27-02-2006, 00:01
a ja moze ciut inaczej podejde do tematu i wybiegne od razu w kurs taternicki. poszukaj instruktora, ktory nauczy Cie ''gor''... omijaj lukiem tych, ktorzy ida na latwizne, wysylaja kursantow na oboltowane drogi, jada z nimi w cieplutkie rejony z gwarantowana lampa. dziwnie brzmi? nie sztuka nauczyc sie wspinac w sloneczku, przy pewnej pogodzie, kiedy mozemy skupic sie tylko na manewrowaniu szpejem... gory rzadko bywaja takie ''sielskie''... Mojzesz Gronski powiedzial kiedys do instruktora (wypedzajac go z grupa w dupow) mniej wiecej cos takiego (po dokladny cytat odsylam do ''Miejsca przy stole'' A.Wilczkowskiego) - ty go synu nauczysz wspinac sie w sloncu, a on sobie nie poradzi jak go deszcz dopadnie.
oczywiscie nie ma co pchac sie na sile w dupowe tylko po to, zeby powiedziec, ze czegos sie nauczylem... do gor potrzeba rozsadku, nie lada doswiadczenia... tego nie zapewni Ci instruktor biegajacy tylko po sportowych drogach. nie zawsze oznacza to jednak, ze musisz wybierac starych ramoli tylko z racji ich doswiadczenia.
nie polece zadego konkretnego instruktora, chociaz kilku widzialem w akcji i wiem, ze sa dobrzy, tak samo jak o kilku znanych slyszalem ze ''coraz mniej im sie chce'', chociaz moze czasem nalezaloby ''sypnac'' nazwiskiem...
oczywiscie nie ma co pchac sie na sile w dupowe tylko po to, zeby powiedziec, ze czegos sie nauczylem... do gor potrzeba rozsadku, nie lada doswiadczenia... tego nie zapewni Ci instruktor biegajacy tylko po sportowych drogach. nie zawsze oznacza to jednak, ze musisz wybierac starych ramoli tylko z racji ich doswiadczenia.
nie polece zadego konkretnego instruktora, chociaz kilku widzialem w akcji i wiem, ze sa dobrzy, tak samo jak o kilku znanych slyszalem ze ''coraz mniej im sie chce'', chociaz moze czasem nalezaloby ''sypnac'' nazwiskiem...