16-10-2014, 22:42
Ja nie mogę zmęczyć Trek'n Eat, aromaty są nie do zniesienia. Jedynie łosoś i makaron z wiosennymi warzywami jest ok. Zazwyczaj żywię się Travellunachami, te też nie wszystkie są super smaczne, ale ujdą. Chętnie bym się przestawiła na Lyo, mają takie fajne duże kawałki, ale ceny są straszne. Zwłaszcza jak się spojrzy na gabaryt - 90g to nawet dla mnie tylko przystawka. Z tymi nowozelandzkimi zresztą jest podobnie. Travellunch na promocjach w Sklaniku wychodzi 12zł za 125g - tyle zjadam na raz.
Robienie własnego jedzenia ma swój urok, ale ono zawsze jest cięższe, mniej kaloryczne i trzeba się naprawdę postarać żeby miało odpowiedni smak. Tyle składników - jak to gotować w namiocie? Wymaga więcej gotowania, więc i więcej gazu trzeba nosić i jeszcze cięższego garnka, bo do tytanu przywrze. Jem z garnka, bo przepakowuję w lżejsze opakowania, ale wystarczy przepłukać odrobiną wody i nie ma śladu.
Edit: pomyliły mi się Trek'n Eat z Adventure Food
---
Edytowany: 2014-10-17 23:09:10
Robienie własnego jedzenia ma swój urok, ale ono zawsze jest cięższe, mniej kaloryczne i trzeba się naprawdę postarać żeby miało odpowiedni smak. Tyle składników - jak to gotować w namiocie? Wymaga więcej gotowania, więc i więcej gazu trzeba nosić i jeszcze cięższego garnka, bo do tytanu przywrze. Jem z garnka, bo przepakowuję w lżejsze opakowania, ale wystarczy przepłukać odrobiną wody i nie ma śladu.
Edit: pomyliły mi się Trek'n Eat z Adventure Food
---
Edytowany: 2014-10-17 23:09:10