21-09-2004, 09:29
Heh. Co do termosów już kiedyś była dyskusja, ja mam akurat Fjorda kupionego właściwie w prezencie i nie narzekam. Ale sam widziałem identyczny sprzęt w hipermarketach za ułamek ceny. Nie ma co nawet na jakieś drobne niedoróbki estetyczne narzekać, poziom obu wyrobów identyczny. Gdybym miał teraz taką sytuację - sprzęt dwóch różnych firm (a właściwie jednej ale z różnymi nadrukami) to bym wybrał ten bez. Bo nie ma sensu płacić za napis.
Ale z tymi butelkami chodzi mi o trochę inną sytuację - jak już ktoś zauważył, Sigg jest faktycznie lepszy. Lżejszy, lepsze zamknięcie, jakieś inne szczegóły. W tej sytuacji Sigg. A chodzi mi o to, że w sytuacji posiadania większej ilości kasy tych 6-7 euro różnicy w cenie nawet bym nie zauważył. To jest tak jak z kupowaniem żarcia jak człowiek jest w domu/akademiku/na wyjeździe jakimś. Jeżeli cię na to stać, kupisz taki makaron, taki chleb, taką wędlinę i nawet się nie zastanowisz, że możesz mieć makaron marki hipermarket, chleb marki gniot i wędlinę z psa razem z budą. Przepłacisz często kilkarazy drożej. Czy jest naprawdę aż taka różnic w makaronie? Albo w chlebie - jeżeli zjesz go tego samego dnia? Z wędliną akurat nie najlepszy przykład. Po prostu dopóki człowiek ma pieniądze, kupuje te lepsze rzeczy. Ale wyjedź na dłużej z małą ilością pieniędzy, do akademika albo gdzieś - np tak jak bohaterowie wspomnianej książki - i zaraz dojdziesz do wniosku, że makaron za złotówkę to też makaron - a że smakuje jak smakuje to już inna sprawa. Pytanie, czy różnica w smaku jest warta różnicy w cenie. Wartości odżywcze raczej porównywalne.
-------------------------------------------
Beware The Rage Of A Berserker
Ale z tymi butelkami chodzi mi o trochę inną sytuację - jak już ktoś zauważył, Sigg jest faktycznie lepszy. Lżejszy, lepsze zamknięcie, jakieś inne szczegóły. W tej sytuacji Sigg. A chodzi mi o to, że w sytuacji posiadania większej ilości kasy tych 6-7 euro różnicy w cenie nawet bym nie zauważył. To jest tak jak z kupowaniem żarcia jak człowiek jest w domu/akademiku/na wyjeździe jakimś. Jeżeli cię na to stać, kupisz taki makaron, taki chleb, taką wędlinę i nawet się nie zastanowisz, że możesz mieć makaron marki hipermarket, chleb marki gniot i wędlinę z psa razem z budą. Przepłacisz często kilkarazy drożej. Czy jest naprawdę aż taka różnic w makaronie? Albo w chlebie - jeżeli zjesz go tego samego dnia? Z wędliną akurat nie najlepszy przykład. Po prostu dopóki człowiek ma pieniądze, kupuje te lepsze rzeczy. Ale wyjedź na dłużej z małą ilością pieniędzy, do akademika albo gdzieś - np tak jak bohaterowie wspomnianej książki - i zaraz dojdziesz do wniosku, że makaron za złotówkę to też makaron - a że smakuje jak smakuje to już inna sprawa. Pytanie, czy różnica w smaku jest warta różnicy w cenie. Wartości odżywcze raczej porównywalne.
-------------------------------------------
Beware The Rage Of A Berserker