03-10-2012, 20:31
Mamy podobne nosidło do Tula (też ergonomik). Tyle, że nie ma mowy, żeby mi roczniak w nim wysiedział. Z przodu to w ogóle mogę zapomnieć, wydrapałby mi oczy, rozwalił okulały itp.
Ostatnio wybraliśmy się na nieduża wycieczkę i włożyłam go w nim na plecy i też klapa. On w tym nosidle nic nie widzi. Rozgląda się na boki, to w te to we wte, rzuca się jak szalony i tak nic nie widzi. Aż w końcu znalazł rozwiązanie... żeby cokolwiek widzieć (w szczególności drzewa na górze) odchylał głowę na maksa do tyłu. Bardzo szybko go z nosidła wyjęliśmy i wróciliśmy z nim na rękach.
Jak chodzi o wędrowanie po górach (skały, kamienie, korzenie) z dzieckiem na brzuchu to też słaby pomysł, bo człowiek nie widzi, gdzie stąpa, przerobiłam w taki sposób upadek bratowej z 5-cio miesięczniakiem.
Jak dla mnie w góry tylko porządne nosidło turystyczne (oczywiście od pewnego wieku).
Dodam, że na rower tylko przyczepka albo fotelik (później).
Ostatnio wybraliśmy się na nieduża wycieczkę i włożyłam go w nim na plecy i też klapa. On w tym nosidle nic nie widzi. Rozgląda się na boki, to w te to we wte, rzuca się jak szalony i tak nic nie widzi. Aż w końcu znalazł rozwiązanie... żeby cokolwiek widzieć (w szczególności drzewa na górze) odchylał głowę na maksa do tyłu. Bardzo szybko go z nosidła wyjęliśmy i wróciliśmy z nim na rękach.
Jak chodzi o wędrowanie po górach (skały, kamienie, korzenie) z dzieckiem na brzuchu to też słaby pomysł, bo człowiek nie widzi, gdzie stąpa, przerobiłam w taki sposób upadek bratowej z 5-cio miesięczniakiem.
Jak dla mnie w góry tylko porządne nosidło turystyczne (oczywiście od pewnego wieku).
Dodam, że na rower tylko przyczepka albo fotelik (później).