01-10-2012, 20:32
do czarny jar.
Wczoraj byliśmy z dziećmi w górach. Przewróciłam się z młodszym roczniakiem. Nawet nie tyle się przewróciłam co noga mi się pośliznęła i poleciałam na tyłek (było dość stromo w dół). Wyrżnęłam z dużą siłą o kamienie w podłożu, na szczęście stelażem nosidła (wręcz jest ślad).
I w tym momencie sobie pomyślałam jak wyglądałby mój syn gdybym go niosła w chuście/nosidle miękkim. Pewnie byłby bardzo solidnie poobijany, byłby płacz, krzyki i panika...
Dodam, że też nosiłam dzieci w chustach/nosidłach jak były malutkie. Ale cały czas ze stresem i bardzo pomału.
A jak chodzi o spanie w nosidle turystycznym to faktycznie nie wygląda to za ciekawie. Ale w sobotę żaden z moich synów (roczniak i 2,5latek) nie chcieli usnąć po południu w łóżeczkach. Natomiast w niedzielę obaj zgodnie kimali w nosidłach.
Wczoraj byliśmy z dziećmi w górach. Przewróciłam się z młodszym roczniakiem. Nawet nie tyle się przewróciłam co noga mi się pośliznęła i poleciałam na tyłek (było dość stromo w dół). Wyrżnęłam z dużą siłą o kamienie w podłożu, na szczęście stelażem nosidła (wręcz jest ślad).
I w tym momencie sobie pomyślałam jak wyglądałby mój syn gdybym go niosła w chuście/nosidle miękkim. Pewnie byłby bardzo solidnie poobijany, byłby płacz, krzyki i panika...
Dodam, że też nosiłam dzieci w chustach/nosidłach jak były malutkie. Ale cały czas ze stresem i bardzo pomału.
A jak chodzi o spanie w nosidle turystycznym to faktycznie nie wygląda to za ciekawie. Ale w sobotę żaden z moich synów (roczniak i 2,5latek) nie chcieli usnąć po południu w łóżeczkach. Natomiast w niedzielę obaj zgodnie kimali w nosidłach.