31-05-2012, 18:57
Arni te zasady które proponujesz do poczytania skierowane są do profesjonalistów. Amator, kierujący się nimi, może popełnić wiele błędów. Jednym z nich jest skupianie się na białku, a pomijanie innych ale ważnych spraw. Poza tym białko białku nie równe. Inaczej jest z białkiem zwierzęcym a inaczej pozyskiwanym z roślin. Piszę to ponieważ zdarzało się w moim życiu, że kilka dni czy tygodni spędzałem na rowerze, w górach, czy jeszcze gdzieś. Byłem wtedy wegetarianinem. Białka zwierzęcego jadłem niewiele. Jednak nie przypominam sobie, żebym odstawał od ''ekipy''. Zrobiłem sobie nawet taki eksperyment. Był taki tydzień kiedy jeździłem intensywnie po górach. Postanowiłem zjeść mielonkę turystyczną. Okazało się, że tak się poczułem, że cała jazda skończyła się na powrocie do schroniska. Nie chodzi mi o sensacje żołądkowe, ale o samopoczucie. Tak myślę: że organizm skupił się na walce z białkiem a cała ''para'' uciekła. Inny przykład: przez kilka lat byłem zmuszony latem pracować na wysokościach. Latem temperatury były straszne. Pracowaliśmy po kilkanaście godzin. Najlepiej się czułem wtedy, gdy jedynym posiłkiem w ciągu dnia to były: sałatka z pomidorów i suchy chleb. A raz kumpel kupił sobie też mielonkę czy coś podobnego. No i zrobił tylko jeden zjazd. Organizm chyba nie umiał sobie poradzić z upałem i taką porcją biała zwierzęcego razem. To co piszę opieram tylko o swoje doświadczenia. Każdy organizm jest inny naukowcy też pewnie mają swoje racje. Mi w każdym razie za duża ilość białka zwierzęcego szkodzi! (Piwa zresztą też) hahaha
-------------------------------------------
lepszy humor salixa
-------------------------------------------
lepszy humor salixa