markowych, a jednocześnie produkt ten może budzić wątpliwości co do jakości i trwałości. Ja akurat cenię sobie produkty Tchibo, jako takie, oferujące jakość za ''rozsądną'' cenę''.
Jednocześnie zauważyłem, że produkt ten dość dobrze się sprzedawał i należy uznać, że zaistniał jako sprzęt zimowy. Może więc pojawiać się w rynku wtórnym i właśnie dla poszukujących alternatywy dla drogiego sprzętu, lub jego wynajmu, powstała ta recenzja.
Zaznaczam, że nie mam doświadczenia w korzystaniu z innych rakiet i nie poszukiwałem innych rozwiązań. Rakiety te otrzymałem w prezencie.
Ponieważ rakiety pojawiły się w sieci Tchibo po raz drugi, uznałem, że nadal będą dostępne na rynku i to ostatecznie zachęciło mnie do podzielnia się swoimi doświadczeniami.
Konstrukcja:
Krótki opis techniczny produktu i zdjęcia nie wyjaśniają wszystkiego.
Podstawę konstrukcji stanowi rama aluminiowa o okrągłym przekroju.
Na tym rozpięta jest ''powierzchnia nośna'' wykonana z dość miękkiego tworzywa. Składa się ona z dwu części:
- dużej, tylnej, obejmująca też całe śródstopie
- małej, przedniej, ''palcowej''
Pod śródstopiem i piętą powierzchnia nośna jest wzmocniona dodatkowym płatem tworzywa.
Do ramy zamocowana jest niezależnymi paskami obejmującymi ramę. Całość spajają nierdzewne nity.
Newralgiczną częścią konstrukcji jest pas łączący rakietę z wiązaniami,
przenoszący największe napięcia i decydujący o trwałości konstrukcji.
W tych rakietach jest to pas z jakiejś plecionki zatopionej całkowicie w tworzywie sztucznym.
Pas do konstrukcji, oraz wiązania do pasa przymocowane są za pomocą nierdzewnych śrub. Nakrętkami mają tworzywowe wkładki, zabezpieczające przed odkręcaniem się. Brak miejsca na przeciwnakrętki na gwincie.
Wiązania palców i śródstopia są paskowe, podobne do stosowanych w butach narciarskich. Piętę przytrzymuje zwykły pasek z zaczepem.
Pod stopą znajdują się aluminiowe haki ( bardziej haki niż kolce ) mające stabilizować kroki na oblodzonym podłożu.
Ocena konstrukcji:
- Pas nośny:
Wydaje się dość solidnie zaprojektowany i wykonany. Jednak jego ewentualne trwałe uszkodzenie spowodowałoby, że całość byłaby bezużyteczna.
Zalezienie jakiegoś zamiennika w przypadku zerwania pasa uważam za trudne i mało realne.
W markowych produktach rolę tego pasa pełni metalowa oś obrotowa. Takie rozwiązanie wydaje się znacznie trwalsze.
- Rama:
Co do trwałości ramy trudno prorokować. Nie widać łączenia rurki aluminiowej, jest zapewne spawana, a spaw znajduje się pod jednym z pasków, obejmującym ramę. Rama to zapewne najtrwalsza cześć produktu.
- Powierzchnia nośna i paski łączące z ramą :
Wykonane są z tego samego tworzywa. Zapewne znacznie lepszym rozwiązaniem byłoby zastosowanie pasków z tego samego materiału co główny pas nośny.
Moje osiem dni chodzenia w rakietach, w niezbyt głębokim śniegu, po lasach mieszanych w Beskidzie, nie wywołało istotnych uszkodzeń. Widoczne są jednak wyraźne zadrapania.
Plusem jest zastosowanie pasków niezależnych od powierzchni nośnej. Uszkodzenie jednego z pasków nie będzie powodowało dalszego''darcia'' się powierzchni nośnej i stosunkowo łatwo można by go wymienić stosując tworzywo o podobnej sprężystości.
- Wiązania:
Paski mocujące śródstopie i palce dość trudno się klinują i mają tendencję do luzowania w trakcie marszu. Niejednokrotnie musiałem je dopinać.
Pas pięty wystarczy ustawić raz do rozmiaru buta i podczas zdejmowania rakiet z nóg nie musi być rozpinany. Jest to wygodne, zważywszy fakt, że całość obrasta lodem w trakcie marszu.
- Haki stabilizujące:
To niewątpliwie najsłabsza część konstrukcji.
W zimowym stroju z lekkim plecakiem musiałem ważyć ca. 90-95 kg. Kilkakrotne wejście na zalodzone ścieżki, bez grubego śniegu czy też przestępowanie przez kłody drzew, spowodowało prawie całkowite wygięcie ( wypłaszczenie się ) haków pod palcami i śródstopiem.
To wada materiałowa, ale nie eliminująca całkowicie produktu.
Wrażenie z marszu i wykorzystanie:
Po raz pierwszy miałem rakiety na nogach.
Pierwszym wrażeniem jest poczucie stabilizacji stopy. Noga, dzięki rakietom nie ''kolebie się'' podczas zapadania w śniegu i nie ''buja się'' ja przy stawianiu nogi w dziurę w śniegu pozostawioną przez nogę innej osoby przecierającej szlak.
