To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Scarpa Charmoz GTX
#1
OPIS PRODUKTU:

* cholewka: Nylon L-Tech + Lorica
* wyściółka: Gore-Tex Performance Comfort
* podeszwa: Vibram Mulaz
* śródpodeszwa: Pro-Fiber
* amortyzacja: PU + EVA
* waga: 740 g - jeden but w rozm. 42

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
16-01-2018, 15:52

KONCEPT

Cholewka wykonana z lekkich materiałów syntetycznych wsparta membraną, do tego wysoki gumowy otok, dość sztywna podeszwa (najczęściej Vibram Mulaz) i port umożliwiający montaż półautomatycznych raków - to recepta na lekki, ''alpejski'' but o technicznym zacięciu. Korzystając z tych składników, niemal wszyscy liczący się producenci obuwia górskiego oferują taki produkt, co to sprawdzi się na trudnych skalnych odcinkach, via ferratach, ale też da radę, kiedy lodowiec przyjdzie przekraczać. Lekkość dodaje szybkości i odejmuje zmęczenia nóg, a ciasne dopasowanie i niskie wiązanie pozwalają poczuć się pewniej na półkach, występach i piargach skalnych.
Mimo ogromnego wyboru butów podobnych do Scarpy Charmoz arcywróg, arcykonkurent jest jeden - to La Sportiva Trango. Kiedyś konkurencja w tym segmencie była mała, ale Trango był zawsze i to te dwa modele, tych dwóch producentów zawsze walczyły o serca, dusze i portfele alpejskich przewodników i innych, którzy chcieli lekko, szybko. Tak zostało do dziś. Każdy kto bywa w Alpach łatwo dostrzeże, że Trango i Charmoz nadal wiodą prym, jeśli chodzi o wybory tamtejszych górołazów. To te modele butów najczęściej spotkamy na alpejskich szlakach i w pomieszczeniach schronisk. Tych niżej oczywiście, bo wyżej dominują już buty inne, ale są i tacy co na same szczyty wyłażą w Scarpach Charmoz.

Ja kupiłem swoje Charmozy nie do łażenia po Alpach. W tych górach interesują mnie na razie 4 - tysięczniki, a tam zabieram inne buty. Scarpy służyły mi, jako zimówki w Polsce, ale głównie pojawiły się po to, aby używać ich w wysokich górach na podejściach do obozów, wynoszeniu depozytów i w czasie aklimatyzacji. Lekki but na czas podróży można zabrać do plecaka, a po dotarciu na miejsce używać tak długo, jak się da przed założeniem ciężkich butów z ociepleniem. Świetna przyczepność na skale, kompatybilność z rakami, których używam do butów typu Millet Everest i bardzo niska waga to te zalety, które decydowały o zakupie.


UŻYTKOWANIE

1. Polska.

Scarpa Charmoz były używane zimowo w Karkonoszach, w wypadach na Babią Górę i w Tatrach. Oczywiście nie zawsze w śniegu. Decydowałem się na te buty zawsze wtedy, kiedy mogłem spodziewać się lodu i brałem raki. Jest więc tak, że Scarpy przeszły całe kilometry po asfalcie, gruncie i skale zanim jakiś śnieg spotkały.

W takich zastosowaniach spisywały się wyśmienicie. Dla mnie są to buty bardzo wygodne. Dość twarde w zginaniu, co lubię bo stopa jest mniej umęczona po tysiącach kroków, ale jednocześnie na tyle miękkie, że nawet długie asfaltowanie nie jest katorgą. Podeszwa jest dobrze amortyzowana to też nawet po kilometrach w nogach - pięty, stopy jakoś żyją, a kolana działają. Miękka cholewka i ładnie działający system sznurowania powodują, że buta można zasznurować i dopasować wręcz idealnie. Daje to dobre czucie pod stopą, ale też niweluje wszelkie luzy, a więc otarcia. Niska waga to ogromna zaleta. Butów nie czuć na stopach, wręcz zachęcają do biegu, do przeskakiwania z kamienia na kamień, zamiast mozolnego dreptania. Naprawdę lekki but zmienia sposób poruszania się w górach. To właśnie Scarpa Charmoz ostatecznie zachęciły mnie do zmiany moich Cumbre na coś zdecydowanie mniej pancernego. Za to do dziś dnia jestem im niezmiernie wdzięczny :).

Jak powszechnie wiadomo nie ma niestety róży bez kolców. W Charmozach tym kolcem, jest wąski nosek. To but ''techniczny'' tak uformowany, aby czubek dało się wsunąć w wąską nawet szczelinę, albo postawić na wąskiej półce skalnej. To bardzo fajne w tych zastosowaniach, ale niesie też skutki uboczne. Przy długich zejściach, gdy stopa - mimo dokładnego nawet wiązania - przesuwa się nieco do przodu, małe palce są uciskane i jest kwestią czasu, a właściwie długości zejścia, kiedy pojawią się odciski. Ma to też związek z temperaturą otoczenia. Kiedy jest ciepło, stopa poci się mocniej, skóra namaka i jest bardziej podatna na powstawanie odcisków. Nie pamiętam, abym miał kiedyś problem z ciasnotą czubków na śniegu i mrozie. Jeśli już coś z palcami się działo - zawsze było to na skalnym, piargowym, bądź innym podłożu, w mocno dodatnich temperaturach.
Na szczęście to drobny problem, w tym znaczeniu, że zaledwie kilka razy (do policzenia na palcach jednej ręki) w ciągu tych lat obklejałem małe palce plastrem ochronnym. Wspominam o tym, aby wskazać, że coś tam może się w pewnych warunkach przyplątać, niż wytykać wadę, bo to raczej cecha takiego typu obuwia i też zależna w dużej mierze od kształtu stóp. Ktoś z wąskim palcami może w ogóle nie doświadczyć wspomnianych efektów. Trzeba tutaj wspomnieć, że Scarpa Charmoz należą do tych ''szerokich'' wśród podobnych modeli konkurencyjnych firm.

Na śniegu podeszwa Vibram Mulaz nie jest już tak przyczepna., jak na kamieniu. Dość płytkie rzeźbienie i tzw. ''Climbing Zone'' na czubku nie służą wgryzaniu się w taki grunt, choć raczej miękka guma nie ma skłonności do nadmiernej śliskości na lodzie. W każdym bądź razie używałem już podeszew lepiej trzymających w kopnym śniegu, choć nie jest też tak, że Mulaz jest tutaj beznadziejna. Nie jest to jej naturalne środowisko, bo tym jest skała, a na lodowcu zakłada się po prostu raki. Ot co.
Chodzić Mulazem po śniegu, bez raków też można i to całkiem sprawnie, ale nie będzie to tak bezstresowe, jak mógłby spodziewać się ktoś kto dopiero co zlazł ze skały :).

Do butów montowałem półautomaty Petzl Vasak i Grivel Air Tech. Raki leżały zawsze wyśmienicie. Nie zanotowałem żadnych poluzowań po czasie, czy niepokojących ruchów przy stawianiu kroków, podchodzeniu i schodzeniu.

Membrana zawsze działała jak należy. Dopiero po kilku latach poczułem zimną wodę w jednym bucie. Warunki były fatalne. Cały dzień padał deszcz na leżący już śnieg. W efekcie poruszałem się po śnieżno - wodnej brei. Stopy miałem wilgotne, bo przemoczony do cna materiał zewnętrzny całkowicie wstrzymał jakąkolwiek wymianę gazów, ale poczułem moment, kiedy zimna woda z zewnątrz sforsowała w końcu membranę. W schronisku suszyłem buty ile mogłem, ale rano były oczywiście wilgotne i z niepokojem myślałem o godzinach marszu z wodą w butach. Na szczęście wrócił mróz, śnieg zamarzł i membrana poradziła sobie z tym co topiło się na cholewce.
To jedyny taki wypadek. Później w ramach inspekcji zauważyłem przetarcie wyściółki wewnętrznej w miejscu, gdzie mały palec stopy dotyka wnętrza. W lewym bucie materiał ochronny przetarł się na wylot. Nie wiem, czy membrana została tam uszkodzona i tamtędy weszła woda, czy po prostu miała dość i puściła, ale tak się złożyło, że to właśnie lewy but wcześniej przemókł.
Miejsce uszkodzenia zapaćkałem klejem McNett i butów używałem/używam nadal.

Pisząc o Scarpach Charmoz użyłem czasu przeszłego, bo właściwie przestałem używać ich w naszych górach. Teraz ubieram je tylko wtedy, gdy wybieram się na narty BC z wiązaniami X-Trace. Buty bardzo ładnie współpracują z tymi mocowaniami, a też kiedy pojawia się odcinek stromy, oblodzony, mogę łatwo zapiąć raki i po przytroczeniu nart do plecaka wejść bezstresowo np. na Śnieżkę.

