To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


Test sprzętu firmy Jack Wolfskin
Pierwszy kwartał
Te trzy miesiące to łącznie ponad 75 dni używania. W tym 4 wypady w warunkach typowo zimowych i z potrzebną ilością sprzętu spakowanego w plecak. Dwa wyjazdy na peryferia mojego miasta w celach fotograficznych. Zabrałem plecak także na trzy wycieczki wczesnowiosenne. Jedna odbyła się z całą rodziną i ze spakowanym minimum potrzebnych rzeczy na taką eskapadę do podmiejskiego lasu. Dwie pozostałe były to samotne wędrówki w terenie typowo beskidzkim. Wziąłem także plecak ze sobą na wypad z rodzinką do Krakowa i jako podręczny bagaż podczas podróży na święta do bliskich. Reszta czasu to codzienne noszenie zakupów i potrzebnych rzeczy do pracy.
Plecak sprawdzał się we wszystkich tych zadaniach. Wpływały na to rzeczy takie jak: wygodny system nośny, dobre rozplanowanie elementów praktycznych (kieszenie, troki, uchwyty na kije, możliwość schowania pasa pod wyściółką pleców, rozsądna waga, dobre zamki, pokrowiec przeciw deszczowy), dobra wytrzymałość materiałów i ogólne solidne wykonanie. Jeśli chodzi o trwałość to plecak miał okazję na moich plecach przedzierać się przez różne leśne chaszcze i raz został przypadkiem zalany gorącą herbatą z termosu, który jakimś cudem rozszczelnił mi się w trakcie dojścia do pracy. Na Jam'ie nie znać żadnych uszkodzeń po tych zdarzeniach. W warunkach lekkiej zimy i wczesnej wiosny mogę ocenić wentylację jako zadowalającą. Odporność na wodę pozytywnie mnie zaskoczyła. Kilka razy spacerowałem po deszczu mając plecak nieosłonięty pokrowcem. Ani razu nie został on przemoczony. Zdaje sobie sprawę, że dwadzieścia minut w deszczu to nie wiele, ale inne moje plecaki po takim czasie i w takich warunkach często bywały wyraźnie przemoczone.
Łyżką dziegciu jest po pierwsze pojemność, która wydaje się być przeszacowana. Po drugie, koncepcja bocznych kieszeni połączonych z frontową typu kangurzego utrudnia wygodne pakowanie tej ostatniej. Właściwie to sam pomysł nie jest zły tylko dobór materiałów. Frontową kieszeń należałoby moim zdaniem wykonać podobnie jak boczne z tkaniny typu stretch i problem zostałby rozwiązany. Obecnie uszyta jest ze sztywnego materiału tego co reszta plecaka. Prawdopodobnie podnosi to trwałość jednak jest mało praktyczne.

https://picasaweb.google.com/11248570068.../JWMoabJam
---
Edytowany: 2016-03-24 17:02:21
---
Edytowany: 2016-03-27 10:01:13
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/


[Obrazek: 8911-141-1.jpg]


[Obrazek: 8911-141-2.jpg]


[Obrazek: 8911-141-3.jpg]

Odpowiedz
Spodnie są w użyciu dość intensywnie. Były już prane ładnych parę razy i wydaje się, że dwr już nieco stracił na właściwościach. Działa jeszcze, ale woda szybciej się wchłania i łatwiej wciera, a także trudniej ją strząchnąć. Osłabienie dwr wydaje się być odczuwalne jeśli chodzi o łapanie brudu. Poprzednio pisałem, że są na to bardzo odporne, mimo, że czarne to nawet ślady magnezji w moment znikały. Teraz magnezja jest trudniej usuwalna, nie jest źle szczególnie jak na ciemny kolor, ale gorzej niż na początku. Generalnie też łatwiej są widoczne różnego rodzaju jasne ślady które nie koniecznie znikają od przetarcia ręką. Podobnie ślady po błocie które na początku niemal nie zostawiało plam, a teraz sytuacja się nieco zmieniła.
Na razie nie widać jakichkolwiek śladów zużycia, żadnych przetarć, wystających nitek, nic się nie pruje. Trudno by było zauważyć, że spodnie są używane, stanie można określić w zasadzie na idealny.
Kieszenie na początku wydają się małe, ale bez problemu można w nich pomieścić spory portfel, duży telefon i jakieś drobiazgi. To duży plus szczególnie przy bardziej codziennym użytkowaniu
Spodnie mają dość luźne nogawki w dolnej części, dla mnie nawet nieco za luźne. Przy codziennym używaniu to nie za bardzo przeszkadza, ale w terenie nieco tak, można coś zaczepić. Jest co prawda ściągacz, ale nie jest to guma szczelnie opinająca kostkę, więc do środka może się coś dostać i tak też się dzieje.
Na podkreślenie zasługuje wygoda. Są to spodnie które nosi mi się naprawdę bardzo, ale to bardzo przyjemnie. Są bardzo elastyczne, nie krępują ruchów, a dodatkowo materiał jest bardzo przyjemny dla ciała. Znacznie przyjemniejszy od kilku par spodni milo które również posiadam. One nie są złe, trudno powiedziec, że materiał nie jest komfortowy, ale zakładając Jacka jest po prostu przyjemniej mimo, że krój milo wydaje się być bardziej dopasowany choć dopasowanie to zupełnie odrębna cecha i każdy odczuwa inaczej.

Odpowiedz
Wprawdzie nie jestem testerem, ale jezeli można............
Uzywam Activatów coś ponad rok. Wszystko ok. wygoda, DWR. ciepełko, itp..
Jedynym mankamentem jest to , że są cholernie delikatne. Przejscie przez krzaki , w których były również jeżyny poskutkowało powyciaganymi nitkami. Niestety z materiału, nie ze szwów. Na udach mam pelno zaciągnięć. Nie mam jak ich reklamować , bo to uszkodzenia mechaniczme z mojej winy (po co wlazł w krzaki)
-------------------------------------------
Grzesiek

Odpowiedz
Przepraszam za tę obsuwę, ale ilość pracy i wyjazdów była na tyle duża, że... przerosła mnie samego. Będzie więc uzupełnienie z lutego i marca.
-
W lutym miałem nadzieję na test kurtki w jakiejś ścianie lub przynajmniej na szlaku. Udało się to drugie, po pół roku pracy za biurkiem wybrałem się w Tatry na kurs lawinowy plus w zimowe (choć zimy nie było za wiele) Góry Stołowe.

Mój największy zawód? Pora roku. Brak śniegu, brak możliwości sprawdzenia kurtki na mrozie i w silnym wietrze, jedyną namiastka okazały się Tatry. Tu Exhalation spisała się bardzo dobrze, zwłaszcza na wietrze, który w okolicy Czarnego Stawu osiągał ponad 100 km/h. Mimo minimalistycznej regulacji kurtka zatrzymała każdy jego podmuch. Mankiety, choć bez regulacji lub zamykany jednym ściągaczem dół kurtki nie wpuszczały żadnego podmuchu.

Zwłaszcza w tak trudnych warunkach ważny okazał się kaptur. Dobra regulacja gumką 'z tyłu', dociskająca go do głowy sprawia, że nie wyrywa go żaden podmuch i nawet w wichurze materiał nie jest 'zawiewany' na oczy. Nosiłem wówczas plecak, który zasłaniał otwory wentylacyjne na plecach, ale nawet po jego zdjęciu materiał przylegał do siebie na tyle dobrze, by blokować podmuchy do niewyczuwalnej wartości.

Trochę żałuję, że nie mogłem sprawdzić kurtki w ścianie, jej delikatny w dotyku materiał trochę mnie jednak zniechęcił. Może niesłusznie?

Zimowe testy były poza tym bardzo 'wiosenne'. Mam nadzieję, że nadrobię to latem, w Alpach, gdzie warunki powinny być nieco bardziej 'zimowe'.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
Wiosna to pierwszy raz, kiedy mogłem wyrwać się na dłużej i od razu za granicę. Tym razem były to 2 tygodnie spędzone na pograniczu Polski, Słowacji i Ukrainy, w Bieszczadach i Wyhorlacie. Tu też kurtka przeszła pierwszy chrzest wody, dwa dni wędrowałem bowiem w deszczu, niezbyt uporczywym, ale chwilami intensywnym.

Takie wiosenne warunki Exhalation przetrwała bardzo dobrze. Oczywiście - na ile to możliwe. Gdy wędruje się w deszczu, na stromym podejściu i z plecakiem, nie sposób zostać suchym. Wilgotny materiał kurtki blokuje oddychalność. Kondensacja była jednak niewielka, można ją zresztą zminimalizować. Tu przydatny jest drobny patent, jakim jest nap spinający poły kurtki pod szyją: nawet w deszczu kurtkę można rozpiąć dla lepszej wentylacji, suwak rozsunie się tylko nieznacznie, zostawiając szczelinę. Przewiew zmniejsza kondensację.

Góry Słowacji były także pierwszym testem 'mechanicznym' materiału, przez spotkania z konarami świerków i skałami. O kurtkę boje się cały czas i nie mam śmiałości 'ciorania' jej bez oporów, ale przeciskanie się zarośniętymi ścieżkami Wyhorlatu, które ścieżkami są tylko z nazwy, nie zostawiło na niej żadnego śladu.

Podsumowanie minionego kwartału?

Kurtka bardzo lekka i wygodna, o wodoodporności przynajmniej niezłej, mimo delikatnego materiału dość wytrzymała, by pokusić się o wzięcie jej na tatrzański lub beskidzki szlak. Dopasowana raczej do potrzeb biegaczy lub chodzących na lekko, ale do moich potrzeb, głównie na dłuższe wędrówki z plecakiem, okazuje się bardzo dobra. Nie mogę znaleźć żadnej cechy, która na tą chwilę sprawiłaby mi zawód. To, co będę obserwować, to:

-wytrzymałość mechaniczna, na skały, konary i kontakt z szelkami plecaka na ramionach,
-wodoodporność, gdy uda mi się trafić na silny, przeciągający się deszcz.

Przez ostatnie trzy miesiące była regularnie moim głównym elementem ubioru, w teren i na miasto i jak dotychczas jednym z najlepszych, jakie pamiętam.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
chłopaki, przerzuciłem Was do odpowiedniego wątku:
https://ngt.pl/thread-1017-page-80.html
-------------------------------------------
heh, ale namieszałem :P

Odpowiedz
Tym razem nie będę pisał jakichś odkrywczych rzeczy na temat powierzonego mi plecaka. Są to może spostrzeżenia mało istotne, ale chyba warte odnotowania.
Kilka ostatnich wycieczek ujawniło małą wadę pasa biodrowego. Taśma spinająca jego skrzydła ze sobą notorycznie podjeżdża do góry i umiejscawia się powyżej pępka. Rzecz nieco niewygodna i upierdliwa. Wcześniej tego nie rejestrowałem. Dopiero zmiana garderoby na cieńszą przyniosła ze sobą takie spostrzeżenie. Podczas ostatniego wyjazdu z tego powodu zrezygnowałem z korzystania z pasa i pozostawiłem go schowanego w kieszeni na plecach. Bagaż był na tyle lekki, że nie odczułem różnicy.
Wyściełanie systemu nośnego zdaje się być delikatne. Łudziłem się, że dzięki temu nie będzie niszczyło koszulek. Jednak pierwsze użycia podczas pogody na krótki rękaw wyleczyło mnie ze złudzeń. Wystarczył jeden spacer do roboty, żeby zmechacić sobie podkoszulek. A wyściółka wydawała się tak przyjazna, że skłonny byłem nawet spróbować nosić plecak na gołe ciało. :P
Pozostałe, wcześniej zamieszczane, uwagi pozostają w mocy. Plecak jest w stanie nadal jak prosto ze sklepu pomimo parunastu dni w terenie i stu dni łącznego wykorzystania

https://picasaweb.google.com/11248570068.../JWMoabJam
---
Edytowany: 2016-04-25 13:26:54
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/


[Obrazek: 8911-147-1.jpg]

Odpowiedz
Ostatnio z pewnych przyczyn mniej używałem spodni, ale kilka nowych uwag mogę dopisać. Połaziłem w nich trochę po różnych krzakach i spodnie się zaciągają, nie drą i niby wszystko jest w porządku, ale pewne ale jest. Na kolanach czyli miejscu narażonym na uszkodzenia pojawiło się minimalne zmechacenie. Praktycznie nie widać tego i nie czuć, wydaje się że wszystko jest w absolutnym porządku, ale tak nie jest. Na kolanach przyczepiają się bardzo łatwo różny pyłki, ściółka gdy się klęknie i inne drobiazgi. Nie jest to jeszcze jak w rzepie oczywiście, ale czepiają się i wcale się tak łatwo tego nie usuwa, najgorsze są różne jasne paprochy które są mocno widoczne. Dwr już przestał istnieć, na początku woda się perliła teraz wszystko wsiąka, drobna mżawka nawet się nie perli. Spodnie nie nadają się na temperatury powyżej 15 stopni jeśli planujemy jakąś aktywność. Cięższy plecak i po kilku minutach robi się ciepło, na spacer ok, ale na podejściu gorąco. Używałem spodni także na w skałach i jeśli chodzi o swobodę ruchu jest bardzo w porządku, nie krępują ruchów, łądnie pracują, nie podarły się ale jest w nich a ciepło gdy droga wymaga większego wysiłku. Fajne jest to, że nadają się naprawdę do wielu rzeczy, można w nich pojechać na wyjazd w góry i w mieście nikt się nie zorientuje, że to turystyczne spodnie, a w górach wiadomo dają radę bo to ich środowisko. Stały się jednymi z moich ulubionych spodni do wielu aktywności, właśnie dzięki uniwersalności.

Odpowiedz
Pod koniec grudnia 2015 dostałam do przetestowania softshell Muddy Pass XT. Niestety okazało się, że ten model zupełnie na mnie nie leży (o czym pisałam na stronie 6. w tym wątku). Wtedy uzgodniliśmy z Gummim i Kazzprem, że dostanę inny model. Przyszła wiosna, a wraz z nią nowa kolekcja i w końcu dostałam coś do testowania :)
Softshell Turbulence
Rozmiar: S
Kolor: Watercress Blossom
http://www.jack-wolfskin.pl/turbulence-j...22001.html

Dotarł do mnie tuż przed długim weekendem majowym. Poniżej kilka słów na jego temat po pierwszych oględzinach.

Materiał, z jakiego uszyta jest bluza to FlexShield. Opisywany przez producenta jako charakteryzujący się wyjątkowo dobrą oddychalnością, wiatroodporny i nienasiąkający wodą. Tkanina jest elastyczna, dość cienka, o zwartej strukturze, przyjemna w dotyku. Od czasu zakupu poprzedniego softshell'a zakochałam się w elastycznych tkaninach softshell’owych.

Rozmiar S leży na mnie świetnie. Jest wystarczająco luźny żeby zmieścić pod spodem polar, jednak nie jest zbyt duży.
Dokładne wymiary (rozm. S):
- Długość rękawa od pachy: 55,5 cm
- Długość zamka: 62,5 cm
- Szerokość pod pachami: 48 cm
- Szerokość w pasie: 44 cm
- Szerokość na dole: 51 cm

Waga (rozm. S): 374 g (o dziwo mniej niż podaje producent, ale może dlatego, że wycięłam metki;))

Bluza jest delikatnie taliowana. Zintegrowany kaptur jest dość dobrze dopasowany, jednak na stronie JW podana jest nieprawdziwa informacja, nie posiada on żadnej regulacji. Przy kapturze po zewnętrznej stronie wszyta jest gumka - wieszak (taki jaki zwykle znajduje się po wewnętrznej stronie ubrań). Dwie kieszenie na wysokości bioder zapinane są na zamek. Zamki posiadają wygodne sznureczki zakończone plastikowym uchwytem z charakterystycznym logo (wilcza łapa). Pod głównym zamkiem znajduje się patka zapobiegająca przycinaniu się materiału i przedostawaniu się wiatru przez zamek. Przy brodzie zamek zabezpieczony jest kawałkiem materiału. Wszystkie zamki chodzą bez zarzutu. Rękawy na dole obszyte są elastyczną lamówką, taką samą jaką obszyty jest kaptur. Na dole bluzy w tunelu znajduje się gumka ze stoperami (stopery są dodatkowo przyszyte do materiału przy pomocy małych tasiemek). Wewnętrzna część kieszeni uszyta jest z siatkowego materiału.

Oryginalna nazwa koloru bluzy to Watercress Blossom. Z ciekawości sprawdziłam jak wygląda kwiat tej rośliny i przyznam, że nie wiem skąd wziął się pomysł żeby tak nazwać ten kolor, bo kwiaty są białe ;) Ale przechodząc do sedna, kolor to lekko przygaszony pomarańczowy (raczej podobny do kwiatów nasturcji, ale ani w temacie kwiatów, ani w temacie kolorów nie jestem dobra;)). Dość dobrze oddają kolor zdjęcia na stronie JW. Przyznam, że ciężko mi go opisać również dlatego, że inaczej wygląda w słońcu, inaczej cieniu i jeszcze inaczej w sztucznym świetle ;) Zamki, lamówki i logo są w kolorze pomarańczowym, ciemniejszym niż sam materiał.
Przyznam, że kolor bardzo mi się podoba, jest twarzowy i podobał się też wszystkim, którzy bluzę już oglądali.
Jedyny minus - dużo szybciej niż na ciemniejszych kolorach będzie na nim widać brud. Ale nie ma tego złego... przy okazji częste prania będą dodatkowym testem dla bluzy.

Jakość wykonania świetna z jednym małym wyjątkiem. Na rękawie znalazłam małą wystającą nitkę (nie na przeszyciu tylko na samym materiale). Na szczęście udało się ją bez problemu przeciągnąć na lewą stronę i nic już nie mąci gładkiej powierzchni materiału ;) Poza tym nie ma się do czego przyczepić, przeszycia równe, napis “Jack Wolfskin” z charakterystyczną łapą na lewej piersi i łapa na lewym ramieniu wyszyte perfekcyjnie.
Niektóre z wewnętrznych przeszyć (przy kapturze, wokół szyi, w miejscach gdzie przyszyte są rękawy i w górnej części pleców) są dodatkowo obszyte lamówkami z takiej samej siatki, z jakiej wykonane są kieszenie. Nie wiem czemu ma to służyć, ale wygląda estetycznie.

Na wszytych oraz dołączonych papierowych metkach znajdziemy kilka dodatkowych informacji:
- 100% fluorocarbon free - przyznam, że musiałam najpierw poczytać o co chodzi i jak rozumiem chodzi o związki powodujące powiększanie się dziury ozonowej (poprawcie mnie proszę jeśli się mylę), informacja pewnie dla niektórych istotna, ja nie zwróciłabym uwagi głównie z powodu braku wiedzy na ten temat.
- Durable water repellent finish
- Jack Wolfskin is an affiliate of Fair Wear Foundation - więcej tu: http://www.fairwear.org/
- Made in Vietnam - dla niektórych też ma znaczenie
- Prać ręcznie lub w pralce w temperaturze do 30 st. C.

Bluza jest dokładnie taka jakiej potrzebuję, lekka, cienka, chroniąca przed wiatrem (przynajmniej według opisu producenta), z kapturem (co dla mnie bardzo istotne, bo w czapkach się przegrzewam, często potrzebuję dla głowy tylko ochrony przed wiatrem). Będzie towarzyszyła mi w górach przez cały rok (poprzednia podobna była użytkowana przez wszystkie sezony, również zimą) i na rowerze :)

Tyle pierwszych wrażeń. Na zakończenie kilka zdjęć z opisami:
https://goo.gl/photos/oMV3HA2i2LsH9KyY7
Na niektórych zdjęciach widać, że bluza jest lekko przybrudzona, to dlatego, że nie zdążyłam zrobić zdjęć zaraz po jej otrzymaniu, zostały zrobione po 3. dniach w górach i jednym wypadzie rowerowym :)

Za jakiś czas relacja z terenu... :)
---
Edytowany: 2016-05-10 23:57:41

Odpowiedz
@Jaga

jeśli chodzi o PFC to chodzi głównie o ten temat zapoczątkowany przez Greenpeace - http://detox-outdoor.org/

jeśli chodzi o Jack Wolfskin to wygląda to tak - http://sklep.jack-wolfskin.pl/pfc-free

jeśli jeszcze chodzi o Fair Wear Foundation (pod tym linkiem co gdzie produkuje JW ) - http://www.jack-wolfskin.pl/supply-chain...nufacturer
-------------------------------------------
ekipa e-Horyzont

Odpowiedz
przypominam o wysylaniu fotek na maila z umowy oraz pamietaniu o terminach...

jesli ktos jeszcze nie odesłał umowy - to proszę przesłać do FAMu.

i taka jeszcze prosba - jesli linkujecie produkt to linkujcie go proszę do strony na EH albo JW :)
-------------------------------------------
ekipa eHoryzont

Odpowiedz
<b>Szanowni Testerzy!</b>

Zerknijcie do umów pomiędzy wypadami.

Proszę o realizację postanowień

Odpowiedz
Spodnie osiągnęły już swój limit. Przy takich temperaturach jakie panują obecnie nie da się ich używać, jest po prostu za gorąco dla mnie. Dłuższy spacer w słońcu i jajka są na twardo. Mimo, że spodnie nie są specjalnie grube to są jednak całkiem ciepłe, mają w końcu ten delikatny meszek który robi swoje i na takie temperatury nie się nie sprawdza. Nie pomaga także nagrzewający się ciemny kolor który dodatkowo podgrzewa atmosferę. Na razie nie widzę dalszej opcji ich używania bo będzie to zakrawało o masochizm.
Na razie spodnie z zewnątrz nie noszą żadnego w zasadzie śladu, użytkowania. Paprochy łatwiej czepiają się kolan, ale spodnie nie doznały żadnych uszkodzeń, a nie powiem żebym się z nimi pieścił. Całkiem łatwo zeszły plamy z musztardy, gdy przy grilu trochę się chlapnęło, i generalnie całkiem łatwo je utrzymać w czystości. Jest to duży plus gdy się wybieramy na kilka dni, bo nie będzie na nich widać jakiś plam i nie będą się rzucać w oczy. Dorze to widać na nogawkach, które po wyjeździe są zabrudzone, ale tak naprawdę ciężko to dostrzec.
Dobrze, że nogawki są ściągane za pomocą rzepów, a ściągaczy na gumce jak w spodniach milo. Fakt gumki na początku spisują się super, ale kilka prań i gumki do niczego się nie nadają, wyciągają się i wisi sznur którym łatwo o coś zaczepić.

Odpowiedz
WIOSNA
Wiosna w tym roku całkiem sprzyja wędrowaniu. Niestety z uwagi na drobne zabiegi zdrowotne mam wycięty z życiorysu miesiąc z hakiem, właściwie ponad miesiąc, a już zwłaszcza długie weekendy – wcale mnie to nie cieszy, ale nie za wiele mogę z tym zrobić.
Niemniej, buty Mountain Attack właściwie cały czas stoją w gotowości do wyjścia w moim przedpokoju i kiedy tylko nadarza się okazja, to je zakładam. Zdarzyło się więc kilka wyjść, w tym w teren typu Jura oraz pagórki w okolicy Raby Wyżnej.
Podtrzymuję wcześniejsze spostrzeżenia oraz dodaję nowe:

- Buty idealnie nadają się na wyjścia w niewymagający teren, dobrze spisują się na ścieżkach leśnych, piaszczystych, szutrze, drobnych kamieniach. Podeszwa trzyma się też dobrze mokrego podłoża tego typu.

- Powyżej 15 st. Celsjusza zaczynam odczuwać lekki dyskomfort termiczny i na postojach mam chęć przewietrzyć stopy, co jest niewątpliwą zasługą membrany texapore. Stosowałam różne skarpetki, łącznie z JW. Hiking Pro (które dostałam jako dodatek do butów), JJW z coolmaxem i JJW trekkingowe z jonami srebra (które mam sprawdzone do wysokich butów z membraną) i wszystkie spisują się podobnie tzn. są mniej lub bardziej wilgotne po kilku godzinach w butach. Do tej pory niskie buty, których używałam w porach cieplejszych, nie miały membrany i zachowywały się pod względem oddychalności zdecydowanie lepiej, tak więc trochę się obawiam co będzie w lecie – zobaczymy :)

- Buty są zaskakująco odporne na zużycie, po umyciu wyglądają prawie jak nowe, podeszwy są również nie zdeptane (zasługa pewnie miękkiego terenu), generalnie wyglądają bardzo dobrze, co jest zapewne zasługą dobrych jakościowo materiałów, z których zostały zrobione.

- Nic się nie odkleja, ani nie pruje.

- Sznurówki się nie rozwiązują i nie trzeba nic poprawiać w bucie w trakcie chodzenia, ponownie potwierdzam wygodę i dobrą amortyzację.
-------------------------------------------
Test JW MTN Attack 5 Texapore Low W

Odpowiedz
Maj przyniósł jeden wypad górski i Kilka dni podróży do innego miasta. Wypad górski tradycyjnie to Beskid Niski a miasto, które zwiedzaliśmy z rodziną to warszawa. Beskidzki wypad to marsz na lekko z nowego Żmigrodu do Krempnej. Tu plecak nie zaskoczył niczym nowym. Nadal nie używam podczas takich wypadów pasa biodrowego. Nie widzę także aby był to jakiś problem i niewygoda. Obecna pogoda dostarcza coraz lepszych danych do oceny skuteczności wentylacji systemu nośnego. Tak jak się spodziewałem możliwość odparowania wilgoci z pleców istnieje ale nie powala na kolana. Inaczej mówiąc, podczas powolnego spacerku plecy są nieznacznie wilgotne nawet obleczone w bawełnę, jednak w górach gdy musimy iść szybciej lub podchodzimy w górę plecy są mokre i ciężko im wyschnąć nawet gdy wysiłek nie jest już intensywny.
Wyjazd do stolicy to spakowanie plecaka na podróż i używanie go w trakcie spacerów i zwiedzania miasta. Brałem do niego najpotrzebniejsze rzeczy takie jak: woda, kurtki, dokumenty i czasem coś na ząb. Jednak najważniejszą cechą, której sprawdzenie udało mi się w Warszawie była przydatność pokrowca przeciwdeszczowego. Podczas jednego ze spacerów dopadła nas konkretna burza. Wszystkie rzeczy elektroniczne powędrowały do plecaka, na niego zaś naciągnąłem pokrowiec. Nie włóczyłem się godzinami w tym deszczu. Jak najszybciej postaraliśmy się dotrzeć na tramwaj i wrócić do domu. Jednak wcale nie było to łatwe i deszcz zdążył dość konkretnie nas zmoczyć. Pokrowiec skutecznie ochronił plecak wraz zawartością. Jego jedyną wadą jest to, że zachodzi na szelki od dołu i nieco skraca je dociskając je lamówką do systemu nośnego.
O codziennym używaniu nawet się nie rozpisuje, bo nie przynosi ono nowych uwag.
-------------------------------------------
http://dasieda.blogspot.com/

Odpowiedz
Ok
Mało pisałem, trochę łazikowalem.
Dla przypomnienia - testuję plecak Denali o pojemności 65 litrów.
Z takim workiem nie mogę chodzić codziennie do pracy czy na zakupy (nie robię tak dużych zakupów ;) ). Odpadają także ,,jednodniówki'' bo noszenie niewypełnionego plecaka było by bez sensu.
Podsumowując ,,testowanie'' ogranicza się do wyjazdow kilkudniowych na które zabieram więcej sprzętu. Większość z nich oczywiście obleciałbym w lżejszym i mniejszym worku ale... test jest test.
W kwietniu Denali był na Mazurach. Spakowałem w niego poza śpiworem i innymi szpejami dwie kamizelki asekuracyjne (piankowe). Lekko, ale sporo objętościowo. Pisałem wcześniej, że wolałbym większy plecak z tych właśnie powodów. 75tka jest odrobinę szersza - ułatwia to wciśnięcie w takiej konfiguracji zapakowania dodatkowych rzeczy ,,w szpary''. Mocowanie systemu nośnego przeniosłem na górne M.
Po pierwszych w tym sezonie pływaniach http://tiny.pl/grp29
http://tiny.pl/grp2c miałem w planie zrobić sobie spacer trasą którą regularnie podróżuję samochodem - ot takie spojrzenie na znane tereny z drugiej strony. Chciałem pokonać trasę - szlak - Węgorzewo-Pozezdrze. http://tiny.pl/grp25
Za miastem wdrapałem się na cmentarz żołnierzy radzieckich http://tiny.pl/grp2d , przyjrzałem się poligonowi Mazurskiego Pułku Artylerii http://tiny.pl/grp2f http://tiny.pl/grp21 , rzekę Sapinę w Kolonii Rybackiej http://tiny.pl/grp2j
http://tiny.pl/grp2p i
od tyłu ,,spenetrowałem'' znany bunkier w Ogonkach http://tiny.pl/grp2l
Korzystając z braku listowia chciałem pokręcić się po polowej kwaterze Himlera w Pozezdrzu. Niestety złapała mnie burza za Ogonkami i zmieniłem plany. Za to do końca dnia testowałem pokrowiec przeciwdeszczowy dołączony do plecaka. Spisał się pozytywnie czyli wody nie puścił na tym obszarze którym zakrywał plecak. Sam pokrowiec jest obszerny, nie mam mu wiele do zarzucenia. Mógłby być o 10% pojemniejszy tak by spokojnie zakrywać karimatę i dno oraz mieć naszytą kieszonkę z celuidowym okienkiem. Czyli by pakował się do tej kieszonki (zamiast wpychania do kieszeni w klapie) oraz by można było w niej umieścić światełko ostrzegawcze. Ot parę gram więcej i konieczność uszczelnienia szwów.
Po mazurskiej wycieczce system nośny przełożyłem na dolne M.
Pod koniec kwietnia i w pierwszych dniach maja odbyłem wyprawę częścią Głównego Szlaku Sudeckiego z Długopola Zdroju do Srebrnej Góry i zejściówką do Barda Śląskiego. Jakieś 135 km.
Zdobyłem Jagodną, Orlicę, Grodczyn, Błędne Skały, Sczeliniec Wielki. Zapakowany byłem może nie na maksa ale porządnie z racji przewidywanych różnych warunków. I tak w Górach Bystrzyckich i Orlickich miałem opady śniegu, na Wzgórzach Lewińskich wiosnę, w Górach Stołowych lato a w Górach Bardzkich taką... jesień ;)
Taka to majówka w polskich górach.
http://tiny.pl/grp2s
http://tiny.pl/grp26
http://tiny.pl/grp2v
,,Prawdziwy'' test wytrzymałości plecak przeszedł w Błędnych Skałach. W skalnym labiryncie byłem ,,naciskany'' przez liczną, seniorską wycieczkę ponaglaną przez przewodnika. Nie było czasu i miejsca by się pitolić. Szuranie po skale bokami, przeciskanie się na siłę, ciągnięcie po deskach i glebie, przenoszenie w rękach przed sobą, etc.
http://tiny.pl/grlcg
http://tiny.pl/grlc7
http://tiny.pl/grlc9
Po przejściu Błędnych Skał i masywu Skalniaka przyszedł czas na spokojne oględziny stanu worka w Forcie Karola. http://tiny.pl/grlcb
Pojawiło się zmechacenie http://tiny.pl/grlcc
http://tiny.pl/grlcj
Zaznaczę, że nie używałem paska od spodni tylko zakryte patką szelki. Do tej pory w większości z racji na porę roku poruszałem się w wiatrówkach czy też w waciaku. Jednym słowem materiał ,,śliski'' zakrywający lędźwie. Teraz streczyk albo koszulka.
Plecak odniósł pierwsze rany. http://tiny.pl/grlcv
Na kieszeniach bocznych ,,streczowych'' są widoczne przetarcia. Kieszenie były wypełnione.
Dla porównania w Ospreyu ACE Juniora (co prawda węższy) nie ma śladu (a przynajmniej ich nie widać). Na ,,streczu'' użytym w Denali są widoczne dziurki http://tiny.pl/grp2b
http://tiny.pl/grp2z
Klapa miała małe ,,rysy'' ale po wytarciu materiału skalnego nie wykazuje oznak uszkodzenia http://tiny.pl/grldx
Po powrocie spokojne oględziny.
Zmechacenie poduszki lędźwiowej. http://tiny.pl/grld7
http://tiny.pl/grld5
oraz końcówek pasa biodrowego http://tiny.pl/grldf
http://tiny.pl/grldp
http://tiny.pl/grldl
przytarcie kieszonki na butelkę (noszę tam aparat foto) http://tiny.pl/grldj
Boki (dolne boki) na tych skałach też dobrze dostały ale straty są niewielkie http://tiny.pl/grldn
Trok od szelek obciera pas biodrowy od strony zewnętrznej http://tiny.pl/grld2
http://tiny.pl/grld8
Dało by się tego uniknąć w prosty sposób dodając w komplecie np. 2 pary szlufek - nakładek z jakiegoś streczu/neoprenu tak by po założeniu na trok opadły grawitacyjnie i odseparowały materiał troka (polipropylen z domieszkami?) od obszycia pasa biodrowego.
Dno pomimo ciurania pozostalo całe http://tiny.pl/grldv
Bardzo podoba mi się kieszonka na butelkę. Taki trochę dyndający ,,kutaśnik''. Mogę w niej trzymać aparat w futerale (nareszcie sensowne miejsce zawsze pod ręką) oraz rękawiczki linery, czapkę czy buffa (wszystko się zmieści).
Jest ona po prawej stronie. W ramach ukłonu wobec mańkutów oraz poszerzenia funkcjonalności plecaka mogła by być druga po lewej stronie. Kieszonka - woreczek mocno dostaje od gleby podczas każdorazowego ściągania plecaka i stawiania go na niej.
Wskazany byłby jak najbardziej pancerny materiał w strefie denka. Po Kotlinie Kłodzkiej zrobiłem z plecakiem około 130-135 km. Do tego 2 godzinna forsowna runda po stolicy Śląska.
Luki autobusów, półki i podłogi pociągów.
Plecak był mocno wypchany i okresowo ciężki (płyny). Wygodę noszenia oceniam na zadawalającą. Trzeba pilnować by tak jak każdy plecak go nie przeładować. Oczywiście rzutuje na to mój wzrost i waga ale myślę (wydaje mi się/odczuwam subiektywnie), że 15 kg wagi całości pozwala zapomnieć na szlaku o tym, że coś ciężkiego się niesie.
---
Edytowany: 2016-06-01 23:20:19
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny

Odpowiedz
KWIECIEŃ

Po zimie kurtka poszła nieco w odstawkę miałem okazję zabrać ją poza miasto tylko kilka razy i to w bliskie mi tereny. Tak, jak radziła sobie zimą, daje radę również w ciepła porę roku i sądzę, że to jest jej zasadniczy żywioł. Pakowanie na lekko, jednodniowe lub weekendowe wycieczki, krótkie wypady na szybko – po wrzuceniu do plecaka właściwie jej się nie czuje. Próbowałem wędrować przez bezdroża, gdzie kurtka byłaby narażona na kontakt z gałęziami czy kamieniami. Śladu wciąż żadnego.

Obserwowałem i obserwuję też jak wygląda materiał pod paskami plecaka. W moich poprzednich modelach widywałem tam oznaki zużycia materiału, w przypadku Exhalation jest on cienki, regularnie kontroluję więc ramiona. Na szczęście ani śladu. Jedynym śladem jest na razie lekkie zmechacenie materiału na wykończeniach rękawów. Jest tam, w miejscu tradycyjnych rzepów, elastyczna lamówka. Na tą chwilę nie ma to jednak żadnego znaczenia zmiany są minimalne.

I drobna uwaga na koniec marzę o kurtce, w której po zaciśnięciu u dołu, nie będzie wisieć długi odcinek gumki zahaczający o gałęzie :)

MAJ

Maj to przejście Głównego Szlaku Świętokrzyskiego i nieco krótszego w Gorcach. Zwłaszcza ten pierwszy był testem, jak radzi sobie kurtka z oddawaniem wilgoci. Warunki: ciepły, wiosenny dzień i przelotne burze. Trudno iść w rzęsistym deszczu w samej koszulce, ale założenie kurtki w ciepła pogodę zazwyczaj kończy się sauną. Texapore radzi sobie nieźle z usuwaniem wilgoci na zewnątrz, szybki marsz weryfikuje jednak to, co w każdej membranie: kondensacja potu pojawia się szybko i bez rozpięcia kurtki nie sposób wytrzymać marszo-biegu w ciepły dzień.

Nie uznaję tego za wadę. Tak samo zachowuje się każda inna membrana. Z kurtki takiej jak ta korzystać jednak będą głównie rowerzyści, biegacze, turyści chodzący na lekko i szybko. Każdy użytkownik musi być przygotowany na to samo: dodatkowa wentylacja przy intensywnym wysiłku jest niezbędna. Wywietrznik na plecach, choć kryty tylko patką, jest zamknięty przez plecak. Także bez plecaka jego zdolności do wentylowania kurtki nie są duże.

Tu duży plus za, bardzo drobny w istocie, ale fajny, patent:

mały nap, który spina poły kurtki, na piersi, nawet wtedy, gdy jest ona rozsunięta. W teorii zapewnia on wentylację, a pęd powietrza powinien wtłaczać je pod kurtkę i wychodzić otworami wentylacyjnymi z tyłu. Czy taki „przeciąg” pod kurtką działa? Przyznaję bez bicia: nie czuję. A przynajmniej nie dostatecznie mocno, by robił on różnicę. Być może tempo piechura jest zbyt wolne, by „wtłaczać” powietrze pod materiał i rowerzysta miałby o tym wynalazku inne zdanie.

Jestem jednak zadowolony. Na przejście GSŚ spakowałem się w plecak 20-litrowy, w którym Exhalation dała się wcisnąć obok niedużego śpiwora, niemal nie zajmując wnętrza. Używana tylko przez kilkanaście godzin, przez resztę wędrówki była nieodczuwalna. Jak dla mnie wagowy ideał. Czekam na czerwcowe Tatry i Beskidy Środkowe.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
Końcówkę maja przeznaczyłem na przejście Szlaku Orlich Gniazd (w całości z Częstochowy do Krakowa).
Szlak znakowany jest kolorem czerwonym i widnieje pod numerem pierwszym w ogólnopolskim rejestrze znakowanych szlaków pieszych. https://pl.wikipedia.org/wiki/Szlak_Orlich_Gniazd
Jego długość w tzw. ,,źródłach'' szacowana jest na 165 km ale w moim odczuciu jest to ,,spokojnie'' ok 180 km - długość zwiększyła się ze względu na budowę nowych obiektów w miejscowościach, grodzenie działek, wyasfaltowanie dróg, zmianę ich przebiegu etc.
Większość niestety obecnie przebiega asfaltem, kostką, szutrem.
Pogodowo to zaczęliśmy szlak z Koleżanką Leśną w deszczu i skończyłem go samotnie w deszczu. Drugi dzień marszu był pochmurny i parny, pozostałe 3 mocno upalne.
W plecaku niosłem namiot ale go nie rozbiłem - były wiatki.
Wagę worka oceniam na około 15 kg.
http://tiny.pl/g9qxf
Pierwszej nocy zabrakło nam dosłownie 200 m do wiaty przystankowej gdy z nieba spadło dosłownie morze wody.
Buty, gacie, kapelusz przemoczone do ostatniej nitki. Pokrowiec i poncho zabezpieczyło dokładnie zawartość plecaka. 100% suchości. Warto poza pokrowcem przeciwdeszczowym nosić dodatkowe poncho. Zabezpieczy ono paski, plecy i pas biodrowy.
Sam pokrowiec posiada poziomy trok z rzepem ściągający boki i dzięki temu częściowo zabezpieczający plecy. Przykładowo w pokrowcach Ospreya takiego troku nie ma. Tak jak pisałem wcześniej przydała by się kieszonka z ,,okienkiem'' w której można by umieścić jakieś ,,ostrzegawcze'' światełko. Żółty kolor pokrowca jest widoczny z daleka ale... w warunkach dobrej widoczności. Nocą w burzy...
Trasa Orlich nie jest zbyt wymagająca. Naszej odzieży i plecakowi zagrażają tylko chaszcze oraz ewentualnie wapienne skały w jaskiniach jeżeli zechcemy do nich zajrzeć. W ostańcach nie mamy wspinaczki na tym szlaku, zamki są już skomercjalizowane, drogi wyasfaltowane.
http://tiny.pl/g9qm8
http://tiny.pl/g9qmk
http://tiny.pl/g9qmv

Na tym szlaku mogłem ocenić komfort noszenia worka w upale i tzw. odprowadzenie potu ze stref plecaka stykających się z ciałem.
Obie te rzeczy oceniam pozytywnie. nie miałem obtarć, nie musiałem niczego podkładać pod paski etc.
Jeżeli chodzi o pot... to nie czarujmy się nie ma plecaka, który zapewnił by nam suche plecy w 30 stopniowym upale. Na pewno worki z siatką dystansową będą w tej kategorii w przewadze ale z moich subiektywnych doświadczeń wynika, że raczej ,,chłodnych'' i ,,suchych'' pleców nie będzie. Nosząc Denali cały czas miałem ,,wilgotny mikroklimat'' na poduszce lędźwiowej ale dramatu nie było. Pot na 4 litery mi nie spływał. Pianka absorbowała co trzeba i wydalała do atmosfery. Słońce na postojach robiło swoje. Porównując z innymi plecakami o zwartej, klasycznej konstrukcji systemu nośnego było wręcz bardzo dobrze. Oczywiście wpływ na pocenie mają indywidualne cechy osobnicze oraz noszona odzież. Ja jeden dzień przeszedłem w ramach testu w bawełnie, pozostałe w koszulce NGT z ubiegłorocznego sortu.
http://tiny.pl/g9qgm
Plecak jest koloru czarnego. Z tego powodu raczej ,,przyciąga'' promienie słoneczne niż ,,odbija''. Jeżeli chodzi o odporność na promieniowanie UV i tracenie koloru (blaknięcie) to jest bardzo dobrze. Kolor się utrzymuje. Osłabienia włókien ta tym etapie testu nie odnotowuję. Szwy trzymają pewnie.
Nocując ,,pod chmurką'' na Górze Zborów zaliczyłem bardzo dużą poranną kondensację. Plecak wręcz ociekał skroploną wodą. Materiał ten test wytrzymał bardzo dobrze. Wnętrze pozostało suche.
-------------------------------------------
wynik mierzy czyny


[Obrazek: 8911-158-1.jpg]


[Obrazek: 8911-158-2.jpg]


[Obrazek: 8911-158-3.jpg]

Odpowiedz
POCZĄTEK LATA
Początek lata mamy dosyć ciepły żeby nie powiedzieć upalny. W tej sytuacji, kiedy żar leje się z nieba, a termometr za oknem pokazuje powyżej 30st. C decyzja o założeniu nawet niskich, ale pełnych butów z membraną nie należy najłatwiejszych :D
Miałam szczęście – na dwa weekendowe wypady w Beskidy (Żywiecki i Śląski), które zdarzyły się 11-12 i 18-19 czerwca udało mi się wstrzelić w nieco przychylniejszą pogodę. Za pierwszym razem temperatura wahała się w granicach 16-18st. C, było pochmurno i nawet zdarzył się jakiś przelotny, ale minimalny opad, za drugim razem – było piękne słońce, ale coś tak koło 25st. czyli jeszcze nie upał choć już bardzo ciepło.
O ile w pierwszym przypadku buty założyłam z przekonaniem, że to właściwy wybór ze względu na możliwość wystąpienia deszczu i umiarkowaną temperaturę, o tyle w drugim użyłam butów JW MTN Attack trochę na siłę – normalnie wybrałabym niskie, lżejsze, bezmembranowe Salomony XA Pro 3D.
Wrażenia z obydwu krótkich wypadów są bardzo pozytywne jeśli chodzi o komfort dla stóp, wygodę chodzenia itp.
W przypadku całodniowego użycia butów w temperaturze ok. 25st. C było odczuwalnie cieplej (ale nie nieznośnie), a stopy produkowały zdecydowanie więcej wilgoci, która oczywiście została wewnątrz buta. Efekt był taki, że buty pod koniec dnia wydawały mało przyjemny zapaszek, który spacyfikowałam póki co preparatem Scholla. Ponieważ użyłam skarpetek JJW z jonami srebra, które moje stopy bardzo lubią w upalne dni w pełnych butach, nie miałam po całodziennym chodzeniu żadnych otarć, pęcherzy ani innych śladów walki z obuwiem ;)
Jeśli chodzi o zużycie, to buty są nadal w stanie bardzo dobrym. Jedyne co można zauważyć, to że na wkładce wewnątrz zaczynają ścierać się litery napisu Jack Wolfskin :)
W czerwcu nie miałam możliwości przetestowania butów pod kątem odporności na deszcz (poza kilkoma kroplami które spadły na Górze Żar), nie używam też sprayu impregnującego żeby nie pogorszyć i tak słabej oddychalności.
Jeśli chodzi o samo chodzenie po niewymagających szlakach beskidzkich, to tutaj buty sprawdzają się w 100%, nie przeszkadza mi nawet wrażenie że są ciut za szerokie i przez to w części palców mam więcej miejsca niż zazwyczaj. Zauważyłam natomiast że dosyć często wpadają mi do butów jakieś paprochy i muszę je wysypywać :D chyba chodzę w specyficzny sposób ;)

Zdjęcia z czerwca na stronce: http://tnij.org/jwmtnattack
-------------------------------------------
Test JW MTN Attack 5 Texapore Low W

Odpowiedz
@zając - co do impregnacji - ja bym polecał impregnować regularnie.

impregnacja nie tylko wpływa pozytywnie na żywotność skór, ale też zwiększa oddychalność gdy buty mają kontakt z wodą...

a dlaczego? im później namoknie skóra tym dłużej będziemy mieli zachowaną dobrą oddychalność.. potem mamy kaloszka ;)
-------------------------------------------
ekipa e-Horyzont

Odpowiedz


Skocz do: