To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Reklamacja obuwia outdoor (dawny wątek meindl - przestroga)
#1
Dzień dobry,

wiem, że na górze strony jest temat o obuwiu firmy Meindl, ale nie chciałem, żeby temat zginął pośród blisko 140 stron dyskusji. Jak Moderator uzna za stosowne - proszę o przeniesienie do tamtego wątku.

Butów tej marki używam od 13 lat i... to chyba dlatego po raz pierwszy mam pecha :)

Znosiłem ich sporo, a tych pierwszych używam do dziś, pomimo tego, że goretex w nich umarł. Kupowałem buty nowe i używane. Te drugie głównie z ''Bundeswehry'' (zarówno Meindle, jak i Haixy, ale to w zasadzie to samo).
Miały na prawdę ciężko - motor, konie, góry, off-road, praca warsztatowa (smary, oleje). Nigdy nie zawiodły, żadne z nich. Haixy rozpadły mi się po 7 latach katowania, uprzednio były już używane w wojsku. Miały więc pełne prawo.

Buty firmy Meindl polecałem zawsze każdemu ze słowami, że warto wydać >1000zł raz na wiele lat i mieć spokój. I sporo znajomych szło tą drogą. Moja cała rodzina chodzi w Meindlach lub Haixach. Od małego, do dużego. Piszę to, by podkreślić, że nie jestem osobą urwaną z choinki, tylko mającą pewien bagaż doświadczeń z butami tej marki, w różnym stopniu zużycia.

A teraz do sedna.

Rok temu upatrzyłem sobie ''leżaki magazynowe'' na OLXie. Mam duży rozmiar buta (47) więc czasem można coś ciekawego wyhaczyć. Buty nowe, zero śladów użytkowania, sprzedawca kumaty, miłośnik marki, dla niego buty zbyt sztywne. Kupuję, przymierzam, oglądam - wszystko super, jak zawsze z Meindlami. Jako że nigdzie się nie wybierałem, a na co dzień używałem butów bardziej miękkich, to zakup przeleżał w pudełku jakiś rok. Tydzień temu stwierdziłem, że na wycieczkę w Bieszczady je ze sobą zabiorę, bo idzie zima i mogą się niebawem przydać.

Po dotarciu z Wołosatego na Rozsypaniec buty się po prostu rozpadły. Podeszwa się rozczłonkowała i odseparowała od buta. Poniżej foto.

Jakoś ukończyłem wycieczkę, wróciłem do domu i wysłałem zdjęcia z opisem do Meindl Polska. I tu kolejny szok. Dlaczego? Poniżej screen'y z wymiany korespondencji.

Może ja jestem z innego świata, dlatego gratuluję Meindl Polska podejścia do wiernego klienta. Naprawdę. Podejście w stylu: ''Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?''
Nie przypominam sobie, żeby kiedykolwiek otrzymał kupując buty informację, że ''butów nie można przechowywać nieużywanych, bo przez to się rozpadają''. Dodam tylko, że butów z wysokiej półki cenowej i jakościowej.

Także...
Przestroga - nie kupować nieużywanych butów Meindl, które mają datę produkcji starszą niż X (ile? może producent odpowie?), a zakupionych butów nie ściągać najlepiej z nóg, bo nie wolno - to jest naturalne, że od nieużywania się psują...

Jakby ktoś chciał się przekonać i ocenić stan tych butów na żywo - gotów jestem po uzgodnieniu zapakować w paczkę i wysłać pod wskazany adres.
Nie chcę być bowiem posądzony o jakieś oczernianie firmy Meindl, złośliwe działanie na szkodę itp.

Dodam też, że stać mnie na to, żeby sobie zapłacić za wymianę podeszwy w serwisie. Natomiast nie stać mnie na to, żeby tolerować debilne tłumaczenie Meindl Polska. Bo to zakrawa na kpinę.

https://www.youtube.com/watch?v=2zJFhdZ6Ox4

Link do galerii z butami i z korespondencją:

https://postimg.org/gallery/hy6nas3q/

Link do posta na FB Meindl Polska: https://www.facebook.com/meindl.polska/p...7471983741

Pozdrawiam,
ernil
---
Edytowany: 2017-10-04 11:18:53

Odpowiedz
#2
Temat nie jest nowy i nie dotyczy tylko meindla. Nie jest też do końca prawdą to, że nieużywanie powoduje uszkodzenie. Kluczowa jest tu śródpodeszwa piankowa, która się utlenia. I to nie nieużywanie a czas ją niszczą (może temp i/lub wilgotność). Miałem to samo z Raichlami - tez kupionymi jako leżaki magazynowe, tyle, że dzielnie służyły mi sporo lat aż na pewnej wycieczce podeszwa odpadła na obcasie. Niestety tego nie da się po prostu przykleić i kosz..
Ale też mam buty biegowe mające wiele lat leżakowania za sobą i są całe.
-------------------------------------------
m

Odpowiedz
#3
Rozumiem Twoje rozżalenie, ale producent odpisał zgodnie z prawdą. Sam miałem w zeszłym roku podobną przygodę z butami Ecco. Po 6 latach leżenia w szafie podeszwy po prostu odpadły. Na szczęście kilometr od domu, więc wróciłem po inną parę. Jedyne co mogę doradzić, to unikanie butów z warstwami amortyzującymi z PU.

Odpowiedz
#4
Oczywiście - czas, promienie UV itp - to ma wpływ. Ale w takim razie niech producent nie stosuje materiałów rozpadających się. Bo mam różne stare buty, w stym stare Meindle, i tam problem nie wystąpił. A tłumaczenie, że proces starzenia się jest tym ''szybszy'' im mniej intensywne jest używanie butów... No bez jaj. Bujać to my, nie nas.
Wg mnie po prostu dano ciała w doborze materiałów, a teraz na siłę dorabia się ideologię i zamiata pod dywan. W motoryzacji takie problemy rozwiązuje się akcjami serwisowymi itp. Tutaj też marka Meindl więcej by zyskała taką akcją (wizerunkowo), niżeli straciła (finansowo).
Podobny problem miałem z Canonem Eos 5D. Odkleiło się lustro od migawki. Odpadło po prostu. Pomimo tego, że aparat stary, używany, bez dokumentów zakupu/gwarancji - serwis podszedł do sprawy normalnie ''proszę przysłać, naprawiamy w ramach tego, że aparat jest marki Canon, a to Canon dał ciała''. Wysłałem, naprawili, odesłali, używam nadal. I po takim podejściu ja bym im nawet zapłacił chętnie za usługę tej naprawy, bo czuję się potraktowany po ludzku.

Odpowiedz
#5
Tu sprawa z wykop.pl:

http://tiny.pl/gp9rx

Odpowiedz
#6
Bleys, a orientujesz się, które firmy nie stosują PU jako warstwy amortyzującej?

Odpowiedz
#7
@ernil: Trafia do mnie Twoja argumentacja, że takie materiały nie powinny być w ogóle używane... ALE
...kupowałeś te buty od osoby prywatnej, czy z jakiegoś sklepu? Inaczej: czy masz jakikolwiek dowód zakupu? Bo jeśli nie, to w sumie zgadzam się z producentem.

Odpowiedz
#8
A co to ma do rzeczy? Czytałeś mój opis i odpowiedź producenta?
Tutaj nie jest w ogóle poruszana kwestia pochodzenia obuwia. Poruszana jest kwestia, że ''mamy klienta w dupie, bo produkujemy buty, które rozpadają się z nieużywania i informujemy klienta o tym w momencie, jak sygnalizuje problem owego rozpadnięcia się. Jednocześnie informujemy, że takowe rozpadnięcie jest wyłączone z gwarancji''.
Innymi słowy - ''wyprodukowaliśmy ujowe buty, ale nic się stało, bo wyłączyliśmy ową ujowość z gwarancji.''
EDIT:
I jeszcze jedno - ja nie występuję formalnie do producenta z roszczeniem gwarancyjnym. Ja występuję do producenta jako wieloletni, wierny marce klient, któremu nowe buty rozpadły się na nogach. Bo leżały x czasu nieużywane w pudełku, w szafie.
Rozumiesz różnicę?
EDIT 2:
I żeby nie było - ja nadal uważam Meindle za bardzo dobre buty. I raczej nie przestanę ich nagle używać/kupować itp. Natomiast będę stanowczo protestował przeciwko takiemu podejściu Producenta.
Za chwilę opiszę też tą sytuację i wyślę monit do głównej siedziby Meindla. Zobaczymy, czy tam będzie podobne stanowisko.
---
Edytowany: 2017-10-04 12:11:40
---
Edytowany: 2017-10-04 12:17:58

Odpowiedz
#9
To prawda, nie występujesz z formalnym roszczeniem gwarancyjnym.
Chciałbyś raczej,żeby producent poczuł się do ''pozaformalnej''odpowiedzialności za wyprodukowany sprzęt- tutaj tego w sumie nie mamy.
''Formalnie'' więc stanowiska producenta nie można kwestionować, natomiast Ty masz prawo czuć się zawiedziony jako klient i wyciągnąć stosowne wnioski.
-------------------------------------------
Nie jesteśmy tutaj dla przyjemności.

Odpowiedz
#10
Mnie tylko ciekawi jedno, czy tego typu usterki nie są efektem oszczędności albo zastosowania ekologicznego kleju i podobnych wynalazków.
Dla mnie to jednak kolejny krok w tył w wykonaniu producentów obuwia górskiego. Najpierw odejście od skóry licowej na rzecz tańszego nubuku, teraz spadek trwałości i dziwne kwiatki z jakością. W przypadku meindla, również z rozmiarami. Nie wiem jak u innych, ale u mnie już drugi raz mam wkładkę mniejszą o pół rozmiaru niż rozmiar buta.
Inna sprawa, nie tylko u meindla to występuje i w tym momencie zasadne jest pytanie, do jakiej kwoty warto kupować buty, w momencie gdy ich trwałość jest tak kiepska.

Odpowiedz
#11
Dokładnie - jak już napisałem, stać mnie na te 300zł za wymianę podeszwy, bo to nadal będzie opłacalne.
Ale niesmak pozostanie. I pytania, jakie stawia @mikel również.
Niestety - żyjemy w czasach, kiedy filozofia ''wszystko mi się należy'' połączona z filozofią ''możesz być prestiżowy'' sprowadziła produkty marki premium do... całkiem zwyczajnych produktów za prestiżową cenę.
Zatarła się granica między produktami, wszystko zostało uśrednione jakościowo. Nie ma już tak, że kupisz coś ekstra za ekstra kasę, to posłuży lata i będzie naprawdę doskonałe. Wszystko trzeba teraz analizować, doktoryzować się z pralek, suszarek, butów, latarek, a na koniec i tak Cię wydymają, bo ''wyłączyliśmy to z gwarancji'' ;)

Odpowiedz
#12
Pomijając inne kwestie - rozumiem że autor w związku ze swoim niezadowoleniem nie chce, że temat ''zaginął'', ale właściwym miejscem dla tego wątku jest wątek poświęcony reklamacjom bądź obuwiu meindl.

Odpowiedz
#13
Nie mam nic przeciwko przeniesieniu we właściwe miejsce. Z doświadczenia jednakże, z innego dużego forum wiem, że jeżeli coś może ustrzec innych Użytkowników przed stratą finansową (a za taką należy uznać zakup butów, które pomimo prawidłowego magazynowania się rozpadają po czasie X), to warto choć przez jakiś czas taki temat zostawić bardziej ''na widoku''. Niemniej to Moderator decyduje, więc nic mi do tego. Ja tu jestem tylko gościem.

Odpowiedz
#14
Odpadające podeszwy z warstwą PU to technologiczny krok w tył. Celowe postarzanie produktu. Kupisz za parę lat nowe i firma zarobi.

Zanim wyślesz buty do producenta wiedz też, że ewentualne uszkodzenie i popękanie skóry w trakcie wymiany podeszwy, jest czymś o czym po fakcie firma cię poinformuje, że powinieneś wiedzieć.

Swoją drogą dobry szewc wymieni podeszwę za pół ceny. Poszukaj info na forum.

Odpowiedz
#15
Osobiście uważam że największym problemem w tym jest to że trzeba kontaktować się z polskimi przedstawicielami danych firm (jeżeli buty kupiliśmy w sklepie który bierze od polskiego przedstawiciela). Nie jest tajemnicą że wiele firm traktuje polskiego klienta jako użytkownika II kategorii. Te reklamacje która u nas się odrzuca na zachodzie przechodzą bez zmrużenia oka. Ja sam miałem swego czasu problem z Meindlem El Paso. Zakupione w polskim sklepie ale sklep brał towar z Niemiec. Zareklamowałem przetarte zapiętki. To co w Polsce od razu jest odrzucane (uszkodzenie mechaniczne) to w Niemczech uznali. Przysłali nową parę butów.
Tak traktują swoich klientów. W Polsce wina zawsze jest użytkownika.
Nie do zaakceptowania jest żeby takie buty za takie pieniądze się rozpadały. Rozpadać się mogą jakieś adidaski za 200-300zł ale nie tego typu but. Jeżeli producent czy przedstawiciel uważa ze to normalne czy że to może się zdarzyć to uważam ze powinni jak najszybciej zniknąć z rynku z takim podejściem.
-------------------------------------------
JAca

Odpowiedz
#16
Po raz kolejny napiszę, bo powinno to być wielkimi literami wypisane w czołówce tego forum - podeszwy z Poliuretanu z czasem się utleniają, kruszeją i rozpadają w drobny mak niezależnie, czy chodzimy w tych butach czy leżą sobie one spokojnie w szafie. Unikajcie tego typu butów!!!

Tak jak Zbynek napisał, producent doskonale wie co robi, jest to celowe postarzanie produktu, a problem nie jest znany od dziś lecz od wielu, wielu lat. Z tego powodu wielu producentów obuwia nie stosuje już Poliuretanu lecz inne, znacznie trwalsze pianki (EVA? ale ta się chyba ugniata z czasem co obserwujemy we wszelakich adidasach). W butach górskich najlepiej moim zdaniem w ogóle unikać tego typu polepszaczy chodu, albo but szyty z solidnej podeszwy, albo podeszwa z jednego kawałka gumy (tak, są takie :-) )

A w temacie naprawy - proponuję udać się do solidnego szewca i poprosić o wymianę podeszwy na nową. Są ogólnodostępne fajne podeszwy tzw. +, resztę szewc będzie wiedział co zrobić. Ja za operację zapłaciłem 170zł. Podobną cenę weźmie Hanzel, a Larix (Meindl) ze swoimi cenami niech spada na drzewo banany prostować, jak przystało na OUTdoor :-D
---
Edytowany: 2017-10-04 15:52:59

Odpowiedz
#17
Ja naprawdę jestem sobie w stanie wiele wytłumaczyć, jednakże nie takie podejście do klienta firmy, która uważa się za jednego z najlepszych producentów butów.
Ile tego typu ''reklamacji'' będzie w skali roku? 10? 20? 50? Mówię o ewidentnych kwestiach, gdzie rozleciał się but nie mający w zasadzie śladów użytkowania. Czyż nie lepiej byłoby powiedzieć klientowi:
''Proszę przysłać buty, dokonamy oceny i poinformujemy co się da zrobić''.
Po czym, jeżeli rzeczywiście buty nie są znoszone itp, to wystosować informację, iż:
''Jest to wynikiem nierównomiernego starzenia się materiałów, niestety pomimo stosowania najlepszych rozwiązań ograniczenia występują. Pianka się utlenia, guma robi się twarda itp itd. Niemniej, w związku z tym, że szanujemy naszych Klientów proponujemy wymianę podeszwy w naszej fabryce na terenie Niemiec w zamian za symboliczną opłatę 100zł/za całościową opłatę 300zł, ale w zamian dajemy bon o wartości 200zł na zakup powyżej 500 itp itd...''

I wtedy ja nie czuję się zdradzony o świcie, tylko czuję się obsłużony jak przystało na klienta, który nie miał problemów w wyłożeniem tysiąca na buty.

Odpowiedz
#18
Mylisz podejście firmy z podejściem dystrybutora ;-) Notabene, larix chyba słynie z kiepskiego podejścia do klientów.

Aczkolwiek na miejscu sprzedawcy/producenta/dystrybutora chciałbym odpowiadać za buta, co do którego wiem, kto i kiedy go sprzedał. Chociażby żeby mieć pewność, że np. nie leżał zimy przy rurze CO w piwnicy :P

ps. tutaj akurat ma znaczenie, że ''Mam duży rozmiar buta (47) więc czasem można coś ciekawego wyhaczyć.'' - nie jesteś klientem, który wszedł do sklepu i wyłożył tauzena na buty. Jakby tak było, spokojnie dalej mógłbyś ciągnąć reklamację i dostałbyś najpewniej kasę z powrotem.

---
Edytowany: 2017-10-04 20:21:41
---
Edytowany: 2017-10-04 20:22:40

Odpowiedz
#19
Jakbyś czytał dokładnie, to wiedziałbyś, że butów mam sporo, również takich, za które właśnie owego tauzena wyłożyłem w sklepie. Niejednego i również w czasach, kiedy ten tauzen był wart więcej, niż dzisiaj.
I nadal się nie rozumiemy.
Opowiem na innym przykładzie. Swoim, sprzeda X lat. Projektując i produkując elementy zawieszeń czy elementy do montażu silników innych niż seria do pewnego modelu auta terenowego nie było dla mnie ważne, czy ktoś to trzymał koło grzejnika, czy odkupił używane, czy też miał lub nie miał faktury zakupu. Po pierwsze dlatego, że te elementy po prostu się nie psuły, bo były zaprojektowane, przebadane i wyprodukowane bez wad (bo mogło by się to skończyć np. wypadkiem). Po drugie - jak się ktoś zwracał o jakąś pomoc w ustawieniu takiego zawieszenia, wymianie elementu np. po dzwonie itp, to istotne było dla mnie to, jakąś opinię owa osoba przeniesie dalej w świat o mnie, jako producencie.
Tymczasem Ty usiłujesz przeforsować filozofię, że ''nie ma paragonu - proszę za drzwi''.
O ile w 90% reklamacji faktycznie jest to konieczne, bo inaczej by ludzie oddawali dziesięcioletni, schodzony sprzęt na gwarancję, tak w przypadku czegoś, czego nie używałeś, a się rozpadło, to wiesz...
Po pierwsze - INFORMOWAĆ W MOMENCIE ZAKUPU.
A po drugie - nie spuszczać na drzewo, tylko normalnie do człowieka podchodzić. A nie jak do debila, który pierwszy raz buty na oczy widział.

Pamiętam, kiedyś odesłałem do producenta Myo XP. Upalił się kabelek i zjarało pół czołówki.
Nie było problemów, a coś mi się kojarzy, że paragonu nie znalazłem, albo był totalnie wyblakły.
Firma Snap-On (narzędzia ręczne) w USA tez nie robi łaski - jak się coś urwie, to wymieniają na nowe i tyle. A nie gadka, że za dużo użył siły. Przynajmniej tak było ''za moich czasów''.
Inny przykład. Siekiera Fiskarsa. Urwała się przy rąbaniu. Zaniosłem do dealera, to zaczął od słów, że ''nieprawidłowe użytkowanie - na pewno waliłem młotem''. Pominę, że śladów na obuchu nie było żadnych. Poprosiłem grzecznie, żeby jednak odesłał, bo coś czuję, że Fiskars będzie miał w dupie, czy waliłem młotkiem, czy nie, po prostu wymieni. Tak też się stało. A mógł powiedzieć, że za długo leżała nieużywana. Czyli można i da się. Trzeba chcieć. Efektem tego jest to, że używam w domu itp tylko Fiskarsa, nie testuję Gardeny itp, bo skoro potraktowali mnie poprawnie, to ja się odwdzięczam i kupuję narzędzia od nich.

Odpowiedz
#20
Po kolei:

1) Tak, zgadzam się, że producent powinien wykazać więcej troski - w idealnym przypadku tak, jak to opisujesz.

2) Faktem jest, że nie skontaktowałeś się z producentem, tylko ich przedstawicielami na Polskę. Teoretycznie w interesie Meindla jest, by byli oni odpowiednimi ludźmi, ale nie są.

3) Gdybyś miał paragon, miałbyś podstawę dochodzić swoich praw - tak jedynie można napisać swoją opinię w internecie. I nie ma tu niestety dla dystrybutora znaczenia, że za inne buty zapłaciłeś pełną kwotę. Per analogiam, to że mam nowe auto na gwarancji, to nie znaczy, że producent mi przeserwisuje moje poprzednie auto - nawet jeśli jest tej samej marki. ;)

Podkreślam, nie uważam zachowania DYSTRYBUTORA w tej sytuacji za poprawne. Ale uważam je za w pełni logiczne, choć trochę 'niegodne' uznanej marki, jaką jest Meindl.

Odpowiedz


Skocz do: