To forum wykorzystuje pliki cookie
To forum wykorzystuje pliki cookie do przechowywania danych logowania, danych o Twojej ostatniej wizycie, pliki cookie na tym forum śledzą również tematy, które przeczytałeś. Korzystanie z forum oznacza akceptajcę ustawień plików cookie. Możesz zmienić ustawienia plików cookie w dowolnym momencie w swojej przeglądarce.


[Recenzja] Romoss Sailing 6
#1
OPIS PRODUKTU:

Pojemność: 20800 mAh
Ładowanie ogniw: prądem stałym 5V, maksymalne natężenie ładowania 2,1 A
Zasilanie sprzętu z powerbanku: prądem stałym 5V przez dwa gniazda USB; jedno o natężeniu 1A, drugie 2,4 A
Waga: 452 g
Wymiary: 160 x 80 x 23 mm

-----------------------------------------------------------------
RECENZJA:

DATA RECENZJI:
30-09-2015, 05:39

Wstępniak
Powerbank Romoss Sailing 6 dostałem na krótko przed wyprawą do Iranu. Stało się tak dzięki uprzejmości administracji NGT oraz polskiego dystrybutora firmy Romoss, sklepu swiatbaterii.pl. Celem tego testu było sprawdzenie urządzenia podczas długiej wędrówki w trudnych warunkach.

Plan mojej wyprawy do Iranu zakładał samotną wędrówkę w rejonach oddalonych od cywilizacji, bez możliwości naładowania baterii nawet przez kilka tygodni. Sprawa zasilania była jedną z istotniejszych przed wyjazdem, gdyż nie mogłem realizować założonych celów bez zasilania aparatu. Pierwotnie planowałem zakup panela fotowoltaicznego i połączenie go z ładowarką USB zasilającą baterie do aparatu. Po propozycji zabrania ze sobą powerbanku, zdecydowałem się na ten plan. Panie i panowie, test jest długi. Rozsiądźcie się wygodnie, otwórzcie piwo i miejcie pod ręką podręcznik do fizyki, gdybyście zgubili się w zawiłych obliczeniach.

Czemu powerbank, a nie panel fotowoltaiczny, zasilany słońcem?
Poza faktem, że miałem go za darmo, jako produkt testowy, powerbank ma dwie zalety: jest konstrukcją prostszą w obsłudze niż panel słoneczny, znacznie bardziej odporną na uszkodzenia i działa niezależnie od nasłonecznienia. Panel fotowoltaiczny wymaga rozłożenia na plecaku i stałego kierowania ku słońcu, nie w razie pochmurnej pogody, jest również bardziej delikatny i w razie przypadkowego uderzenia lub upadku mógłby ulec uszkodzeniu. Jego główną zaletą jest za to absolutna samowystarczalność. Mając panel słoneczny i ładowarkę do baterii, czas, przez jaki mogę przebywać w odosobnieniu, jest właściwie nieograniczony.

Powerbank jest zestawem kilku pojemnych akumulatorów, zamkniętych w jednej obudowie i wyposażonych w układy elektroniczne, umożliwiające kontrolę napięcia podczas ładowania i rozładowywania. Zmagazynowanie energii wymaga naładowania zamkniętych w nim ogniw, dzięki czemu możliwe jest późniejsze wykorzystane zmagazynowanej w nim energii, do zasilania innych urządzeń. Potrzebuje więc, co jakiś czas, zejścia do cywilizacji i doładowania z gniazdka.

Po rozważeniu za i przeciw uznałem, że nie będzie to jego wadą. Duża pojemność powerbanku powinna, jak oceniłem, wystarczyć do utrzymania mojego aparatu i telefonu w stanie gotowości przez 2-3 tygodnie.

Dane techniczne
Model: Romoss Sailing 6
Pojemność powerbanku: 20800 mAh
Ładowanie ogniw: prądem stałym 5V, maksymalne natężenie ładowania 2,1 A
Zasilanie sprzętu z powerbanku: prądem stałym 5V przez dwa gniazda USB; jedno o natężeniu 1A, drugie 2,4 A
Waga: 452 g
Wymiary: 160 x 80 x 23 mm

Zasada działania
Powerbank Sailing to, zamknięty w twardej obudowie, zestaw ogniw litowo-jonowych Samsunga. Producent nie podaje jakiego rodzaju są to ogniwa, po dyskusji na forum domyślam się jednak, iż jest to komplet 8 akumulatorów typu INR-18650-26H (http://www.samsungsdi.com/lithium-ion-battery/laptop), każdy o pojemności 2600 mAh i napięciu 3,63 V. Za tezą tą przemawia fakt, że inne powerbanki Romoss, będące w ofercie swiatbaterii.pl, są często wielokrotnością tej liczby (2600, 7800, 15600, 23400 mAh). Ilość energii zmagazynowana w jednym takim ogniwie oblicza się mnożąc te dwie wielkości, co daje 2,6 Ah x 3,63 V = 9,44 Wh. Ilość energii jaką dysponuje cały powerbank jest odpowiednio 8 razy większa i wynosi 20800 mAh (lub 20,8Ah), co daje ilośc zgromadzonej w nim energii równą 75,5 Wh.

Swoją drogą zastanawia mnie, czemu producent nie oferuje modelu, który przy tej samej wadze byłby wyposażony w ogniwa INR-18650-32A, o pojemności 3200mAh? Taki powerbank, przy identycznych parametrach, miałby pojemność 25600mAh.

Urządzenie posiada w przedniej części obudowy gniazdo micro USB oraz 2 standardowe gniazda USB. Pierwsze z nich służy do ładowania urządzenia poprzez ładowarkę i kabel. Tu drobna uwaga: powerbank wyposażony jest w krótki kabel, ale w ładowarkę już nie. Producent wyszedł z założenia, że w dobie urządzeń powszechnie zasilanych przez porty USB, każdy użytkownik ma już w zanadrzu odpowiednią ładowarkę. Można to uznać za niedogodność, z drugiej strony nie generuje to dodatkowych śmieci. Maksymalne natężenie prądu, jakim ładujemy powerbank, wynosi 2,1 ampera i trzeba na to zwrócić uwagę przy jego podłączaniu. Nie istnieją chyba ładowarki, które dają prąd o większym natężeniu, które mogłoby uszkodzić ogniwa. Wiele ładowarek do telefonów komórkowych podaje jednak prąd o natężeniu np. 750 mA, a więc trzykrotnie mniejszym. Użycie takiej ładowarki oznacza niepotrzebne wydłużenie czasu ładowania ogniw. Podobnie porty USB w komputerach: USB 1.0 i 2.0 dają natężenie 0,5 A, USB 3.0 natężenie 0,9 A.

Podczas moich wędrówek używałem ładowarki o natężeniu wyjściowym 2 ampery, a więc najlepszej dla tego urządzenia.

Oprócz wejścia micro USB na ładowarkę, powerbank posiada 2 standardowe porty USB, gdzie podłącza się baterie lub urządzenia, które chcemy zasilić: telefon, tablet, akumulator do aparatu czy czołówki. Nie są one identyczne. Pierwszy, oznaczony symbolem jednej błyskawicy, podaje prąd stały 5V, o natężeniu maksymalnym 1A. Drugi, oznaczony dwoma błyskawicami prąd 5V, o natężeniu 2,4A.

Po podłączeniu do gniazdka powerbank ładuje się automatycznie. Gdy chcemy rozpocząć zasilanie z niego urządzeń zewnętrznych, podłączamy je kablami do portów USB. Z boku obudowy znajduje się przycisk, którym aktywujemy zasilanie, a na górnej części diodowy wskaźnik naładowania: 0/25/50/75/100%.

Możliwe jest jednoczesne ładowanie powerbanku i zasilanie z niego naszych urządzeń. Nie ma też problemu z używaniem dwóch gniazd USB równocześnie: po podpięciu telefonu i ładowarki do aparatu, obydwa urządzenia zaczęły pracować.

Czas ładowania
Ile trwa naładowanie do pełna powerbanku? W moim modelu, jednym z najbardziej pojemnych w ofercie firmy, deklarowany czas to 14 godzin. Tyle mniej więcej trwa \'zatankowanie\'; go z poziomu bliskiego zeru do pełna, z gniazdka sieciowego 220V, przy założeniu, że używamy ładowarki dającej natężenie 2,1 A. Pełne naładowanie urządzenia wymaga więc spędzenia nocy w domu, hotelu lub innym miejscu z dostępem do prądu. W przypadku używania ładowarki, dającej prąd 1A lub dla gniazda USB z komputera PC, czas ten wydłuży się do 27 godzin (wg instrukcji). Zakładając jednak, że starsze porty USB 1.0 i 2.0 dają natężenie 0,5A, czas ładowania powerbanku z takich źródeł wynosiłby ponad 50 godzin. W takiej sytuacji lepiej poszukać gniazdka.

Żywotność
Producent gwarantuje, że ogniwa zniosą co najmniej 500 kompletnych cykli ładowania/rozładowania. Dodatkowo deklaruje, że żywotność ogniw jest na tyle dobra, że po 300 takich cyklach, ich pojemność nie spadnie poniżej 85% pierwotnej. Oznacza to, że z każdym cyklem pojemność powerbanku odrobinę spada, jednak aby stracił on zauważalną pojemność, potrzeba bardzo dużo czasu. Zakładając, że każdy cykl użytkowania trwa 2 tygodnie, oznacza to około 100 sekwencji ładowania/rozładowania w ciągu roku. Nawet poddany tak ostrej eksploatacji powerbank powinien stracić 15% swojej pojemności dopiero po 3 latach.

W trakcie minionego roku używałem go podczas dwóch wypraw, trwających łącznie 4 miesiące oraz kilku krótszych, kilkudniowych wyjazdów. Łączna liczba takich cykli ładowania urządzenia wyniosła około 20, przy czym nie każdy z nich był pełny. Po takim czasie nie zaobserwowałem, aby urządzenie straciło na swojej pojemności. Czas ładowania i rozładowywania pozostał, na oko, niezmieniony.

Użytkowanie
Sailing 6 zamknięty jest w twardej obudowie z tworzywa sztucznego. Nie ma możliwości rozmontowania urządzenia, chyba, że przy użyciu brutalnej siły. Całość wielkością jest zbliżona do 2 tabliczek czekolady, masa jest jednak wyczuwalnie większa. Producent w instrukcji zaleca by \'nie wstrząsać i nie uderzać\', ale odporność na uderzenia jest wysoka, moje urządzenie nie raz spadało z wysokości na twardą powierzchnię, bez żadnego uszczerbku. Obudowa jest idealnie spasowana, a całość sprawia bardzo solidne wrażenie.

Użytkowanie jest intuicyjne i bezobsługowe;. Po podłączeniu do gniazdka, powerbank ładuje się automatycznie. Poziom naładowania wskazują 4 diody na górnej ściance obudowy. Świecenie się jednej z nich oznacza poziom naładowania 0-25%, wszystkich czterech 75-100%. Po rozładowaniu ogniw poniżej 5% pojemności, ostatnia dioda zaczyna migać, sygnalizując konieczność naładowania.

Po podłączeniu urządzeń elektronicznych (u mnie był to telefon lub ładowarka do baterii aparatu), należy wcisnąć przycisk z boku obudowy. To rozpoczyna zasilanie naszego sprzętu. W miarę ubywania energii zgromadzonej w ogniwach, na obudowie świeci się coraz mniejsza liczba diod. W teorii powinny one wygasać w równych odstępach czasu, zgodnie z tempem rozładowywania. W moim egzemplarzu obserwuję jednak pewną nierównomierność. Po ubytku około 25% energii, zaczynają świecić trzy diody, krótko potem dwie. Nie oznacza to jednak, że powerbank rozładował się tak szybko do połowy pojemności. Dwie pozostałe diody świecą bowiem przez długi czas. Z początku bałem się czy nie oznacza to uszkodzenia samych ogniw. Wygląda jednak na to, że wynika to z niedokładności układów pomiarowych w urządzeniu.

Powerbank przestaje pracować krótko po odłączeniu podpiętych urządzeń. Po 5 sekundach od wyjęcia kabli z gniazd USB diody gasną, a urządzenie przechodzi w tryb uśpienia na 1 minutę. W tym czasie ponowne podłączenie sprzętu aktywuje ładowanie. Po 1 minucie całość wyłącza się i aby uruchomić kolejny cykl ładowania, należy przycisnąć guzik na obudowie.

Warto wiedzieć, że podłączenie do powerbanku urządzenia o dużym poborze mocy generuje wyższe straty podczas przesyłu. Warto więc korzystać z gniazda USB dającego natężenie 1A. Wolniejsze ładowanie daje mniejsze straty energii.

Ile mogę nim naładować?
To chyba najważniejsze pytanie. Obliczenie, ile razy mogę naładować z powerbanku baterię do aparatu lub telefonu, było istotne przy planowaniu moich wyjazdów, z wyprawą do Iranu na czele. Dzięki naszej dyskusji na forum zrozumiałem, jak to zrobić (poprawcie proszę, gdyby poniższe obliczenia był błędne).

Pojemność mojego powerbanku podawana jest w miliamperogodzinach (mAh). Jak wynikło z naszych dyskusji, sensowniejsze byłoby jednak określenie ilości skumulowanej energii w watogodzinach (Wh). Wielkość tę uzyskuje się według prostego wzoru 1W = 1V x 1A. Pojemność modelu Sailing 6 wynosi zatem 20,8 Ah x 3,63 V = 75,5 Wh.

Podczas rozładowywania ogniw, prąd o napięciu 3,63 V musi być zamieniony na taki o napięciu 5V, typowy dla gniazda USB, przez jakie \'wychodzi\' prąd z powerbanku. Dzieje się to za pomocą przetwornicy, której obecność generuje jednak straty. Jak duże? Trudno to ustalić, a producent nie podaje takich danych, jeden z kolegów na forum zaproponował jednak wartość 10%. Oznaczałaby ona, że rzeczywista pojemność powerbanku wynosi 75,5 Wh x 0,9 = 68 Wh.

Prąd o napięciu 5V trafia do urządzenia zewnętrznego. W moim przypadku jest to ładowarka Digibuddy DTC-5703 do aparatów Olympusa. Przetwarza ona prąd 5V na 8,4V. Wymaga to następnej przetwornicy, generującej kolejne straty mocy. Przy założeniu, że także i ona posiada sprawność 90%, z mojego modelu powerbanku mogę finalnie wycisnąć 68 Wh x 0,9 = 61,2 Wh.

Baterie, które zasilają mój aparat, to ogniwa litowo-jonowe, o pojemności 1220 mAh. Dają prąd o napięciu 7,6 V, a zatem ilość energii elektrycznej, jaką magazynują wynosi 1,22 Ah x 7,6 V = 9,27 Wh.

Zestawiając dwie wartości: ilość energii, jaką mogę otrzymać z powerbanku (61,2 Wh) i pojemność baterii (9,27 Wh), otrzymujemy wynik 61,2 / 9,27 = 6,6. Tyle razy mogę naładować baterię w moim aparacie, zanim wyczerpię pojemność mojego powerbanku i ta liczba zgadza się dobrze z moimi obserwacjami.

Mój telefon posiada baterię dająca prąd o napięciu 3,8 V i pojemności 1800 mAh. Daje to ilość zmagazynowanej energii równą 6,84 Wh. Powerbank Sailing 6 wystarcza więc na 9 cykli ładowania telefonu.

Czy to dużo?
Aby odpowiedzieć na to pytanie porównałem wagę i cenę powerbanku oraz wagę i cenę baterii do aparatu.

Model Sailing 6 waży 450g, przy cenie około 200 zł.
6 akumulatorów do mojego aparatu waży 300 g. Cena kompletu 6 sztuk to 300 zł.
(Cena oryginalnego akumulatora do aparatu Olympusa to 200 zł za sztukę, równowartość całego powerbanku. Używam jednak z powodzeniem zamienników, kosztujących 50 zł.)

W zamian za oszczędność 100 zł, dostajemy źródło zasilania, które jest cięższe o 150 gramów. To dość niewielka różnica w dźwiganym bagażu. Powerbank ce***e ponadto uniwersalność. Służy nie tylko do ładowania aparatu, ale także każdego innego urządzenia zasilanego przez USB: telefonu, latarki, kamery sportowej czy tabletu. Na koniec oznacza dla mnie także łatwość w obsłudze. Gdy zatrzymuję się w schronisku lub hotelu i mam jedną noc na naładowanie baterii, łatwiej jest podpiąć do gniazdka jeden powerbank i pójść spać, niż pamiętać w tym czasie o przekładaniu kilku baterii w ładowarce. W praktyce, po przybyciu do takiego miejsca, podłączam powerbank do sieci, do gniazd USB podpinam telefon i baterię do aparatu, i ładuję cały zestaw \'na raz\'.

Podczas wyprawy jedna bateria w aparacie wystarczy mi na 3 dni pracy, przy założeniu, że używam jej do wykonywania około 100 zdjęć dziennie i okazjonalnego filmowania. Podczas pobytu w Iranie i Pirenejach niosłem zestaw złożony z powerbanku i 2 baterii do aparatu. Przy założeniu, że zgromadzonej energii używam tylko do fotografowania, daje to zapas na 25 dni pracy.

Powerbank czy panel słoneczny?
Odpowiedź na to pytanie nie jest oczywista. W terenie pustynnym panel powinien sprawdzić się lepiej, słońca na takich obszarach jest zazwyczaj pod dostatkiem. Wędrówka przez Iran pokazała mi jednak, że nie zawsze tak jest. Częste były wielodniowe okresy zachmurzenia, podczas których nie byłbym w stanie naładować baterii ze słońca. Podczas tamtej wyprawy powerbank okazał się dużo lepszym rozwiązaniem.

W trakcie tegorocznego przejścia Pirenejów słońca miałem dużo i panel fotowoltaiczny sprawdziłby się dobrze. Była to jednak specyfika tego lata. Pogoda w górach jest nieprzewidywalna, a gdyby lato we Francji i Hiszpanii było bardziej deszczowe, powerbank mógłby być jedyną opcją.

Gdyby nie ograniczenia finansowe i wagowe wziąłbym pewnie i panel słoneczny, i powerbank. Gdy mogę wziąć tylko jedno pytanie brzmi: pełna samowystarczalność dzięki słońcu czy wygoda i wytrzymałość dzięki dużemu ogniwu? Po ostatnich dwóch wyprawach skłaniam się do następującej odpowiedzi: jeśli pogoda na pewno będzie dobra, weź panel słoneczny i lekki (np. 150-200g) powerbank. Gdy jest niepewna i spodziewasz się dłuższych okresów bez słońca, weź pojemny powerbank i ładuj go za każdym razem, gdy zejdziesz do cywilizacji. Dzięki dźwiganiu modelu Romossa, nie musiałem martwić się o mój zapas energii podczas przejścia Iranu i Pirenejów. Ciążył mi w plecaku, ale okazał się najlepszym z dostępnych rozwiązań. Był także absolutnie bezawaryjny i dotarł do mety w bardzo dobrym stanie.

Zalety:
-duża pojemność,
-wysoka jakość wykonania i wytrzymałość,
-możliwość jednoczesnego ładowania z gniazdka i zasilania nawet dwóch urządzeń zewnętrznych,
-prostota obsługi i bezawaryjność.

Wady:
-nie stwierdziłem, może poza niezbyt dokładnym wskaźnikiem zasilania, to jednak absolutny drobiazg.

Dla niektórych użytkowników wadą może być waga, nieco mniej niż pół kilograma. To jednak cena za wysoką pojemność urządzenia. Rozwiązaniem może być kupno lżejszego i mniej pojemnego modelu.


[Obrazek: romoss3.jpg]


-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz
#2
Romoss Sailing 6 ma imponującą pojemność 20800 mAh lecz czas jego ładowania jest bardzo długi 14 godzin przy cenie 167zł. POWER BANK 20.000 mAh Cube E20A ma mniejszą pojemność o 800 mAh przy cenie 149 zł za to czas pełnego ładowania wynosi tylko 5-6 godzin !
---
Edytowany: 2015-09-30 08:18:57


[Obrazek: 8892-2-1.jpg]


[Obrazek: 8892-2-2.jpg]


[Obrazek: 8892-2-3.jpg]

Odpowiedz
#3
Brzmi nieźle. Być może różnica wynika z akumulatora polimerowego, a nie Li-Ion. Bałbym się trochę polimerowego po tym, jak prawie zdetonowałem jeden, ale rzeczywiście jest to alternatywa.
-------------------------------------------
http://www.lukaszsupergan.com/

-
https://lukaszsupergan.com/

Przewodnik "Szlaki Polski. 30 tras długodystansowych":
https://lukaszsupergan.com/produkt/szlaki-polski/
Odpowiedz


Skocz do: