To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Kolejna wyprawa Sołtysa - Góry Zagros
Moi drodzy, dziś wrzuciłem na bloga podsumowanie sprzętowe tej wędrówki. Wrzucam je także tu, abyście nie musieli skakać pomiędzy stronami NGT i moją. Pytania i komentarze jak zwykle mile widziane :) Tymczasem wracam do układania zdjęć.

---

Co wziąłem ze sobą, co się sprawdziło, a co nie?

1. Transport i biwak:

- Plecak – Marmot Apollo 50, model nieduży jak na długą wyprawę, mieścił jednak cały sprzęt oraz zapas wody i jedzenia na 3 dni. Lekki, choć wytrzymały. Materiał zniósł wszystko, łącznie z opuszczaniem go na lince po ostrym jak nóż wapieniu w północnym Iranie. Patent z otwieraniem od frontu oznacza bardzo wygodny dostęp do rzeczy bez wywalania ich na ziemię. W pustynnym upale po raz pierwszy doceniłem też możliwość łatwego zamontowania camelbaga z wodą i napicia się w dowolnym momencie bez przerywania marszu. Na dalekie dystanse nadaje się jednak do przenoszenia ładunków nie przekraczających około 14 kg. Powyżej tej wartości pas biodrowy nie przenosi dostatecznie obciążenia z ramion na biodra.

Plecak okazał się też nieco za mały, by móc spakować się w niego na długą, na przykład 7-dniową wędrówkę w dziczy. Po wrzuceniu do niego całego wyposażenia, miejsca nie zostawało zbyt wiele. Myślę, że na kolejną, podobną wyprawę zabrałbym coś o pojemności 70-75 litrów, koniecznie ze sztywniejszym pasem biodrowym.

-Śpiwór – Robert’s Skaut 400 – śpiwór dość lekki (860 g), choć nie najlżejszy w swojej klasie. Zawiera 400 gramów puchu kaczego, o sprężystości 600 cuin, a więc nie tak ciepłego jak gęsi.

Temperatura komfortowa, 0 stopni, jest moim zdaniem zbyt optymistyczna. W ciepłych warunkach północnego i południowego Iranu był bardziej niż wystarczający, podczas mroźnych nocy, w środkowym Zagrosie, przestawał sobie radzić, co nie raz kończyło się nieprzespanymi z zimna nocami; na warunki jakie napotkałem potrzebny byłby śpiwór z 500 g gęsiego puchu, taki chroniłby mnie we wszystkich warunkach.

-Tarp – szyta na zamówienie płachta o wymiarach 350 x 290 cm i wadze 400 g, wzorowana na modelu Tarp 10XP Hilleberga, rozbijana za pomocą 6 lub 8 szpilek i 2 kijków teleskopowych. Sprawdzała się znakomicie przez pierwszy miesiąc, po którym ją straciłem. Jak? Bardzo głupio „zapychając się” w potężną ścianę skalną, z której aby wyjść, musiałem opuszczać plecak na lince, a gdy jej zabrakło – właśnie na moim tarpie. Po zamocowaniu go na skalnej półce i zejściu do plecaka nie udało mi się go uwolnić i został w ścianie. Żałuję straty, ale może uratował mi życie. Przez dalszą drogę używałem dużej peleryny, którą mogłem rozłożyć nad sobą dla osłony przed deszczem.

-Karimata – dla zaoszczędzenia wagi zabrałem cienką (6-7 mm) matę o długości 3/4, nocą podkładając pod stopy bukłak na wodę. Sen był czasem mało wygodny, ale sprawdziła się dobrze.

2. Ubrania:

- Buty – Aku Rock Lite GTX, niski model tzw.”podejściówek” do wędrowania na lekko. Wibram na piętach starł się, są też drobne pęknięcia skóry, ale przeszły około 2300 – 2500 km, kończąc marsz w zaskakująco dobrym stanie.

- Sandały – ultralekki model „do it yourself”, stworzone przez kolegę z kawałka gumy o grubości 4 mm. Wydawały się idealne do chodzenia po asfalcie, ale nie dawałem rady – zostawiłem je po 300 km. Patent z własnoręcznie wykonanymi sandałami mam jednak zamiar powtórzyć.

- Spodnie Marmot Cruz Pants – lekkie spodnie z cienkiego nylonu okazały się bardzo wytrzymałe mechanicznie; po podobnych wędrówkach wiele par wisiało na mnie w strzępach, tymczasem Cruz Pants ledwie wykazują oznaki zużycia, poza kilkoma bliznami powstałymi podczas wspinaczki. Jasny kolor dobrze odbijał słońce nawet podczas mocnych upałów.

- Spodnie Montano – w ostatniej chwili przed wyjazdem wrzuciłem do plecaka lekkie spodnie wspinaczkowe polskiej firmy Montano, model już nieprodukowany, a szkoda. Uszyte są z bardzo cienkiego nylonu, jeszcze lżejszego, choć mniej wytrzymałego niż Cruz Pants.

- Koszulka Kwark Sardynia (dł. rękaw) – bardzo lekka i świetnie chłodząca w upały, które towarzyszyły mi na początku i na końcu tej drogi; niestety len nie jest bardzo wytrzymały mechanicznie, drogę przez Zagros skończyła z dziurami na prawym rękawie i na brzuchu, pod klamrą plecaka.

- Koszulka Kwark Merino Wool – bardzo lekka i ciepła bielizna z wełny merino, nosiłem ją podczas chłodniejszych dni, w praktyce – przez 1,5 miesiąca bez przerwy, jest dużo wytrzymalsza mechanicznie od lnu i była jednym z najważniejszych elementów wyposażenia.

- Koszula Marmot Dexter Plaid – jej krótki rękaw i cienki nylonowy materiał sprawiały, że rzadko zakładałem ją podczas marszu, chyba że jako drugą warstwę, na bieliznę; przydawała się jednak w innych okolicznościach: podczas wizyt w domach oraz w biurach imigracyjnych, kiedy chciałem wyglądać lepiej niż sterany wędrówką włóczęga.

-Bluza Marmot Caldus Jacket – lekka (300 g), przy tym ciepła. Moja podstawowa warstwa termiczna. Podczas przejścia najwyższych pasm Zagrosu, gdy wieczorami i nocami temperatura spadała do zera lub mniej, brakowało mi bardzo drugiej ciepłej warstwy.

- Wiatrówka Trail Wind Hoody – miała chronić przed wiatrem i okazjonalnym śniegiem na irańskich czterotysięcznikach, okazało się, że musiała służyć jako kurtka przeciwdeszczowa i robiła to dzielnie. Jest zaprojektowana raczej z myślą o biegaczach, stąd panele z siatki pod pachami, przez które wdzierał się niekiedy wiatr. Mimo to obroniła mnie wiele razy przed kompletnym przemoknięciem i wychłodzeniem; waży 100 gramów, co czyni jej ciężar w plecaku właściwie nieodczuwalnym.

- Buff – cienki komin służył jako czapka, zarówno w chłodne jak i ciepłe dni.

- Osłony na twarz – uszyte przez Kwarka z białej, cienkiej siatki, przypominającej tą, z jakiej wykonuje się worki na uprzęże wspinaczkowe oraz wełny. Pierwsza z nich osłon wykonana jest wyłącznie z siatki i osłania twarz i szyję przed słońcem. Druga to długi komin 50% siatki/50% cienkiej wełny merino. Tylna część osłania kark, przednia – twarz i szyję, po naciągnięciu na głowę może zastąpić czapkę. Dzięki nim oraz kapeluszowi, niemal ani razu nie używałem kremu z filtrem!

