09-07-2019, 19:02
Cześć!
Czego używacie do mycia siebie (ciało + włosy), naczyń i ubrań na dłuższych przejściach?
Przy korzystaniu ze schronisk czy cywilizowanych kwater nie ma dylematu, bo wystarczą tradycyjne żele i szampony w mniejszych opakowaniach. Ale śpiąc na dziko i kąpiąc się w strumieniach czy jeziorkach nie chcę używać ''chemii''.
Czy żele biodegradowalne typu ''wilderness wash'' rzeczywiście są bio-eko-przyjazne-naturze czy to tylko chwyt marketingowy? A jeśli są ok to czy istnieją jakieś tańsze odpowiedniki? Bo patrząc po cenach mam wrażenie, że za to całe ''bio'' płaci się dość słono, a z pewnością nie jest to kosmiczna technologia.
Do tej pory na dłuższych przejściach towarzyszyło mi szare mydło z powodu dobrego współczynnika wydajność/waga, ale zastanawiam się czy to najlepsze rozwiązanie.
(Nie dokopałem się do odpowiedniego tematu na forum - jeśli taka dyskusja już gdzieś była to odeślijcie :))
Czego używacie do mycia siebie (ciało + włosy), naczyń i ubrań na dłuższych przejściach?
Przy korzystaniu ze schronisk czy cywilizowanych kwater nie ma dylematu, bo wystarczą tradycyjne żele i szampony w mniejszych opakowaniach. Ale śpiąc na dziko i kąpiąc się w strumieniach czy jeziorkach nie chcę używać ''chemii''.
Czy żele biodegradowalne typu ''wilderness wash'' rzeczywiście są bio-eko-przyjazne-naturze czy to tylko chwyt marketingowy? A jeśli są ok to czy istnieją jakieś tańsze odpowiedniki? Bo patrząc po cenach mam wrażenie, że za to całe ''bio'' płaci się dość słono, a z pewnością nie jest to kosmiczna technologia.
Do tej pory na dłuższych przejściach towarzyszyło mi szare mydło z powodu dobrego współczynnika wydajność/waga, ale zastanawiam się czy to najlepsze rozwiązanie.
(Nie dokopałem się do odpowiedniego tematu na forum - jeśli taka dyskusja już gdzieś była to odeślijcie :))