22-01-2006, 22:55
papayogi -> mosz recht, to stary partyzancki sposób nie tylko na niskie temperatury, ale i wysokości (nawet alpejskie). Na dłuższą metę znajomy ratownik poleca Polocard - jest wchłaniany dojelitowo i nie obciąża żałądka jak konwencjonalna aspiryna (lub polopiryna, to chemicznie to samo).
Dziś ze szwagrem zrobiliśmy trasę Szklarska - Pod Łabskim Szczytem - Szrenica i z powrotem (od Łabskiego przez Szrenicę pętla, w górę zielonym, w dół czerownym). Na górze było do minus dwudziestu, z uwzględnieniem wiatru minus 33 ;). W zasadzie zmarzł mi trochę tylko pysk (na wietrze), ale żadnych kremów nie używałem...
Natomiast na lodowcach i więszych wysokościach, gdzie jest silne UV, używam:
a) wodoodpornej emulsji do opalania dla dzieci (filtr 20)
b) kremu z filtrem 30, kupowanego w aptece
Pamiętać o posmarowaniu nosa od spodu, bo można się poparzyć słońcem odbitym od śniegu/lodu;)!
pozdrówka
-------------------------------------------
Tomaszek
Dziś ze szwagrem zrobiliśmy trasę Szklarska - Pod Łabskim Szczytem - Szrenica i z powrotem (od Łabskiego przez Szrenicę pętla, w górę zielonym, w dół czerownym). Na górze było do minus dwudziestu, z uwzględnieniem wiatru minus 33 ;). W zasadzie zmarzł mi trochę tylko pysk (na wietrze), ale żadnych kremów nie używałem...
Natomiast na lodowcach i więszych wysokościach, gdzie jest silne UV, używam:
a) wodoodpornej emulsji do opalania dla dzieci (filtr 20)
b) kremu z filtrem 30, kupowanego w aptece
Pamiętać o posmarowaniu nosa od spodu, bo można się poparzyć słońcem odbitym od śniegu/lodu;)!
pozdrówka
-------------------------------------------
Tomaszek