2. Świat.

Buty nadal trzymam dla zastosowań podejściowych w wysokich górach. Oszczędzam je :).
Pierwszy raz były tak używane w Andach. Niższe obozy, wyjścia aklimatyzacyjne, wynoszenie depozytów - wszystko to było robione w Scarpach Charmoz. Pierwszy wyjazd na Aconcagua został zdominowany przez szalejący El Ninio, toteż nie mogąc wyjść wyżej prawie nie używałem cieplejszych butów.
Za drugim razem Scarpy przeszły jeszcze cięższą szkołę. Wiedząc już jakie korzyści na dużych wysokościach dają lekkie wygodne buty, postanowiłem, że aż do Nido de Condores nie założę innych. Niestety pogoda znowu powiedziała swoje. Burza śnieżna, która odcięła nas na dwie doby na 5 tys. metrów, schodzące lawiny, obrzęk płuc u żony, śmigłowiec medyczny i moja samotna walka, aby możliwie szybko wejść na szczyt, zebrać w pojedynkę cały pozostały w obozach majdan i najszybciej zejść - to jedno z najintensywniejszych przeżyć, jakich doświadczyłem w górach. I nie tylko tam.
Ostatecznie jednak zaniosły mnie Scarpy Charmoz do Nido de Condores :) Po dwudniowych opadach śniegu musiałem torować, aby tam dojść. Wpadłem tylko ''na chwilę'' przynosząc depozyt, ale nogi zmarzły. Dopóki szybko się ruszałem było jeszcze dobrze, ale kiedy usiadłem dla odpoczynku i posiłku, zrobiło się chłodno, nieciekawie. Do Nido wróciłem następnego dnia, ale już w Milletach.
W Base Campie, gdzie w końcu wróciłem po szaleńczym ataku szczytowym i podobnie szalonym zejściu, znowu wskoczyłem w buty Scarpa Charmoz. Pozostało nadać cały zebrany sprzęt na muły i ruszyć w dół, aby możliwie najszybciej spotkać się z żoną, z którą od kilku dni, od chwili kiedy odleciała śmigłowcem nie miałem kontaktu. Zejście do bram Parku Narodowego doliną Horcones to długa trasa. Niektórzy dzielą ją na dwa etapy z noclegiem w obozie Confluencia. Ja nie miałem ani czasu, ani ochoty na żadne przerwy. Pędziłem ile sił w nogach. Teren skalny, piarżysty, ciepło. Po kilku godzinach stopy zaczęły boleć konkretnie. Byłem przekonany, że nabawię się pęcherzy na małych palcach. Tyle, że w tamtym momencie nie miało to dla mnie żadnego znaczenia. Po dotarciu w końcu do hotelu w Puente del Inca okazało się, że żadnych odcisków nie ma, a jedynie zaczerwienienie. Takie fajne, pozytywne zaskoczenie :).

W wyprawie na Demavenda Scarpa Charmoz były moimi jedynymi butami górskimi. Oprócz nich miałem jedynie sandały do chodzenia po mieście, lotniskach i schroniskach. Kiedy ruszyłem do góry od meczetu Al Zaman Scarpy zdejmowałem tylko do spania. W schronisku Bargah było tak zimno, że nie korzystałem z sandałów.
Miałem pewne obawy, czy w tak lekkich butach nie będzie mi zimno w stopy. Góra ma ponad 5 600 m n.p.m. i trzeba pamiętać, że atak szczytowy zaczyna się w środku nocy. Nad ranem, kiedy robi się najzimniej, ja powinienem być bardzo wysoko - wyraźnie ponad 5 tys. metrów.
Pocieszałem się tym, że na górze ogólnie nie ma śniegu, a sama wysokość nie była przecież większa od tej na jaką wylazłem w Scarpach Charmoz w Andach.
Dało radę. Nie było komfortowo, bo w pewnym momencie pojawił się nieprzyjemny, przenikliwy wiatr, tak że musiałem pod kurtkę HS zakładać waciaka. Palce lekko przymarzły, ale beż żadnego dramatu.
Zejście ze szczytu odbywa się rynną skalną wypełnioną pokruszonym kamieniem. To najprostsza i najszybsza droga, choć mocno upierdliwa, bo piargi wysuwają się spod nóg i trzeba ciągle walczyć o utrzymanie równowagi. Droga ta to bardziej zjazd niż zejście. Demavend to czynny wulkan, więc skała jest ostra, chropowata, pylista. Moje Scarpy nie miały łatwo. Cały czas atakowane luźnymi kamieniami, ocierane o skały, hamujące podeszwą i niemiłosiernie zakurzone, zabrudzone wulkanicznym pyłem. Zszedłem na sam dół do Al Zaman, omijając schronisko. To ponad 2 tys. metrów deniwelacji, po wcześniejszym wejściu u na szczyt (ponad 1,3 tys. metrów przewyższenia). Stopy musiały boleć i bolały, ale o dziwo odcisków na palcach nie miałem.

