26-06-2011, 17:43
Kije kupiłem kilka lat temu dla żony, przed pierwszym wyjazdem w Alpy, bardziej dla podtrzymania jej morale i komfortu psychicznego niż z wiary w ich przydatność. Zwykle dwa dni łazimy razem, natomiast trzeciego ona poddaje się relaksowi (leżaczek, zakupy , jakieś muzeum i.t.p.) ja wybieram sobie drogę bardziej wymagająca. Za jej namową zabrałem ze sobą kije oczywiście przytroczone do plecaka. Na przełęczy ok 2900n.p.m. spotykam sześcioro alpinistów do plecaków przytroczone raki, kaski, czekany i inne żelaztwo - wszyscy idą z kijami! Zejście bardzo strome, podłoże niestabilne - drobniutki żwirek i odłamki skalne, co gorsza widać ślady sporych ześligów (spory dyskomfort), rozkładam kije i już dużo lepiej można podziwiać okolice, a nie czubki butów.
Następnym razem przydały się trzykrotnie - wybrany szlak w dużej części okazał się wogóle nie uczęszczany, brak jakiejkolwiek ścieżki i zejście stromym trawiastym zboczem o mały włos skończyłoby się zjazdem na czterech literach. Następnie przydały się przy przechodzeniu przez strumyczki i podmokły teren wokół nich po malutkich niestabilnych kamieniach. Najlepsze było jednak na końcu, do stacji kolejki linowej było podejście około 400 m różnicy poziomów, czasu mało do ostatniego zjazdu i wijąca się droga przede mną. Jak nogi nie niosły to ręce ciągnęły (wyglądało to zapewne zabawnie), ale zdążyłem i od tamtego dnia potrzebne czy nie kije zawsze są troczone do plecaka.
-------------------------------------------
mały
Następnym razem przydały się trzykrotnie - wybrany szlak w dużej części okazał się wogóle nie uczęszczany, brak jakiejkolwiek ścieżki i zejście stromym trawiastym zboczem o mały włos skończyłoby się zjazdem na czterech literach. Następnie przydały się przy przechodzeniu przez strumyczki i podmokły teren wokół nich po malutkich niestabilnych kamieniach. Najlepsze było jednak na końcu, do stacji kolejki linowej było podejście około 400 m różnicy poziomów, czasu mało do ostatniego zjazdu i wijąca się droga przede mną. Jak nogi nie niosły to ręce ciągnęły (wyglądało to zapewne zabawnie), ale zdążyłem i od tamtego dnia potrzebne czy nie kije zawsze są troczone do plecaka.
-------------------------------------------
mały