25-04-2019, 04:49
Leśna,
Doświadczeni życiem wybrzeżowi wędrowcy, po dokonaniu analizy kierunku wiatrów, chodzą z zachodu na wschód :-) Czyli zaczynam w Świnoujściu.
Trzeba spieszyć się je kochać, bo podobno mają tam w ramach ''postępu'' wykarczować jakieś masakryczne ilości tego pięknego lasu przy gazoporcie, aby zbudować port kontenerowy, żeby Polska rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej...
Święta racja z tymi twardymi podeszwami. Kiedyś kupiłem ''na szybko'' jakieś ''adidasy'' bo czas gonił, okazały się mieć podeszwę jak z gumki od majtek, ''tenisówkowatą''. Nie mogłem stanąć na najmniejszą szyszkę czy kamyczek przez prawie trzy miesiące. Podeszwy stóp cały czas bolały po prostu masakrycznie. Dostałem solidną nauczkę, co do szybkich akcji...
Co do nachylenia plaży, to te szczególnie pochyłe lub grząskie odcinki, jako że już zaliczyłem je nie raz w sposób koszerny, przechodzę lądem. Poza niewygodą, na takich dłuższych pochyłościach można też sobie coś naciągnąć.
Co do żartów z postapo to sądzę, że bardziej od lodów i gofrów co sugerowałaś ;-) na pozytywną percepcję letniego przejścia bardziej wpływa szata roślinna, której brakuje w zimie. Za to luda jest mrowie. Teraz idę pierwszy raz w maju, może się to jakoś optymalnie zbilansuje.
Doświadczeni życiem wybrzeżowi wędrowcy, po dokonaniu analizy kierunku wiatrów, chodzą z zachodu na wschód :-) Czyli zaczynam w Świnoujściu.
Trzeba spieszyć się je kochać, bo podobno mają tam w ramach ''postępu'' wykarczować jakieś masakryczne ilości tego pięknego lasu przy gazoporcie, aby zbudować port kontenerowy, żeby Polska rosła w siłę, a ludziom się żyło dostatniej...
Święta racja z tymi twardymi podeszwami. Kiedyś kupiłem ''na szybko'' jakieś ''adidasy'' bo czas gonił, okazały się mieć podeszwę jak z gumki od majtek, ''tenisówkowatą''. Nie mogłem stanąć na najmniejszą szyszkę czy kamyczek przez prawie trzy miesiące. Podeszwy stóp cały czas bolały po prostu masakrycznie. Dostałem solidną nauczkę, co do szybkich akcji...
Co do nachylenia plaży, to te szczególnie pochyłe lub grząskie odcinki, jako że już zaliczyłem je nie raz w sposób koszerny, przechodzę lądem. Poza niewygodą, na takich dłuższych pochyłościach można też sobie coś naciągnąć.
Co do żartów z postapo to sądzę, że bardziej od lodów i gofrów co sugerowałaś ;-) na pozytywną percepcję letniego przejścia bardziej wpływa szata roślinna, której brakuje w zimie. Za to luda jest mrowie. Teraz idę pierwszy raz w maju, może się to jakoś optymalnie zbilansuje.