11-02-2014, 15:25
Pozwalam napisać sobie kilka słów ,,na świeżo'' po powrocie z Bieszczadów. Nie mam pojęcia o ,,turystyce zimowej'' w porównaniu z Koleżankami i Kolegami tu piszącymi jestem leszczem i do tego nie złotym ;) a śniętym :)
Więc potraktujcie to jako wypociny lajkonika.
Mój problem jest w głowie. Gdzieś się tam zagnieździł, zakopał, zamaskował. I siedzi. W skrócie polega to na tym, że myślę sobie, że głupotą było by nie zabrać sprzętu jak go się posiada. Np. głupotą było by nie zabrać stuptutów jadąc zimą w góry, nie zabrać czołówki jak się ją już posiada itd.
Oczywiście takie podejście kończy się dużym i ciężkim plecakiem.
Pewnie gdzieś tam przebiega granica między rozsądkiem, a głupotą.
Dla mnie jest ,,cienka czerwona linia'' i nie wiem gdzie dokładnie przebiega.
Pakując się oczywiście sprawdziłem prognozę pogody, warunki etc.
Ale jest ŚRODEK ZIMY i są to góry więc ,,problem z głowy'' podpowiada by zabrać więcej niż mniej. Wychodząc z domu w środę na termometrze było minus 12 C. Warunki jakie zastałem na miejscu w Ustrzykach Górnych były ciężkie, nie fatalne ale ciężkie.
W zasadzie przypominały żywcem wypisz wymaluj sceny opisane w książkach np. Wołanie w górach, Wołanie z połonin, W stronę Pysznej itp. Czyli silny wiatr, kurniawa, późna pora i turyści wychodzący na szlak ;) Wyglądało na to, że ,,warun'' wymaga wytoczenia najcięższych dział...tfuu wydobycia z plecaka sprzętu ,,fest''.
Nic takiego się nie stało. Dosłownie ze dwa razy poczułem, że to co mam na sobie jest już u kresu.
Co miałem a czego nie użyłem.
Cerata. Pozostała w plecaku od początku do końca. Pomimo wiatru ponad 100 km/h, śniegu z deszczem, deszczu.
Kominiarka Montano. Buff NGT, czapka z otokiem Gore i kaptur wystarczył.
Gogle. Nawet miałem ,,pod ręką'' na Tarnicy ale ,,zwykłe'' okulary wystarczyły.
Rękawice membranowe. Nie wyciągnięte z plecaka. Rowerowe z Lidla wystarczały, gdy robiło się za gorąco wymieniłem na jedwabne linery z Deca.
Łapawice i botki puchowe. Nie nocowałem ,,pod chmurką'' więc nie używane.
Sweter puchowy. Miałem w plecaczku idąc na Tarnicę. Mógłbym się docieplić robiąc posiadówkę w wiacie w połowie drogi. Ale w ,,zaciszu'' było na tyle ciepło, że nie było potrzeby. Założony raz na wyjście z bacówki na wino do Siekierki oraz na nocny spacer po (jeszcze zimowym) Sanoku. Mógłbym go nie mieć.
Kalesony (Power Dry). Zabieram - nigdy nie zakładam.
Stuptuty. Nie było dużo śniegu. W miejscach gdzie było nawiane ,,narciary'' w zupełności wystarczyły.
Śpiwory. To oddzielna bajka. Plan był by zanocować w Kremenarosie. Coś tam Jaga wspominała, że nieczynne ale na stronie netowej nie było takiej informacji. Jak urban legend głosi temperatura w schronisku jest zbliżona do tej na zewnątrz czyli równie dobrze może być plus 5 jak i minus pięć. Gdyby było to drugie to Yeti NGT mógłby być niewystarczający, a na pewno za słaby by mówić o komforcie snu.
Mam jeszcze syntetycznego Volvena ale... jego waga i gabaryty są zbliżone do puchowego Sportexa więc wybór był oczywisty. Tyle, że jest to drugie ,,ale''. Jego powłoka łapie błyskawicznie wodę i łatwo się brudzi. A ja nie mam płachty biwakowej. I jeszcze trzecie ,,ale''. Jest za ciepły do spania w ,,ciepłych'' pomieszczeniach.
Kolejny nocleg był planowany w Chatce Puchatka. Może tam na łóżkach przenocować 12 osób, kolejnych kilka na sali kominkowej i tyle. Więc 2-3 ekipy i pozostali zmuszeni są nocować w ,,zewnętrznym'' korytarzu. Jaka jest tam temperatura? Jak ja byłem to leżał na podłodze śnieg/lód. Wchodząc tam w nocy musiałem z kolegą liczyć się z tym, że tam właśnie będziemy nocować (już było to przerabiane).
Efekt taki, że ,,programowo'' zabieram dodatkowy syntetyczny śpiwór. W 600 mam lewy zamek więc wybór pada na 800 g syntetyka, który z prawym zamkiem pokrywa się z puchaczem.
Co z tego wszystkiego wyszło?
Kremenaros zamknięty na głucho. Nocujemy u Goprowców. Pan Kierownik kasuje po 3 dychy, otwiera pokój i odkręca kaloryfer. Jest ciepło, śpię w 800. Mógłbym go nie mieć bo są jakieś kołdry, koce i Kierownik przyniósł nawet pościel. W Chatce Puchatka jest 3 turystów, Lutek, Władek (z dołu-rezydent) i my czyli 7 osób + Pan z GOPRu.
W kominkowej jest ciepło, w zamkniętym na zamek piecu tlą się 2 polana. Sypialnia na górze nagrzewa się, wieje bardzo silny wiatr ale to halny - nie ma minusa. Spię na łóżku w puchaczu. Jest ciut za ciepło.
Bacówka w Cisnej. W pokoju nr 15 jest tak gorąco, że śpimy w ...opakowaniach ale przy otwartym oknie i drzwiach balkonowych. Śpimy to za dużo powiedziane ;) Śpiwory nie ruszone w plecaku.
Po co to piszę?
Bo śpiwór już delikatnie zimowy np. Yeti GTII 750 zajmuje skompresowany 2/3 50 litrowego plecaka.
Mój śpiwór jest co prawda mniejszy. Ale i tak w warunkach zwariowanej polskiej zimy stajemy przed problemem gotowania lub marznięcia w śpiworze. I to na przestrzeni 3 dni.
Bieszczady przedreptałem w bieliźnie syntetycznej poliamid/polipropylen +Montano NGT + RIM + Atmos HiM. W każdych warunkach.
Byłem mokry ale szybko wysychałem.
Dół to narciary 4F z ceratą.
---
Edytowany: 2014-02-11 16:04:42
Więc potraktujcie to jako wypociny lajkonika.
Mój problem jest w głowie. Gdzieś się tam zagnieździł, zakopał, zamaskował. I siedzi. W skrócie polega to na tym, że myślę sobie, że głupotą było by nie zabrać sprzętu jak go się posiada. Np. głupotą było by nie zabrać stuptutów jadąc zimą w góry, nie zabrać czołówki jak się ją już posiada itd.
Oczywiście takie podejście kończy się dużym i ciężkim plecakiem.
Pewnie gdzieś tam przebiega granica między rozsądkiem, a głupotą.
Dla mnie jest ,,cienka czerwona linia'' i nie wiem gdzie dokładnie przebiega.
Pakując się oczywiście sprawdziłem prognozę pogody, warunki etc.
Ale jest ŚRODEK ZIMY i są to góry więc ,,problem z głowy'' podpowiada by zabrać więcej niż mniej. Wychodząc z domu w środę na termometrze było minus 12 C. Warunki jakie zastałem na miejscu w Ustrzykach Górnych były ciężkie, nie fatalne ale ciężkie.
W zasadzie przypominały żywcem wypisz wymaluj sceny opisane w książkach np. Wołanie w górach, Wołanie z połonin, W stronę Pysznej itp. Czyli silny wiatr, kurniawa, późna pora i turyści wychodzący na szlak ;) Wyglądało na to, że ,,warun'' wymaga wytoczenia najcięższych dział...tfuu wydobycia z plecaka sprzętu ,,fest''.
Nic takiego się nie stało. Dosłownie ze dwa razy poczułem, że to co mam na sobie jest już u kresu.
Co miałem a czego nie użyłem.
Cerata. Pozostała w plecaku od początku do końca. Pomimo wiatru ponad 100 km/h, śniegu z deszczem, deszczu.
Kominiarka Montano. Buff NGT, czapka z otokiem Gore i kaptur wystarczył.
Gogle. Nawet miałem ,,pod ręką'' na Tarnicy ale ,,zwykłe'' okulary wystarczyły.
Rękawice membranowe. Nie wyciągnięte z plecaka. Rowerowe z Lidla wystarczały, gdy robiło się za gorąco wymieniłem na jedwabne linery z Deca.
Łapawice i botki puchowe. Nie nocowałem ,,pod chmurką'' więc nie używane.
Sweter puchowy. Miałem w plecaczku idąc na Tarnicę. Mógłbym się docieplić robiąc posiadówkę w wiacie w połowie drogi. Ale w ,,zaciszu'' było na tyle ciepło, że nie było potrzeby. Założony raz na wyjście z bacówki na wino do Siekierki oraz na nocny spacer po (jeszcze zimowym) Sanoku. Mógłbym go nie mieć.
Kalesony (Power Dry). Zabieram - nigdy nie zakładam.
Stuptuty. Nie było dużo śniegu. W miejscach gdzie było nawiane ,,narciary'' w zupełności wystarczyły.
Śpiwory. To oddzielna bajka. Plan był by zanocować w Kremenarosie. Coś tam Jaga wspominała, że nieczynne ale na stronie netowej nie było takiej informacji. Jak urban legend głosi temperatura w schronisku jest zbliżona do tej na zewnątrz czyli równie dobrze może być plus 5 jak i minus pięć. Gdyby było to drugie to Yeti NGT mógłby być niewystarczający, a na pewno za słaby by mówić o komforcie snu.
Mam jeszcze syntetycznego Volvena ale... jego waga i gabaryty są zbliżone do puchowego Sportexa więc wybór był oczywisty. Tyle, że jest to drugie ,,ale''. Jego powłoka łapie błyskawicznie wodę i łatwo się brudzi. A ja nie mam płachty biwakowej. I jeszcze trzecie ,,ale''. Jest za ciepły do spania w ,,ciepłych'' pomieszczeniach.
Kolejny nocleg był planowany w Chatce Puchatka. Może tam na łóżkach przenocować 12 osób, kolejnych kilka na sali kominkowej i tyle. Więc 2-3 ekipy i pozostali zmuszeni są nocować w ,,zewnętrznym'' korytarzu. Jaka jest tam temperatura? Jak ja byłem to leżał na podłodze śnieg/lód. Wchodząc tam w nocy musiałem z kolegą liczyć się z tym, że tam właśnie będziemy nocować (już było to przerabiane).
Efekt taki, że ,,programowo'' zabieram dodatkowy syntetyczny śpiwór. W 600 mam lewy zamek więc wybór pada na 800 g syntetyka, który z prawym zamkiem pokrywa się z puchaczem.
Co z tego wszystkiego wyszło?
Kremenaros zamknięty na głucho. Nocujemy u Goprowców. Pan Kierownik kasuje po 3 dychy, otwiera pokój i odkręca kaloryfer. Jest ciepło, śpię w 800. Mógłbym go nie mieć bo są jakieś kołdry, koce i Kierownik przyniósł nawet pościel. W Chatce Puchatka jest 3 turystów, Lutek, Władek (z dołu-rezydent) i my czyli 7 osób + Pan z GOPRu.
W kominkowej jest ciepło, w zamkniętym na zamek piecu tlą się 2 polana. Sypialnia na górze nagrzewa się, wieje bardzo silny wiatr ale to halny - nie ma minusa. Spię na łóżku w puchaczu. Jest ciut za ciepło.
Bacówka w Cisnej. W pokoju nr 15 jest tak gorąco, że śpimy w ...opakowaniach ale przy otwartym oknie i drzwiach balkonowych. Śpimy to za dużo powiedziane ;) Śpiwory nie ruszone w plecaku.
Po co to piszę?
Bo śpiwór już delikatnie zimowy np. Yeti GTII 750 zajmuje skompresowany 2/3 50 litrowego plecaka.
Mój śpiwór jest co prawda mniejszy. Ale i tak w warunkach zwariowanej polskiej zimy stajemy przed problemem gotowania lub marznięcia w śpiworze. I to na przestrzeni 3 dni.
Bieszczady przedreptałem w bieliźnie syntetycznej poliamid/polipropylen +Montano NGT + RIM + Atmos HiM. W każdych warunkach.
Byłem mokry ale szybko wysychałem.
Dół to narciary 4F z ceratą.
---
Edytowany: 2014-02-11 16:04:42