16-08-2012, 11:36
Dotykamy problemu ''mokrości''. Czyli klasyczny problem z filmu ''Rejs'' - ''jaką metodą głosowania wybierzemy metodę głosowania....''
1. Zalany wodą puch, merino, primaloft (mimo religijnego prawie przekonania o jego nieziemskich możliwościach) zdecydowanie nie grzeją, a nawet ociekają i robią się ciężkie.
2. Wilgotny puch traci swoje właściwości najszybciej. Natomiast syntetyk, merino, traci właściwości w sposób znacząco mniej spektakularny i trwa to dłużej.
Dlatego zimą w ramach szeroko pojętego BHP w plecaku noszę zapasową koszulkę p.potną, bo zapocony PowerDry nie ma w sobie cech rozgrzanej ''farelki'' ;-).
Pozwolę sobie wątpić w cudowność Merino. Na pewno mniej śmierdzi, w cięższych wersjach jest bardzo ciepłe i znakomicie nadaje się tam gdzie jest bardzo zimno. Natomiast nie widzę go w sytuacji sportów typowo dynamicznych, gdzie się ''ocieka'' potem.
Oczywiście rozumiem, że np. taki Icebreaker musi być najlepszy, ale nie do wszystkiego.
Regularne uprawianie narciarstwa biegowego daje mi jako takie pojęcie o tym co się dzieje z bielizną p.potną przy dużym wysiłku fizycznym. Na prawdę te ciuchy potrafią być mokre, a coś mokrego na prawdę nie grzeje.
Wątpiących zapraszam na pętelkę z seriami krótkich podbiegów/zjazdów na dystansie kilku kilometrów. Nawet Icebreaker za 350 PLN będzie tak samo mokry jak koszulka z tchibo za 39.90.
---
Edytowany: 2012-08-16 13:01:36
-------------------------------------------
Pim
1. Zalany wodą puch, merino, primaloft (mimo religijnego prawie przekonania o jego nieziemskich możliwościach) zdecydowanie nie grzeją, a nawet ociekają i robią się ciężkie.
2. Wilgotny puch traci swoje właściwości najszybciej. Natomiast syntetyk, merino, traci właściwości w sposób znacząco mniej spektakularny i trwa to dłużej.
Dlatego zimą w ramach szeroko pojętego BHP w plecaku noszę zapasową koszulkę p.potną, bo zapocony PowerDry nie ma w sobie cech rozgrzanej ''farelki'' ;-).
Pozwolę sobie wątpić w cudowność Merino. Na pewno mniej śmierdzi, w cięższych wersjach jest bardzo ciepłe i znakomicie nadaje się tam gdzie jest bardzo zimno. Natomiast nie widzę go w sytuacji sportów typowo dynamicznych, gdzie się ''ocieka'' potem.
Oczywiście rozumiem, że np. taki Icebreaker musi być najlepszy, ale nie do wszystkiego.
Regularne uprawianie narciarstwa biegowego daje mi jako takie pojęcie o tym co się dzieje z bielizną p.potną przy dużym wysiłku fizycznym. Na prawdę te ciuchy potrafią być mokre, a coś mokrego na prawdę nie grzeje.
Wątpiących zapraszam na pętelkę z seriami krótkich podbiegów/zjazdów na dystansie kilku kilometrów. Nawet Icebreaker za 350 PLN będzie tak samo mokry jak koszulka z tchibo za 39.90.
---
Edytowany: 2012-08-16 13:01:36
-------------------------------------------
Pim