Myślałem, aby zabrać te buty na Kazbeka. Chciałem podobnie, jak do Iranu zabrać tylko jedne. Fajnie byłoby mieć coś przewiewnego na podejście, bo przecież ruszam od dołu, a tam pełnia lata i gorąco. Fajne na atak szczytowy byłyby buty ocieplane. Pewniej, bezpieczniej. Ale to wszystko waży, a plecak pioruńsko ciężki nawet bez butów i nikt inny go nie poniesie. Dlatego jedne buty, takie co to poradzą i w cieple i w zimnie. Nie ma zatem ocieplenia, a na mróz musi wystarczyć ciepła skarpeta. Problem ze Scarpą Charmoz jest taki, że to but dość ciasny i założenie bardzo grubej skarpety mogłoby przynieść efekt przeciwny do zamierzonego. Ściśnięte palce o prosta droga do odmrożenia. Kazbek jest niższy od Demavenda, ale ośnieżony z lodowcem. Podobny do Elbrusa, a tam nawet w ocieplanych Scarpach Cumbre nie było mi za ciepło.
Dlatego ostatecznie wziąłem inne buty i był to raczej lepszy wybór.

Jako ciekawostkę mogę napisać, że w Himalajach w tym roku spotkałem chłopaka, który w Scarpach Charmoz wszedł na Island Peak! Zmarzł strasznie, ale miał dużo szczęścia, bo pogoda była wręcz idealna - zero wiatru i słońce grzejące, od kiedy tylko wzeszło. Gdyby coś w pogodzie się popsuło, musiałby szybko uciekać na dół, aby ratować palce przed odmrożeniem. Nie jest to więc but na takie góry. Ale można - zaciskając zęby i licząc na opaczność boską :).

CZY WARTO?

Testowane buty zakupiłem w lutym 2011. Niebawem minie 7 lat od kiedy je noszę. Nie miały lekkiego życia, bo przez pierwsze 5 lat były moimi podstawowymi butami zimowymi, a dla mnie zima to właściwy sezon górski i wtedy właśnie bywam w górach najczęściej. Były też na trzech wyprawach w wyższe góry, gdzie były wręcz katowane. Dziś jestem naprawdę zaskoczony tym w jak dobrym są nadal stanie. Gumowy otok wygląda wręcz doskonale. Materiał zewnętrzny nigdzie nie popękał, nie rozerwał się, nie ma żadnych uszkodzeń! Wszystkie szwy są całe. Nadal mam te same sznurowała. Zapiętki nieprzetarte, nie zmechacone nawet. W ogóle wyściółka wewnętrzna, poza wspomnianym wyżej przetarciem od małego palca stopy w jednym bucie, jest w stanie praktycznie idealnym. Metalowe elementy buta nie rdzewieją, nie odkształcają się, nie odpadają. Szukając oznak zużycia można byłoby wskazać na zmechacenie, a nawet delikatne przetarcie wyściółki w górnej części cholewki tam, gdzie fałdy języka ocierają się o wnętrze buta (patrz zdjęcia). Tyle, że takie przetarcia pojawiają się w każdym bucie wykończonym tkaniną w tym miejscu, najczęściej o wiele szybciej i nie mają żadnego wpływu na użytkowanie obuwia.
Tak naprawdę jedynie podeszwa, jej starcie, wskazuje na wiek butów. To główny powód dlaczego przestałem używać ich w naszych górach, oprócz wyjazdów z nartami BC. Mam teraz inne, bardziej pancerne buty do ''codziennego'' katowania. Charmoz wolę brać tam, gdzie waga ma bardzo duże znaczenie.

Czy polecam? Oczywiście. Scarpa Charmoz GTX to niesamowity model buta. Nie tylko wyglądają, ale są przecież lekkimi szmaciakami - w tym kontekście ich niezwykła trwałość budzi prawdziwe zdumienie i zasługuje na uznanie. Niska waga, świetna amortyzacja, doskonałe dopasowanie dają w efekcie buty fantastycznie wygodne. Nie są ciepłe, to też można wychodzić w nich w góry z miejsc bardzo ciepłych bez obawy o ukiszenie stóp. Wyżej wystarczy cieplejsza skarpeta, przypięte raki i po lodowcu można zapylać. W skale pokazują swoją klasę - świetna przyczepność, czucie, sztywna podeszwa ułatwiająca wykorzystywane najmniejszych występów skalnych. Lekkość prowokuje do innego kroku, do przyśpieszenia. Scarpa Charmoz to buty bardzo wszechstronne. Dla mnie jedne z najlepszych butów, jakich używałem.

Z CZEGO

Do produkcji butów Scarpa Chramoz GTX nie użyto nawet grama skóry. Są tacy dla których to bardzo ważna, pozytywna wiadomość i tacy, którzy od razu taki produkt odrzucą. Dla mnie to tylko suchy fakt. Nie ma dla mnie znaczenia z czego but jest wykonany - ważne jest aby możliwie najpełniej spełniał moje oczekiwania.
Cholewkę uszyto z corduropodobnego materiału L-Tech. Górna część języka, obszar wokół kostek i boki po obu stronach języka wyłożono syntetyczną skórą Lorica.
Pętle z tego materiału służą jako przelotki sznurowadeł. Metalowe ucha samoblokujące poniżej kostki pozwalają na oddzielną regulację siły wiązania wokół stopy i wokół łydki - co realizujemy poprzez dwa rzędy stalowych haków na górze.
Wnętrze buta, tam gdzie otula on staw skokowy, wyłożono miękką gąbką. Tak samo miękko wyściełany jest język. Sama futrówka do zielono zabarwiona tkanina charakterystyczna dla membrany Gore - Tex.
Otok ochronny poprowadzono dookoła buta podnosząc go z przodu tak, aby nachodził na palce. Guma wzdłuż krawędzi zewnętrznej jest cieniowana, dzięki czemu nie mamy schodka na styku cholewka/otok. Zapobiega to haczeniu gumy o wystające przedmioty i jej odrywaniu.
But podklejono podeszwą Vibram Mulaz. Sztywność wzdłużną i poprzeczną zapewnia śródpodeszwa Pro-Fiber, a za amortyzację robi warstwa EVA pod śródstopiem i PU pod piętą.
W tylnej części buta wklejono port z materiału TPU, gdzie blokowana jest dźwignia raków półautomatycznych. Oczywiście wewnątrz pojawiło się odpowiednie usztywnienie całej tylnej części cholewki, tak aby ramię przypiętego raka nie uciskało ścięgna Achilesa.
Pomyślano także o pętelkach na górze. Te nie tylko ułatwiają zakładanie butów, ale też umożliwiają przypięcie ich do plecaka za pomocą np. karabinka.

PODSUMOWANIA CZAS

Nadal mam te buty. Kiedy skończą się ostatecznie - kupię następne*. To chyba wystarczy za mój komentarz o tym co myślę o Scarpach Charmoz.

Zalety:
- waga
- wszechstronność
- przyczepność na skale
- trwałość i jakość wykonania
- wygoda i łatwość dopasowania
- odporność na warunki atmosferyczne

Wady:
- wąski czubek
- wysoka cena
- rozwiązujące się sznurowadła


*Mimo, że będzie to już model zmieniony w stosunku do tego, który tutaj opisałem. Obecnie oferowane Scarpy Charmoz wyposażono w membranę OutDry. Podeszwa jest też inna. Inaczej rozmieszczono pianki amortyzujące i zmieniono wykroje z Lorici. Mimo to sama koncepcja jest identyczna. Wierzę, że jakość i trwałość zostały zachowane. Mam nadzieję, że nadal jest to Charmoz poprawiony jedynie, dostosowany do zmieniającej się mody i korzystający z nowych rozwiązań technologicznych. Dlatego zamiast szukać odpowiednika u konkurencji - zostanę przy sprawdzonym modelu firmy, którą lubię, bo nie zawiodłem się dotychczas na ich wyrobach.

Dla testu sporządziłem album, gdzie oprócz zdjęć butów umieściłem kilka fotografii z terenu:

https://photos.app.goo.gl/paSl24PKncIMkCF03



Dziękuję za uwagę i zapraszam do dyskusji.
rytmar

OCENA PRODUKTU:

Oddychalność: 3/5
Podeszwa: 4/5
Wodoodporność: 5/5
Wygoda: 5/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.40/5



Odpowiedz
#2
Fajnie poczytać taki tekst okraszony opisem przygód. Znacznie przyjemniej niż suchy techniczny opis sprzętu.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#3
Nie inaczej. Recenzje pisane przez Rytmara rewelacyjnie się czyta.

Odpowiedz
#4
Właśnie. Wciągający test...skoro przeczytałem ;-)
Na Scarpie również jeszcze się nie zawiodłem. Mam skórzanego bliźniaka Charmoz, starszy model Triolet i myślę, że przy moim użytkowaniu te buty mnie przeżyją.
Dodam jeszcze od siebie jedną zaletę; te buty świetnie wyglądają ;-)

Odpowiedz
#5
Rytmar niejako wezwał mnie do wpisu....Przez 8 lat byłem posiadaczem LaSprotivy Trango - wymienianej w teście.
Potwierdzam praktycznie wszystkie wady i zalety. Są tożsame z modelem Scarpy.
Gdyby mnie ktoś spytał o but uniwersalny w polskie góry- tak by mieć jedną parę - to bym je wymienił.
*Mamy dość sztywną podeszwę. Przy długich podejściach dla mnie to sama wygoda.
*W skale wąski czubek daje precyzyjną pracę nóg. W zejściu potrafi popalić palcom. *But jest na tyle lekki i wygodny, że da się go używać w niższych górach. Używałem zimą w Tatrach turystycznie i lekkie wspinanie, zimą w beskidach, zimą na nartach. Zdarzało mi się go zabierać na wyjazdy na nizinę. Praca z rakami (u mnie G12) bardzo dobra. 100% możliwości pokazywał tatrzańską wiosną.
Używałem trzy (może nawet cztery) sezony z wiązaniami X-trace jako but narciarski (Tu były trochę za miękkie w kostce).
Podsumowując - jest to ciekawa kategoria butów. Mimo ostro zdefiniowanej funkcji - lekki but alpejski, okazuje się że jest to zaskakująco uniwersalny model.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#6
Jak wygląda konserwacja tej syntetycznej skóry?
Miałem kiedyś lekkie trekingi Boreala, które zdaje się właśnie z syntetycznej skóry były uszyte i producent zalecał konserwację, jak traktowałem je jak nubuk i tak też się zachowywał (na starość popękał jak naturalna skóra).
Tutaj tej skóry jest tyle co nic, ale jednak.
-------------------------------------------
m

Odpowiedz
#7
Ciekawi mnie jak wygląda namakanie warstwy wierzchniej w takim bucie? O tyle to dla mnie ciekawe, że przez krótki czas miałem podobne buty hanwag ferrata combi gtx. Bardzo podobna konstrukcja co charmosy tyle, że z elementami z naturalnej skóry. W śniegu nawet sypkim skóra bardzo szybko namakała. Działo się to z dwóch stron. Przez naszycie na cordurę elementów skórzanych woda penetrowała je także od spodu. Co skutkowało gnojem w środku, nie od przemoczenia tylko od zapocenia. Może tu dzięki całości wykonanej z sztucznych surowców jest inaczej?
Generalnie wybierałem wtedy między ferratami a charmosami właśnie. Oprócz bardziej odpowiadającego mi kopyta hanwagi przekonały mnie łatwiejszą konserwacją. W sklepie nikt nie potrafił mi powiedzieć jak impregnować loricę.
Ferraty różniły się jeszcze mocniejszym wywinięciem przedniej części podeszwy od scarp.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#8
Ja niczym specjalnym tych butów nie konserwowałem. Nie ma tam skóry, więc nie trzeba niczego natłuszczać :). Mi to pasuje, bo nie lubię za bardzo marnować czas na takie zabawy ;).
Brudne buty myłem wodą z mydłem, a do impregnacji używałem najczęściej preparatu Boreala:
http://tnijurl.com/60a2413cebe9/
lub Nano Protectora Tarrago:
http://tnijurl.com/e06bb9336571/
Lorica ma się dobrze. W miejscach zginania są głębokie bruzdy, ale materiał jeszcze nie popękał.
-------------------------------------------
cześć i czołem

Odpowiedz
#9
Bardzo ciekawe opinie i man na myśli całą rodzinę lekkich butów alpejskich.
Zastanawiam się nad trango tower (następca s evo o którym piał Pim), który mierzyłem i jest bardzo wygodny.
Wydawało mi się ze na polskie góry zimą za cienki a na lato za ciepły, a tu wychodzi ze to całoroczny może być.
Urzywał ktoś podobnych na ferratach w dolomitach, bo włoskie lato i gore/od to nie wygląda komfortowo?

