To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Sobiech Kettle (dawniej - Survival Kettle)
#1
OPIS PRODUKTU:

Waga:
* sam czajnik - 570 g,
* palenisko - 132 g,
* ruszt - 110 g.
Razem - 812 g.

Wymiary:
wysokość:
* złożony do transportu - 23 cm.
* rozłożony do użycia - 30 cm.
średnica:
* 16 cm.

Pojemność - 1,2 litra.

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
27-05-2016, 22:58

Kuchnia polowa - Survival Kettle

Dzięki administracji Niezależnej Grupy Testingowej NGT.pl, stałem się testerem czajnika Survival Kettle. Określenie ''czajnik'' nie jest może zbyt trafne, lepiej pasuje nazwa samowar terenowy :)
Patent bowiem jest połączeniem kuchenki na drewno i czajnika, a nazwanie go samowarem jest chyba najbardziej trafne spośród funkcjonujących nazw.
Zasadniczy komplet składa się z właściwego czajnika z otworem paleniskowo-kominowym i podstawką będącą właściwym paleniskiem. Dodatkowo zestaw dopełnia ruszt, umożliwiający postawienie na palenisku innego naczynia - garnka bądź patelni. Tym samym oprócz zagotowania wody w czajniku, jest możliwość przyrządzania rozmaitych potraw w innych naczyniach.

Cały komplet jest dość spory i choć relatywnie lekki, to jednak swoje waży - 570 g - sam czajnik, palenisko - 132 g i ruszt - 110 g. Razem - 812 g.

Zamysł jest tak stary, jak rosyjskie samowary :) A może i starszy, ale to już domena archeologów.
Z współczesnych podobnych konstrukcji, protoplastą jest niewątpliwie rodzina Kelly Kettle, choć nasz czerwony czajnik ma kilka modyfikacji, z których najpraktyczniejszą są składane uszy uchwytu, pokryte skórą. Dzięki temu używanie czajnika jest wygodne i bezpieczne - izolacja spełnia swe zadanie w stu procentach.
Wykonanie Survival Kettle stoi na bardzo wysokim poziomie. Od razu widać, że producent miał dobrego projektanta i wykonawcę. Wszystko jest dobrze zaprojektowane i starannie wykonane. Elementy doskonale do siebie pasują, a użyty materiał nie nosi cech dalekowschodniej oszczędności. Blacha jest odpowiedniej grubości, nity solidne i dobrze nabite przez podkładki, ranty starannie zawinięte, wyloty kominka i wlewu precyzyjnie wyfrezowane, uchwyty pewnie trzymające się i składające z należytym oporem, skórzane obszycie nie odpruwa się, palenisko dokładnie wytłoczone, a ruszt jak wycięty laserem. Nawet czerwona farba i napisy wskazują na staranność wykonania. Tak po rozpakowaniu jak i po kilku użyciach nie mam zastrzeżeń do wykonania zestawu.
W testach polowych wrażenia z oglądu potwierdziły się. Czajnik zalewałem litrem wody, bo tyle właśnie mieści z rezerwą poniżej wlewu na rozchlapywanie się wrzątku.
A woda wre całkiem szybko, choć występuje tu taka dowolność stosowania paliwa, że nie jest tak łatwo określić czasu potrzebnego na doprowadzenie całego litra do wrzenia, jak w przypadku palników gazowych, benzynowych czy spirytusowych. Jednak przy suchych i dość drobnych patyczkach, czas 5 minut jest wystarczający. Pewnie dałoby się zagotować pełny czajnik szybciej, ale chyba nie jest to patent dla niecierpliwych.
Czajnik stawia się na- i zdejmuje się z ognia jak czajnik bezprzewodowy, łatwo się doń wodę nalewa i z niego wylewa.
Paliwo można dokładać przez otwór w palenisku lub wrzucać przez kominek.
W zestawie nie znalazłem gwizdka do czajnika, który przydałby się z dwóch powodów. Po pierwsze - by zabezpieczyć wlew przed wpadaniem doń ogarków strzelających z kominka, po wtóre - by usłyszeć anonsowanie charakterystycznym gwizdem konieczności wyłączenia stopera :)
Przydałaby się także jakaś nasadka / kapturek na kominek, by osłonić wylot na czas transportu i zapobiec brudzeniu i przenikaniu zapachu do okolicznego wyposażenia. Ja pakując czajnik do plecaka, zawijam go uprzednio w cienki worek na śmieci, by dyskretny wędzarniany zapaszek nie przeszedł na mój stan posiadania.
Po użyciu, wnętrze komory spalania jest pokryte smolistym nagarem, niełatwym do usunięcia w warunkach polowych. Jeśli by użyć rusztu i postawić na nim naczynia, także należy się liczyć z ich osmaleniem, okopceniem i utratą tak przeze mnie cenionej sterylnej czystości. Ja akurat pominąłem etap gotowania czy smażenia na dołączonym do zestawu ruszcie, głównie z uwagi braku naczyń które byłbym skłonny temu zadaniu poświęcić, a także koncentrując się na elemencie zasadniczym i nie rozpraszając się na dodatkach - w tym przypadku acz przydatnych, to mało istotnych.
Pojemność jednego litra wystarczy na przygotowanie czterech do pięciu standardowych kubków herbaty bądź kawy i nieco mniejszą ilość bardziej treściwych zalewajek typu zupa czy owsianka.
Tu właśnie w połączeniu z wcześniejszymi spostrzeżeniami, zaczyna się rodzić pytanie: dla kogo to jest...?
Gabaryt i pojemność Survival Kettle to trochę za dużo na pojedynczego wędrowca. Za dużo objętościowo czyli gabarytowo, pojemnościowo i wagowo. W zasadzie każda kuchenka / palnik na paliwo płynne bądź gazowe wygrywa tymi parametrami. Mój najlżejszy zestaw - mały kartusz 100g plus lekki palnik BRS-3000 i kubek Toaks Light Titanium 650, ważą razem ok. 250 g (z paliwem, bowiem kartusz jest pełny) i mieszczą się we wspomnianym kubku - z zapasem. Palniki benzynowe czy wielopaliwowe z pojemnikiem na paliwo będą większe i cięższe niż mój minimalistyczny zestaw, ale wciąż skromniejsze pod każdym względem od Survival Kettle.

Na kolejną wędrówkę zabrałem dwa systemy - Survival Kettle i mój minimalistyczny zestaw z palnikiem gazowym. Różnica w gabarytach jest spora. Co prawda SK ma pojemność około litra, kubek TOAKS niewiele ponad pół litra. Jednak na jedną osobę nie jest to problemem, a szybkość użycia, całkowita waga i czystość oraz brak niepożądanych woni zatrzymują mnie przy korzystaniu z palnika gazowego.
Po raz ostatni odpaliłem SK po gorącym dniu o zmierzchu. Bodaj właśnie wtedy prezentuje się najlepiej i daje namiastkę ogniska z jego magią i ciepłem. Przyjemnie bowiem posiedzieć przy ogniu z ciepłą herbatą, gdy wokoło zapada zmrok...

Ponownie zatem stawiam kwestię - dla kogo jest SK i jakie są jego plusy i minusy?

Zacznę od przeciwwskazań i minusów, to później będzie już tylko lepiej :)
- SK jest za duży dla pojedynczego wędrowcy w zasięgu cywilizacji,
- zajmuje sporo miejsca w plecaku bądź dodaje gabaryt zewnętrzny,
- sam się brudzi i brudzi naczynia,
- wytwarza dość dużo dymu, co w zasadzie dyskwalifikuje go do używania w pomieszczeniach zamkniętych i niektórych półotwartych, jak choćby namiot,
- wymaga nadzoru podczas mocnego wiatru - sypie iskrami (mam dwie wypalone dziurki w podkoszulce...,
- emituje zapach który przenika do sąsiedztwa,
- nagrzewa się także od spodu, wymagając uważnego doboru miejsca ustawienia,
- trudno się go czyści - tak komorę spalania jak i zbiornik na wodę,
- wymaga posiadania odrębnego naczynia na przygotowanie napoju czy zalewajki,
- jest zależny od paliwa, którego (zwykle) nie nosimy z sobą,
- dość wolno stygnie po użyciu a przed pakowaniem.

A co na plus...?
- paliwo nic nie kosztuje - liście, patyczki, szyszki i inny susz są dość powszechnie dostępne,
- paliwa nie trzeba nosić (choć przy długotrwałych deszczach, hmmm...),
- jednorazowo można zagotować wodę dla 2 - 4 osób,
- po utrzymaniu żaru w palenisku, utrzymuje wysoką temperaturę pozostałej wody,
- ogrzewa zmarzniętych,
- pozwala na gotowanie i smażenie na dodatkowym ruszcie,
- łatwy w obsłudze.

Grupa docelowa.
- Kajakarze. Jeden czajnik na dwie osady i można spływać z gór do morza, biwakując w chaszczach,
- Off-road. Czajnik do bagażnika i bezdroża bądź odludzia nie straszne,
- Tygodniowe i miesięczne wyprawy poza cywilizację. Płaskowyż Putorana i dorzecza Amazonki - proszę bardzo! Przed podbojem Antarktydy bądź Spitzbergenu, raczej przemyśleć temat... :)
- Obóz bazowy, obóz wędrowny - w sam raz dla większej grupy,
- Harcerstwo, puszczaństwo, questing - wieczorem gwarzę przy samowarze :)
- Skrzynia na wypadek apokalipsy - jak nie będzie benzyny czy gazu - w samowarze spalimy skrzynię ;-)

Recenzja Survival Kettle jest dość krótka, bo i sam element jest prosty, łatwy i przyjemny.

Ja akurat jestem minimalistą i wyszukuję małe i lekkie elementy wyposażenia. Dbając o sprzęt, unikam ich brudzenia i wydzielania niepotrzebnych woni. Czasem przygotowuję jedzenie pod dachem, rzadziej w namiocie, więc i tu SK nie jest dla mnie.

Ale gdybym podróżował łodzią / kajakiem / pontonem, eksplorował przez dłuższy czas odludne okolice w kilka osób - ''z buta'' czy terenówką, to wtedy czerwony samowar mógłby być moim dobrym kompanem. Jednak do tego czasu zostanę przy palniku i kartuszu gazowym.

Niewątpliwie Survival Kettle to bardzo dobrze wykonana pozycja. Będzie satysfakcjonować każdego, kto zaakceptuje jego minusy, głównie wynikające z używania ognia podsycanego drewnem i smolącego gary, przydającego sporo swoistego zapachu. Doceniam to, ale zostaję przy minimalistycznym zestawie gazowym, a SK jedzie do kolejnego testera... :)

...choć przyznam, że czerwony czajnik-samowar ma duszę... Żegnam go z sentymentem :)

Sformatowana recenzja wraz z kompletem zdjęć na moim blogu:
http://ginvilla.blogspot.com/2016/03/kuc...ettle.html

W ocenie dałem ''4'' za wygodę z uwagi na smolenie, kopcenie i ''wędzenie''. Także spory gabaryt i waga obniżyły ten punkt oceny. Jest to moja subiektywna ocena. Pozostałe dwie ''piątki'' dałem z pełnym przekonaniem.

Całość zdjęć na mojej Pikasie - https://picasaweb.google.com/11233906539...directlink

Link skrócony: http://tiny.pl/gtc6c

OCENA PRODUKTU:

Wygoda: 4/5
Wyposażenie: 5/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.67/5


[Obrazek: DSC_6094a1q.jpg]

[Obrazek: DSC_9914a1q.jpg]


Odpowiedz


Skocz do: