To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Sensor Merino Air
#1
OPIS PRODUKTU:

Rozmiar XL, krótki rękaw, kolor czarny

Skład materiałowy:

90% Merino Wool, 10% PADh (120 g/m2)

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
29-10-2018, 18:22

Dzięki uprzejmości: sklepu outdoorzy.pl, dystrybutora firmy Sensor i portalu NGT z końcem sierpnia stałem się posiadaczem i testerem zarazem, koszulki Sensor Merino Air.

https://www.sensor.cz/zbozi/sensor-merin...cerna.html

Warunki testu terenowego:

Karpaty Rumuńskie w samym środku lata oraz we wrześniu, gdzie pogoda potrafi spłatać figla i z upalnego lata łatwo przekształci się w śnieżną zimę. Dodatkowo zabrana była na kilka treningów kolarskich jako jesienna potówka.

Pierwsze Wrażenie:

Koszulka otrzymana do testów jest w kolorze czarnym z tęczowymi szwami na plecach i z krótkim rękawkiem :-) Może nie jest to taka bardzo głęboka czerń, ale jednak do grafitu trochę brakuje.

https://www.sensor.cz/zbozi/sensor-merin...cerna.html 
http://tiny.pl/gsnk6
http://tiny.pl/gsnkv

Delikatna, cienka, 120g, tego chciałem na lato i Rumuńskie upały, ma szybko odprowadzać pot i dodatek sztucznych włókien powinien temu pomóc. W dotyku na ciele mega przyjemna, zero gryzienia, porównał bym do bawełny lub dokładnie do tego samego co moja koszulka 100% wełny od Smartwoola w gramaturze bodaj 260g. Także pod tym względem widać, iż dobre włókno Merynosa jest po prostu dobrym włóknem :-) i te niewielkie dodatki poliamidu temu nie przeszkadzają.

Drugim moim założeniem miało być dopasowanie. Sportowa koszulka to przylegający i przedłużany krój. Miałem obawy z pewnych powodów dobierając rozmiar pod dane z tabelki. Jest OK, super. delikatnie się naciąga jakby miała domieszkę lajkry, o to chodziło, tak ma być, żadnych luźnych rękawków czy miejsca na dodatkowy brzuch. Wybrałem XL przy swoich 185cm wzrostu i ok. 90kg wagi z ciężarową przeszłością ;-)

http://tiny.pl/gsnkz
http://tiny.pl/gsnk3
http://tiny.pl/gsn2h
http://tiny.pl/gsn2q

Samo opakowanie dość tradycyjne, żadnych wodotrysków, kolorowych zdjęć itd. Kartonik, woreczek strunowy, etykieta w języku czeskim prawdopodobnie z przepisem prania/konserwacji i tyle. Generalnie chyba zgodne z obecną modą na takie pakunki. Jedna uwaga od razu mi się nasunęła, przydała by się polska instrukcja prania, bo szary Kowalski może nie wiedzieć, iż należy prać wełnę w zimnej wodzie, w płynie z dodatkiem lanoliny (ja bynajmniej tak piorę), a kto tak naprawdę zna te wszystkie obrazkowe znaczki przepisów prania? 

http://tiny.pl/gsn2x
http://tiny.pl/gsn2g
http://tiny.pl/gsn2t
http://tiny.pl/gsn87

Na samym początku pojawiały się pewne obawy, czy koszulka dobrze odprowadzi pot czyli stanie się konkurencją dla koszulek syntetycznych. Czy nie wyblaknie po kilku praniach, bo jakby nie patrzeć, koszt zakupu nowej to skromne 200zł. Odporność na piling??? Tego bałem się najbardziej, bo bezpośrednio na niej miał być noszony plecak transportowy, a ten nie cacka się ze zbyt delikatnymi wyrobami.

Przebieg testu:

Rozpoczęliśmy spokojnie, najpierw 12h zwiedzania Krakowa i kolejne 12h w Budapeszcie. Oj było gorąco, w Budapeszcie temperatura nawet w cieniu nie zeszła poniżej 30 stopni, a do tego wilgotność powietrza niesamowicie duża. 48H na grzbiecie i bardzo dobrze. Osobiście nie mam zastrzeżeń :-) Brak zapachów, wszystko działa, super. Jedynie kolor przydał by się jasniejszy na te promienie słońca.

Lecimy dalej, przed nami 3 tygodnie w Vulcanach i Retezacie. Trekingu wyszło mniej, bo niestety tak fatalnej pogody, to nawet miejscowi górale nie pamiętają. Kilka dni przed przyjazdem doszło do jednych z największych powodzi w centralnej Rumuni, tragedia. Nam jednak nie było to straszne, walczymy do upadłego, a na sobie mam non stop Sensora. Chodzę w niej, śpię, gotuję, nie piorę. W sumie przez cały wyjazd przeprana została może 3 razy i to typowo bojowo czyli w strumyku lub rzece górskiej. Do prania używałem albo mydełka w płynie albo odrobiny szamponu czyli to co było pod ręką. Suszenie odbywało się albo w pełnym słońcu albo przy jakimś piecu refugiu.
I co? Jest rewelka, wszystko działa, pojawiły się jednak pierwsze kulki zmechacenia i od razu zacząłem obmyślać plan, jak się ich pozbyć w domu. Są przecież spec maszynki, każda pani domu powinna takowe mieć i w moim przypadku z pomocą przyszła do mnie szwagierka.

https://tiny.pl/gzz7x
https://tiny.pl/gzz7g

Kolor, zaciągnięcia, rozciągnięcia? Nie, nic takiego nie odnotowałem. Dziwne, bo wełna zawsze kojarzy mi się z delikatnością, małą odpornością na uszkodzenia itd. Jest naprawdę dobrze.
W sumie 24 dni noszenia koszulki non stop i pierwszy test zdany na 5 z minusem. Jestem zaskoczony.
No dobra, ale spodziewałem się znacznie gorszej oddychalności i odprowadzania potu. Testy równoległe podczas suszenia wykazały wprawdzie niewielką różnicę w stosunku do cienkiego syntetyka, ale naprawdę nie ma tragedii tym bardziej w warunkach letnich. Wieszałem obok siebie Sensora i syntetyka, w pełnym słońcu różnica w czasie schnięcia sprowadzała się może do kilkunastu minut. Powieszone w zacienionym refugiu, przy słabo grzejącym piecyku, a wieczorem już przy zimnym wykazały, iż syntetyk był rano suchy, a Sensor tylko odrobinę wilgotny. W praktyce i tak nadawała się do natychmiastowego nałożenia i dosłownie po kilku minutach wysychała całkowicie. Nie ma zastrzeżeń, tak miało być jeśli Merino chciało u mnie zdać egzamin.

https://tiny.pl/gzz77
https://tiny.pl/gzz7w

No dobra, ale przed nami poważniejszy wyjazd wrześniowy. Na tym wyjeździe spodziewam się już gorszych warunków. Koszulka częściej powinna lądować pod streczem, a więc wszelkie braki w schnięciu powinny ujrzeć światło dzienne. Jak się okazało wyszło nam w sumie 21 dni na grzbiecie, pranie 3 razy i prawdę mówiąc, to niewiele mam do dodania. No jest naprawdę dobrze. Kolor trzyma barwę do dziś, pojawiły się kolejne drobne zmechacenia na plecach, ale maszynka antypilingowa poradziła sobie z nimi doskonale. Muszę przyznać, że podczas treku z bluzą zewnętrzną, zachowywała się tak jak każda inna syntetyczna koszulka, wilgoć odprowadzała bardzo dobrze, nie czułem mokrego kompresu po dojściu na bazę, w słońcu schła dosłownie w godzinę (czarny jest jednak praktycznym kolorem), naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Co więcej, po tych kilku tygodniach nadal trzyma fason, nie rozciągnęła się na boki co mnie bardzo zadowala, nadal fajnie przylega, dosłownie jak za nowości, a wszyscy ci, którzy mieli jakiekolwiek wątpliwości czy dodatek 10% syntetycznych włókien może wpłynąć na zatrzymywanie przykrych zapachów, to stanowczo odpowiadam – jest bardzo dobrze. Pełne syntetyki pod tym względem mogą się schować. Owszem, po tej ilości litrów potu, które zdążyła wchłonąć pomiędzy praniami, nie była świeża jak po wyjęciu z pralki, ale naprawdę po tygodniu nie ma z nią tragedii. To największa zaleta włókien wełny Merino, brak czy ściślej mówiąc, bardzo duże ograniczenie przykrych zapachów, to jest niepodważalna zaleta i trudno o odpowiednik syntetyczny, bynajmniej ja się z takim nie spotkałem jeszcze. Może jony srebra, ale czy one są trwałe na dzianinie? No nie wiem, trudno mi tu porównywać.

Podsumowanie testu outdoorowego

Jestem miło zaskoczony, nie spodziewałem się takich rezultatów. Dotychczas miałem do czynienia z wełną, ale pod postacią ciepłej koszulki o gramaturze 260g i na jej podstawie twierdziłem, że wełna nie nadaje się na jakąkolwiek aktywność. Zawsze miałem mokry kompres, schło długo, zimą fatalnie. Tu dzięki możliwości wyboru poprosiłem o coś z dodatkiem syntetycznych włókien. Producent miał takową gdzie wełnę Merynosa zmieszano z 10% syntetyka. I to był strzał w dziesiątkę, wprawdzie pod pewnymi względami ustępuje to czysto syntetycznym włóknom, ale ma także niepodważalne zalety. Suma summarum jest naprawdę przyzwoicie, a tym bardziej na warunki letnie i wiosenno/jesienne. Nie miałem jeszcze okazji chodzić w niej zimą, ale pewnie i na to przyjdzie pora, bo nie omieszkam ją zabrać na styczniowy trek gdziekolwiek by on miał się odbyć.

https://tiny.pl/gzz79

Inne warunki testowe

Pozwoliłem sobie także na kilka kilka jesiennych treningów kolarskich gdzie pod długa bluzę założyłem Sensora. W sumie bez większej różnicy, w tym przypadku wiatr ogrywa ogromną rolę i tak jak syntetyczne włókna potówki zostają przewiane z potu, tak samo zachowywał się Sensor. Fajnie, że dzięki swej długości zakrywającej całkowicie nery w pozycji mocno pochylonej nic mi nie wyłaziło ze spodenek i wszelkie newralgiczne części ciała miałem cały czas zakryte. Myślę, że jako bielizna ogólnosportowa Sensor jest jak najbardziej dobrym wyborem.

Na koniec napiszę, czy stojąc osobiście przed wyborem kupna bielizny kupił bym Sensora Merino Air czy wybrał bym tańsze włókna syntetyczne. Niestety wybrał bym ten drugi rodzaj materiału. Kluczowym powodem jest cena. 200Zł to bardzo dużo jak na tego typu odzież, tak uważam. W aktywności outdoorowej nie mam aż takich wymagań i za specjalnie nie potrzebuję głównej zalety wełny. Outdoor to outdoor, tu na pewne rzeczy nie zwraca się uwagi, to nie jest wyjście na Krupówki. Outdoor to ogniska, to pot i łzy. Są niestety znacznie ważniejsze rzeczy niż wydzielany przez nas zapach. Oczywiście, miło jest gdy ten zapach jest niewielki czy mocno ograniczony, super, ale 200zł to moim zdaniem o 100zł za dużo, by pozwolić sobie na taki luksus. Ale jeśli dla kogoś nie stanowi to bariery, to jak najbardziej warto zainwestować w Merino Air, bo ta z pewnością się odwdzięczy.

PLUSY:
bardzo wolne i słabe łapanie przykrych zapachów potu
trzymanie pierwotnego fasonu
trzymanie koloru, brak odbarwień
dobry, przylegający i odpowiednio długi krój

MINUSY
cena 200zł.
podatność na piling (wliczone w wytrzymałość)
mimo wszystko oddychalność w porównaniu z cienkim syntetykiem choć i tak jest to wysoki poziom jak na wełnę

OCENA PRODUKTU:

Oddychalność: 4/5
Wygoda: 5/5
Wytrzymałość: 4/5
Ogólna: 4.33/5



Odpowiedz
#2
DATA RECENZJI:
05-06-2019, 06:38

Koszulkę do testów przekazał sklep internetowy outdoorzy.pl/, wyboru testera dokonała administracja forum.

Gdzie testowany:
➢ Gruzja-trzy tygodnie włóczęgi, od Kazbegi(dolina Trusso, przełęcz Czauchi), przez
Mestię/Uszguli po winiarskie Telavi, kończąc na Batumi.
➢ Nasze swojskie góry stołowe w zimowych warunkach
➢ Codzienne użytkowanie biurowo-domowe :)

Pierwsze wrażenia
Sprzęt przywiózł kurier, dostawę udało się sprawnie ogarnąć parę dni przed wylotem do Gruzji.
Pierwsze wrażenia były bardzo pozytywne. Całość w jasno granatowym kolorze, materiał jest miękki, przyjemny w dotyku. Początkowo lekko gryzł, ale jedno pranie załatwiło sprawę.
Na plecach i na klatce, widać biegnące po bokach przeszycia dzięki czemu całość ma fajny, przylegający do ciała fason. Podobne przeszycia biegną lekką spiralą przez rękawy. Szwy są płaskie, nic nie drapie, nie uwiera. Wykonanie szwów jest naprawdę bardzo dobre i w zasadzie ich nie czuć.

Merino Air jest wykonany z materiału o gramaturze 120g, 10% materiału to domieszka poliamidu. Wzamyśle mający zapewniać większą oddychalność.
Przy moich 188cm i 88kg wagi wybrałem rozmiar XL. Koszulka jest przedłużona i w połowie zakrywa szlachetniejsza część ciała. W moim przypadku rękawy były odrobiną za krótkie(dosłownie 2-3 cm).
W bliźniaczym modelu (który sam kupilem) o tym samym rozmiarze, ale bez domieszki poliamidów, problem przykrótkich rękawównie występuje.

Użytkowanie
Po prawie rocznym użytkowaniu, mimo najszczerszych chęci nie udało mi się znaleźć jakiejś dużej wady, i/lub do czegoś na poważnie przyczepić.
Warto zaznaczyć, że testowany Merinos bardzo dobrze znosi pranie. Odbarwień, czy też deformacji fasonu nie zauważyłem. Schnie naprawdę szybko. Wyprany wieczorem i rozwieszony nawet w niezbyt sprzyjających warunkach rano był przeważnie suchy.
Jestem pozytywnie zaskoczony mechaceniem materiału. Oczywiście występuje, ale w mojej opinii jest minimalne biorąc pod uwagę ilość przebytych kilometrów. W testowanym modelu najwięcej pojawiło się w miejscu do którego przylega pas biodrowy. O dziwo, pojawiło się po wewnętrznej, a nie zewnętrznej stronie.

Testy
Śmiało mogę powiedzieć że warunki był różne.
Wylecieliśmy z Warszawy późno w nocy(opóźniony lot), lądowanie w Tbilisi i przed 7 już byliśmy w marszrutce do Kazbegi. Po drodze niemiłosierny upał. Dopóki nie wjechaliśmy wyżej w góry ratowało otwarte okno. Na miejscu szybkie podejście pod klasztor nad Kazbegi i nocleg. Rozwieszam koszulkę na zewnątrz, rano nic nie śmierdzi. Najbliższe dni wypełnione są włóczęgą i narzekaniem na za ciężki plecak.
Pierwsze zapachy pojawiają się po ~5-6 dniach, ale trzeba uczciwie przyznać, że 3 noce spałem w merinosie, a dodatkowo dzień to chwilowy powrót do Tbilisi i temperatura w cieniu przekraczająca 40 stopni.
Sensor w górach spisuje się świetnie. Szybko odprowadza wilgoć, w dodatku nawet wilgotny grzeje.
Wełna robi swoje, grzeje gdy trzeba i nie blokuje dostępu powietrza. Plecy po zdjęciu plecaka oczywiście zazwyczaj miałem mokre, ale po raz kolejny powtórzę, ze sensor radzi sobie z tym naprawdę szybko. Wystarczy lekki ruch powietrza, żeby wilgoć od ręki przestawała być problemem.
Sprawa inaczej wygląda przy wysokiej temperaturze i dużej wilgotności(Batumi). Wrażenie oblepionego ciała i zero wentylacji. Wytrzymać się dało tylko, gdy wiał wiatr. Mimo wszystko nie można tego postrzegać jako minus, to po prostu nie były warunki dla Merynosa.
Jak już wspominałem wcześniej, mój Sensor o dziwo nie zmechacił się bardzo. Najwięcej w miejscu gdzie pas biodrowy dociskał go do ciała, i tu zmechacenie jest znaczne. Na barkach zmechacenie jest zauważalne, ale nie są to ilości przyprawiające o ból głowy. Imho nie są to ilości wymuszające używanie spec maszynek do pozbycia się zmechaceń.

W Polsce koszulka była testowana w warunkach biurowo/roboczych/codziennych. Pięć, sześć całodziennych użyć bez prania jej nie straszne.
W górach Stołowych służyła, jako moja podstawowa warstwa zapewniająca ciepło. Temperatury do -10, po przeczłapaniu półmaratonu, na Szczelińcu wskoczyłem w merynosa+bluze, na to zarzuciłem kurtkę biegową(cienką). Komfort cieplny był gdy się ruszałem (poooowolny marsz). Przy wymuszonych postojach mróz zaczynał dawać się we znaki.

Minusy:
-przykrótkie rękawy
-cena!!!
-minimalne mechacenie

Plusy:
-oddychalność
-szybkość schnięcia
-wytrzymałość materiału na pranie
-trzymanie ciepła

Podsumowując, czy warto? Moim zdaniem tak. Dodam tylko, że Mikołaj nasłuchawszy się moich
zachwytów nad Sensorem sprawił mi drugiego. Mimo wszystko warto polować na przeceny. Cena
trochę boli i jest największą wadą Sensora



Odpowiedz
#3
Ciekawe wnioski: czy warto wydać 400 tyś na Mercedesa? po co?, przecież można kupić Seicento za 3 tysie. Co tam że śmierdzi i nie ma klimy, przecież robi to co najważniejsze, czyli też jeździ, więc po co przepłacać? ;)

Odpowiedz
#4
Nie ma co płakać, Arni wyraźnie podkreślił, ze to jego osobista ocena opłacalności, a resztę cech opisał wcześniej. Tym bardziej, że merino można kupić za 1/3 tej ceny ale i za 3-4 krotność. Tak więc można kupić nieśmierdzące seicento z klimą za 3 tysie
-------------------------------------------
m

Odpowiedz
#5
Ooo, pan hejter z zaściankowa się odnalazł :-D

Odpowiedz
#6
Cena rzecz względna.
>''można kupić nieśmierdzące seicento z klimą za 3 tysie''- możesz pokazać przykład? ;)
---
Edytowany: 2018-10-30 10:11:19

Odpowiedz
#7
mam nadzieję że te czułości to żarciki Wasze tylko

Odpowiedz
#8
Cena jest często zobrazowaniem popytu i mody. Jak nie lubisz słowa ''moda'' napiszę ''trendu''.
Z outdooru dla mas czerpie się jak szuflą z hałdy (nie, nie węgla) złota. Rzeczy kilkukrotnie droższe od dostępnych pod inną nazwą. A jeśli nowatorskie, high-tech, to cena wyższa o 300% czasem oznacza jakość i parametry wyższe o 10%. Zauważalnie, ale nie odzwierciedlające tej ceny.
Vide odlewane kable audiofilskie po 5 000 zł za metr. Vide te same samochodowe ''żarówki'' LED za 5 zł, a dla Mercedesa S za 50. Pan chce gwiazdkę z nieba? Panu sprzedamy :-)

Arni, podoba mi się ta złota myśl: Outdoor to ogniska, to pot i łzy :-D

Odpowiedz
#9
No dobra, znalazłem 😀
https://www.otomoto.pl/oferta/fiat-seice...8ad97a4984

Odpowiedz
#10
Jakby miało tapicerkę z merino...

A tak na poważnie- czy jest sens formułować ogólne wnioski bez odniesienia do ceny produktu? Warto wiedzieć co dostajemy płacąc X kasy, a co Y kasy, a szukając plecaka/śpiwora/butów/majtek, zawsze pojawia się górna granica wydatku.

Odpowiedz
#11
Zgadza się, ja mówię ''mnie na to nie stać'' a nie “to jest za drogie ''
Cena rzecz względna .

Odpowiedz
#12
Dlatego nie ma co zaglądać komuś do porfela. Nie stać cię na Mercedesa, to nie kupuj, a nie narzekaj że drogi. Są tacy co powiedzą, że jest tani :)
Arcteryx dla niektórych też jest drogi i kupują w Decathlonie. Dla innych to żaden wydatek i biorą jak leci. Dlatego stwierdzenie ''fajne, ale drogie'' nie ma dla mnie racji bytu.
Cena rzecz względna...

Odpowiedz
#13
WOW...ludzie co się dzieje?...Arni wypowiedział się pozytywnie o merino. Może nie jestem za długo na forum, ale takich rzeczy jeszcze nie czytałem :)

Rzetelna recenzja, dobra robota Arni! :)

@beskidbike każdy patrzy do swoje kieszeni przy ocenie wartości przedmiotu, dla Arniego jest droga i tu akurat nie widzę nic złego w tym, że to zaznaczył...nie wiem po co drążysz ?.... co do Seicento, to musiałbyś zobaczyć ''cukiereczka'' mojego teścia- nie chciałbyś Merca :D
---
Edytowany: 2018-10-30 10:47:20

Odpowiedz
#14
Recenzja ma to do siebie, że nie formułuje się w niej wyłącznie stwierdzeń, ale również oceny i opinie. One zaś są ze swej natury subiektywne i kontrowersyjne, opierające się na nie zawsze czytelnych i możliwych do ścisłego wyrażenia kryteriach. Można się z ocenami innych nie zgadzać, to sprawa oczywista, niemniej nie ma co się beskidbike dziwić, że w recenzji ktoś formułuje taką lub inną swoją opinię. Od tego recenzje są i dlatego są one dla innych cenne.
-------------------------------------------
gavagai

Odpowiedz
#15
Aż dziwne, że jeszcze nikt mnie nie posądził, że jestem ''z branży'' i bronię wysokiej ceny produktu ;)

Odpowiedz
#16
Cena jest istotna bo ona w pewnym sensie ksztaltuje nasze oczekiwania. Jezeli ktos kupuje Arcteryxa to spodziewa sie wiecej niz od produktu z Decathlonu i to niezaleznie od zasobnosci portfela.

Malo kto na tym swiecie wywala kase bez powodu. Dla tego trudno dyskutowac o produkcie w calkowitym oderwaniu od jego ceny.

Nie patrzac na marke ani material kupujac produkt za 200 oczekuje ze bedzie ''lepszy'' (cokolwiek by to mialo znaczyc) niz ten za 100. Oczywiscie kazdy ma nieco inne kryteria ''lepszosci'', inaczej wszyscy kupowaliby dokladnie to samo.

Odpowiedz
#17
Czy może mnie ktoś oświecić, czy czegoś nie doczytałem czy też zmieniły się zasady...
Zazwyczaj reckę popełnialiśmy po roku - chyba, że ewidentny bubel.
Tu kwartał i już...
-------------------------------------------
wynik mierzy siły

Odpowiedz
#18
No tak, tu pod pewnymi względami ta koszulka jest lepsza od innych, tylko jest ''za droga''. Takie padło stwierdzenie.
Filozoficznie ;) - jeśli coś jest lepsze ale ''za drogie'', to znaczy, że mnie nie stać.
A jeśli coś jest równie dobre, jak inny podobny produkt, ale droższe, wtedy stwierdzenie ''za drogie'' jak najbardziej ma sens.
I o to mi chodziło :)
Znam osobę, która skarpetek nie pierze, tylko od razu wyrzuca do kosza i zakłada ''świeże''. Czy z kimś takim można rozmawiać o cenie? ja wiem, że nie ;)
---
Edytowany: 2018-10-30 11:23:23

Odpowiedz
#19
PRS tak. Umowa z dystrybutorem by koszulki opisac po sezonie. Takie były założenia na początku testu.Testy w trakcie roku mają byc nadal modyfikowane. W wątku sensorowym o tym pisałem. Cięgi biorę na siebie w tej kwestii. Od testerów tej kwestii odpitolic się. Oni mają mieć lekkie pióro niczym nieskrepowane. Ja ich pilnuje by recki były modyfikowane o nowe spostrzeżenia.

A propo's. Myśl o teście dla fjorda:)

Są emocje:)

Odpowiedz
#20
Halny duje, to się wszystkim nam udziela 😎

Odpowiedz


Skocz do: