To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Monk Sandals Mnichy 10 mm
#1
OPIS PRODUKTU:

„Mnichy”- Model ten charakteryzuje chropowata podeszwa Vibram, dzięki której będziesz mógł pokonać trudne leśne ścieżki, drogi szutrowe czy asfaltowe. Zastosowany materiał Vibram charakteryzuje bardzo dobra przyczepność oraz wytrzymałość na ścieranie, zastosowana podeszwa daje odpowiednią amortyzacje przy pełnej naturalności stawianego kroku. System wiązania jest połączeniem bardzo wytrzymałej taśmy nośnej z najwyższej jakości klamrą samozaciskową. Dzięki takiemu rozwiązaniu otrzymano proste i niezawodne wiązanie, które nie sprawi Ci żadnego problemu. Miękka i elastyczna taśma nośna świetnie przylega do stopy nie powodując żadnych obtarć, natomiast klamra samozaciskowa daje możliwość szybkiej regulacji naprężenia taśmy.
produkt lokalny got


Cechy podeszwy 10mm:
- stosunkowo sztywna
- stosunkowo elastyczna
- dzięki grubszej podeszwie, słabe czucie podłoża a co za tym idzie większy komfort na nierównej nawierzchni jak szuter, kamienie itp. Dobrze sprawdza się na całodniowych wędrówkach lub przy dłuższych biegach
- dzięki swojej sztywności związanej z grubością występuje mniejsza szansa na podwijanie się przodu na przykład podczas chodzenia w długiej trawie
- większa waga niż podeszwa 8mm
- dzięki temu, że jest to jednolity kawałek Vibramu łatwo utrzymać w czystości
- pakowne o niedużych wymiarach

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
12-02-2016, 14:41

Budowa

Budowa - jak na sandały minimalistyczne - jest niezwykle prosta. Sandał składa się z podeszwy z jednego kawałka gumy Vibrama (dość miękkiej, z płytkim bieżnikiem: od strony stopy powierzchnia jest płaska, ale nie jest zupełnie gładka, lecz nieco chropowata).
W podeszwie są 4 nity: jeden przedni przymocowuje taśmę obejmująca śródstopie i okalająca kostkę, drugi przedni przymocowuje repik, przez który przechodzi taśma, dwa kolejne, z tyłu, przymocowują tasiemki, przez których pętle przechodzi taśma obejmująca.
Na taśmie obejmującej znajduje się prosta klamerka, przez którą przechodzi ta taśma - służy ona do dopasowania taśmy do stopy i kostki.
Na zewnętrznych tasiemkach, przez których pętle przechodzi główna taśma obejmująca, znajduje się logo producenta.
Główna taśma ma szerokość 15 mm. Podeszwa - około 10 mm. Sandały (para) ważą 272 gramy.
W testowanych sandałach taśma była niebieska. Dostępne są jednak inne kolory.
Cena - 145 zł.


Kilka zdjęcia detali
Repik http://tiny.pl/q8rc7
Widok z góry http://tiny.pl/q8rcr
Podeszwa http://tiny.pl/q8rc9
Z góry, zaznaczona odległość między punktami mocującymi taśmę http://tiny.pl/q8rcw
Największa szerokość http://tiny.pl/q8rc5
Stopa w sandale http://tiny.pl/q8rc1
Giętkość sandała http://tiny.pl/q8rcp
Obydwie stopy - widok z góry http://tiny.pl/q8rc4
Widok z przodu http://tiny.pl/q8rcn
Widok z boku http://tiny.pl/q8rck
Obunóż http://tiny.pl/q8rc2

Własności olfaktologiczne

Powierzchnia wierzchnia sandałów oraz paski nie są pokryte żadną substancją antybakteryjną zapobiegającą przykrym zapachom. Przyznać jednak trzeba, że nie stanowiło to w wypadku testowanej pary sandałów problemu. Nie wykazywały one specjalnej tendencji do akumulowania tych lub innych zapachów. Po przyłożeniu do nosa czuję w większym stopniu zapach kurz/ziemi niż potu/stóp.

