23-04-2011, 13:29
K2, zapomniałeś o serach żółtych i twarogu.
Mleko nadaje się jak najbardziej. Może nie jako źródło białka, ale głównie jako napój.
Węgle proste... Po co? No chyba, że ktoś musi:-)
Z racji pełnego dostępu do kilku sklepów codzinnie, żadne skomplikowane liofilizaty nie są potrzebne. To nawet lepiej - zdrowiej. Zwykłe kanapki, jakieś namiastki obiadu co jakiś czas na ognisku.
Woda, bierzcie po minimum 3 litry na dobę, chyba, że sklepy są częściej. Pić co pół godziny po kilka łyków. Nawet jak nie odczuwa się pragnienia. Uniknie się w ten sposób odwodnienienia, a co za tym idzie gwałtownego spadku wydolności fizycznej. Podstawowa zasada - jak się chce pić, to już jest za późno - proces odwodnienia już trwa. Może brzmi dramatycznie, ale w Waszej sytuacji nie będzie to aż takie straszne - sklepy.
Mało prawdopodobne, że uda się wam codziennie rozpalć ognisko. Nie będzie ku temu możliwości ze względów p-poż lub/i braku opału w okolicy. Wziąłbym choć trochę pastylek hexaminy lub kartusze na gaz, czy małą kuchenkę benzynową. W kalkulacjajach finansowych uwzględnijcie mandaty za palenie ognia w miejscu niedozwolonym. Aha, zdaje się, że płaci każdy korzystający z ogniska, nie od ilości ognisk. W przypadku wizyty leśnika, ktoś musi się poświęcić, reszta mówi, że tylko przechodziła obok i zagadała do piromana ;-)
Mleko nadaje się jak najbardziej. Może nie jako źródło białka, ale głównie jako napój.
Węgle proste... Po co? No chyba, że ktoś musi:-)
Z racji pełnego dostępu do kilku sklepów codzinnie, żadne skomplikowane liofilizaty nie są potrzebne. To nawet lepiej - zdrowiej. Zwykłe kanapki, jakieś namiastki obiadu co jakiś czas na ognisku.
Woda, bierzcie po minimum 3 litry na dobę, chyba, że sklepy są częściej. Pić co pół godziny po kilka łyków. Nawet jak nie odczuwa się pragnienia. Uniknie się w ten sposób odwodnienienia, a co za tym idzie gwałtownego spadku wydolności fizycznej. Podstawowa zasada - jak się chce pić, to już jest za późno - proces odwodnienia już trwa. Może brzmi dramatycznie, ale w Waszej sytuacji nie będzie to aż takie straszne - sklepy.
Mało prawdopodobne, że uda się wam codziennie rozpalć ognisko. Nie będzie ku temu możliwości ze względów p-poż lub/i braku opału w okolicy. Wziąłbym choć trochę pastylek hexaminy lub kartusze na gaz, czy małą kuchenkę benzynową. W kalkulacjajach finansowych uwzględnijcie mandaty za palenie ognia w miejscu niedozwolonym. Aha, zdaje się, że płaci każdy korzystający z ogniska, nie od ilości ognisk. W przypadku wizyty leśnika, ktoś musi się poświęcić, reszta mówi, że tylko przechodziła obok i zagadała do piromana ;-)