20-11-2007, 19:41
OPIS PRODUKTU:
Dane producenta:
• materiał DURONT ripstop 600 D
• wyściółka systemu nośnego AIR in-vent SQ MESH™
• pas biodrowy
• pasek piersiowy
• ilość komór: 3
• organizer
• etui na telefon komórkowy
• kolory: sand, true red, china blue, green
• pojemność: 28 l
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
20-11-2007, 20:47
Plecak Bergson Urban 28 kupiłem około 5 lat temu. Zapewne była to pierwsza generacja, w każdym razie nieco różni się od sprzedawanej obecnie, ale o tym później. Plecak ten kosztował mnie w jakiejś tam promocji 155zł (katalogowo 189zł) i 3,5 minuty namysłu przed zakupem, ponieważ potrzebowałem nowego nosidła ''na wczoraj''.
Wówczas wydawał mi się on zaawansowanym plecakiem. Może przez ten opis producenta, którego nie doświadczałem przy zakupie plecaków hipermarketowych :)
System nośny
Według producenta materiał na plecach to ''wyściółka systemu nośnego AIR in-vent SQ MESH''. Dla mnie to tylko kilkanaście zszytych ze sobą warstw siateczki dystansowej, a pod nimi gąbka. Wentylacja pleców mizerna, ale przynajmniej gąbeczka nieźle wchłania pot. Dłuższe noszenie na zapoconej koszulce bawełnianej przywołuje uczucie tarzania się po pumeksie - nie jest to komfortowe, ale spokojnie, nie jest też tragicznie. Za to noszenie na gołych plecach powoduje poważne obtarcia, szczególnie z obciążeniem powyżej 4kg. Jazda z nim na rowerze w jakąkolwiek porę roku inną niż zima to masakra termiczna.
Szelki wykonano w ten sam sposób co plecy. Niestety wyściółka na nich szybko się ubiła. Poza tym mam lekkie wrażenie, że gąbka w tych szelkach jest wrzucona jak do worka - bez mocowania w środku i zdaje się odczuwalnie obracać w stosunku do otaczającego ją materiału. Nie wzbudza to zaufania, ale po założeniu obu szelek na plecy zapominałem o tym. Co ciekawe, wyżej wspomniana siateczka zmechaciła się w stopniu niewielkim w stosunku do moich początkowych obaw. Pojawiło się na niej tylko miłe futerko. Zresztą fotografia powinna umożliwić Wam indywidualną ocenę.
Taśmy biodrowe wykonano z pasków chyba zwanych parcianymi o szerokości ok. 23mm (odczuwalnie za wąskie! wrażenie noszenia sznurka!) i przymocowano na stałe. Ten sam materiał tworzy taśmę piersiową (szerokość 18mm) wyposażoną w gumową wstawkę ułatwiającą oddychanie. Regulacja jej wysokości odbywa się w zakresie 6cm. Możliwe jest też jej całkowite wypięcie (mocowanie na odmianę troku) . Plecak powstał w czasach, gdy nie myślano o gwizdkach ratunkowych w tanich plecakach, jest więc pozbawiony tego elementu.
Parciane są też pasy kompresyjne wszyte tuż przy plecach i pomiędzy środkową dużą i środkową małą kieszenią plecaka, po dwie po lewej i prawej jego stronie. Pasy te szybko się zmechaciły, lecz innych zniszczeń nie doznały. W przeciwieństwie do bezimiennych suwaków, wszystkie klamry to firmowy wyrób marki Duraflex. Tylko jedną udało mi się uszkodzić, stając na niej całym ciężarem ciała w butach górskich, gdy leżała na betonie. Mimo jednak, iż ułamało się jedno ramie zatrzasku, klamra nadal działa równie skutecznie jak na początku.
Materiały
''Poszycie'' tego plecaka to niejaki ripstop 600D firmy Duront. Faktura tego materiału przypomina kartkę papieru w kratkę 0,5cm wykonaną z odchudzonej cordury - splot wygląda charakterystycznie. Jest całkiem wytrzymały - przetrwał (choć z uszczerbkami) nieco ponad 4 lata ciężkiej służby codziennej (rok w gimnazjum, 3 lata liceum i kilka miesięcy na studiach). Żeby przybliżyć warunki użytkowania winienem wspomnieć, że należę do ludzi nie wychodzących z domu bez plecaka, wolę nosić wszystko na plecach, niż w kieszeniach. Dlatego też worek ten rzadko miał urlop. Zazwyczaj nosiłem w nim kilka zeszytów i książek, kurtkę, klucze, walkmana, portfel, kanapki, butelkę z napojem, wyposażenie na basen itp., wypełniając plecak w 80-90%. Gdy szedłem na zakupy do Urbana 28 ładowałem najcięższe produkty, zazwyczaj około 10 kg. Z nim też po raz pierwszy przeszedłem Orlą Perć i kilka innych szlaków Tatr Wysokich. Choć nie został do tego stworzony, dał radę. Nie dbałem o niego specjalnie, w awaryjnych sytuacjach, gdy np. trzeba było szybko zwiewać w dół przed burzą zjeżdżałem na zadku i na plecaku. Zdzierżył to. Wytrzymywał codzienne rzucanie go wyładowanego książkami na podłogę, beton, płyty chodnikowe. Zabity został dopiero przez jakiegoś kieszonkowca, który przeciął go na szerokość dłoni - nie pruł się co prawda dalej w tym miejscu, ale nawet po zaszyciu i zaimpregnowaniu puszcza wodę strumieniami :/ I stracił sporo z estetyki. Poza tym po czterech latach przetarł się w miejscu łączenia pleców i dna. Powstała dwucentymetrowa szpara. Koszulki w odpowiedniku tego miejsca mam także mocno zmechacone (to zapewne wina niestabilności plecaka, ale o tym później). Niedawno też zauważyłem, że udało mi się nieświadomie wyrwać i zgubić prawą taśmę biodrową. W miejscu jej mocowania plecak jest nieco rozpruty. W komorze głównej suwak noname dokonał swojego żywota i otwiera się wedle własnego widzimisię. Prawdziwy gwóźdź do trumny. Natomiast w suwaku zamykającym organizer, ząbki z rozmachem zaczęły się odpruwać od taśmy bazowej mechanizmu. Dno plecaka w mocno obciążanych kieszeniach stało się hmm... jedwabiście miękkie, w dotyku delikatne jak zamsz. Wyraźnie jest też cieńsze, ale wciąż dostatecznie wytrzymałe.
Wodoodporność plecaka była dobra do pierwszego prania. Proszek unicestwił impregnat fabryczny, używane przeze mnie środki impregnujące nie spisywały się tak dobrze jak powinny. Pozostałą metoda noszenia ekwipunku w torbach foliowych. Pociesza fakt, że materiał dopierał się za każdym razem z dowolnego stanu zabrudzenia błotem, trawą, krwią czy kawą przy zastosowaniu zwykłego proszku do prania. Nie stracił też wiele z koloru, mimo długotrwałego wystawiania go na działanie promieni słonecznych. Tylko czarne wstawki stały się nieco jaśniejsze, przy uważnej obserwacji można wychwycić w nich teraz nutkę brązu :)
Szwy
W połowie odpruł mi się lewy pas ramienny - przyszyłem go jakąś solidną, niebieską nicią produkcji rosyjskiej. Zresztą prawie wszystkie szwy przenoszące obciążenia zaczynają zawodzić. Porozciągały się, przy napięciu materiału można policzyć nitki łączące jego skrawki. Fenomenalnym wyjątkiem jest szew mocujący uchwyt do noszenia w dłoni - przed chwilą wykonałem test i zaczepiłem zań plecak do drążka do ćwiczeń i powiesiłem się na nim. Utrzymał mnie przez 5 sekund bez żadnego problemu. A ważę 108 kg... Dłużej po prostu nie próbowałem. Przypinany solidnymi rzepami futerał na komórkę został chyba zaprojektowany by ściśle utrzymywać telefony rozmiarów Siemensa S6. Dla mojego ME45 był zbyt obszerny, dlatego nosiłem w nim w zamian sporawego walkmana. Ta doczepiana kieszonka była też niestabilna, ekwipunek irytująco się bujał na boki. Dobra do noszenia lekkiego bandaża. Niczego cięższego.
Kieszenie i Organizer
1.Organizer ma 3 gniazda na długopisy; 7 kieszonek formatu karty kredytowej, z czego jedna jest wykonana z siateczki, oraz dwie większe: 14x19cm i 18x19 cm; zaczep na klucze. Ta prawie płaska ki przegródka plecaka o wymiarach (głębokość x szerokość x wysokość) 2x23x32 cm da się odsunąć całkowicie z trzech stron i jest najbardziej oddaloną od pleców częścią plecaka. Nie zachęca do trzymania w niej rzeczy cennych. Nawet jeśli to tylko porządny długopis.