Przyczepność podeszwy

Podeszwa nie jest głęboko karbowana. Wysokość rowków wynosi w przybliżeniu około 2 mm. Jest ona wystarczająca do codziennego użytkowania w warunkach miejskich lub nizinnych. Sprawdza się również w bieganiu w takich warunkach - zapewnia odpowiednią przyczepność, również w deszczu. Gorzej jednak sprawuje się w nietypowych warunkach - na przeciętnie stromej, szutrowej ścieżce w marszu z plecakiem obciążonym szpejem wspinaczkowym nie tylko nie miałem poczucia, że stąpam pewnie, to faktycznie zdążyły mi się upadki i rozcięcie w ich wyniku palca. Również - z oczywistych względów - nie jest to obuwie, które zapewnia przyczepność na błotnistej ścieżce

Trwałość podeszwy i innych elementów
Trwałość podeszwy, pasków, nitów, repików i klamer oceniam jako bardzo dobrą.
Podeszwa nosi znamiona zużycia w pewnym stopniu, ale zważywszy na okres i intensywność użytkowania stopień ten ocenić można jako niewielki. Sadzę, że posłużą jeszcze kilka sezonów.
Podeszwa nie zbiła się, nieco tylko odkształciła się - praktycznie w stopniu niezauważalnym - na pięcie. Trochę się również starła, ale stan bieżnika wciąż oceniałbym jako dobry (trzeba jednak zauważyć, że ważę poniżej 70 kg a zazwyczaj poruszam się z bardzo ograniczonym, czyli lekkim bagażem).
Trochę gorzej wyglądają paski. Trochę się zmechaciły i wytarły (szczególnie w miejscu, gdzie mają kontakt z repikami i tasmami), na pięcie zaś wytarły, wypłowiały i jakby zrolowały się; taśma się nieco wystrzępiła w miejscu jej zamocowania do podeszwy (czyli z przodu).
Stan repików i nitów oceniam jako bez zarzutu. Na początku miałem obawy co do trwałości nitów, jednak okazały się one bezpodstawne - żadne naprężenia, którym muszą sprostać w trakcie użytkowania, nie okazały się dla nich niszczące :)

Zdjęcia ilustrujące zużycie:
http://tiny.pl/gt61t
http://tiny.pl/gt617
http://tiny.pl/gt619
http://tiny.pl/gt611
http://tiny.pl/gt61c
http://tiny.pl/gt61d
http://tiny.pl/gt61f
http://tiny.pl/gt615



Dopasowanie

Zanim otrzymałem sandały, musiałem dobrać rozmiar. W tym celu Monksandals poleca zmierzyć długość stopy, co uczyniłem, następnie w oparciu o dane na stronie, określić rozmiar, wydrukować odpowiedni szablon i sprawdzić, czy jest OK. Ponieważ miałem wątpliwości, po fotograficznej konsultacji, stanęło na tym, że przyszły do mnie sandały o rozmiar większe niż te, które bym zamówił posługując się jedynie wskazówkami ze strony i nie nabierając żadnych wątpliwości. Mam więc (jak sądzę, bo na podeszwie ani nigdzie indziej nie jest to powiedziane) rozmiar 43,5 a nie 42,5. Zwykle - na co dzień - noszę (domyślnie) rozmiar 42,5, w niektórych butach w góry 43, wspinaczkowe to (LaSportivy) 41, 41,5 (La Sportivy, MadRocki), 42 (Five Teny), biegowe 43, 43,5 (Rbk), 42,5 (Inov-8). Innymi słowy - różnie to bywa. Otrzymane sandały być może mogłyby być o pół numeru mniejsze i też by pasowały, podobnie zresztą - jak przypuszczam - i 42,5.


Użytkowanie


Sandały użytkowałem w okresie letnim praktycznie codziennie, bez względu na miejsce pobytu. Poza latem - tak jak pogoda pozwalała :) Sandały w ogólnym rozrachunku przypadły mi do gustu. Lubię ję, uważam je za funkcjonalne, poręczne (ponożne?) i wygodne, bezpretensjonalne. Monków używałem w różnych sytuacjach - najczęściej do chodzenia po mieście, w terenie, schronisku, ale również biegałem w nich, wykonywałem innego rodzaju ćwiczenia aerobowe i anaerobowe, a nawet się w nich wspinałem i spacerowałem w morzu. O wrażeniach - niżej.

Pierwsze wrażenia

Na początku - choć może to dość dziwnie zabrzmi w przypadku tak prostych sandałów - miałem mały kłopot z ich dopasowaniem. Sprzączka nie chodzi wcale tak lekko i trochę musiałem poświecić energii, żeby dobrze dopasować sandały do stopy. W dodatku długo towarzyszyło mi uczucie, że lewy dopasowany mam inaczej niż prawy - w prawym wciąż wydawało mi się, że stopa przesuwa się do przodu sandała, inaczej niż w lewym, który tkwił na właściwym miejscu. Im bardziej dociskałem taśmę w prawym, tym bardziej miałem takie wrażenie. W końcu jednak, metodą prób i błędów, przesuwając klamerkę na taśmie oraz mniej lub bardziej dociskając taśmę udało mi się w końcu osiągnąć odpowiedni efekt wygodnego dopasowania. Dopasowałem sobie nie jakoś tak na maksa ściśle, ale tak, jak wydawało mi się, że będzie wygodnie. W porównaniu jednak do sandałów zapinanych na taśmę velcro tu dopasowanie wymaga trochę więcej zachodu. Po pewnym czasie, żeby zdjąć sandały poluzowywałem trochę taśmę sprzączką, a kiedy je zakładałem na stopy, jedynie lekko dociskałem, nie przejmując się, czy obydwa sandały beda równie luźne/dociśnięte, czy nie.

Wspinanie

Chociaż próbowałem, wspinaczka w sandałach raczej się nie udawała. Podeszwa jest zbyt miękka a sposób trzymania stopy przez taśmę nie pozwala dobrze docinać do stopni dużego palucha - podeszwa spod niego mi uciekała.
Nie za bardzo również nadają się do brodzenia w wodzie: w celu zapobieżenia „ucieczce” sandałów z palców, trzeba by je mocno dociskać, czego nie lubię.

Bieganie i inne sporty

Producent przedstawia swój produkt jako przeznaczony do biegania.
Nigdy wcześniej nie biegałem w obuwiu o tak iluzorycznej amortyzacji - nie będę pisał o swoim stosunku do filozofii biegania minimalistycznego: kto, co lubi, ja, mimo wszystko, lubię biegać w butach, choć maksymalnie lekkich. Najlżejsze obuwie, w którym biegałem to startówki Brooksa T6 i Inov-8 Talon 212. W związku z tym byłem ciekawy, czy wytrzymam w nich bieg, jak długo i jak to będzie. Pierwszy raz poszedłem pobiegać w sandałach o 22. Długo nie pobiegałem, jakieś 40 minut, w damskim towarzystwie, wiec niespecjalnie szybko, ale w tempie raczej konwersacyjnym, pewnie bliskim 6 min/km. Myślę wiec, że było jakieś 7 km. Jak wrażenia? Cóż, myślałem, że będzie gorzej. Biegło mi się całkiem dobrze. Biegliśmy po utwardzonej i w miarę równej powierzchni - płyty chodnikowe, kostka, asfalt. Sandał wymuszał precyzyjniejsza pracę stóp - inaczej zaczynał nieprzyjemnie ''klapać'' czy raczej ''mlaskać''. Po przybiegnięciu do domu stwierdziłem, że nogi mam jakoś inaczej zmęczone. Chyba nie same stopy - choć chyba one również - ale uda.

Później biegałem jeszcze w Monkach kilkakrotnie. Nie było to trudne, bolesne, czy też nieprzyjemne. Pięt sobie nie odbiłem, palcami w nic nie uderzyłem. Z czasem nie musiałem kontrolować kroku tak, aby sandały w trakcie biegu nie mlaskały/klapały - biegało mi się wygodnie.
Ponieważ po operacji odklejenia siatkówki w oku w marcu 2015 r. musiałem trochę zwolnić z dzikimi treningami, Monki wielokrotnie towarzyszyły mi w wielokrotnym wchodzeniu i schodzeniu schodami na Górkę Szcześliwicką (31 m deniwelacji). Sprawowały się w tej funkcji znakomicie.
Później, bojąc się trenować na łapu-capu, pod wpływem znakomitej książki Training for New Alpinism zacząłem biegać 9 sekundowe maksymalne sprinty pod górkę (z 2-minutowym odpoczynkiem pomiedzy sprintami). Po pierwszym takim treningu w Monkach przerzuciłem się jednak na buty biegowe. Na nachylonym stoku, biegnąc pod górkę ''ile fabryka dała'', obawiałem się zahaczyć palcami o podłoże. Otóż bowiem kilka razy w trakcie normalnego biegu przód sandała uderzając w jakąś nierówność/przeszkodę podwijał się pod stopę. Nie miało to - poza nieprzyjemnym zaskoczeniem - żadnych bolesnych czy niepokojących konsekwencji. Niemniej w sprincie pod górkę wolałem nie ryzykować.

Do innej - ogólnej zresztą - wady zaliczyłbym słabe trzymanie się mokrej/spoconej stopy na wilgotnej podeszwie. W mokrym sandale - ze względu na sposób objęcia jedną taśmą stopy i kostki, zmniejszone tarcie taśmy o pętle oraz stopy o powierzchnię sandała, stopa wykazywała skłonność do niejakiego wyprzedzania sandała. Subiektywnie - bardzo mnie to irytowało.
Poniższe zdjęcia ilustrują to zjawisko, które również występowało po wypacających ćwiczeniach plyometrycznych wykonywanych w warunkach domowych.
http://tiny.pl/q8171
http://tiny.pl/q817j

Z tego względu nie jest to obuwie odpowiednie do wykonywania różnego rodzaju ćwiczeń w stylu P90x Plyo lub takich jak Insanity: dynamicznych podskoków, wypadów, pajacyków itp. W szczegółach pisałem o tym w dedykowanym wątku następująco:

'' Niektórzy mogą wiedzieć, że oprócz sandałów Monksandals testując od pewnego czasu koszulkę Nessi, robię przykładnie ćwiczenia P90x Plyo http://tiny.pl/q8wlm Ćwiczenia te, w mojej oczywiście tylko opinii, są dużo ciekawsze, wszechstronniejsze od biegania i w mojej opinii dobrze przygotowują do np. wysiłku w górach. (...)

Tak więc dziś wieczorem - po rozgrzewce - wpadłem na pomysł, żeby założyć testowane sandały. Docisnąłem taśmę tak, jak do dociskałem do biegania, czyli niezbyt ściśle, wygodnie. Jednak już w trakcie tzw. [i]Airborne Heisman
(46:56 do końca na filmie) (polega - w uproszczeniu na przeskakiwaniu z prawej nogi na lewą z wysoko podciągniętą nogą) uznałem, że koniecznie muszę docisnąć taśmę, ponieważ stopa za bardzo przy lądowaniu przesuwała się na zewnętrznego repa. Jakoś to tam pomogło w drugiej serii tego ćwiczenia. Jednak w tzw. Double Airborne Heisman (39:20 do końca na filmie) i Quick legs (bieg w miejscu wkoło 38:25 do końca na filmie) stopa znowu jakby za bardzo opierała się na przednim zewnętrznym repie. Najgorzej jednak było przy Mary Kathrerine Lunges (32 min do końca na filmie) - tu stopy niestety przemieszczały sie do przodu, tak że wszystkie palce lądowały poza sandałem (jak zgram zdjęcia z telefonu to dam linka do zdjęć). Ponieważ wcale nie było łatwo poprawić sandały, to kolejne, wymęczające ćwiczenie Leapfrog squats robiłem mając sandały głównie na... pięcie (tu trochę dla dramaturgii przesadzam;)). W kolejnych ćwiczeniach już na szczęście takich problemów nie miałem, choć w tzw. Hotleg (skakanie na jednej nodze po planie krzyża) zaczepiłem przednią częścią sandała, tak że się podwinął pod palce, tracąc na chwile równowagę (dodatkowo miałem wrażenie, że znowu trochę uwiera mnie przy lądowaniu ze skoku na bok zewnętrzny rep). Na koniec ćwiczeń miałem też wrażenie lekkiego jakby odparzenia małego palca w prawej nodze (nie miałem takiego odczucia ćwicząc w butach lub bosko), ale już po zakończeniu ćwiczeń podejrzenie nie znalazło potwierdzenia a odczucie to minęło.

Podsumowując - uważam, że tego typu sandały nie za bardzo nadają się do tego typu ćwiczeń. Lepiej wykonywać je w butach, albo - co robię zazwyczaj - bosko.
Ćwiczenia te jednak zwróciły moją uwagę na jeszcze jedno - dociśniecie taśmy (ze względu na kąty przewleczenia taśmy przez klamrę) nie jest wcale takie szybkie i lekkie. W bieganiu to nie problem, ale w tego typu ćwiczeniach, przy bardzo krótkich przerwach (no, niby zawsze można zrobić sobie dłuższą, ale to trochę zaburza trening) jest to wada.[/i]''

Turystyka m.in. górska

Sandały spędziły ze mną ponad dwa miesiące w Alpach Julijskich w 2014 i 2015 r (łącznie 5 wyjazdów), miałem je raz jesienią w Beskidzie Wyspowym, na wyjeździe krajoznawczym we Włoszech (śladami dadaizmu i futuryzmu:)), zabierałem w 2014 w skały.

W warunkach biwakowych, schroniskowych i przedschroniskowych, na asfalcie - testowane sandały sprawują się idealnie. Pozwalają odpocząć stopom po dniu wędrówki lub wspinaczki. Wyglądają przy tym ładnie i niekiedy zachęcają nieznajomych do rozmowy ;)

Kilka zdjęć z Alp (schroniskowych i biwakowych)
http://tiny.pl/gt657
http://tiny.pl/gt65r
http://tiny.pl/gt65n
http://tiny.pl/gt659
http://tiny.pl/gt65c

a tu relacja z miesięcznego w nich pobytu :)) http://tiny.pl/gt65l

Ich zaletą jest to, że w - w przeciwieństwie do japonek, w których pasek przechodzi między palcami - można je nosić na stopie z założoną skarpetą. Dodatkowo szybko schną, nawet w zimnych schroniskach wysokogórskich, stąd korzystałem w nich z prysznica (o ile oczywiście taki w schronisku był:))
Dodatkową ich zaletą było wykorzystywanie ich jako usztywnienia w plecaku. Otóż na zeszłoroczne wspinaczki alpejskie pakowałem się w lekki plecak Simond Cliff 20 l. Zamiast pianki usztywniającej wkładałem do środka Monki, dzięki czemu na koniec dnia, kiedy trzeba było iść już po płaskim i bezpiecznym terenie, wyjmowałem je z plecaka a stopy odczuwały wyraźną ulgę i wdzięczność. Taka Wunderwaffe;)


Musze jednak napisać, że na wapiennych, pełnych drobnych kamyczków, często stromych ścieżkach sandały sprawdzają się już gorzej.

Na tym podłożu takim jak na poniższych zdjęciach

http://tiny.pl/q817n
http://tiny.pl/q817k


- jeśli w dodatku nie było płasko, o co w górach jednak trudno - Monki nie były najlepszym rozwiązaniem, ani nawet chyba dobrym.

Chadzałem w Monkach do alpejskiego ogródka skalnego w miejscowości Kal-Koritnica. Pod skałami był w sumie dość delikatna glinka, więc tak chodzić było w sumie OK.
http://tiny.pl/q8176

Gorzej zrobiło się, kiedy po kilku godzinach wspinu postanowiłem testowo wrócić spod skał na kemping w sandałach. Droga z sektora wspinaczkowego wiodła dość stromą ścieżką
http://tiny.pl/q8173

Na tej ścieżce pośliznąłem się w sandałach trzy razy, lądując na dupsku oraz rozcinając sobie naskórek na stopie i raz przywalając nieprzyjemnie palcem w jakiś kamień (o ile mnie pamięć nie myli zdjęcia ilustrujące ścieżkę robiłem zaraz po upadku, przywaleniu palcem w kamień)
http://tiny.pl/q81rh
W kolejne dni schodziłem tamtędy (co najmniej równie zmęczony) w butach podejściowych i ani nie obiłem sobie palców, ani nie fiknąłem koziołka. Tak więc ze względu na płytko karbowany bieżnik - oraz brak osłony górnej części stopy - uważam, że Monki raczej średnio nadają się na takie strome wapienne ścieżki.

Wyszła wtedy, opisana już wcześniej wada sandałów - poślizg stopy w mokrych sandałach: otóż, po zejściu ze wspinania umyłem stopy, nie zdejmując z nich sandałów. O ile wyschły szybko (bo po około kwadransie - temperatura w rejonie była wtedy wysoka, około 25 st C), to znowu - na mokrej podeszwie, schodząc do głównej drogi (trudno określić mi nastromienie tego asfaltowego odcinka), stopa ześlizgiwała mi się z sandała do przodu - co wyglądało tak jak na zdjęciach z treningu z Plyo. Trochę się więc nawet sfrustrowałem. Nie przesądzając, co jest tego przyczyną, myślę, że decydować o tym może - dość płaska powierzchnia wierzchniej strony podeszwy oraz to, że pasek, opinając kostkę, może wciąż swobodnie przesuwać się do przodu przez dwa tylne zaczepy, łączące go z podeszwą (pewnie również mokra tasiemka łatwiej przesuwa się przez mokre taśmy mocujące z podeszwą). Zapobiec by temu można ściślej opinając palce - ale wtedy sandał nie byłby wygodny, w każdym razie nie byłoby wygodnie w takim biegać, a pewnie i dłużej chodzić, albo rezygnując z idei jednego paska dopasowującego stopę do sandała a zamiast tego wprowadzając osobny pasek okalający piętę, osobny okalający przód goleni/kostki - czyli tak, jak jest to w bardziej klasycznych sandałach. Spowodowałoby to zapewne i delikatny wzrost wagi i skomplikowania (bo należałoby wprowadzić albo dodatkową klamerkę, albo rzep do regulacji paska/zapiętka). Można byłoby również jakoś zablokować przesuwanie się taśmy przez tylne taśmy mocujące je z podeszwą), ale jak - nie wiem:)



Podsumowując
Sandały wyglądają prosto, ale dość - jak na tego typu obuwie - atrakcyjnie. Chodzi się w nich wygodnie. Biega - no cóż, nie wiem, jak w innych - również, choć nie jest to moja ''filozofia biegania''. Na pewno - koncepcyjnie - wolę takie sandały od jakiś wypasionych, wyamortyzowanych, ciężkich, mniej pakownych. Te są minimalistyczne a rzeczy tego typu w turystyce szeroko rozumianej lubię i cenię. W turystyce sprawdzają się dzięki swojej pakowności, prostocie i lekkości. Do niektórych drobnych wad (związanych niekiedy z regulacją) można się przyzwyczaić. Do innych (poślizg mokrej stopy w mokrym sandale) mniej :) Ja jednak Monki lubię.

+lekkość
+pakowność
+wygoda
+prostota
+wytrzymałość

-poślizg mokrej stopy na mokrej podeszwie
-podwijanie się podeszwy pod palcami w wypadku zahaczenia o nierówność/przeszkodę
-niekiedy/rzadki kłopot z wygodnym dopasowaniem

OCENA PRODUKTU:

Podeszwa: 4/5
Wygoda: 4/5
Wytrzymałość: 5/5
Ogólna: 4.33/5



Odpowiedz
#2
Szanowna społeczności ngt.pl. Przepraszam Was wszystkich - oraz producenta Monksandals - za opóźnienie w pisaniu recenzji sandałów, które otrzymałem do testów! Niestety, 2015 r. miałem pechowy - najpierw miałem problemy z okiem (odklejona siatkówka) i związaną z tym operację, a później, kiedy wychodziłem z dołka z tym związanego, przydarzyła się w rodzinie bardzo poważna choroba. Skutkiem tego nie byłem w stanie zajmować się przez pewien czas ani pracą zawodową, ani społeczną m.in. na rzecz ngt. Narosły więc zaległości, również wobec Was, za co Was wszystkich serdecznie i najmocniej przepraszam! Bartoliniemu dziękuję zaś za popędzanie z recenzją!:)
-------------------------------------------
gavagai.ngt.pl

Odpowiedz
#3
Gavagai, dzięki za reckę. a przede wszystkim za szczerość i uczciwość :)
swoją drogą, recenzja zasługuje na habilitację! mimo sporej objętości, czyta się szybko i przyjemnie. pozazdrościć łatwości pisania. merytorycznie rzeczowa cholernie! Tomek, kawał dobrej roboty!

Odpowiedz
#4
gavagai dzięki! o kontuzjach Twoich pamiętaliśmy. Nie przepraszaj, Raz jeszcze dzięki. Solidna firma

Odpowiedz
#5
Oboiście od zeszłych wakacji używam Monte Silentii Plus 10mm z skórzaną wyściółką i niemal wszystko zgadza się z twoją recenzją. Wybrałem ''japonki'' wśród sandałów właśnie z uwagi na to, że stopa będzie się mniej ślizgać. W rzeczywistości jest tak sobie. Co do podwijania się przodu przy chodzeniu to w tych sandałach uczyłem się stawiać kroki na nowo ;). Będzie trochę wolnego czasu to skrobnę co nie co.

Odpowiedz
#6
Exux1pl - obciera Cię ten pasek pomiędzy palcami? Ja (Monte Silentii 8mm) w zasadzie nie mogę w nich chodzić bez skarpetek, a podczas truchtania (bo trudno to nazwać bieganiem) nawet ze skarpetą robi mi się bąbel. Nie wiem, czy to wynika z kształtu stopy, czy za ciasno/za luźno zaciągam paski.

Odpowiedz
#7
Zapomniałem dodać w tekście, że paski w sandałach nieco skróciłem.
-------------------------------------------
http://gavagai.ngt.pl

Odpowiedz
#8
@skrzyplocz - co nieco obcierał, ale się przyzwyczaiłem. Długotrwałych biegów nie uskuteczniałem więc bo traktuje sandały jako buty miejsko-obozowe. Paski miałem zawsze niemal na maksa pościągane, bo moja stopa dość mocno pływała na boki. Ale uzyskanie takiej samej regulacji za każdym razem bywało kłopotliwe.

Odpowiedz
#9
Również od około roku używam Monte Silentii.
Kupiłem je z myślą o bieganiu. Baardzo lubię bosonogie bieganie po leśnych ostępach.
Więc sandały miały dodać mi nowych doznań :)
Niestety obcierający pasek pomiędzy palcami skutecznie mnie do nich zniechęcił, pomimo, iż sporo czasu poświęciłem na wszelkie możliwe regulacje, przyzwyczajanie palców itp.
Podwijanie się przodu podeszwy również przećwiczyłem :)
Po pewnym czasie doszło już to tego, że nawet chodzenie w nich równało się ze znacznym dyskomfortem.
Zaznaczam, że już od paru lat obcuję (chodzę i biegam) praktycznie na co dzień z obuwiem bez amortyzacji i takich problemów nie zaznałem. Oczywiście są to sandały tzw. japonki i bezpośrednie porównywanie ich do innych butów nie jest może najszczęśliwsze aczkolwiek czytając wpisy innych użytkowników widać, że jest coś na rzeczy w tym temacie.

Odpowiedz
#10
Czy podeszwa to Vibramowa odmiana tego co chyba nazywa się styrogumą (taka spieniona guma jak gęstsza karimata)?
-------------------------------------------
m

Odpowiedz
#11
Cześć, również pozwolę sobie zadać pytanie odn. ''monków''.

Czytałem, że szybka schną, ale czy podeszwa chłonie wodę? Da się w nich dalej chodzić po zmoczeniu, czy chwilę po prysznicu podeszwy są całkowicie suche i mogę je chować do plecaka?

Czy ktoś ma porównanie wygody i przyczepności pomiędzy Mnichami a Manaslu?

Odpowiedz
#12
Chłopakom się należy więc zareklamuję ich trochę. Piesio ostatnio pogryzł mi klipsa od manaslu więc wysłałem maila do firmy z zapytaniem o koszt naprawy. W wiadomości zwrotnej dostałem info o darmowej wymianie klipsa, baa i nawet nowych pasków. Nie obyło się bez zjebki... Nie wysłałem pary tj. drugiego laćka w którym również chcieli wymienić na nowy pasek, coby oba nie różniły się wyglądem :) Zapłaciłem jedynie za koszta wysyłki w obie strony. Chapeau bas dla monków. Niech inni biorą przykład bo jest od kogo.

Odpowiedz


Skocz do: