17-06-2015, 00:03
Ciekawy temat, więc od siebie dorzucę parę groszy.
Co do odżywek np. białkowych, które notabene kiedyś sam wcinałem chodząc na siłownię, to spotkałem się w prywatnej rozmowie z opinią doświadczonego lekarza, który wskazywał wyraźnie, że odżywki białkowe stosowane systematycznie są kancerogenne, a że większość osób nie zna predyspozycji genetycznych i immunologicznych swojego organizmu to zażywanie białka czy tzw. bulków i gainerów to jak gra w totolotka i wyczekiwanie czwórki. Dużo grający raz w życiu trafią - o jeden raz za dużo. Białko w takiej formie i ilościach działa kancerogennie zwłaszcza na układ pokarmowy - żołądek, wątrobę, trzustkę i jelito grube. Co do tuńczyka, to tworzenie w szafie piramidy z puszek też zdrowia nie przysporzy. Rozumiem, że białka w formie izolatów serwatki można używać jako uzupełnienie diety na wyprawach, ale faszerowanie się tym na co dzień jest obarczone niedającym się lekceważyć ryzykiem.
Jeszcze odnośnie liofilizatów.
Ostatnio znudziła mi się tradycyjna śniadaniowa owsianka więc postanowiłem poeksperymentować. Efekt lepszy niż się spodziewałem, a koszt w przeliczeniu na porcję również minimalny. A więc: 1 szklanka wody, 10 łyżeczek mleka w proszku, 1/4 szklanki płatków owsianych błyskawicznych, 1/4 szklanki płatków ryżowych błyskawicznych, 1/4 szklanki płatków jaglanych błyskawicznych, szczypta cukru, szczypta soli i do tego suszone owoce: truskawki i morele. I tu dochodzę prawie do sedna sprawy. Po co kupować jedną porcję liofilizowanej owsianki z truskawkami za ok 14 zł skoro można za ułamek tej ceny zapakować jeszcze ciekawszą smakowo i bardziej treściwą porcję? Rozumiem, że dania obiadowe w wersji liofilizowanej są górą, jeżeli chodzi o wygodę, czas i zużycie gazu/benzyny, ale moim zdaniem, menu śniadaniowe w wersji liofilizowanej to nieporozumienie. Jedynym plusem, jest to, że nie trzeba myć metalowego kubka, ale z drugiej strony pozostaje po takim liofilizacie śmieć w postaci opakowania, podczas gdy woreczek strunowy można stosować wielokrotnie.
Dodam, że do suszenia truskawek prosto z pola - używałem wielopoziomowej suszarki, którą zwykłem suszyć grzyby. Tu też nasuwa się pytanie o ekonomiczność - skoro mogę ususzyć od groma truskawek za jednym razem, to dlaczego mam płacić koło 10 zł za 30 gram? Pomijając już nawet fakt, że liofilizowane truskawki zalane wrzątkiem lub bardzo gorącą wodą to wątpliwy przysmak, a już na pewno żaden, kiedy odczekamy, aż ostygną i zrobi się z nich pulpa.
---
Edytowany: 2015-06-17 01:13:32
Co do odżywek np. białkowych, które notabene kiedyś sam wcinałem chodząc na siłownię, to spotkałem się w prywatnej rozmowie z opinią doświadczonego lekarza, który wskazywał wyraźnie, że odżywki białkowe stosowane systematycznie są kancerogenne, a że większość osób nie zna predyspozycji genetycznych i immunologicznych swojego organizmu to zażywanie białka czy tzw. bulków i gainerów to jak gra w totolotka i wyczekiwanie czwórki. Dużo grający raz w życiu trafią - o jeden raz za dużo. Białko w takiej formie i ilościach działa kancerogennie zwłaszcza na układ pokarmowy - żołądek, wątrobę, trzustkę i jelito grube. Co do tuńczyka, to tworzenie w szafie piramidy z puszek też zdrowia nie przysporzy. Rozumiem, że białka w formie izolatów serwatki można używać jako uzupełnienie diety na wyprawach, ale faszerowanie się tym na co dzień jest obarczone niedającym się lekceważyć ryzykiem.
Jeszcze odnośnie liofilizatów.
Ostatnio znudziła mi się tradycyjna śniadaniowa owsianka więc postanowiłem poeksperymentować. Efekt lepszy niż się spodziewałem, a koszt w przeliczeniu na porcję również minimalny. A więc: 1 szklanka wody, 10 łyżeczek mleka w proszku, 1/4 szklanki płatków owsianych błyskawicznych, 1/4 szklanki płatków ryżowych błyskawicznych, 1/4 szklanki płatków jaglanych błyskawicznych, szczypta cukru, szczypta soli i do tego suszone owoce: truskawki i morele. I tu dochodzę prawie do sedna sprawy. Po co kupować jedną porcję liofilizowanej owsianki z truskawkami za ok 14 zł skoro można za ułamek tej ceny zapakować jeszcze ciekawszą smakowo i bardziej treściwą porcję? Rozumiem, że dania obiadowe w wersji liofilizowanej są górą, jeżeli chodzi o wygodę, czas i zużycie gazu/benzyny, ale moim zdaniem, menu śniadaniowe w wersji liofilizowanej to nieporozumienie. Jedynym plusem, jest to, że nie trzeba myć metalowego kubka, ale z drugiej strony pozostaje po takim liofilizacie śmieć w postaci opakowania, podczas gdy woreczek strunowy można stosować wielokrotnie.
Dodam, że do suszenia truskawek prosto z pola - używałem wielopoziomowej suszarki, którą zwykłem suszyć grzyby. Tu też nasuwa się pytanie o ekonomiczność - skoro mogę ususzyć od groma truskawek za jednym razem, to dlaczego mam płacić koło 10 zł za 30 gram? Pomijając już nawet fakt, że liofilizowane truskawki zalane wrzątkiem lub bardzo gorącą wodą to wątpliwy przysmak, a już na pewno żaden, kiedy odczekamy, aż ostygną i zrobi się z nich pulpa.
---
Edytowany: 2015-06-17 01:13:32