08-05-2009, 06:12
2009-05-07 18:59
co do niezawodności... muszę przyznać, że sporo poniżej oczekiwań. Dopóki palimy na gazie wszystko jest ok. jednak przejście na paliwa płynne wiąże się na początku z częstym rzucaniem mięsa na wszelkich skandynawów na biwakach ;P. nie udało mi się nigdy palić na paliwach płynnych dłużej niż 10-14 dni bez czyszczenia i to dogłębnego (czyli rozmontowanie na podstawowe składniki) -- wrócę jeszcze do tego. Generalnie na aptekarskiej benzynie ekstarakcyjnej jeszcze ujdzie w tłoku, benzyna awtomobilna powoduje zatykanie się i czyszczenie po jakichś 5-8 dniach (nie wiem, ale nawet na szwajcarskiej benie nie chciał zbyt dobrze palić -- może domieszali jakichś biopaliw?), jakieś oleje, ropy i inne badziewia -- można zapomnieć. ktoś tu napisał -- ''na ropie ugotowałem zupę'', nie napisał co było dalej -- czyszczenie i garnka i palnika, czyli ręce po łokcie w benie i sadzy:P
z drugiej strony jeśli po każdym wyjeździe się dba o maszynkę, i nie wlewa się byle czego -- pozwala na dobre (i tanie) ugotowanie obiadu nawet na -20 stopniowym mrozie
co do czyszczenia: po wykręceniu węża z rurki przechodzącej przez ''palenisko'' wystaje z niej linka stalowa, która służy dwóm celom --
po pierwsze -- paliwo płynące przez rurkę nie płynie całą objętością, tylko obwodem, gdzie temperatura jest największa i łatwiej się nagrzewa, więc do samego palnika trafiają już tylko pary benzyny
po drugie -- poprzez wyciągnięcie jej i włożenie kilkukrotne można wyczyścić rurkę z wszelkich ''nielotnych'' składników, które benzyna ze sobą może nieść, a które osadzają się w trakcie parowania beny.
i tutaj pojawił się problem (być może tylko w mojej maszynce) -- na skutek firmowego ugięcia rurki (na gorąco chyba), by przechodziła przez płomień, zmienił się jej kształt wewnętrzny -- uległa spłaszczeniu i linki nie dało się wyciągnąć (co już po 3 tygodniach w gruzji doprowadziło mnie niemal do szewskiej pasji, jak okazało się, że nic ugotować nie można) -- na szczęście myśl inżynierska doprowadziła do stwierdzenia co jest przyczyną niemożności wyciągnięcia linki i użycia odpowiednich narzędzi w postaci namiastki młotka i kowadła do zmiany geometrii rurki, czyli naprawienia usterki.
dlatego dobrze radzę, żeby przed pierwszym wyjazdem rozebrać maszynkę na części pierwsze w domowym zaciszu ;-)
Ocena produktu
Wygoda 3
Wyposażenie 4
Wytrzymałość 5
OGÓLNA 4.00
-------------------------------------------
Przeniesione przez administratora
co do niezawodności... muszę przyznać, że sporo poniżej oczekiwań. Dopóki palimy na gazie wszystko jest ok. jednak przejście na paliwa płynne wiąże się na początku z częstym rzucaniem mięsa na wszelkich skandynawów na biwakach ;P. nie udało mi się nigdy palić na paliwach płynnych dłużej niż 10-14 dni bez czyszczenia i to dogłębnego (czyli rozmontowanie na podstawowe składniki) -- wrócę jeszcze do tego. Generalnie na aptekarskiej benzynie ekstarakcyjnej jeszcze ujdzie w tłoku, benzyna awtomobilna powoduje zatykanie się i czyszczenie po jakichś 5-8 dniach (nie wiem, ale nawet na szwajcarskiej benie nie chciał zbyt dobrze palić -- może domieszali jakichś biopaliw?), jakieś oleje, ropy i inne badziewia -- można zapomnieć. ktoś tu napisał -- ''na ropie ugotowałem zupę'', nie napisał co było dalej -- czyszczenie i garnka i palnika, czyli ręce po łokcie w benie i sadzy:P
z drugiej strony jeśli po każdym wyjeździe się dba o maszynkę, i nie wlewa się byle czego -- pozwala na dobre (i tanie) ugotowanie obiadu nawet na -20 stopniowym mrozie
co do czyszczenia: po wykręceniu węża z rurki przechodzącej przez ''palenisko'' wystaje z niej linka stalowa, która służy dwóm celom --
po pierwsze -- paliwo płynące przez rurkę nie płynie całą objętością, tylko obwodem, gdzie temperatura jest największa i łatwiej się nagrzewa, więc do samego palnika trafiają już tylko pary benzyny
po drugie -- poprzez wyciągnięcie jej i włożenie kilkukrotne można wyczyścić rurkę z wszelkich ''nielotnych'' składników, które benzyna ze sobą może nieść, a które osadzają się w trakcie parowania beny.
i tutaj pojawił się problem (być może tylko w mojej maszynce) -- na skutek firmowego ugięcia rurki (na gorąco chyba), by przechodziła przez płomień, zmienił się jej kształt wewnętrzny -- uległa spłaszczeniu i linki nie dało się wyciągnąć (co już po 3 tygodniach w gruzji doprowadziło mnie niemal do szewskiej pasji, jak okazało się, że nic ugotować nie można) -- na szczęście myśl inżynierska doprowadziła do stwierdzenia co jest przyczyną niemożności wyciągnięcia linki i użycia odpowiednich narzędzi w postaci namiastki młotka i kowadła do zmiany geometrii rurki, czyli naprawienia usterki.
dlatego dobrze radzę, żeby przed pierwszym wyjazdem rozebrać maszynkę na części pierwsze w domowym zaciszu ;-)
Ocena produktu
Wygoda 3
Wyposażenie 4
Wytrzymałość 5
OGÓLNA 4.00
-------------------------------------------
Przeniesione przez administratora