- Skarpety – zabrałem 4 pary skarpet, każda wykonaną z innego materiału, aby przetestować ich wytrzymałość w długiej trasie:

- Nordhorn Tactic – mój najcieplejszy model. W chłodniejsze dni i noce (a takich było wiele) wykonane z mieszanki wełny merino i bawełny grzały stopy, najlepiej ze wszystkich amortyzowały kroki, zwłaszcza pod koniec drogi, gdy podeszwy butów były już cienkie. Poza małymi dziurami zrobionymi przez kolczastą roślinność skończyły tę drogę w bardzo dobrym stanie. Otrzymane dzięki NGT i będą przedmiotem osobnej recenzji.

- Expasive Runner z coolmax’u – od lat używam tego modelu jako skarpetę „pod spód”, pierwszą warstwę; rozpadły się 2 dni przed dojściem nad ocean, przez całą drogę służyły jako skarpety na upał, wytrzymały zaskakująco sporo.

- Nordhorn Run Pro - lekkie i bardzo dobrze „wentylujące” stopy w największe upały, nosiłem je dość często, niestety wytrzymały 2 miesiące zanim radykalnie rozerwały się – obie tego samego dnia – na piętach, dość słabo amortyzują kroki, co kończyło się czasem odciskami, ale dobrze odprowadzają wilgoć. Fajny model dla biegaczy i wędrujących w gorących warunkach. Również otrzymane dzięki NGT i również znajdą się w osobnej recenzji.

- Expansive Bamboo – lekkie i bardzo dobre na upały, niestety rozpasły się szybko.

- Kapelusz – TechNiche Hyperkewl Ranger Cap. Dzięki specjalnym chłodzącym włóknom znajdującym się wewnątrz, po namoczeniu chłodzi głowę i mózgownicę. Producent wycenia czas chłodzenia 5-10 godzin, choć w pustynnym upale Iranu było to raczej 3-5 godzin. Sprawdził się jednak bardzo dobrze, gwarantując mi „chłodną głowę”, zmniejszając pocenie oraz zapotrzebowanie na wodę pitną, a szerokie rondo bardzo dobrze chroniło przed słońcem. W dodatku jest to pierwszy od 10 lat kapelusz, który mieści się na mojej głowie!

- Chusta na głowę – TechNiche Hyperkewl Skull Cap. Wykonana z tego samego materiału co kapelusz, używana raczej jako czapka na niskie temperatury.

- Ochraniacze – Inov8 Debris Gaiter 32. Niezwykle przydatne, dzięki nim nie musiałem co kwadrans zatrzymywać się, by wytrząsać piasek i żwir z butów. Chroniły też przed śniegiem i częściowo przed wodą z kałuż. Po drodze musiałem wymienić zerwane gumki na bardziej wytrzymały rep wspinaczkowy, długi marsz w trudnym terenie zniosły jednak bardzo dobrze. Wręcz niezbędne podczas długiej wędrówki w niskich butach.

3. Kuchnia:

- 2 kubki stalowe – zamiast menażki zabrałem 2 kubki wchodzące jeden w drugi; mniejszy mieścił w sobie gaz, co oszczędzało miejsce w plecaku.

- Kuchenka – Optimus Crux. Chyba najmniejszy i najlżejszy model na rynku (a na pewno w czołówce najmniejszych i najlżejszych); w porządku poza jednym: jej płomień był niestabilny i kilka razy zdarzało się, że gasł bez powodu; muszę przetestować ją z innymi kartuszami, ale takiego zachowania nie spotkałem u żadnej kuchenki jakiej używałem przez minionych 18 lat.

- Gaz – Kovea 230 g. Na początku wyprawy, kiedy nie byłem w stanie kupić gazu w Turcji, bałem się jak poradzę sobie bez kuchenki. Ostatecznie okazało się to proste. Używałem jej tylko przez miesiąc, na odcinku Kermanszach – Sziraz, a więc w najwyższych i najzimniejszych pasmach; poza nimi oczyszczałem wodę zamiast ją gotować i brałem w góry suchy prowiant i konserwy zamiast produktów do gotowania.

- Łyżka – zabrałem ważącą 9 gramów łyżkę z Decathlonu.

- Nóż – lekki model z plastikowym pokrowcem.

- Zapalniczka – 2 sztuki.

4. „Hardware”:

- Kijki teleskopowe – model „no name”. Na takim dystansie były niezbędne, służyły też za stelaż do rozstawiania plandeki. Zalety? Nie kosztowały mnie ani grosza, dostałem je w prezencie, jako gadżet firmowy. Wady? Aluminium z którego były wykonane okazało się zbyt miękkie (wygiąłem je na łbach kilku atakujących mnie psów), a mechanizm blokujący zawodny. Były też dość ciężkie. Nie spodziewałem się, że dotrą do oceanu, ale jednemu z nich się to udało.

- Okulary przeciwsłoneczne – Julbo Colorado. Model sprawdzony w Tatrach, Alpach i Himalajach. Najlepsze jakie znam i tyle.

- Transport wody (1) – Camelbag 2 l, wyjęty z plecaka biegowego Marmot Kompressor Speed. Podczas wędrówki w upale umożliwiał napicie się bez robienia postoju. Ma prosty i bezpieczny sposób zamykania, rurka do picia także posiada zaworek zapobiegający wylewaniu się wody.

- Transport wody (2) – MSR Dromedary bag 10 l – spodziewałem się, że do dużego bukłaka będę zabierać zapas wody na 2-3 dni, ostatecznie używałem go rzadko, głównie do transportu wody z pobliskiej rzeki/źródła do miejsca biwaku. Mając większy plecak mógłbym zapakować do niego i swobodnie unieść w zasobniku MSR-a kilkudniowy zapas wody.

- Filtry do wody – Sawyer Mini oraz Lifestraw. Używałem niemal wyłącznie Sawyera, który, dzięki dołączonej do niego elastycznej butelce, jest bardziej wszechstronny. Lifestraw przez większość czasu spoczywał w plecaku, poza kilkoma razami, kiedy piłem przez niego wodę wprost z kałuży lub strumyka. Filtry okazały się skuteczne, zatrucie spowodowane wodą dopadło mnie tylko raz, niewykluczone, że był to jakiś wirus.

- Worki wodoszczelne – JR Gear 5 i 8l. Do większego z nich chowałem śpiwór, do mniejszego ubrania i elektronikę; obydwa bardzo dobrze chroniły wyposażenie przed przemoknięciem w czasie deszczu, śnieżycy albo przy przekraczaniu potoków.

- Linka – wziąłem 20 m repa wspinaczkowego o średnicy 0,9 mm. Miał służyć do naciągania plandeki na noc oraz do napraw sprzętu, w krytycznej sytuacji opuściłem na nim plecak podczas dramatycznego zejścia skalną ścianą koło Kermanszach.

- Czołówka – Petzl Tikka. Strumień światła jaki daje nie jest wielki, ale wystarczający podczas nocnej wędrówki. Oświetlałem nią także drogę podczas marszu asfaltem, w obawie przed irańskimi kierowcami.

- 9 baterii AAA – czyli 3 komplety, które wystarczyły na 2,5 miesiąca działania czołówki

- Notes + długopis – żałowałem, że mojego dziennika nie uzupełnia jakiś miniaturowy dyktafon lub odtwarzacz MP3 z opcją nagrywania, co przydałoby się do rejestrowania rozmów z napotkanymi ludźmi oraz utrwalania na gorąco swoich myśli; prawie 120 zapisanych stron pokazuje jednak, że wyprawa była bogata we wrażenia.

5. Apteczka:

bandaż elastyczny, gaza – 6 kawałków, plastry z opatrunkiem – 15 szt., przeciwbólowy – opokan, zatrucia – laremid i nifuroksazyd, rękawiczki, maska do sztucznego oddychania, multiwitamina – 60 szt.

6. Elektronika:

- Tablet – Overmax Quattor 7 II – lekki (250 g) i mały model z ekranem 7″. Służył mi do pisania relacji i przeglądania zdjęć. Niestety, po 3 tygodniach używania ekran dotykowy odmówił posłuszeństwa, a przy próbie reanimowania go, tył obudowy niespodziewanie odpadł. Próba zamocowania go skończyła się pęknięciem ekranu i kompletnym „padem” urządzenia, czyli brakiem reakcji. RIP. Nie polecam.

- Lokalizator SPOT 2. Lekki, umożliwiający łatwe oznaczenie swojej pozycji i poinformowanie o niej inne osoby. Działał niemal zawsze, poza momentami, gdy nadawałem z miasta lub spomiędzy gęstych drzew, gdzie spora część nieba pozostawała zasłonięta.

- Telefon – Samsung GT-S5360, lekki i pracujący na jednej baterii dłużej niż wiele nowoczesnych smartfonów, ale z fatalnym aparatem.

- Zasilanie w terenie – powerbank Sailing 6 – 20800 mAh + 2 kable mikro-USB. Przy wadze 450 g był niczym mała cegła w plecaku, okazał się jednak bardzo przydatny, gdy znikałem na wiele dni w górach i nie miałem możliwości naładowania baterii w aparacie i telefonie. Do moich celów wystarczyłby powerbank dwukrotnie mniejszy i lżejszy, „szóstka” zapewniała mi jednak samowystarczalność na 3 tygodnie. Otrzymałem go dzięki NGT i szerzej opisałem w wątku:

https://ngt.pl/thread-8684.html

-Ładowarka 220 V -> USB do wszystkich urządzeń elektronicznych.

7. Kosmetyczka:

Szczotka, pasta Ajona (koncentrat), mydło, maszynka, krem UV 30 – ten ostatni właściwie nieprzydatny poza najwyższymi górami, gdzie promienie słoneczne padały nie tylko z góry, ale i odbijały się od śniegu.

8. Dokumenty i inne takie:

-Paszport – główny dokument tożsamości.

- Dowód osobisty – na wypadek utraty paszportu.

- Karty do bankomatu – w Iranie, gdzie system VISA i inne nie działają karty płatnicze były zbędne, używałem ich w drodze przez Turcję.

- Pieniądze – wjechałem do Iranu mając przy sobie dokładnie 1400 USD, po drodze wymieniałem gotówkę w bankach i kantorach.

- Saszetka Hi Mountain Arm Bag – do noszenia dokumentów i kasy przy sobie, zwłaszcza w miastach.

9. Fotografia:

- Aparat – Olympus OM-D EM-5 – „bezlusterkowiec” czyli kompakt z wymienną optyką, pasują do niego obiektywy olympusowego systemu Mikro 4/3 oraz niektóre szkła innych firm. Mój wół roboczy podczas tej wyprawy. Sporo lżejszy niż lustrzanka, znacznie lżejsze są także obiektywy do niego, dzięki czemu waga mojego sprzętu fotograficznego spadła w trakcie tej wyprawy radykalnie. Możliwości tego aparatu nie ustępują dobrym lustrzankom. Co do mnie – po tej wędrówce przekonałem się do bezlusterkowców jako jedynych aparatów w podróży. Więcej o sprzęcie fotograficznym na tej wyprawie napiszę niedługo na blogu.

- Obiektywy:

a) M. Zuiko 12-50mm/f 3,5-6,3 – obiektyw kitowy, używany najczęściej, niezła jakość, choć ustępuje szkłom stałoogniskowym;

b) M.Zuiko 45mm/f 1,8 – jasne portretowe szkło, ostre, a przy tym bardzo małe i lekkie;

c) Samyang 7,5mm/f 3,5 – rybie oko, bardzo dobra jakość obrazu i kompaktowe rozmiary;

d) Olympus 40-150 mm/f 4.0 – 5,6 z adapterem do systemu Mikro 4/3 – mój teleobiektyw, przyzwoita jakość, choć oczywiście wolałbym coś jaśniejszego;

e) Olympus 35mm Macro – użyczony dzięki uprzejmości Olympus Polska, rzadko używany, ale robi znakomite zdjęcia makro o jakich wcześniej nie marzyłem.

