11-08-2007, 17:59
Ja używałem Dragonfly'a i jakiś inny model MSR'a (już nie produkowany, trochę mniejszy ale z lepszą regulacją, podobny do Whisperlite'a) i to funkcjonującego w dość ekstremalnych warunkach, tzn. będącego własnością drużyny harcerskiej ;-) - czyli o czyszczeniu/konserwacji przypominano sobie raz w roku przed obozem. Góry zwykle koło 2000 m, temperatury raczej powyżej 0. I tak:
* dobra wydajność - zdarzało się gotować posiłki na 2 palnikach na 20 osób, a palniki wyrabiały
* w Dragonfly'u ułamała się nam po paru latach igła pod dyszą - w środku wyjazdu; próbowaliśmy kleić na gumę do żucia ale wytrzymywała najwyżej
1 gotowanie (!); rozwierciliśmy więc igłą do szycia otwór w dyszy trochę go powiększając i ... kuchenka chodziła, przy czym grzała sporo mocniej, czego efektem ubocznym, poza szybszym gotowaniem ;-), było spalenie z czasem aluminiowych ekranów
* w drugiej kuchence pękła lekko obudowa pompki na górze, ale wycieków paliwa nie było i w sumie to nie przeszkadzało; gumka w pompce po ok. 10 latach bez konserwacji wyschła i pompka nie dawała ciśnienia - okazało się że wystarczyło przed gotowaniem rozebrać pompkę i poślinić/zmoczyć gumkę
* kupiliśmy raz w Gruzji coś co miało być benzyną ekstrakcyjną a okazało się jaką naftą - czas gotowania się wydłużył, płomień był bardziej pomarańczowy niż niebieski, ale w sumie bez problemów
* po jakiś 10 latach upychania dragonfly'a w plecakach puściło lutowanie i wężyk z dyszą zrobił się oddzielny od ''podstawki'' - nie przeszkadzało, trzeba tylko było bardziej uważać przy rozkładaniu
Słowem, kuchenka jak się o nią nie dba nie jest niezniszczalna, ale większość możliwych do wymyślenia usterek da się naprawić w czasie wyjazdu.
Kupiłem więc dziś XGK, jadę w Andy i jestem dobrej myśli ;-)
-------------------------------------------
Paweł Pałucha
* dobra wydajność - zdarzało się gotować posiłki na 2 palnikach na 20 osób, a palniki wyrabiały
* w Dragonfly'u ułamała się nam po paru latach igła pod dyszą - w środku wyjazdu; próbowaliśmy kleić na gumę do żucia ale wytrzymywała najwyżej
1 gotowanie (!); rozwierciliśmy więc igłą do szycia otwór w dyszy trochę go powiększając i ... kuchenka chodziła, przy czym grzała sporo mocniej, czego efektem ubocznym, poza szybszym gotowaniem ;-), było spalenie z czasem aluminiowych ekranów
* w drugiej kuchence pękła lekko obudowa pompki na górze, ale wycieków paliwa nie było i w sumie to nie przeszkadzało; gumka w pompce po ok. 10 latach bez konserwacji wyschła i pompka nie dawała ciśnienia - okazało się że wystarczyło przed gotowaniem rozebrać pompkę i poślinić/zmoczyć gumkę
* kupiliśmy raz w Gruzji coś co miało być benzyną ekstrakcyjną a okazało się jaką naftą - czas gotowania się wydłużył, płomień był bardziej pomarańczowy niż niebieski, ale w sumie bez problemów
* po jakiś 10 latach upychania dragonfly'a w plecakach puściło lutowanie i wężyk z dyszą zrobił się oddzielny od ''podstawki'' - nie przeszkadzało, trzeba tylko było bardziej uważać przy rozkładaniu
Słowem, kuchenka jak się o nią nie dba nie jest niezniszczalna, ale większość możliwych do wymyślenia usterek da się naprawić w czasie wyjazdu.
Kupiłem więc dziś XGK, jadę w Andy i jestem dobrej myśli ;-)
-------------------------------------------
Paweł Pałucha