06-05-2005, 05:30
DATA RECENZJI:
08-06-2008, 09:37
Rolba! ''Stal węglowa i rączka drewniana są niestety kobietami wymagającymi ciągłej opieki''. Dobrze powiedziane! Opinel to klasyk, którego nie można traktować jak nóż użytkowy. Potrafi kaprysić w wielu sytuacjach:
- noszenie go w kieszeni przemoczonych spodni może skutkować tym, że ''zamknie się w sobie'' i nie będzie się chciał otworzyć przez dłuższy czas.
- krojenie chlebka, pomidorków czy serka znosi całkiem dobrze ale już sprawianie ryb może okazać się niebezpieczne, ponieważ rękojeść szybko nasiąknie zapachem np. śledzi i potem dłuuugo ten zapach będzie oddawać. Chłonie szybko również inne zapachy. Podarowaliśmy naszemu przyjacielowi opinelka z rękojeścią z drewna oliwkowego. Wspaniale pachniała oliwką, do momentu w którym przyjaciel nasz zaczął palić papierosa i równocześnie bawić się nożykiem. Po chwili rękojeść zamiast pachnieć oliwką, śmierdziała papierochami.
- konserwacja tego noża to sprawa skomplikowana, Nie odważyłbym się go wrzucić do wody z płynem do mycia naczyń. Opinel wymaga o wiele bardziej wyrafinowanych zabiegów konserwacyjnych.
- opinel to tylko delikatna rękojeść i kruche ostrze. W terenie często przydają się inne narzędzia takie jak: otwieracz do konserw i butelek, piłka a nawet śrubokręt. O ile ostrze mocnego noża taktycznego poradzi sobie np. z puszką, to opinelek od razu straci co najmniej czubek ostrza.
- zaletą tego nożyka jest całkowicie pacyfistyczny wygląd. U ludzi nie wzbudza odruchu ucieczki. Raczej myśli tego typu: ''pewnie nożyk po pradziadku''.
- opinelek wg mnie jakoś niepewnie leży w ręce. Rękojeść jest wygodna ale sprawia wrażenie zbyt delikatnej, żeby tym nożykiem wykonywać jakieś grubsze prace.
- w opinelku można się zabujać ze względu na jego prostotę, klasyczny kształt czy historię. Nie można zrobić z niego wszechstronnego noża. Pasterze w suchym klimacie południa Francji używali go pewnie lekkich prac takich jak przygotowanie posiłku. Czasem tym nożem sprawili może jakiegoś króliczka. Pewnie kroili sery. Podejrzewam, że to wszystko do czego był wykorzystywany.
- uważam, że zabieranie w teren opinela lub wypasionych, taktycznych folderów to dwie skrajności. Ani jednymi ani drugimi nie wykonamy z łatwością prac obozowych. Do tego lepiej posłużą Vicki albo noże Frostsa. Jestem w trakcie testowania jednego z modeli Frostsa. Jak na razie jestem zdania, że to idealny (tani) nóż przeznaczony do lekkich prac obozowych (do ciężkich służy siekiera).
08-06-2008, 09:37
Rolba! ''Stal węglowa i rączka drewniana są niestety kobietami wymagającymi ciągłej opieki''. Dobrze powiedziane! Opinel to klasyk, którego nie można traktować jak nóż użytkowy. Potrafi kaprysić w wielu sytuacjach:
- noszenie go w kieszeni przemoczonych spodni może skutkować tym, że ''zamknie się w sobie'' i nie będzie się chciał otworzyć przez dłuższy czas.
- krojenie chlebka, pomidorków czy serka znosi całkiem dobrze ale już sprawianie ryb może okazać się niebezpieczne, ponieważ rękojeść szybko nasiąknie zapachem np. śledzi i potem dłuuugo ten zapach będzie oddawać. Chłonie szybko również inne zapachy. Podarowaliśmy naszemu przyjacielowi opinelka z rękojeścią z drewna oliwkowego. Wspaniale pachniała oliwką, do momentu w którym przyjaciel nasz zaczął palić papierosa i równocześnie bawić się nożykiem. Po chwili rękojeść zamiast pachnieć oliwką, śmierdziała papierochami.
- konserwacja tego noża to sprawa skomplikowana, Nie odważyłbym się go wrzucić do wody z płynem do mycia naczyń. Opinel wymaga o wiele bardziej wyrafinowanych zabiegów konserwacyjnych.
- opinel to tylko delikatna rękojeść i kruche ostrze. W terenie często przydają się inne narzędzia takie jak: otwieracz do konserw i butelek, piłka a nawet śrubokręt. O ile ostrze mocnego noża taktycznego poradzi sobie np. z puszką, to opinelek od razu straci co najmniej czubek ostrza.
- zaletą tego nożyka jest całkowicie pacyfistyczny wygląd. U ludzi nie wzbudza odruchu ucieczki. Raczej myśli tego typu: ''pewnie nożyk po pradziadku''.
- opinelek wg mnie jakoś niepewnie leży w ręce. Rękojeść jest wygodna ale sprawia wrażenie zbyt delikatnej, żeby tym nożykiem wykonywać jakieś grubsze prace.
- w opinelku można się zabujać ze względu na jego prostotę, klasyczny kształt czy historię. Nie można zrobić z niego wszechstronnego noża. Pasterze w suchym klimacie południa Francji używali go pewnie lekkich prac takich jak przygotowanie posiłku. Czasem tym nożem sprawili może jakiegoś króliczka. Pewnie kroili sery. Podejrzewam, że to wszystko do czego był wykorzystywany.
- uważam, że zabieranie w teren opinela lub wypasionych, taktycznych folderów to dwie skrajności. Ani jednymi ani drugimi nie wykonamy z łatwością prac obozowych. Do tego lepiej posłużą Vicki albo noże Frostsa. Jestem w trakcie testowania jednego z modeli Frostsa. Jak na razie jestem zdania, że to idealny (tani) nóż przeznaczony do lekkich prac obozowych (do ciężkich służy siekiera).