- Lampa błyskowa – miniaturowy model, sprzedawany w zestawie z aparatem, używałem bardzo sporadycznie.

- Baterie – Olympus BLN-1, 2 oryginalne + 2 zamienniki. Wszystkie zużywały się szybciej niż wynikałoby ze specyfikacji producenta.

- Wężyk elektroniczny – Pixel TC 252. Do robienia zdjęć zdalnych i timelapse.

- Statyw – SLIK Compact II. Do autoportretóów, długich czasów naświetlania i zdjęć z teleobiektywem. Nie raz przeklinałem jego ciężar, ale gdybym miał ruszyć w tę drogę jeszcze raz, nie wyruszyłbym w nią bez tego statywu.

- Filtry polaryzacyjne – Selco 52 i 58 mm. Przeciętna jakość za niedużą cenę.

- Ładowarka – Digibuddy DTC 5703. Pozwala na ładowanie baterii 7,6 V poprzez port mikro-USB.

- Karty pamięci: 1 x 64 GB i 2 x 32 GB. Miewałem sporadyczne problemy z pamięcią, kilka razy aparat pokazywał „błąd karty” co wynikało prawdopodobnie ze słabej jakości kart 32-ek; na karcie 64GB błędy się nie zdarzyły.

- Torba biodrowa na aparat Santerlan 76.

10. Nawigacja:

- Mapy radzieckie 1:200.000 – około 40 szt., ściągnięte z serwera loadmap.net i wydrukowane w formacie A2. Stare, zazwyczaj z lat 1970-1981, ale jedyne źródło informacji. Rzeźba terenu oddana jest zazwyczaj poprawnie, ale wysokości często są błędne, a szczegóły mało dokładne, dlatego warto traktować je z rezerwą. Skala 1:200.000 nadaje się raczej dla doświadczonych wędrowców.

- Mapa Iranu 1:1.500.000 „Reise Know How” – drukowana na plastiku zamiast papierze, wytrzymała i wodoodporna, bardzo przydatna gdy chciałem rzucić okiem na całość mojej drogi; „RKH” to moja ulubiona seria map, której używałem bardzo intensywnie w wielu zakątkach Azji.

- Kompas Silva 9 – mały i lekki, przez minionych 10 lat używałem kilku egzemplarzy.

-------------------------

Patrząc z perspektywy tych 76dni marszu, co bym zmienił w tym wyposażeniu?

- Większy plecak – około 70-75 litrów. Gdybym miał zmienić tylko jeden element wyposażenia, to byłby właśnie większy plecak.

- Cieplejszy śpiwór, z komfortem w temp. -5 stopni.

- Lżejsze kijki teleskopowe, np. Black Diamond Trail.

- Wchodząc głębiej w góry zabrałbym lekkiego GPS-a. Mimo mojej rezerwy do takich wynalazków w Zagrosie byłby bardzo przydatny, zwłaszcza jeśli wziąć pod uwagę jakość starych map.

- Wziąłbym tylko jeden filtr do wody, w tym przypadku Sawyer Mini.

- Zostawiłbym tablet, ale wziął telefon z lepszym aparatem jako rezerwę dla aparatu.
---
Edytowany: 2015-01-02 02:43:06

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz


Wiadomości w tym wątku
RE:Kolejna wyprawa Sołtysa - Góry Zagros - przez Badyk - 26-06-2014, 19:59
RE:Kolejna wyprawa Sołtysa - Góry Zagros - przez tomek85 - 24-08-2014, 10:51
RE:Kolejna wyprawa Sołtysa - Góry Zagros - przez sołtys - 01-01-2015, 22:44

Skocz do: