03-07-2011, 16:04
Po ostatnim wypadzie w Karkonosze muszę przyznać, że kije są bardzo przydatne.
Pierwsza sprawa to kolana. Zrobiliśmy jednego dnia trasę Samotnia-Śnieżka i czeską stroną do Szrenicy ze znaczną utratą wysokości i ponownymi podejściami. Z kijami łatwiej pokonywało się podejścia a kolana nie dostawały tak bardzo przy schodzeniu. Po całym dniu czułem pas biodrowy i szelki plecaka i żadnych objawów ze strony kolan.
Druga sprawa to równowaga/bezpieczeństwo. Kolejnego dnia napieraliśmy ze Szrenicy ścieżką pod reglami do Jagniątkowa. Fragment w okolicy Śnieżnych Kotłów i Grzędy w sporej części prowadzi rumowiskiem skalnym i pokonywanie go polega na przeskakiwaniu głazami wielkości 1-1,5m. Kijki pozwalają na oparcie się i przeskoczenie z kamienia na kamień ograniczając możliwość wyrżnięcia zębami jeśli się potkniemy.
Trzecia sprawa to szybkość. Kije pozwalają na szybkie pokonywanie kamienistych szlaków przez zapieranie się na nich i przeskakiwanie kamieni. W ten sposób zbiegłem całą doliną Białej Łaby ;)
Pierwsza sprawa to kolana. Zrobiliśmy jednego dnia trasę Samotnia-Śnieżka i czeską stroną do Szrenicy ze znaczną utratą wysokości i ponownymi podejściami. Z kijami łatwiej pokonywało się podejścia a kolana nie dostawały tak bardzo przy schodzeniu. Po całym dniu czułem pas biodrowy i szelki plecaka i żadnych objawów ze strony kolan.
Druga sprawa to równowaga/bezpieczeństwo. Kolejnego dnia napieraliśmy ze Szrenicy ścieżką pod reglami do Jagniątkowa. Fragment w okolicy Śnieżnych Kotłów i Grzędy w sporej części prowadzi rumowiskiem skalnym i pokonywanie go polega na przeskakiwaniu głazami wielkości 1-1,5m. Kijki pozwalają na oparcie się i przeskoczenie z kamienia na kamień ograniczając możliwość wyrżnięcia zębami jeśli się potkniemy.
Trzecia sprawa to szybkość. Kije pozwalają na szybkie pokonywanie kamienistych szlaków przez zapieranie się na nich i przeskakiwanie kamieni. W ten sposób zbiegłem całą doliną Białej Łaby ;)