02-09-2015, 19:46
Mój dzieciak generalnie chodzi już sam po górach (niespełna 6 lat), ale w tym roku pod koniec urlopu już wymiękł i wtedy miałem okazję nieść go ''na barana'' może z kilometr, po szlaku w dół. Dałem radę, choć wygodne to nie było. Przyzwyczaiłem się do chodzenia z kijkami, zwłaszcza kiedy wcześniej nosiłem młodego w nosidełku - i tu objawiła się wada. Niosąc dzieciaka na barana, dla bezpieczeństwa (żeby się nie odchylił zanadto) trzymałem go za nogi. Musiałem zrezygnować z kijków - na błotnistym szlaku istnieje duże ryzyko jakiegoś obsunięcia nogi, przewrócenia się i wtedy lecisz razem z dzieckiem. Mając kije (czyli ręce wolne, nie zajęte przytrzymywaniem potomka) zawsze jakoś się przed upadkiem wybronisz.
Druga kwestia - dziecko niesione na barana znajduje się w pozycji wyższej niż w nosidełku, może zahaczać głową o gałęzie, trzeba bardziej uważać.
Na dłuższą metę nie wyobrażam sobie noszenia dziecko w ten sposób. Natomiast jeśli dzieciak chodzi samodzielnie po szlaku, a tylko dla chwilowego odpoczynku go ponieść, to może być
-------------------------------------------
calvus
Druga kwestia - dziecko niesione na barana znajduje się w pozycji wyższej niż w nosidełku, może zahaczać głową o gałęzie, trzeba bardziej uważać.
Na dłuższą metę nie wyobrażam sobie noszenia dziecko w ten sposób. Natomiast jeśli dzieciak chodzi samodzielnie po szlaku, a tylko dla chwilowego odpoczynku go ponieść, to może być
-------------------------------------------
calvus