2.Nieco bliżej jest mała, łukowato sklepiona kieszeń o wymiarach 5x23x32 cm. Dobra do trzymania rzeczy małych, często wyjmowanych. Suwak można odsunąć maksymalnie na 8 cm do dna plecaka. Jest przyszyta wraz z organizerem na przedniej ścianie środkowej kieszeni 3 centymetry ponad jej dnem. Zazwyczaj wisi nad ziemią, chyba, że jest obciążona.
3.Bliżej pleców znajduje się duża, stosunkowo płaska kieszeń 6x30x45cm. Dobra do oddzielenia kilku zeszytów A4 lub drugiego śniadania od reszty bagażu.
4.Kieszeń główna 13x30x45cm mieści sporo, kilka większych książek, kurtkę itp. Najczęściej używana, że względu na stabilność rozłożonej masy.
Suwaki wszystkich kieszeni oprócz organizera są osłonięte patkami przeciwdeszczowymi.
Wygoda
Oto moment w którym muszę wytknąć największą wadę tego plecaka - jest niestabilny i chybotliwy! Gdy tylko coś do niego załadowałem, zauważałem, jak wydłużał się, pogłębiał, tworząc coraz bardziej odstający garb na plecach. Ten garb przy obrotach i skrętach tułowia zawijał się na biodro i powodował ofiary w ludziach, jeśli wykonywałem taki manewr w środkach komunikacji miejskiej. Nawet kompresowanie go czterema wbudowanymi paskami nie pomagało. Chodzenie po górach w bardziej wymagającym terenie także nie było najwygodniejsze. Czasem nawet niebezpieczne. Gdy wykonywałem gwałtowny skręt tułowia na wąskiej ścieżce na stromym zboczu, plecak powodował utratę równowagi. Każdy taki ruch musiał być wykonywany jak pod wodą, w zwolnionym tempie. Analogicznego postępowania wymagała podróż autobusem.
Wspomniana kilka akapitów wyżej siatka wyściełająca plecy w miernym stopniu amortyzowała kontakt tułowia z kanciastymi, nierównymi przedmiotami w głównej kieszeni. Podstawą wygodnego używania tego plecaka było spakowanie tuż przy plecach porządnego zeszytu, najlepiej w twardej okładce.
Podsumowanie
Nie kupiłbym już takiego plecaka. Niestety utrudnia sprawne przemieszczanie się w każdym terenie prócz otwartej równiny. Wiem, że wyszły już nowe generacje tego modelu, ale jeszcze nie miałem okazji ich porównać. Na obrazkach wychwyciłem tylko różnicę w oblaniu gumą dotychczasowo nagiego, parcianego uchwytu do trzymania w dłoni. Lepiej chyba zainwestować w coś z oferty Wisportu, Janysportu lub Wolf Ganga. Tam konstrukcje przynajmniej są bardziej przemyślane... i zazwyczaj tańsze w danej klasie.
Zalety:
- wymiary odpowiadające zeszytom akademickim (spokojnie mieści 15 - 20 sztuk 80k)
- wytrzymałość materiału
- pakowność (wchodzi m. in. 14 calowy laptop opakowany w niedużą aktówkę poliestrową)
- po dwa paski kompresyjne po bokach
Wady:
- stabilność!
- wygląd - niezgrabny jak hipopotam
- organizer, powinien być wstawką ukrytą w którejś z większych komór
- suwaki noname
- wygoda
- trwałość systemu nośnego
- wentylacja pleców
- nieprzemyślana kieszeń na telefon wielkość powinna być regulowana rzepami, nie gumą
- przydałby się pasek kompresyjny na szczycie plecaka.
- brak uchwytów do troczenia
- brak jakiegokolwiek odblasku (zakładam, że nikt do podchodów i tak go nie kupi)
- zbyt cienka taśma biodrowa
P.S.
Bardzo prawdopodobne, że recenzja ta nie jest do końca spójna. Wybaczcie, pisałem ją fragmentami w wolnych chwilach. Z każdym dopiskiem wspominałem różne przygody w których ten plecak mi towarzyszył. Zapewne znalazło to odzwierciedlenie w tekście... Pozdrawiam.
OCENA PRODUKTU:
Wygoda: 3/5
Wyposażenie: 3/5
Wytrzymałość: 3/5
Ogólna: 3.00/5
Dane producenta:
• materiał DURONT ripstop 600 D
• wyściółka systemu nośnego AIR in-vent SQ MESH™
• pas biodrowy
• pasek piersiowy
• ilość komór: 3
• organizer
• etui na telefon komórkowy
• kolory: sand, true red, china blue, green
• pojemność: 28 l
-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:
DATA RECENZJI:
20-11-2007, 20:47
Plecak Bergson Urban 28 kupiłem około 5 lat temu. Zapewne była to pierwsza generacja, w każdym razie nieco różni się od sprzedawanej obecnie, ale o tym później. Plecak ten kosztował mnie w jakiejś tam promocji 155zł (katalogowo 189zł) i 3,5 minuty namysłu przed zakupem, ponieważ potrzebowałem nowego nosidła ''na wczoraj''.
Wówczas wydawał mi się on zaawansowanym plecakiem. Może przez ten opis producenta, którego nie doświadczałem przy zakupie plecaków hipermarketowych :)
System nośny
Według producenta materiał na plecach to ''wyściółka systemu nośnego AIR in-vent SQ MESH''. Dla mnie to tylko kilkanaście zszytych ze sobą warstw siateczki dystansowej, a pod nimi gąbka. Wentylacja pleców mizerna, ale przynajmniej gąbeczka nieźle wchłania pot. Dłuższe noszenie na zapoconej koszulce bawełnianej przywołuje uczucie tarzania się po pumeksie - nie jest to komfortowe, ale spokojnie, nie jest też tragicznie. Za to noszenie na gołych plecach powoduje poważne obtarcia, szczególnie z obciążeniem powyżej 4kg. Jazda z nim na rowerze w jakąkolwiek porę roku inną niż zima to masakra termiczna.
Szelki wykonano w ten sam sposób co plecy. Niestety wyściółka na nich szybko się ubiła. Poza tym mam lekkie wrażenie, że gąbka w tych szelkach jest wrzucona jak do worka - bez mocowania w środku i zdaje się odczuwalnie obracać w stosunku do otaczającego ją materiału. Nie wzbudza to zaufania, ale po założeniu obu szelek na plecy zapominałem o tym. Co ciekawe, wyżej wspomniana siateczka zmechaciła się w stopniu niewielkim w stosunku do moich początkowych obaw. Pojawiło się na niej tylko miłe futerko. Zresztą fotografia powinna umożliwić Wam indywidualną ocenę.
Taśmy biodrowe wykonano z pasków chyba zwanych parcianymi o szerokości ok. 23mm (odczuwalnie za wąskie! wrażenie noszenia sznurka!) i przymocowano na stałe. Ten sam materiał tworzy taśmę piersiową (szerokość 18mm) wyposażoną w gumową wstawkę ułatwiającą oddychanie. Regulacja jej wysokości odbywa się w zakresie 6cm. Możliwe jest też jej całkowite wypięcie (mocowanie na odmianę troku) . Plecak powstał w czasach, gdy nie myślano o gwizdkach ratunkowych w tanich plecakach, jest więc pozbawiony tego elementu.
Parciane są też pasy kompresyjne wszyte tuż przy plecach i pomiędzy środkową dużą i środkową małą kieszenią plecaka, po dwie po lewej i prawej jego stronie. Pasy te szybko się zmechaciły, lecz innych zniszczeń nie doznały. W przeciwieństwie do bezimiennych suwaków, wszystkie klamry to firmowy wyrób marki Duraflex. Tylko jedną udało mi się uszkodzić, stając na niej całym ciężarem ciała w butach górskich, gdy leżała na betonie. Mimo jednak, iż ułamało się jedno ramie zatrzasku, klamra nadal działa równie skutecznie jak na początku.
Materiały
''Poszycie'' tego plecaka to niejaki ripstop 600D firmy Duront. Faktura tego materiału przypomina kartkę papieru w kratkę 0,5cm wykonaną z odchudzonej cordury - splot wygląda charakterystycznie. Jest całkiem wytrzymały - przetrwał (choć z uszczerbkami) nieco ponad 4 lata ciężkiej służby codziennej (rok w gimnazjum, 3 lata liceum i kilka miesięcy na studiach). Żeby przybliżyć warunki użytkowania winienem wspomnieć, że należę do ludzi nie wychodzących z domu bez plecaka, wolę nosić wszystko na plecach, niż w kieszeniach. Dlatego też worek ten rzadko miał urlop. Zazwyczaj nosiłem w nim kilka zeszytów i książek, kurtkę, klucze, walkmana, portfel, kanapki, butelkę z napojem, wyposażenie na basen itp., wypełniając plecak w 80-90%. Gdy szedłem na zakupy do Urbana 28 ładowałem najcięższe produkty, zazwyczaj około 10 kg. Z nim też po raz pierwszy przeszedłem Orlą Perć i kilka innych szlaków Tatr Wysokich. Choć nie został do tego stworzony, dał radę. Nie dbałem o niego specjalnie, w awaryjnych sytuacjach, gdy np. trzeba było szybko zwiewać w dół przed burzą zjeżdżałem na zadku i na plecaku. Zdzierżył to. Wytrzymywał codzienne rzucanie go wyładowanego książkami na podłogę, beton, płyty chodnikowe. Zabity został dopiero przez jakiegoś kieszonkowca, który przeciął go na szerokość dłoni - nie pruł się co prawda dalej w tym miejscu, ale nawet po zaszyciu i zaimpregnowaniu puszcza wodę strumieniami :/ I stracił sporo z estetyki. Poza tym po czterech latach przetarł się w miejscu łączenia pleców i dna. Powstała dwucentymetrowa szpara. Koszulki w odpowiedniku tego miejsca mam także mocno zmechacone (to zapewne wina niestabilności plecaka, ale o tym później). Niedawno też zauważyłem, że udało mi się nieświadomie wyrwać i zgubić prawą taśmę biodrową. W miejscu jej mocowania plecak jest nieco rozpruty. W komorze głównej suwak noname dokonał swojego żywota i otwiera się wedle własnego widzimisię. Prawdziwy gwóźdź do trumny. Natomiast w suwaku zamykającym organizer, ząbki z rozmachem zaczęły się odpruwać od taśmy bazowej mechanizmu. Dno plecaka w mocno obciążanych kieszeniach stało się hmm... jedwabiście miękkie, w dotyku delikatne jak zamsz. Wyraźnie jest też cieńsze, ale wciąż dostatecznie wytrzymałe.
Wodoodporność plecaka była dobra do pierwszego prania. Proszek unicestwił impregnat fabryczny, używane przeze mnie środki impregnujące nie spisywały się tak dobrze jak powinny. Pozostałą metoda noszenia ekwipunku w torbach foliowych. Pociesza fakt, że materiał dopierał się za każdym razem z dowolnego stanu zabrudzenia błotem, trawą, krwią czy kawą przy zastosowaniu zwykłego proszku do prania. Nie stracił też wiele z koloru, mimo długotrwałego wystawiania go na działanie promieni słonecznych. Tylko czarne wstawki stały się nieco jaśniejsze, przy uważnej obserwacji można wychwycić w nich teraz nutkę brązu :)
Szwy
W połowie odpruł mi się lewy pas ramienny - przyszyłem go jakąś solidną, niebieską nicią produkcji rosyjskiej. Zresztą prawie wszystkie szwy przenoszące obciążenia zaczynają zawodzić. Porozciągały się, przy napięciu materiału można policzyć nitki łączące jego skrawki. Fenomenalnym wyjątkiem jest szew mocujący uchwyt do noszenia w dłoni - przed chwilą wykonałem test i zaczepiłem zań plecak do drążka do ćwiczeń i powiesiłem się na nim. Utrzymał mnie przez 5 sekund bez żadnego problemu. A ważę 108 kg... Dłużej po prostu nie próbowałem. Przypinany solidnymi rzepami futerał na komórkę został chyba zaprojektowany by ściśle utrzymywać telefony rozmiarów Siemensa S6. Dla mojego ME45 był zbyt obszerny, dlatego nosiłem w nim w zamian sporawego walkmana. Ta doczepiana kieszonka była też niestabilna, ekwipunek irytująco się bujał na boki. Dobra do noszenia lekkiego bandaża. Niczego cięższego.
Kieszenie i Organizer
1.Organizer ma 3 gniazda na długopisy; 7 kieszonek formatu karty kredytowej, z czego jedna jest wykonana z siateczki, oraz dwie większe: 14x19cm i 18x19 cm; zaczep na klucze. Ta prawie płaska ki przegródka plecaka o wymiarach (głębokość x szerokość x wysokość) 2x23x32 cm da się odsunąć całkowicie z trzech stron i jest najbardziej oddaloną od pleców częścią plecaka. Nie zachęca do trzymania w niej rzeczy cennych. Nawet jeśli to tylko porządny długopis.
2.Nieco bliżej jest mała, łukowato sklepiona kieszeń o wymiarach 5x23x32 cm. Dobra do trzymania rzeczy małych, często wyjmowanych. Suwak można odsunąć maksymalnie na 8 cm do dna plecaka. Jest przyszyta wraz z organizerem na przedniej ścianie środkowej kieszeni 3 centymetry ponad jej dnem. Zazwyczaj wisi nad ziemią, chyba, że jest obciążona.
3.Bliżej pleców znajduje się duża, stosunkowo płaska kieszeń 6x30x45cm. Dobra do oddzielenia kilku zeszytów A4 lub drugiego śniadania od reszty bagażu.
4.Kieszeń główna 13x30x45cm mieści sporo, kilka większych książek, kurtkę itp. Najczęściej używana, że względu na stabilność rozłożonej masy.
Suwaki wszystkich kieszeni oprócz organizera są osłonięte patkami przeciwdeszczowymi.
Wygoda
Oto moment w którym muszę wytknąć największą wadę tego plecaka - jest niestabilny i chybotliwy! Gdy tylko coś do niego załadowałem, zauważałem, jak wydłużał się, pogłębiał, tworząc coraz bardziej odstający garb na plecach. Ten garb przy obrotach i skrętach tułowia zawijał się na biodro i powodował ofiary w ludziach, jeśli wykonywałem taki manewr w środkach komunikacji miejskiej. Nawet kompresowanie go czterema wbudowanymi paskami nie pomagało. Chodzenie po górach w bardziej wymagającym terenie także nie było najwygodniejsze. Czasem nawet niebezpieczne. Gdy wykonywałem gwałtowny skręt tułowia na wąskiej ścieżce na stromym zboczu, plecak powodował utratę równowagi. Każdy taki ruch musiał być wykonywany jak pod wodą, w zwolnionym tempie. Analogicznego postępowania wymagała podróż autobusem.
Wspomniana kilka akapitów wyżej siatka wyściełająca plecy w miernym stopniu amortyzowała kontakt tułowia z kanciastymi, nierównymi przedmiotami w głównej kieszeni. Podstawą wygodnego używania tego plecaka było spakowanie tuż przy plecach porządnego zeszytu, najlepiej w twardej okładce.
Podsumowanie
Nie kupiłbym już takiego plecaka. Niestety utrudnia sprawne przemieszczanie się w każdym terenie prócz otwartej równiny. Wiem, że wyszły już nowe generacje tego modelu, ale jeszcze nie miałem okazji ich porównać. Na obrazkach wychwyciłem tylko różnicę w oblaniu gumą dotychczasowo nagiego, parcianego uchwytu do trzymania w dłoni. Lepiej chyba zainwestować w coś z oferty Wisportu, Janysportu lub Wolf Ganga. Tam konstrukcje przynajmniej są bardziej przemyślane... i zazwyczaj tańsze w danej klasie.
Zalety:
- wymiary odpowiadające zeszytom akademickim (spokojnie mieści 15 - 20 sztuk 80k)
- wytrzymałość materiału
- pakowność (wchodzi m. in. 14 calowy laptop opakowany w niedużą aktówkę poliestrową)
- po dwa paski kompresyjne po bokach
Wady:
- stabilność!
- wygląd - niezgrabny jak hipopotam
- organizer, powinien być wstawką ukrytą w którejś z większych komór
- suwaki noname
- wygoda
- trwałość systemu nośnego
- wentylacja pleców
- nieprzemyślana kieszeń na telefon wielkość powinna być regulowana rzepami, nie gumą
- przydałby się pasek kompresyjny na szczycie plecaka.
- brak uchwytów do troczenia
- brak jakiegokolwiek odblasku (zakładam, że nikt do podchodów i tak go nie kupi)
- zbyt cienka taśma biodrowa
P.S.
Bardzo prawdopodobne, że recenzja ta nie jest do końca spójna. Wybaczcie, pisałem ją fragmentami w wolnych chwilach. Z każdym dopiskiem wspominałem różne przygody w których ten plecak mi towarzyszył. Zapewne znalazło to odzwierciedlenie w tekście... Pozdrawiam.
OCENA PRODUKTU:
Wygoda: 3/5
Wyposażenie: 3/5
Wytrzymałość: 3/5
Ogólna: 3.00/5