Mam dość sztywne buty ( klasy C ) ale zastosowanie tych rakiet wyraźnie poprawiło stabilizację stopy.
Dłuższy marsz w ten sposób nie pozostawia wątpliwości - oszczędza się dużo siły, nawet pomimo tego, że w puchu rakiety dość znacznie zapadały się w śniegu.
W mokrym i bardziej zbitym śniegu zapadały się znacznie mniej i korzyści z nich były jeszcze większe. Dodatkowym plusem było znacznie mniejsze moczenie buta, dzięki temu że nie pogrążał się w topniejącym śniegu.
Najbardziej komfortowo kroczy się w tych rakietach po śladach rakiet poprzedzającego.
Takie rozwiązanie polecam chodzącym z ''druga połową'' zazwyczaj słabszą fizycznie.
W rakietach tych można pokonać nawet dość strome podejścia idąc wprost pod górę, jak i wejść na niskie bardzo strome progi stawiając stopy bokiem do spadku.
Łatwo też pokonuje się kłody zwalonych drzew i możliwe jest przejście na czworaka pod wyżej zawieszonymi wiatrołomami w gęstym lesie.
Cechą tego produktu wynikającym z zastosowania sprężystego pasa nośnego jest zjawisko kłapania tylnej części rakiet, podobne do marszu '' w za dużych klapkach''.
Powoduje to wzbijanie śniegu za idącym. W puchu i lżejszym śniegu jest to tak intensywne, że konieczne jest stosowanie wodoodpornych spodni, gdyż idący obsypuje się z tyłu śniegiem. Jak dużego znaczenia jest ta wada pozostawiam do indywidualnej oceny.
Musze też wspomnieć o tym, że idąc w grupie, w częściowo przetartym szlaku, a mając rakiety na nogach by oszczędzić swoich sił bez kolebania się stóp na nierówno ubitym podłożu, idzie się wyraźnie wolniej od osób idących bez rakiet.
Test był zrobiony przy lekkich plecakach, w śniegu nie zmrożonym, ca. 40 cm głębokim.
Zastosowanie śrub z nakrętkami w newralgicznych mocowaniach jest tak wadą jak i zaletą.
Z jednej strony wymiana śruby w terenie jest znacznie łatwiejsza od naprawy obluzowanego nitu, a z drugiej, zastosowanie śrub wymaga stałych przeglądów i ewentualnego dokręcania. Konieczne jest wyposażenie się w ''pakiet naprawczy'' w postaci zapasowych kompletów śrub i narzędzi do dokręcania.
W ciągu 8 dni korzystania z rakiet zgubiłem jedną z głównych śrub. Nie mając zapasu zastąpiłem ją śrubą mniej istotna dla sztywności konstrukcji. Poradziłem sobie wykorzystując scyzoryk z obcążkami ale zalecam posiadanie małego klucza i śrubokrętu. W warunkach polowych uda się to znacznie łatwiej.
Minusem jest ażurowa konstrukcja. Podczas marszu przez zaśnieżony las łatwo zaczepić rakietą o gałęzie z ''wywinięciem orła'' włącznie. A orły wiadomo, są pod ochroną. :-)
Podsumowanie:
Bez ambicji uchodzenia za ''fachowca'' od rakiet oceniam wysoko wartość użycia ich terenie przeze mnie i zdecydowanie będę korzystał z nich w dalszym ciągu.
I to pomimo wymienienia większej liczby wad niż zalet poniżej.
Pomimo pozytywnej opinii obawiałbym się korzystania z nich w bardziej ambitnych przejściach wysokogórskich i pod ciężkim plecakiem.
W lekkim terenie naszych Beskidów , czy w zimowym lesie spisują się dość dzielnie i korzystanie z nich dostarcza dużej ''frajdy''.
Stosunkowo łatwo, po nabraniu wprawy, zakłada się je i zdejmuje z nóg. Łatwo podłożyć je pod klapę plecaka a w czasie ''darcia przez krzole'' można włożyć je do lekkiego pokrowca ( załączony w komplecie ) tak aby nie zaczepiać się nimi o gałęzie.
Zalety:
- ''bo są'', w tej cenie
Tak banalna uwaga w niczym nie deprecjonuje ich wartości
- dzięki zastosowanej konstrukcji stosunkowo łatwo można naprawić ewentualne uszkodzenia, stosując własne zamienniki
- stosunkowo łatwe zakładanie i zdejmowanie
Wady:
- ''dzięki'' ażurowej konstrukcji zaczepianie o gałęzie w podłożu w zaśnieżonym lesie
- bardzo miękkie haki
- konieczność stałych przeglądów dokręcenia śrub
- brak części zamiennych o gwarantowanej trwałości
- tendencja do obluzowywania się pasków wiązań w trakcie marszu
- ''reglamentowana'' sprzedaż
Wg moich obserwacji były dostępne tylko w sieci Tchibo w listopadzie 2007 i 2008. Podobno też w outlecie, latem 2007, za połowę ceny.
Dodatek po przeczytaniu następnej recenzji kolegi :
Moje pięty nie protestowały, ale mam buty Meindl, które leżą na stopie jak skarpeta.