29-08-2010, 20:48
Ja używam Kohli Alpen Pro a więc raczej drogi model. Uznałem, że chodząc dużo i dużo ważąc opłaci mi się. Zapłaciłem coś koło 230zł. Mam je już z 6 lat w tym dwa lata kursu przewodnickiego w studenckim kole. Ważę ponad 100kg i naprawdę mocno obciążam kije (niektórzy chodzą bardziej opierając rękę niż przenosząc ciężar ciała. Szczególnie schodząc (mam problemy z kolanami). Więc generalnie uważam, że kije są katowane.
Po tym czasie: nadal są sprawne, groty są ok (widia, chodzę po beskidach, nakładek gumowych nie uzywam), blokady działają (tylko trzeba je raz na jakiś czas przeczyścić i wydmuchać pył), rączka troszkę się wyślizgała (bardziej zmiana w fakturze niż zużycie). Jedynie dokupiłem komplet zimowy (duży tależ + długie groty).
Porównując do Blatia: wydał ok 200zł (40+40+120 - przez połowę tego czasu, za kolejne 3 lata to może się podwoić) czyli niewiele mniej, ale ja stale chodzę z wysokiej klasy kijami, które same mi się nie składają (nie mówię, że któreś z twoich to robią, ale często tak jest z tańszymi kijkami), groty są widiowe, rączka korkowa, ergonomicznie pochylona (rewelacyjny patent). Nigdy nie musiałem wracać bez kijków. W razie jakiejkolwiek awarii można dokupić poszczególne elementy czy to segmenty, czy rączki czy groty czy małe elementy blokady (są całkowicie rozbieralne).
Suma sumarum uważam, że jak ktoś chodzi dużo to opłaca mu się zainwestować, dlatego, że ma za podobne pieniądze produkt bardziej niezwodny i bardziej komfortowy.
Oczywiście porównanie jest na tzw oko, niemniej obrazuje stare przysłowie, że biednego na tanie nie stać. Podobnie jest z wieloma rzeczami. Ja kilkanaście lat temu szarpnąłem się na Woodpackera Alpinusa i gdybym tylko nie chciał zmienić pojemności 2 lata temu to nadal by mi służył (ani 1 szew nie był poprawiany). W tym czasie kumple zmieniali plecaki i po 4 razy ze względu na zużycie.
P.S.Proszę nie mylcie NW z trekingiem z kijkami. Kije są inne i inaczej się ich używa. Co nie znaczy oczywiście, że nie można robić obu rzeczy mając jedne kije.
-------------------------------------------
m
Po tym czasie: nadal są sprawne, groty są ok (widia, chodzę po beskidach, nakładek gumowych nie uzywam), blokady działają (tylko trzeba je raz na jakiś czas przeczyścić i wydmuchać pył), rączka troszkę się wyślizgała (bardziej zmiana w fakturze niż zużycie). Jedynie dokupiłem komplet zimowy (duży tależ + długie groty).
Porównując do Blatia: wydał ok 200zł (40+40+120 - przez połowę tego czasu, za kolejne 3 lata to może się podwoić) czyli niewiele mniej, ale ja stale chodzę z wysokiej klasy kijami, które same mi się nie składają (nie mówię, że któreś z twoich to robią, ale często tak jest z tańszymi kijkami), groty są widiowe, rączka korkowa, ergonomicznie pochylona (rewelacyjny patent). Nigdy nie musiałem wracać bez kijków. W razie jakiejkolwiek awarii można dokupić poszczególne elementy czy to segmenty, czy rączki czy groty czy małe elementy blokady (są całkowicie rozbieralne).
Suma sumarum uważam, że jak ktoś chodzi dużo to opłaca mu się zainwestować, dlatego, że ma za podobne pieniądze produkt bardziej niezwodny i bardziej komfortowy.
Oczywiście porównanie jest na tzw oko, niemniej obrazuje stare przysłowie, że biednego na tanie nie stać. Podobnie jest z wieloma rzeczami. Ja kilkanaście lat temu szarpnąłem się na Woodpackera Alpinusa i gdybym tylko nie chciał zmienić pojemności 2 lata temu to nadal by mi służył (ani 1 szew nie był poprawiany). W tym czasie kumple zmieniali plecaki i po 4 razy ze względu na zużycie.
P.S.Proszę nie mylcie NW z trekingiem z kijkami. Kije są inne i inaczej się ich używa. Co nie znaczy oczywiście, że nie można robić obu rzeczy mając jedne kije.
-------------------------------------------
m