Odpowiedz
#10
@Barsus
Hmm. Nie zaobserwowałem takiego zjawiska, jak piszesz. Kiedy materiał zewnętrzny namókł od deszczu, czy śniegu to tzw. oddychalność leciała na łeb w dół. Dokładnie tak samo, jak w każdych innych butach z całkowicie zmoczoną cholewką - wilgoć wewnątrz, nawet jeśli buty nie przemokły.
Zaletą zastosowania syntetyków w Charmozach jest szybki czas schnięcia. Teraz jak zmoczę Scarpy Grand Dru, no - to te potrafią sobie wysychać :)
-------------------------------------------
cześć i czołem

Odpowiedz
#11
Rytmar
Zmoczone buty tak jak kurtka nie będą oddychały. Mnie bardziej chodzi o to, że podobny but tyle, że z dwoiny, bardzo szybko namakał. W miejscach gdzie były łączenia tkaniny ze skórą tworzył się taki schodek (charmosy o ile pamiętam mają tak samo) dzięki, któremu woda mogła wpływać pod elementy skórzane. Efekt taki jak napisałem wierzch buta szybciutko namoknięty w całości. Ale rozumiem, że lorica lepiej broniła się przed namoknięciem?
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#12
Barsusie! Trango też miały Loricę, zaś moja wersja (Trango S) była bez GTX. Lorica słabo przyjmowała wodę. Nie przypominam sobie ''przeciekania na szwach''. Raczej but przemakał równomiernie. Do tego zasadniczy materiał konstrukcyjny coś jak gęsto tkana cordura z włóknami kevlarowymi była tak ''zbita'', że bardzo wolno puszczała wodę. Sam materiał był sztywny i zachowywał się trochę jak ''mięka'' skorupa Asolo.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#13
Pim
Zdumiewające. Buty bez gtx? Już je wykończyłeś na całego? Myślałem, że jeszcze zipią.

Jak pamiętam charmosy z przymiarek to ta ich ''skóra'' nie była wcale sztywniejsza niż dwoina hanwagów. Wizualnie scarpy wyglądały na lżejsze od ferrat i chyba miały nieco miększą cholewkę. Chyba było w nich więcej tkaniny.
---
Edytowany: 2018-01-17 21:06:00
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#14
@ Barsus

''...woda mogła wpływać pod elementy skórzane..''
Gdyby nawet woda wpływała pod Loricę to i tak byłoby jej znacznie mniej niż ta, która pada, napiera na resztę cholewki. Cholewka pod naszywkami jest dodatkowo chroniona, tam powinna wolniej przemakać niż w miejscach odsłoniętych, narażonych na większe ilości deszczu. Wydaje mi się, że namakanie Hanwagów było spowodowane ogólnie małą odpornością materiału głównego, niż samych dodatków ze skóry.

Nie wiem dlaczego Twoje buty namakały tak szybko - jak rozumiem szybciej niż byś się spodziewał, szybciej niż inne, które znałeś.

Z moimi butami nie miałem, nie mam takich problemów. Nie wiem, czy to zasługa syntetycznej skóry, czy samego materiału L-Tech, czy może impregnacji. Ale zakładam, że impregnowałeś przecież swoje Hanwagi, a zresztą pod skórą i tak nie mogłeś ich zabezpieczyć. Dziwne. Moje buty jeśli już chłonęły wodę to równomiernie. Namakała cała cholewka. Naszywki z Lorici z pewnością nie przyspieszały procesu, a wręcz mam wrażenie, że ten element długo odpychał wodę, nawet wtedy gdy L-Tech już był mokry.

Napiszę tak. Dla wielu będzie to jakaś bajka - i sam się temu dziwię - ale Scarpa Charmoz, ich cholewka nie namakła mocniej, szybciej niż używane przeze mnie inne buty z pełnej skóry, np. teraz je zastępujące Scarpa Grand Dru. Jest chyba tak (jak pisze Pim), że materiał użyty do szycia cholewki jest mocno niechętny wodzie, a przed wcierniem śniegu długo chroni wysoki gumowy otok. Sam deszcz raczej nigdy nie był w stanie przemoczyć butów do membrany. Nie pamiętam takiego przypadku, ale to były przecież ''buty zimowe'', to też z deszczem raczej nie spotykały się za często :).

Podsumowując.
Namaczanie cholewki jest normalne i spotykane w butach używanych zimowo. W opisywanych Scarpach Charmoz to zjawisko nie było bardziej uciążliwe niż normalnie, nie zwróciło mojej szczególnej uwagi. Nie uważam, nie zauważyłem, aby naszycia z Lorici na materiale głównym w jakikolwiek sposób przyśpieszały proces namakania cholewki.
---
Edytowany: 2018-01-18 00:15:16
-------------------------------------------
cześć i czołem

Odpowiedz
#15
Barsusie! U mnie Trango padły po 8 latach.
Dwa pierwsze były użytkowne intensywnie tak 2 mies/rok.
Potem to było raczej koło miesiąca przez dwa lata a potem 4 sezony już z nartami, więc wróciły do poziomu 2 mies/rok.
Odspoił się but od podeszwy w rejonie zgięcia. Amortyzujące poliuretany były OK.
Materiał zewnętrzny był tożsamy z tym używanym w Spatnikach. Jego podejrzewam o dobrą wodoodporność.
Przemakalność w porównaniu z butem Cordura/skóra bez GTX o niebo lepsza. Miałem dwie pary trekingowych AKU Slope zawsze bez GTX.
Jak bym to opisał: w warunkach beskidzkich (bez brodzenia w trawach). Aku Slope po jakiś 3h w mżawce puszczały wodę. W LaSportiwach czuć więcej wilgoci było po 5-6 godzinach. Nie mówimy tu o zlewie a'la prysznic tylko takiej ''Beskidzkiej mżaweczce''.
Jest to w końcu but alpejski do kontaktu ze śniegiem. Jakoś to musieli rozwiązać.
Jeszcze jedno: odporność mechaniczna materiału zewnętrznego. Boki buta udało mi się 2-3 razy ''przerysować'' rakami. Ślad wśród włókiem pozostał. Ale zaskakująco nikły.
---
Edytowany: 2018-01-18 07:53:45
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#16
Rytmar
No właśnie chodzi o to, że w moich butach to następowało stanowczo zbyt szybko w porównaniu do innych butów posiadanych wcześniej. Oczywiście nie chodzi o deszcz tylko o kontakt ze śniegiem. Dla tego dopytywałem jak sprawa prezentowała się w charmosach. Dla mnie było to dużą wadą tamtych Hanwagów.

Pim
Na pewno musieli jakoś to rozwiązać. Ale brak gtx jest mile poza głównym nurtem wykorzystywanych patentów w obuwiu tego typu. Nawet te 10 lat wstecz ciężko było dostać takiego buta bez membrany a teraz to graniczy z cudem. Wiem, że gdy ja rozglądałem się za butami tego typu Millet miał coś jeszcze w tym gatunku. Jednak był to but z zamszu i cordury, a opinie na temat jego odporności na wodę nie były zachęcające.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
#17
Barsus!

Trango I generacja była skórzana. Taki wdzięczny lekki but. Widziałem go w realu u znajomego TOPR-owca. Bardzo je chwalili. Moje Trango S było pierwszym rocznikiem II generacji. Rok później but był już z GTX i tak jest do tej pory.
-------------------------------------------
Pim

Odpowiedz
#18
Co do butów tego typu (mniej więcej), używam teraz Hanwaga Friction II. Genialna sprawa to kopyto wide, szersze z przodu. Są ocieplane minimalnie, więc wachlarz zastosowań większy w górę.
Barsus - miałem 10 lat temu Hanwagi Crack Safety, bardzo zbliżone do Ferrat - nie zaobserwowałem efektu przemakania.
Myślałem kiedyś nad Charmozami, ale Hanwag mi lepiej leży.
Recka - bajka :-).

Odpowiedz
#19
Carlosmuz miałeś racje w nowych rakach Petzla brak śruby do regulacji tyłu. Sorry, że tutaj to pisze ale nie potrafię odszukać gdzie była dyskusja. Jestem juz prawie właścicielem Leopardów.

Odnosnie butów to moja żona bardzo je chwali z wyjątkiem szerokości w palcach, stabilność na śniegu jest bardzo dobra. Moim zdaniem wąski przód podeszwy ma swoje plusy nie tylko w skale ale rownież na śniegu.

Odpowiedz
#20
Rytmar recka ''miód-malina''!
Jak dla mnie, ta recka jest na czasie. Jestem w trakcie rozglądania się za lekkimi butami w Alpy, Tatry zimą. Myślę o Milletach Grepon.

Odpowiedz


Skocz do: